- 5/20/2025
Category
🎥
Short filmTranscript
00:00Wsiadaj.
00:26Tu się włącza.
00:29Do czego gadasz?
00:31Tutaj jest stop.
00:33Taśma ma godzinę.
00:35Tyle możesz nagrać.
00:50Marcinku.
00:53Mój mały Marcinku.
00:58Czy kiedyś tego wysłuchasz?
01:01Na pewno nie będziesz już mały.
01:04Ale gdyby się tak stało, że nie wysłuchasz tego, to...
01:09To po co? Byłoby to wszystko w sąd.
01:13Dwanaście lat.
01:15Nie przeżyję dwunastu, ale zresztą nie chcę.
01:19Tchórzyłem długo.
01:22Za długo.
01:25Ja muszę ci to wyznać. Rozumiesz? Muszę.
01:29Nie wyobrażam sobie, że siedzisz tak naprzeciw mnie,
01:35a ja ci to mówię wprost. Nie, nie, nie.
01:40Wolę wyobrażać sobie, że...
01:45Wolę wyobrażać sobie, że...
01:48że tak wyrastasz obok mnie.
01:51Jesteśmy razem i...
01:54i bardzo się kochamy jeden drugiego.
01:57Co tam ja, to już ciebie kocham.
02:00Ciebie jedynego najbardziej.
02:03Marię.
02:06Marysię, Marię.
02:09Maryśkę, twoją babcię też.
02:13Jakoś kocham. Chyba tak.
02:17Tęsknię za nią.
02:20Ale ona powiedziała, że to, co było między nami, skończyło się.
02:25Wypaliło się, powiedziała i odeszła.
02:29Wiesz, ja nawet poczułem ulgę,
02:34bo ciężyło mi, bardzo mi ciężyło to dźwiganie tajemnicy.
02:41Wiesz, co to znaczy przez wiele lat kłamać?
02:44Wszystko, co mówisz, wszystko, co tam, wszystko, co myślisz,
02:48jest takie nieprawdziwe.
02:51A obok ktoś bliski.
02:59Pewno chcesz teraz, żebym powiedział ci coś
03:03o twoim ojcu, o moim synu.
03:07Czułem złość, pamiętam, tak?
03:11Złość, że mnie tak zawiódł, że jest taki...
03:16Tak jakby go w ogóle nie było, obcy.
03:19Czy przebywał u państwa Bartosz Sowiński?
03:24Mój dziadek.
03:26Nie, nie ma u nas takiego seniora.
03:30Myślę, że na nim, gdybym spróbował mu wyznać to,
03:35co tobie próbuję wyznać, muszę ci to wyznać,
03:39to nie zrobiłby wrażenia.
03:41A dlaczego nie może ci powiedzieć?
03:43Takich informacji nie udzielamy przez telefon.
03:45Zachowałby się tak, jak kiedy się dowiedział.
03:49Powiedział, że chyba zwariowałem,
03:53bo jak nikt nie wie i nie ma nikogo,
03:55kto mógłby zakapować, to jest git.
03:58Dyrektor on przecież dygnitarzał.
04:01Udawał sobie grybserskie, powiedzonko.
04:05Chociaż nigdy nie siedział w więzieniu.
04:07No więc, kiedy nikt nie wie, to jest git.
04:16A nie jest mój mały. Nie jest.
04:25Zabiłem dwoje niewinnych ludzi, bezbronnych.
04:30Ufali mi?
04:33Zabiłem.
04:41Trzeba teraz będzie od początku.
04:48Zabiłem dwoje niewinnych ludzi, bezbronnych.
04:53Ufali mi?
04:57Zabiłem.
04:59W piwnicy siedzieli. Właściwie to nie była piwnica.
05:02Takie specjalne schowanie im zrobiłem.
05:05Dalej niż piwnica, bo piwnica to pod każdym prawie domem jest
05:09i każdy wie, że jest, może zejść i sprawdzić.
05:12Nie, nie, to było dalej niż piwnica,
05:14poza fundamentami domu.
05:16Tylko wchodziło się przez piwnicę.
05:19Trzeba było kawał ściany odsunąć.
05:22Dobrze to wymyśliłem, nikt by nie odkrył.
05:27Kiedy zszedłem, a znali porę mojego schodzenia,
05:32to zobaczyłem w ich oczach strach.
05:34Ale wtedy, wtedy to, to mi pomogło.
05:38Niech się boją, bo cały ten przeklęty przez Pana Jezusa,
05:43jak nam przypominał w każdym wielkim tygodniu
05:47nasz prowadzący, bo cały ten naród judaszów
05:50powinien zniknąć z powierzchni ziemi.
05:53Ja sam jestem zdrajcą judaszem,
05:56niegodnym pamięci mojego zamordowanego
05:59przez nich Żydów bolszewików ojca,
06:01bo ukrywam te zdradzieckie ścierwa.
06:05I narażam się, co dam siebie, całą rodzinę narażam.
06:08A za co?
06:10Za te parę piersiątków złotych z brylantami,
06:13co to je za ostatnie grosze wyciągane z kieszeni
06:17biednych Chrześcijan kupowali?
06:19I kiedy tak, tak myślałem i ściskałem
06:22zimną rączkę noża w kieszeni
06:25i tak bardzo, tak bardzo starałem się ich nienawidzieć,
06:29to nagle trafiło we mnie spojrzenie sary.
06:35Nie było lęku w tym spojrzeniu, tylko takie...
06:39takie ciepło.
06:53Sary.
06:59Moja sary.
07:03Zdusiłem to kochanie,
07:05które się we mnie już zaczynało,
07:08bo byłem już z Maryśką
07:11i modliłem się, żeby...
07:13żeby o niej nie myśleć.
07:17No a potem jeszcze na Samuela spojrzałem
07:20i no i tego już było za wiele.
07:23Szymek wołaliśmy na niego, nie pamiętam,
07:26żeby go ktoś nie lubił.
07:28Zacisnąłem powieki
07:31i zacząłem krzyczeć.
07:33Byłem i ścigałem nożem na oślep.
07:39Chyba się nie bronili.
07:42A potem usłyszałem ciszę.
07:45A ja ciągle bijałem nóż to w jedno,
07:48to w drugie ciało, chociaż pewno już nie żyli.
07:52A kiedy się jakby mocknął,
07:54to zobaczyłem krew.
07:56Dużo krwi.
07:5811 osób na oślep.
08:00Młody Nowak znowu mnie w palec ujebał przy komunii.
08:03No to trzeba było zabrać się do roboty.
08:05A co ty jeszcze tego słuchasz?
08:07Nawet nie wiesz, czy to jest głos twojego dziadka,
08:09czy cię ojciec znowu w chuja nie zrobił przed śmiercią?
08:12Do rana było czysto.
08:15Trupy pozawijane, ułożone na wodzie.
08:22Podgórze Kazimierz Prądnik.
08:24Sprawdzisz mi?
08:26Przez telefon nie chcieli mi powiedzieć.
08:28To, że ci przysłali taśmę z Krakowa,
08:30nie znaczy, że on tam jest.
08:32Zjadłem coś, pamiętam.
08:38Jakiś taki straszny spokój w sobie pamiętam.
08:42Równie dobrze może mieszkać w Szczecinie albo, nie wiem, w Sieradzu.
08:48Poza tym, skąd wiesz, że on nadal żyje?
08:50Sprawdzisz, czy nie?
08:54Jak będę miał czas.
08:56A ty zrób coś ze sobą.
08:58I mi laptopa nie zepsuj.
09:02Idzie Jezus.
09:05Spójrz, jak pracuje pan po bodzie.
09:08Z Bogiem!
09:12Z Bogiem!
09:22Te gazetę...
09:24Kurier coś miał, gadzinówką nazywali,
09:26to przyniósł do nas waluś.
09:28Jak przyszedłem, to mama siedziała tak sztywno przy stole.
09:32Powiedziałem coś, ale ona milczała.
09:34Tylko ręką wskazała.
09:36Jej palec trafił prawie dokładnie tam, gdzie było ojcu.
09:40Jak inni.
09:42Bo cała ta strona składała się z takich kawałków.
09:47Miał tam pięć czy sześć linijek.
09:52Sowiński Antoni, podporucznik,
09:56różaniec, legitymacja Krzyża Walecznych,
09:59karta powołania,
10:01pudełko proszków od bólu głowy
10:06i początek listu ze słowami
10:11Kochani moi, u mnie Bogu dziękować dobrze.
10:15Modlę się, żebyśmy się i tyle.
10:24Żebyśmy się.
10:27Pewno miało być, żebyśmy się wkrótce spotkali albo zobaczyli.
10:33Nie dali mu dokończyć tego listu.
10:36Była zbiórka,
10:38a potem ich nad te doły zaprowadzili albo zawieźli.
10:46Na sąsiedniej stronie widać było te doły,
10:49a w nich ciała.
10:51A na małej takiej fotografii obok
10:54była czaszka z dziurą z tyłu,
10:57bo z tyłu, z bliska w głowy im strzelali.
11:02Spojrzałem na mamę,
11:05ale ona ciągle siedziała tak nieruchomo,
11:08zapatrzona gdzieś.
11:10No to i ja zostałem tam tak.
11:17Czy tak się rozpaczy?
11:21Nie wiem.
11:23Tak się chyba zgłębia, niepojęte,
11:29jakby się w czarną czeluść zapadało.
11:41Cześć, Boże. Co zrobić na śniadanie?
11:43Nie, nie, nie, nie jestem głodny.
11:45Wie ksiądz, że na parafii u księdza Woźniaka policja była?
11:52Ale jak trzeba było walczyć z komuną.
11:54Pierwsza moja myśl to była o nich,
11:57ukrytych tam pod ziemią,
11:59ale to nie była ta zła myśl.
12:01Nie, nie, nie.
12:02Jeszcze wtedy śmierci ojca z Samuelem i z Sarą nie łączyłem.
12:07Ot, jakbym się ocknął.
12:09Spojrzałem na zegar,
12:11zbliżała się pora zejścia do nich,
12:13więc przygotowałem jedzenie i zszedłem,
12:16ale musiałem się zachowywać jakoś inaczej niż zwykle,
12:20bo Samuel zapytał, czy coś się stało,
12:23a ja odpowiedziałem, że nic,
12:25a teraz potem powiedziałem, co się stało.
12:28Nie pamiętam, że mówiłem to tak zwyczajnie,
12:32jakbym wiadomość przekazywał.
12:35Powiedziałem, że Sowieci zabili ojca i innych Jeńców
12:38wziętych do niewoli, Niemcy to teraz odkryli.
12:41Strzelali im w tył głowy.
12:44Rzuciłem krótko, nie patrząc na nich
12:47i ruszyłem do wyjścia.
12:51Szymek próbował mnie objąć.
12:54Nie pozwoliłem.
12:58Wyszedłem.
13:01O, a wie ksiądz, co on do mnie powiedział?
13:04Że Bóg to jest wszędzie, tylko nie w kościele.
13:11No a potem,
13:13potem była ta straszna noc, która nie chciała się skończyć.
13:16Na przemian kładłem się, wstawałem,
13:19potknąłem się o stertę takich starych, wyczytanych gazet,
13:23które mama kazała zaprenumerować.
13:26Mama była bardzo pobożna,
13:29czytywała regularnie Rycerza Niepokalanej
13:32i regularnie wpłacała składki na misje,
13:35o które prosili w Rycerzu ojcowie Franciszkanie.
13:39Ci Franciszkanie byli też wydawcami
13:42takiej małej codziennej gazety, małego dziennika.
13:46Reklamowali go w Rycerzu Niepokalanej,
13:49więc mama zarządziła prenumeratem.
13:53Przyglądać te stare gazety
13:56i nagle pojąłem, że ja właściwie czytałem,
13:59a jakbym nie rozumiał, co ja czytam.
14:02Bo jak to było możliwe, że kupowałem chleb
14:06w piekarni Zibelmana i książki w księgarni Greenberga
14:09i pięknie zachwalany przez sympatyczną,
14:12bo taka mi się wydawała panią Cyglerową, płaszcz,
14:15który, jak ona mówiła, leżał na mnie jak na angielskim dżentelmenie.
14:19Jak to było możliwe, że ja, czytając mały dziennik,
14:23kupowałem w żydowskich sklepach.
14:26U tych krwiobijców, którzy przy tym
14:29deprawowali nasze polskie dzieci.
14:32Może je nawet zabijali na mace, chociaż nie.
14:35To akurat nie było tam wprost napisane,
14:38ale przecież wszystko, co tam było napisane,
14:41kazało wierzyć w najgorsze.
14:43Wiedziałam na lekcji, że coś się z nim dzieje,
14:46ale nie tak. Zawsze rozrabiał, teraz siedział.
14:49I jakiś taki był nieobecny.
14:52Kocham kogoś, ale dla takich jak ja nie ma miejsca w kościele.
14:56Nie słuchacie, bo uciekacie przed problemami.
14:59Homofobia, samobójstwo.
15:01Kopnąłem psa.
15:03Mały dziennik dlatego nazywał się Mały,
15:06bo był mniejszy od innych gazet i najtańszy.
15:09Kosztował tylko pięć groszy i nawet w tytule miał.
15:12Mały dziennik pięć groszy.
15:14Zgadzał się tylko z paru stron,
15:16ale na każdej z tych stron codziennie było coś o Żydach.
15:19Niektóre tytuły to pamiętam do dziś.
15:22Zamknąć szynki żydowskie, siedlisko deprawacji i występków.
15:27Żydokomunizm zagraża Polsce.
15:30Te i inne tytuły i to, co pod nimi było,
15:33że Żydzi są bakcylem czerwonej zarazy,
15:37że alkoholizm, rozpusta i bezwożność to jest ich główny cel,
15:41to środki do opanowania społeczeństwa,
15:44że są to nasi wrogowie moralni gorszyciele duszy polskiej.
15:48I tak wsyciłem się taką rosnącą we mnie nienawiścią
15:54do tych przeklętych morderców,
15:57Pana naszego Jezusa Chrystusa,
16:00którzy także mego ojca zamordowali.
16:03A jak jeszcze przypomniałem sobie ten wielki napis
16:07na murze papierni,
16:09śmierć okropną przez Mośki i Icki niesie na nas kraj bolszewicki,
16:13to wiadomo było, że ten napis
16:17pewno kazali wymalować Niemcy
16:20i nikt specjalnie na niego nie zwracał uwagi.
16:23Ja też nie. Ale teraz?
16:26Teraz przypomniałem, ja wszystko teraz pamiętałem
16:30i zrozumiałem, że ojcowie franciszkanie
16:33z troski o nas, o naród, wszystko to wypisywali.
16:37A Niemcy, no cóż, też strasznie przyjdzie mi z nimi walczyć
16:43i zabijać w walce.
16:46Ale przecież oni tym napisem tylko przypomnieli nam to,
16:50co doskonale wiedzieliśmy i widzieliśmy.
16:53Tylko, że ja widziałem. Wtedy tak.
16:57Wtedy tak. Wtedy to tak do utraty tchu,
17:03bo rzeczywiście jakby powietrza mi brakowało.
17:07Nie czułem nic, głodu nie czułem,
17:10tylko tę moc rosnącą we mnie.
17:14No, a jak jeszcze, przypomniałem sobie
17:17wkraczających bolszewików do nas we wrześniu 1939 roku
17:22i tych dwóch braci Liebensteinów,
17:25którzy skakali w górę z radości
17:28i wykrzykiwali coś w tym swoim niezrozumiałym żydowskim języku
17:33i rzucali kwiaty na krasnarmiejców zerwane przed chwilą
17:37w ogródku naszej sąsiadki pani Milewskiej,
17:40a potem nagle zaczęli śpiewać po polsku międzynarodówkę.
17:44To wtedy już wiedziałem.
17:48Wtedy poczułem, że muszę to zrobić.
17:54Kiedy wszedłem do kuchni, to mama o nic nie pytała
17:58i powiedziała, że rano wybiera się do Lublina, do Stryja.
18:03Janek krzyknął, że też chcę jechać.
18:07Ona nie protestowała.
18:11Rano zawiozłem ich na stację.
18:15Marysia z małym Jankiem i z mamą wyjechali poprzedniego dnia do Lublina.
18:21Miałem przed sobą cały dzień.
18:25Potem to wszystko działo się jak we śnie.
18:28Rano odwiozłem ich, całą trójkę, na stację.
18:31Wróciłem, wyprzągłem konie, wprowadziłem do stajni,
18:35napoiłem, nakarmiłem.
18:38Pamiętam, przez długą chwilę stałem na podwórzu
18:43i patrzyłem w słońce.
18:47Właśnie wyszło za chmur,
18:50a potem w kuchni wybrałem nóż,
18:55zszedłem na dół i zabiłem.
19:06Upokowałem ich w lesie
19:10i zaraz chciałem stamtąd uciec,
19:13ale nie utrzymałem się i obejrzałem.
19:17Po co?
19:19Przecież chciałem wyczyść, zatrzeć wszelki ślad pamięci,
19:23a ja się obejrzałem.
19:26Jakbym wiedział, nie wiedząc, że ja tam jeszcze wrócę.
19:30Tak, wrócę.
19:32Specjalnie kamień tam położyłem, żeby wiedzieć gdzie.
19:38Jak moi wrócili, no to musiałem coś powiedzieć
19:42i powiedziałem krótko,
19:45że tamci chcieli wyjść na powietrze, mówili, że się duszą.
19:49No to zgodziłem się.
19:52W nocy wyszli.
19:55Usłyszałem strzały, czekałem, nie wrócili.
19:59I tyle.
20:01Maryśkę to jakby w ogóle nie interesowało
20:04i chyba rzeczywiście nie była ciekawa z mamą.
20:08Inaczej.
20:12Przyjrzała mi się bardzo.
20:16Potem jeszcze parę razy widziałem, że tak na mnie patrzy,
20:21ale to wtedy, kiedy sądziła, że ja tego nie widzę.
20:25Wreszcie po paru tygodniach
20:27sządzała się przy kuchni, kiedy najmniej się tego spodziewałem,
20:32powiedziała, a tych pierścionków, co oni na mnie dali,
20:37to ty ich nigdy nie sprzedawaj, nie bierz za nie pieniędzy, nigdy.
20:42Jakaś rodzina może się zgłosi, oddaj.
20:48Po co to mówiła?
20:51Przecież nie myślałem o żadnych pieniądzach.
20:56Tylko o rodzinie nie pomyślałem, a mama miała rację.
21:02Znalazła się.
21:04Od tamtej pory zauważyłem, że częściej się modliła.
21:10W nocy wstawała i klękała przy łóżku.
21:14A kiedy umierała, niedługo zaraz po wojnie,
21:17na początku czterdziestego szóstego,
21:19z trudem wyszeptała jedno zdanie.
21:23Masz wierzyć, mocno wierzyć, że Pan Bóg ci daruje, łaskawy jest.
21:30Podniosła jeszcze rękę, ale do czoła nie dotknęła,
21:34chociaż znak zrozumiałem, to miał być krzyż.
21:38Ciężko jeszcze przez chwilę oddychała,
21:43a potem zrobiło się cicho.
21:50Wczesnym rankiem następnego dnia, bo mama umarła po południu,
21:55przyszło to drugie, najgorsze.
21:59Sam je sobie zadałem.
22:02Rzuciłem łopatę, kilow, worki na wóz
22:06i pojechałem na cmentarz.
22:09Wykopałem grób głęboki,
22:12pewno dwa razy głębszy niż należy.
22:16A potem do lasu pojechałem, do miejsca zasnącznego kamieniem,
22:21wykopałem ich kości,
22:24i nie tylko, bo były na nich jeszcze kawały materiału i...
22:33i długie pasmoje pięknych włosów,
22:38na czas cesary.
22:44Poukładałem,
22:47poukładałem te kości delikatnie w dwóch workach.
22:51Nim zeszło słońce, już leżały na dnie grobu, przysypane ziemią.
22:57Nad nimi pochowano mamę.
23:01Ale nie na długo, nie na zawsze,
23:04bo jak już zgodzili się mnie aresztować
23:09i zeznałem wszystko po kolei,
23:11to prokurator, prokurator, prokurator,
23:15prokurator zarządził ekshumację
23:17i musieli po ratach wydobyć szczątki mamy,
23:21a spod nich wydobyć ich szczątki.
23:26To była zagadka dla sądu i dla tych, no, biegłych.
23:33A doktorzy też dziwili się,
23:35ale czego już zupełnie prokurator nie mógł pojąć,
23:39to uznali, że byłem normalny.
23:41A mój adwokat, taki z urzędu,
23:44bo ja to nie chciałem żadnego obrońcy,
23:47kiedyś poprosił mnie, żebym mu tak szczerze powiedział,
23:51dlaczego ja to zrobiłem.
23:53Nie chodziło mu o to, że zabiłem, nie,
23:55tylko dlaczego ja ich tak pochowałem.
23:57Nie odpowiedziałem mu,
24:00bo przecież ja sam dobrze nie wiem, dlaczego.
24:05Głosowałem, żeby kościół odzyskał cmentarz.
24:07A proposz go zdesekralizował, bo tam była kaplica
24:10i odsprzedał ten teren Żydom.
24:14Teraz tam budują apartamentowiec.
24:16Ciągle znajdują kości.
24:18Moja córka Marysia każe mówić do siebie Wiktor
24:21i nie chce się leczyć.
24:22I krabłem bratu ciasto.
24:24Nie wiem, czy do tego miejsca dosłuchałeś
24:29dziadek morderca,
24:31twój dziadek morderca.
24:36Zdradziłam męża, ale ja go nie kocham.
24:39Zabiłam swoje nienarodzone dziecko.
24:45Dwa lata temu mi powiedział.
24:49No, że on go dotykał.
24:53A ja mu nie uwierzyłam.
24:55Ale Krzysiek już mi nic wtedy nie powiedział.
24:59I mnie to dręczy, proszę księdza, bo
25:03ja chyba za mało syna kochałam.
25:06Asiusz, jak ci się dźwiga?
25:09No, czasami.
25:13Ruszasz go ręką?
25:14Niełatwo się do księdza dodzwonić.
25:16Niech będzie pochwalony.
25:18Na wieki wieków, tak.
25:20Zamieszanie dziennikarza.
25:22No i właśnie w tej sprawie.
25:24Ksiądz biskup bardzo prosi, żeby ksiądz poświadczył,
25:26że w ten weekend byliście razem z księdzem woźniakiem
25:29u księdza na plebanii.
25:31Ale przecież to nieprawda.
25:33Prawda, nieprawda.
25:35Tyle jest teraz tych afer homoseksualne, pedofilskie,
25:37orgie, sadomaso, diagra, narkotyki.
25:41Dla żołnierza mówi się honor najważniejszy,
25:44a to nieprawda.
25:46On powinien być ważny dla każdego,
25:51kto chce uważać się za człowieka,
25:53bo o czym ja mówię, Marcinku?
25:55O czym ja mówię?
25:57O człowieczeństwie.
25:59Człowieczeństwo to jest przestrzeganie zasad.
26:02Tych z dekalogu.
26:06Mojżesz dostał te dziesięć przykazań od Przedwiecznego
26:11i przekazał je swojemu małemu narodowi,
26:14a potem ten naród nazwał wybranym.
26:17A potem i inne Żyty o imieniu Jezus
26:21przekazał te przykazania nam wszystkim, całej ludzkości.
26:27I nawet ci, wiesz, którzy w boskość tego Jezusa nie wierzą
26:31albo nie są jej pewni jak ja,
26:33to wiedzą, że to był najszlachetniejszy człowiek,
26:36który stąpał po ziemi
26:38i powiedział nam, że jest dobro i zło,
26:42a co jest co.
26:44To tym decyduje taka istota, istoty,
26:47która siedzi w każdym z nas.
26:49To się nazywa sumienie.
26:51Ten chłopak miał piętnaście lat.
26:53Owszem, straszna sprawa.
26:55Dobro, zło.
27:00A zło to grzech.
27:02Wypić czasami lubię.
27:04Targałam się.
27:06Znaczy, nie rozumiem.
27:08No, dotykałam się w miejsca intymne.
27:11Wiele razy.
27:13Uderzyłem żonę,
27:15bo ona mnie zdradzała.
27:17To znaczy, wtedy tak myślałem.
27:19Ja popełniłem grzech najcięższy.
27:23Zabiłem.
27:27Nie w walce, nie w obronie.
27:29Zamordowałem dwoje potomków
27:33Mojżesza i Jezusa.
27:35Zamordowałem.
27:40A zrobiłem to dlatego,
27:44że przyjąłem zło w siebie.
27:47Zło, które wpajali mi tak,
27:49wpajali mi przekonani,
27:51że czynią dobro ci,
27:53którym się wydawało, że służą Jezusowi.
27:57Jak to się stało, że ja,
27:59czytając mały dziennik,
28:01bez oporu wkupowałem w żydowskich sklepach,
28:03jak mogłem, u tych krwiopijców.
28:05Co to jeszcze do tego...
28:06Deprawowali nasze polskie dzieci.
28:08Czerwona zaraza
28:10już po naszej ziemi
28:12na szczęście nie chodzi.
28:14Co nie oznacza,
28:16że nie ma nowej,
28:18zarazą pęczową.
28:22Człowiek stawia się na miejscu Boga.
28:25Przyśnił mi się ojciec.
28:27Pierwszy raz w życiu mi się przyśnił,
28:29bo on był taki...
28:31Cichy był, rzadko się odzywał.
28:33Poczułem jego obecność,
28:35że jest obok.
28:36Wtedy on nagle
28:39tak objął mnie i przytulił.
28:42I staliśmy tak
28:44długą chwilę
28:46przytuleni do siebie.
28:48Może to ja zresztą go
28:50tuliłem.
28:54To było wtedy,
28:56kiedy już wiadomo było, że
28:58idzie na wojnę wieczorem.
29:00Wyjechał, no i był.
29:02Na tej wojnie
29:04dostaliśmy dwa listy,
29:06a potem
29:08Sowieci
29:10go zabili.
29:12Strzelili mu
29:14z tyłu w głowę,
29:16w mózg.
29:20Może akurat wtedy o mnie myślał.
29:23Jak się dzisiaj czujemy?
29:25Jakoś tak.
29:26Jako tak.
29:28Dobra, już się...
29:34Ta pamięć,
29:36straszna pamięć.
29:38Panie Bartku,
29:40potrzebuje Pan czegoś?
29:44Nie.
29:48Kiedy ja już
29:52tych moich Żydów zabiłem,
29:56moi,
30:00moi,
30:02moi!
30:05Sięgnąłem po tę gazetę,
30:07co tam było o ojcu i
30:10zobaczyłem, że
30:12nad nim tam
30:14było nazwisko
30:16Sonnenbruch, kapitan.
30:18Mógł on być
30:20z Niemców, ale mógł to być też
30:22Żyd. No, to wtedy
30:24przeczytałem
30:26całą tę gazetę i dowiedziałem się,
30:28że razem z ojcem zginęli
30:30tam też oficerowie Żydzi.
30:32No więc jakże to?
30:34Przecież oni
30:36za Polskę, za Polski mundur,
30:38za ojczyznę ginęli.
30:40To już wtedy
30:42zupełnie mi się w głowie
30:44przekręcało.
30:50Jak
30:52Sowieci wkraczali w 39
30:54we wrześniu do nas i maszerowali
30:56za oknem, to
30:58mama nagle
31:00wybuchnęła płaczem.
31:02Samuel był akurat wtedy u nas,
31:04to on
31:06miał tak
31:08tak
31:10objął i goił
31:14pamięć.
31:18Ja przed nią
31:22tę miłość straciłem,
31:24zmarnowałem,
31:28bo ja tę moją
31:30Maryśkę to z czasem
31:32pokochałem.
31:34Dobra była
31:36moja,
31:38ale ona
31:40czuła
31:42obcość we mnie i dobrze czuła.
31:44Byłem obcy.
31:46Przez te tajemnice,
31:48przez kłamstwo.
31:52No i odeszła.
31:58Samotność.
32:02Straszna samotność.
32:06No i miałeś rację.
32:10Jest jeden Sowiński.
32:1290 lat.
32:14Alzheimer.
32:16W kontakcie jak z żelazkiem.
32:18A gdzie?
32:20Na prądniku.
32:22A wiesz, kto tam jest duszpasterzem?
32:28Woźniak.
32:32Ksiądz Woźniak.
32:36Przesunęli go tam, żeby nie miał kontaktu z dzieciakami.
32:38Jak to się stało, że
32:40ja czytając mały dziennik...
32:42Do Jędrusiów poszedłem.
32:44Do
32:46naszych batalionów chłopskich.
32:48Niektórzy to nas zakamylili.
32:50Bo to wszystko
32:52prawie jedna armia leśna była.
32:54Moja Maryśka to
32:56nie mogła się nadziwić, dlaczego ja się tak
32:58do tej walki rwę.
33:00Za rozwalenie
33:02posterunku żandarmskiego to mnie
33:04do Krzyża Walecznych przedstawili.
33:06A ja się biłem, tak jakby
33:08za ojca się biłem, który też
33:10ten Krzyż Walecznych
33:12dostał.
33:14Wyczytałem to w tej gazecie.
33:16A o moich Żydach?
33:18Wtedy?
33:20To w ogóle nie myślałem.
33:22Jakby tego w ogóle nie było.
33:24Ale wróciło.
33:28Nie dało rady.
33:30Masz wierzyć, mocno wierzyć.
33:34Żyć Pan Bóg daruje.
33:36Łaskawy jest.
33:44Widać nie darował.
33:46Bo wszystko
33:48zaczęło wracać kawałkami.
33:50A to
33:52spojrzenie Sabuela,
33:54to śmiech Sartre.
33:56No a potem ta
33:58biesiada z ruskimi
34:00w domu u nas stacjonowali.
34:02Popili my wtedy, oj popili.
34:04Kapitan, to były
34:06dwa lejtenanci.
34:08Po ich niemu porucznicy.
34:10Jeden starszy na niego wołali.
34:12No i jak my tak biesiadowali, to
34:14to oni zaczęli tak
34:16strasznie naigrywać się
34:18z jednego ze swoich.
34:20Z lejtenanta Berensa.
34:22Jewrejon, Jewrej.
34:24Tak powtarzali, jakby go chcieli zatłuc
34:26tym słowem.
34:28Panie Bartku?
34:30Rozrozumiałem.
34:32No i powiedziałem Żyd.
34:34No i zaczęło się, bo
34:36u nich Żyd, to taki jeszcze
34:38gorszy, taki wyśmiany ich niejewrej.
34:40Ten chłopiec młody
34:42w okularkach, to wyglądał jak
34:44no jak
34:46pies zagnany do klatki.
34:48No to ja wtedy
34:50wstałem i powiedziałem Żyd, nie Żyd,
34:52nieważne to. No i nie wiem skąd
34:54mi to przyszło do głowy
34:56o godności coś
34:58podać. Panie Bartku,
35:00szuka pan swojego
35:02pokoju? Nie zapomnę,
35:04jak
35:06jeden z tych ruskich na mnie
35:08spojrzał.
35:16Pokazać?
35:18Znowu się
35:20panu pokazał.
35:23Verfuchtes Judenpack.
35:31Uważajcie z pieprzem, dobra?
35:33To mnie...
35:38Do czego nie jesz tej zupy, jak pan
35:44pozałomki.
35:46collision.
35:48Pamięć jest zawodna.
35:50Na przykład Ty nie pamiętasz, że wtedy...
35:55że ten chłopak...
36:04Wiesz, że byłem u Ciebie na parafii.
36:08A ksiądz biskup potrafi się odwdzięczyć.
36:10Ma kontakty.
36:12Wychodzi księdzu,
36:14przeniesienie do Rzymu,
36:16żeby ksiądz mógł sam pełnić posługę
36:19w stolicy apostolskiej.
36:21No bo ileż można duszpasterzować w Chrzanowie, prawda?
36:25Wypiliśmy.
36:27No i mocno my wtedy popili.
36:33Nie byłeś.
36:34Zawsze może ksiądz zacząć poszerzać swoje doświadczenie
36:37duszpasterskie na Ukrainie
36:40albo na Białorusi.
36:42Zrobiło się cicho i wyszli.
36:46Lejtenant Żyd też z nimi wyszedł,
36:49ale mnie się coś w głowie poprzestawiał.
36:53No bo jakże to?
36:55Nasłuchałem się i naczytałem o żydokomunie
36:58i że Sowiety to żydowskie państwa,
37:01a tutaj nagle zobaczyłem, jak Sowieci Żydem pogardzają.
37:05No więc jak to jest?
37:07Kto zabił Megojza?
37:10Kto zabił Megojza i innych oficerów w Katyniu?
37:14No kto?
37:15Oszukali mnie.
37:17Poprzekręcali w głowie.
37:19To znaczy sam sobie przekręciłem,
37:22bo uwierzyłem w to,
37:24czego się naczytałem w małym dzienniku.
37:27No to teraz opowiem, jak mnie los
37:29na jeszcze gorsze niż było wystawił.
37:32W Nowej Hucie mieszkaliśmy.
37:34To był 48.
37:36Zimą, późno.
37:38Boże, nawet już 49.
37:41Bo jak zaczęło się tylko po wojnie werbowanie na budowy,
37:44to ja się jeden z pierwszych zgłosiłem
37:47do brygady budowlanej
37:49i tak się zapamiętywałem w tej robocie,
37:52jak wszedłem w partyzantce.
37:54Panie Bartku?
37:56Potrzebuje Pan czegoś?
37:58No to wyrabiałem te normy tak,
38:00że mi jednemu z pierwszych dali mieszkanie w bloku.
38:03A ja wtedy zaraz sprowadziłem Maryśkę
38:07i Jaśka, a gospodarkę czym prędzej sprzedałem.
38:12Nie chciałem tam być, za nic nie chciałem.
38:14Jak dziś pamiętam, niedziela była.
38:17Nigdzieśmy się nie wybierali,
38:20nie czekali żadnych gości.
38:22A to nagle pukanie do drzwi.
38:25Takie delikatne.
38:28A potem mocniej i jeszcze mocniej.
38:31To ja się tak czaiłem przy tych drzwiach,
38:34jakbym jakieś złe przeczucie miał.
38:37A kiedy otworzyłem,
38:40to stał w nich mężczyzna młody
38:44i wyglądał jakoś tak, nie wiem jak to powiedzieć,
38:47ale tak może przez to ubranie,
38:50bo ubrany był inaczej niż myśmy.
38:53Chodzili wtedy ubrani, taki elegancki on był.
38:57A kiedy się odezwał,
39:01Jair Weizmann przedstawił się
39:04i mówił tak jakoś sztywno po polsku,
39:07jakby to, co miał wygadać wcześniej, przygotował.
39:11To ja, Marcin Sowiński.
39:14No to wtedy już byłem pewien,
39:16że on skądś ze świata przyjechał.
39:19Twój wnuk.
39:22Brat, ja jestem, przyrodni się chyba mówi,
39:27brat Samuela.
39:30Do końców.
39:33A ja chyba tak stałem,
39:38nic nie rozumiejący
39:41albo i za dużo rozumiejący.
39:44A ten niespodziewany gość patrywał się w końcu
39:48z niepokojem, zapytał, czy pan się dobrze czuje.
39:51Udało mi się pozbierać i zaprosiłem go do środka.
39:55A Maryśka czym prędzej tam herbatę zrobiła
39:58i ciasto, które przygotowała na niedzielę,
40:00postawiła na stole.
40:02A mnie ciągle w głowie ten brat Samuela,
40:05brat Samuela, no to też i brat stary.
40:11Pan znał ich dobrze.
40:14Pan ich ukrywał i pan ich widział ostatni.
40:19Powiedział, no wtedy ja wyszedłem do sąsiedniego pokoju
40:24gdzieśmy z Maryśką sypiali
40:26i wyjąłem z szafy z bielizną ukryte tam pudełko.
40:32Przyniosłem, podniosłem pokrywkę i powiedziałem
40:35to było ich, jest twoje.
40:37A wtedy zobaczyłem jak łzy spływają po twarzy Jaira.
40:45Długo nie dotykał tych paru pierścionków,
40:48a w końcu je wziął, potrzymał w głoniach,
40:52złożył z powrotem i powiedział
40:55oni by chcieli, żebyś to miał.
40:58Oni, pamiętam, że mu przerwałem, nie żyją,
41:02by chcieli, żebyś ty miał to.
41:08Musiało być coś takiego w moim głosie, co przekonało Jaira,
41:12bo wziął to pudełko i powiedział,
41:17że nigdy mi tego nie zapomni.
41:21Boże, czego on na mnie zapomni.
41:24I pomaga ci wstać.
41:28Idzie Jezus.
41:32On jest panem tych spienionych fal.
41:36A on wiedział, swoje wiedział.
41:39No i to się dopiero zaczęła piramida chłamstwa.
41:44Czy ty to rozumiesz, Marcinku? Chyba rozumiesz.
41:49Bo przecież Jair zagarnął nas sobie jak przyjaciół.
41:55On stał się naszym przyjacielem, stał się kimś bliskim.
41:58Mnie stał się kimś bliskim.
42:03Pomyśl, brat Samuela i Sary.
42:09Co też ja musiałem nawymyślać, żeby do tego Izraela nie lecieć.
42:14O ich matkę chodziło.
42:16Jak sobie wyobraziłem, że ona siedzi naprzeciw mnie
42:19i takim dobrym, serdecznym spojrzeniem
42:22wpatruje się w najlepszego przyjaciela, jej dzieci,
42:27który ryzykował życiem całej rodziny, żeby ich uratować.
42:34A przecież tak naprawdę było.
42:39Ona umarła niedawno, stara była.
42:44I do końca wierzyła w dobrego człowieka, który chciał ocalić jej dzieci.
42:52A Janek, Janek wtedy zaczął inaczej na mnie patrzeć.
42:57Kiedy zobaczył, że ludzie obcy to z zagranicy
43:03tak mnie szanują, że jestem taki ważny.
43:07Tak, to już wtedy zacząłem się o niego bać.
43:12Że dla niego takie ważne jest być ważnym.
43:18A, no to teraz jeszcze o Janku, twoim ojcu.
43:23Dla wielu to on jest taki, taki no, gieroj.
43:28Walczy o swoim, o swój.
43:32Jak ja od zawsze wiedziałem, że ojca mi bolszewicy zamordowali w Katyniu,
43:37to jakże mógłbym się do ich partii zapisać.
43:40A dla niego to nic, zapisał się.
43:42On wie skąd wieje wiatr i gdzie stoją konfitury.
43:46No bo najpierw z pomocy Żydów korzystać, do Izraela latać, interesy tam robić.
43:53A jak co do czego, to przeciw sjonistom na tych masówach i tych wiecach wykrzykiwać
44:00i mieszkanie po sjonistach brać. A jakże brać?
44:06Po tych, co z paszportem i biletem w jedną stronę z ojczyzny wygnani.
44:12Bo większe. I w Śródmieściu.
44:17Nic nie zrobiłam. Lecz upróbowałam z nim rozmawiać.
44:21I domyślałam się, o którego księdza chodzi.
44:24Kuria otrzymała od państwa tereny jako ziemi rolne za procent faktycznej wartości.
44:29A my przyjęliśmy uchwałę o przekształceniu zagospodarowania terenów.
44:34Za ustawienie tego głosowania otrzymałem od biskupa.
44:36Wszystko zaczęło do mnie powracać.
44:39Zmieniło się. Dużo się zmieniło po wypadku.
44:43Z suwnicy spadłem. Coś tam bardzo się wstrząsnęło w środku.
44:48Długie leczenie. Nie mogłem do starej roboty wrócić.
44:52No to mnie do magazynu przesunęli, a potem do biura.
44:57Zacząłem wtedy czytać. Bo przedtem to za wiele nie czytałem.
45:02W domu były książki. Ojciec czytał, ale ja...
45:05A teraz, po tym wypadku, tak. Tak.
45:09Biblię pierwszą przeczytałem.
45:15I nowy i stary testament.
45:19Ten nowy to... Ewangelię znałem z czytań w mszach niedzielnych.
45:25Ale stary. Ten, co razem z Żydami mamy.
45:31Jasież tam ciekawe rzeczy.
45:34Straszne, ale też i piękne.
45:37Takie psalmy. Pieśń nad pieśniami.
45:41No przecież to piękniejsze od najpiękniejszych wierszy miłosnych.
45:47Tylko kto u nas Biblię czyta?
45:51No może księża w tych swoich szkołach, w seminariach,
45:56ale też nie myślę, żeby ją całą dawali im do czytania.
46:00No bo jakby znali całą Biblię, to pewnie jakoś inaczej by nauczyli.
46:04A oni tylko tak, że trzeba się bać Pana Boga i nie grzeszyć.
46:09Ale co dla nich znaczy grzech? No co?
46:12Nie ten najważniejszy. Ten, że nie wolno nienawidzić,
46:16że trzeba kochać bliźniego, swego.
46:19Nie, dla nich grzech. To tylko to, co ludzie w łóżku robią.
46:25Wiesz, ja to nigdy w kościele nie wysłuchałem takiego prawdziwego namysłu.
46:33Nad życiem i nad śmiercią.
46:38Życie. Co on znaczy? Co to jest?
46:45No i kres. Śmierć.
46:50Tylko, że ksiądz woźniak nie miał z tym nic wspólnego.
46:53Kościół się oczyszcza. Odprowadzają oni nieboszczyka do grobu.
46:58Klepią te swoje modlitwy, jakby mu kwit na przejście do życia wiecznego dawali.
47:06Czy oni naprawdę w to długie życie wierzą?
47:10Ty wierzysz? Zastanawiasz się.
47:15Bo ja tak.
47:18Ja tak.
47:21Wyszło mi, że ja to chyba w to drugie, lepsze życie, to nie wierzę.
47:28A chciałbym.
47:32Boże.
47:34Tak bardzo chciałbym wiedzieć,
47:41że kiedyś będę chodził po zielonych pastwiskach.
47:47Że Pan jest moim pasterzem.
47:53I że pozwoli mi tam spotkać ich.
47:58Samuela i Zary.
48:04I ona spojrzy na mnie tym swoim łagodnym spojrzeniem.
48:17Bez słodzi.
48:25Ból.
48:28Jak ból.
48:38Wiesz, że ludzie tacy wredni są, to się najlepiej przekonałem w sześćdziesiątym ósmym.
48:46A już najgorsi tacy usłużni, co najchętniej skopaliby leżącego takiego,
48:51od którego przedtem zależeli.
48:54No to jak się to tropienie Żydów na stanowiskach zaczęło,
48:58to i na naszego dyrektora padło.
49:02Surowy był, to prawda.
49:04Ale przyzwoity człowiek.
49:06A ja po kontach słyszałem takie szepty.
49:09Dobrze mu pierdolonemu Żydowi ma za swoje.
49:13Doigrał się.
49:15Czego on się doigrał?
49:17Czy to jego wina, że Izrael w wojnie sześćdziesiątniowej zwyciężył?
49:22Wyznawcy ideologii sjonistycznej.
49:30Na pewno, towarzysze, na pewno tak odpowiadają.
49:34Więc jak komitet partyjny zorganizował to zebranie,
49:38biec, masówkę, w dużej hali montażowni,
49:43na godzinę przed końcem pierwszej zmiany,
49:46tak żeby wszyscy się zeszli.
49:48I jak ja tam zobaczyłem te transparenty,
49:52precesjonizmem sjoniści do sjonu i takich tam,
49:55i tych krzykaczy usłyszałem, pewno wynajętych,
49:58którzy darli się, wykrzykiwali te hasła,
50:01to to mnie zbrzydziło.
50:04Wcale nie tak wszyscy wyjechali?
50:07Musieli.
50:09Na pewno, towarzysze, na pewno tak podpowiadamy.
50:15Idę spać.
50:18Sjoniści do sjonu!
50:21Za stołem prezydialnym, za którym był wielki napis
50:24Polska dla Polaków, siedział cały komitet partyjny,
50:28no i paru jakichś nieznajomych.
50:33O czym tam gadali, nie warto wspominać.
50:37No i następnego dnia, po tej masówce,
50:42zamiast na uroczystość, na której miałem być odznaczony
50:47krzyżem partyzanckim, z rąk samego towarzysza Mietka,
50:53generała Moczara, miałem go dostać,
50:56to ja poszedłem do prokuratury.
51:00Powiedziałem, że to pilne.
51:03Stanąłem przed prokuratorem i zeznałem,
51:06że w marcu 1943 roku zamordowałem dwoje Żydów.
51:14Prawda was wyzwoli.
51:17Prokurator wydawało się, że nie rozumie, co ja do niego powiedziałem.
51:21Zapytał, czy jestem przytomny, bo może jestem pijany.
51:25A kiedy przekonał się, że nie, to zaczął mnie
51:28tak przekonywać, tak coś niezbornie gadać,
51:32że to może wypadek, wojna była, a w ogóle to będzie niedługo.
51:38Przedawnienie.
51:41Zabiedliśmy was.
51:44I wciąż zawodzimy.
51:46Poprosiłem sekretarkę i w jej obecności w gabinecie prokuratora
51:52złożyłem zeznanie jeszcze raz.
51:56Wtedy już zostałem podejrzanym, a zaraz potem oskarżonym
52:03i po długim czekaniu i krótkim procesie nareszcie skazanym.
52:12Zawodzimy samych siebie.
52:14Mówimy o prawdzie, ale jedno głosimy, a drugie robimy.
52:24Co jest dobre, a co złe, a rolą kościoła jest otwarcie na drugiego człowieka.
52:31Wielu z nas publicznie mówi o bezwzględnym potępieniu zbrodni pedofilii.
52:39A tak naprawdę to ukrywa.
52:44Wszyscy cenicie księdza Woźniaka.
52:50Podziwiacie jego dzieła.
52:54A jego największym dziełem są złamane życiorysy wielu dzieci.
53:03A duchowni naszej diecezji nie potępiają tego.
53:08Oni to ukrywają!
53:13Potępiają takich jak ja.
53:19Wasz ksiądz Marcin.
53:23Gej.
53:27Homoseksualista.
53:31Dzisiejszy kościół jest siedliskiem pychy, nietolerancji, rozpusty, dyskryminacji.
53:43I zbrodni.
53:50Nareszcie.
53:54Tyle lat czekałem na tę chwilę ulgi.
54:01I poczułem ją.
54:05Wiedziałem, że powinienem to zrobić wcześniej.
54:09I w końcu zrobiłem.
54:13Poczułem ulgę.
54:16Ale ciężar pozgostał.
54:20I zostanie, wiem, do śmierci.
54:28Wystarczy.
54:31Co miałem powiedzieć, powiedziałem.
54:35Jeszcze.
54:38Jeszcze list.
54:41Jajur napisał do mnie.
54:44Nie wierzyłem, że się jeszcze odezwie, a on napisał.
54:49Bliźni.
54:51Brat.
54:53Nie wierzyłem, że się jeszcze odezwie, a on napisał.
54:59Bliźni.
55:01Brat.
55:03Bartku, nie piszę, że ci przebaczam, bo też nie bardzo wiem, co znaczy przebaczyć.
55:10To chyba jakaś wymuszona na sobie satysfakcja, mniemana wielkoduszność.
55:18Przecież nie można zapomnieć.
55:22I nie można bólu wymazać.
55:24Nie można wytrzeć zapamiętanego z pamięci.
55:28Samuel i Sara to byli moi bliscy.
55:33Kochałem ich.
55:35Ty ich zabiłeś.
55:38Dokonało się wielkie zło.
55:42Ale nie czuję do ciebie nienawiści.
55:47I współczuję ci.
55:52Bo dźwigasz wielki ciężar.
56:22DŹWIĘK DŹWIĘKOWY
56:52DŹWIĘK DŹWIĘKOWY
57:23DŹWIĘK DŹWIĘKOWY
57:37DŹWIĘK DŹWIĘKOWY
57:52DŹWIĘK DŹWIĘKI
Recommended
1:28:24
|
Up next
1:05:50
1:03:55
1:35:23
1:41:32
1:45:09
1:34:45
1:07:52
19:50
9:14
9:24
9:05
9:24
10:17
9:11
9:44
1:16:17
45:44
43:45
44:18
43:59
45:15
44:38
44:52