Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • today
Transcript
00:00Muzyka
00:29Kochasz męża, to dobrze, bardzo sprawiedliwie, bronić nie chcę, nie myślę, lecz temu się dziwię, że znosisz samochcące dziwactwa szalone, którymi zawsze krzywdzi i siebie i żonę.
00:42Ależ dobry mój bracie, krzywdzić mnie nie mogą, gdy mi dowodzą razem, jak mu jestem drogą.
00:48Piękny dowód miłości, nieufność bez miary. Marek, choć sam uczciwy, w nikim nie ma wiary.
00:56Myśli, że on jedynie wszystko w karbach trzyma, że wszystko wniwecz idzie, gdy go w domu niby, że już odsług przyjaciół, od ciebie zdradzony,
01:04że handel jego upadł, majątek strwoniony. Dlatego ze swych podróż nigdy nie powróci, aż cię w przódy swym śledztlem znudzi i zasłuci.
01:15I wytarte śpiegowstwa, przywdziewając stroje, coraz innym oznacza niebytności swoje.
01:21Prawda. Lecz czyż nie lepiej, gdy się zdrady boi, że zamiast utajenia bojaźń zaspokoi?
01:27Nie, nie. To ustać musi. Moje z nim poznanie dla ciebie i dla niego korzystnym zostanie.
01:37Bo cóż może wyrównać przyjemnej godzinie, gdy się z długiej podróży zbliżamy rodzinie.
01:44Z każdym obrotem koła niecierpliwość rośnie, dreszcz nas przebiega, serce uderza radośnie.
01:50Ledwie zoczne przedmioty wzrok łatwo poznaje, a cóż, gdy się już w kole ukochanych staje.
01:57Ten pierwszy luby zamęt, wzajemne witanie, łzy, śmiech, bez odpowiedzi tysiączne pytanie,
02:03gwar, krzyk, hałas psów, nawet z wrzaskiem skoku w krocie.
02:08Wszystko, wszystko rozkoszą przy szczęsnym powrociem.
02:13Ach, któż więcej nade mnie zdolny ją ocenić?
02:17Lecz jak marka przekonać? Jak przez żart odmienić?
02:22Śmieszność, śmieszności bicem. Jej szczepiąca chłosta częstokroć tam poradzi, gdzie rozum nie sprosta.
02:28Lecz marka podejrzliwość?
02:30Śmieszność już przechodzi tej samej, zatem broni użyć nam się godzi.
02:34Byle gorzej nie zranić.
02:35Jest, znowu wahanie, a tu stałości właśnie potrzeba w mym planie.
02:41Już, już będę posłuszną.
02:43Jak długo?
02:44Dzień cały.
02:44Przyrzekasz mi?
02:46Przyrzekam.
02:47Drżyj, Marku z uchwały.
02:49Ale wkrótce przyjedzie, tylko co nie widać.
02:51Idź, wypraw dzieci z domu, mogłyby nas wydać.
02:54Sama zaś bądź ostrożną i miej ufność we mnie.
02:59Oby tylko to wszystko nie było daremnie.
03:05No, teraz pana Marka przemienić się muszę.
03:11To zwykły ubiór?
03:15Tak jest.
03:17A dla moją duszę, jak gdybym go widziała, on pozna sam siebie.
03:23A gdy pan zechcesz całkiem udać go w potrzebie, niech pan krzyczy gadając.
03:27Zrzędzi, gdera, łaje, rękoma wciąż rozprawia, a nigdy nie staje.
03:33Dobrze, dobrze.
03:34A ty idź i nakasz surowo, aby nikt mi nie chybił.
03:38I na jedno słowo. Jestem dziś Marek Zięba.
03:42I pan tego domu.
03:44On zaś ma być najściślej nieznany nikomu.
03:48Mówiłam i powtórzę.
03:50Ale, proszę pana, mój Kasper także wraca?
03:54Ach, moja kochana, nie wiem.
03:56Ledwie zasłyszał, jaki spisek nowy, spotkawszy się, dwie mądre ułożyły głowy.
04:02Raczej jak Marka naglił do nazwiska zmiany, jakiś pan Rembosz.
04:08Panicz wcale podejrzany.
04:10Zaraz nocą wyjechał, by tu stanąć w przody.
04:14Ale prawda.
04:15Był jakiś służący.
04:17Tak młody, niezgrabny.
04:20To on.
04:21Zawsze coś się zrzuci, wyleje.
04:24To on.
04:24Wszystkich roztrąca.
04:26To on.
04:27Wciąż się śmieje.
04:28Ach, to on.
04:29Twarz rumiana, nieco głupkowata.
04:32O, mój mąż niezawodnie.
04:34Znalazła się strata.
04:36Wiesz, co głupi, to głupi.
04:38Lecz bardzo poczciwy.
04:39To nie głupi.
04:41Zły człowiek.
04:43To głupiec prawdziwy.
04:46Coś to za hałas.
04:51Nasz pan.
04:52To razem poznała.
04:54Chodź.
04:54W mundurze?
04:55Chodź.
04:56Kasper.
04:56Ach, będziesz go miała.
04:59Kasper, ja dobrze robię.
05:14Panie, doskonale.
05:16Jesteśmy w domu własnym?
05:17Własnym.
05:18Ale.
05:18Ale.
05:19Sz.
05:19Sz.
05:20Nikt tego wiedzieć nie będzie.
05:21Broń Boże.
05:22Nikt z domowych nie poznał?
05:23I poznać nie może?
05:24I żona mnie nie pozna.
05:26Gdzie tam jej pan w głowie?
05:27Głupiś w jej głowie jestem.
05:29Lecz jak się nie dowie, to i wiedzieć nie będzie.
05:32Że to pan w mundurze.
05:33Jak i Bartosz nie poznać pana temu róże.
05:37Oczy wytrzęztał.
05:38Śmiał się i wejścia nam bronił.
05:40A pan jak go pchnie gdzieś, brzuchach się nam pokłonił.
05:44Godny oficer.
05:46Bartosz?
05:47Głupiś.
05:48Wiem, wiem, panie, ten co z nami nocował.
05:50Juść, jego zdanie wiele mnie oświeciło.
05:52Jego mądra rada ułożyła plan cały.
05:55A, rozum nie lada.
05:57Widział, że mnie spokojny, jak każdy mąż bywa, któremu już za domem drugi rogu pływa, a w domu młoda żona na boskiej opiece.
06:06Jak moja Marta, prawda?
06:08I choć jak ptak lecę, by zawsze wpaść z nienacka, wszystko nic nie znaczy, bo zawsze zły duch jakiś usłyszy, zobaczy.
06:15A jeżeli zajadę skrycie do sąsiada, ktoś gdzieś jakoś przed żoną zawsze się wygada.
06:21Raz byłem i śmierć własną ogłosił listami, ale w łeb dostał guza, słuchając pod drzwiami.
06:27Drzwi pękły, pies zaszczekał, żona nie czytała i tak spełzła od razu tajemnica cała.
06:33Teraz, za tym powrotem, konceptu nie stało, jakby zręcznie wyśledzić, co się w domu działo.
06:40Aż mnie ów godny człowiek swoją radą wspiera, daje swój własny paszport, w swój mundur ubiera i ze mnie marka zięby kupca.
06:51Tak, jelicho!
06:53Kasprze! Kiedy pan gada, należy być cicho. Jadę, wjeżdżam do miasta, u rogatki staję jako Jan Rembosz, były rotmistrz.
07:03Podpis daję, Jan Rembosz pisze strażnik, co mnie zna od dawna.
07:07Ten, ten z nosem na bakier.
07:08I co rzecz zabawna, żołnierz przede mną traf, traf, jak przed jemerałem, co tu śmiechu, gwałt!
07:16Słowem, tyle dokazałem, że nikt mnie nie zna w mieście, nikt mnie nie zna w domu.
07:25Ale słuchaj, no Kasprze, jak ty powiesz komu?
07:29O, czy ja lada głupie?
07:31Może tylko żonie.
07:32Afe!
07:33Któż jestem?
07:34Marek Zięba.
07:35Kto, gawronie?
07:37Nie, Rembosz, Marek Rembosz.
07:39Marek?
07:40Jan, Jan, panie!
07:42Proszę cię więc, pamiętaj.
07:44Już, już tak się stanie, jak pańska prośba każe.
07:46Żeby cię kto dręczył prośbą, groźbą, kułakiem, żeby i umęczył, żebym ja sam rozkazał, chciał nawet przymusić.
07:53Nie powiesz, kto ja jestem?
07:55Wolę się zakrztusić, wolę się!
07:57Nie, koniec końców, nie gadając wiele. Jak powiesz, że mia jest ja, to ja ci w łeb strzelę.
08:05A ja, ja?
08:07Jak to ja, ja?
08:09To też to pan plecie.
08:11Plete?
08:12Plete!
08:12A już ci.
08:13Chcesz ty wziąć po grzbiecie?
08:15Nie chcę.
08:16Cóż chcesz?
08:17Ja. Czy ja, czy nie ja?
08:20Źle w głowie.
08:22Będziesz sługą rotmistrza. Jak się tamten zowie?
08:26Kasper także, jaki ja. Może jaki krewny?
08:28Nazwę się zatem Kasprem. Będę nawet pewny, że myłki...
08:32Cóż, bo pan drwi? Czy rozum straciłem? Jak tylko zapamiętam, to już Kasprem byłem. Na cóż mam się nazywać?
08:39Gadaj tu rozumnie, a głupi, głupi. Kasprem jesteś, Kasprem u mnie. Ale nie tamtym Kasprem, co się Kasprem zowie.
08:47Już, już wiem, wiem, wiem, mądrej głowie, dość na słowie.
08:54Słuchaj, czy wszystko dobrze? Mina, co, wojskowa?
08:58Jak holofernes jaki?
09:00Wzrok.
09:01Jak dzika?
09:02Mowa.
09:03Jak grzmoty, aż strach?
09:05Wąsy.
09:06Jak pańskie rodzone?
09:08Peruka.
09:09Jak przykuta.
09:10Teraz moją żonę wypróbuję dokładnie. Ale biada, biada.
09:18Pspanie, Marta!
09:25Panno!
09:28Panno, co pan gada? To moja żona.
09:30Cicho.
09:31Muszę przecie wiedzieć.
09:32Cicho, jak cię trzasnę.
09:33Pani chcieli powiedzieć, że rotmistrz Rembosz tu jest i prosi na chwilę.
09:41Rembosz, rotmistrz?
09:43Tak.
09:44A ten?
09:47Luzak.
09:49Tylko tyle?
09:52Śmieje się.
09:55Śmieje.
09:56Ale z czego?
09:59Z ciebie może.
10:01Przecież nie wierzę mi, ja mąż.
10:03A ja się założę, że mi jej wpadł w oko.
10:08Otóż z podróż zysk w tej dobie.
10:11Człowiek własną małżonkę zbałamuci sobie.
10:14Co to za rozkosz, Kasprze?
10:17Jak diabeł kulawy.
10:19Kulawy?
10:21W domu własnym widzieć wszelkie sprawy.
10:25Pst, panie!
10:26Pani!
10:28Cicho.
10:30Pan rotmistrz, jak wnoszę.
10:32Wnoszę.
10:33Chcę mówić z moim mężem.
10:36Kasprze, póki proszę.
10:39Tak?
10:40Z mężem.
10:41Niech pan siada.
10:48Męża w domu nie ma.
10:50Wiem.
10:52Ale wkrótce będzie.
10:53Kadok to wytrzyma.
10:55Za pozwoleniem.
11:03Słucham.
11:04Mój mąż.
11:05Chujtaj.
11:06Pewnie...
11:07Czekaj.
11:08Panu...
11:08Za twój śmiech zapłacisz mi, że mnie...
11:11Jest znany.
11:12Pan Zięba?
11:13Tak.
11:14Od kolebki prawie.
11:16Dlatego w domu jego czas jakiś zabawię, jeśli pani pozwolisz.
11:21Bądź pan jak u siebie.
11:23Zaczekam tu dni parę.
11:25I tydzień w potrzebie.
11:27Mam w sądzie ważną sprawę, a nie znam nikogo.
11:31Rady więc pana Zięby wiele mi pomogą.
11:35Dobry to człowiek.
11:36Mój mąż?
11:37Co?
11:38Niedobry może?
11:38O, i owszem, i owszem, sto razy powtórzę.
11:45Kochasz go zatem pani?
11:48Żyjesz z nim szczęśliwie?
11:50I nad tym zapytaniem niemało się dziwię.
11:54Grzeczności i rozsądku niewiele dowodzi, kto wstępnym prawie bojem w cudze sprawy wchodzi.
12:01Jednak nie mam potrzeby postępować skrycie.
12:04Tak jest.
12:05Mój mąż stara się upiększyć mi życie.
12:10Zbyt pewny, że w małżeństwie miłość bez ufności jest tylko źródłem trwogi.
12:15Nie snasek zazdrości.
12:17Nas obopólnej wierze, tej stałej zasadzie, pokój domu i szczęście nas obojga kładzie.
12:26Łatwo obojętnemu rozprawiać w tej mierze, ale to strzeżonego mówią pan Bóg strzeże.
12:33Ach, potrafi oszukać, kto oszukać żąda, a zwykle mało widzi, kto we wszystko wgląda.
12:41Ale mniej jeszcze widzi, kto oczy zamyka.
12:44Tych dwóch ostateczności pan Zięba unika.
12:48Pan Zięba ma więc rozum.
12:50I rzadkie przymioty dzieli ze mną jak radość, tak równie zgryzoty.
12:56Ale nie są mi znane te kwaśne humory, te dąsy mężów, gorsze niż najżwawsze spory,
13:03które chcąc przerwać, trzeba w przód myśleć godzinę, nim się trafem nareszcie odgadnie przyczynę.
13:09Ale i zrzędność, także równie przykra wada.
13:14Mój mąż nigdy nie zrzędzi.
13:17O też pani gada.
13:19Precz w oczy.
13:20A nie pisny.
13:21Precz.
13:22Już się nie śmieje.
13:23A niech też kaci porrą, coś się tutaj dzieje.
13:28Człowiek z domu szkoda w domu, wszystko przewrócone.
13:34I gdzie rządu i ładu, każdy w swoją stronę, ażeby jedna dobra dusza się ocknęła.
13:42Tu ówdzie jakoś przecie czasami wglądnęła.
13:45Gdzie tylko sam nie zajrzysz, tam się diabeł gnieździ.
13:49Już i po całym domu, jak uważam, jeździ.
13:52Dozorca grapie w cieniu, słoneczko go razi.
13:56Cieśla ciupie jak przescen.
14:00Stołaś jak ćma łazi.
14:02Pan mularz gdzieś na szynku pół garcówkę doi.
14:05A stajna dotąd jeszcze nieskończona stoi.
14:09I tę ścianę miał wybić, powygładzać wszędzie.
14:14Karnawał dalej przyjdzie, a sali nie będzie.
14:18Kasprzyn, co to jest?
14:20Zurdyt pański.
14:21Kasprzyn.
14:22Panie.
14:23Co to jest?
14:24Krymka pańska.
14:25Trzy boskie skaranie.
14:28Nikt nigdy nie zrozumie, choć powiem wyraźnie.
14:32Kazałem sad tam wyciąć, gdzie mają być łaźnie.
14:35A oni w prawo, w lewo, cieli dla uciechy.
14:38Także zostały tylko płonki i orzechy.
14:41Panie, to pańska laska.
14:43Znam ją niemało.
14:44Kasprzyn.
14:45He?
14:46Kasprzyn.
14:47Panie.
14:47Co się tutaj stało?
14:49Mnie coś mdło koło serca.
14:51Głowę panu ścisnął.
14:53Kłupiś!
14:54Nie śmiej się.
14:55Dobrze.
14:56Cicho.
14:56A nie pisnę.
14:57Wczoraj przecie przedałem.
15:01Folwark za mogiłą.
15:04Wprawdzie za pół darmo, lecz cóż robić było.
15:07Raz się przecie przeklęte, długi zaspokoi.
15:11Chodźmy wszystko obliczyć.
15:13A czy się co skroi?
15:15Lepiej byłoby morze.
15:16Morze czy nie morze.
15:18Stało się, co się stało.
15:19Diabeł nie pomoże.
15:20Słyszałeś?
15:25Słyszałem.
15:26Widziałeś?
15:26Widziałem.
15:27Zatem folwark.
15:28Sprzedany.
15:29Ja.
15:30Ja milczałem.
15:31Mogłem słuchać wszystkiego i dotąd tu stoję.
15:34Stajnia, sala, sad, folwark.
15:37Jeszcze żonę moje.
15:41Zamknięto.
15:43Ej!
15:44Mospanie!
15:45To diabła!
15:46Mospanie!
15:46Mospanie!
15:48Nie słyszy?
15:49Ogłuchy, ubiegny.
15:53Daremne tłukanie.
15:54Na co ma słyszeć?
15:55Albo mu źle?
15:57Ej, dokato!
16:00Ale cicho.
16:03Czas zawsze ułowić prałata.
16:06A jeszcze czego więcej dowiemy się może.
16:10A to co?
16:11Ale proszę, bo to...
16:13O mój Boże!
16:15Kubek w kubek pan, a pan ten jegomość nowy.
16:18Tak chodzi, zrzędzi, łaje i grzmocić go znowy.
16:22Śmiejesz się?
16:24A nie pisnę.
16:25Jednak powiem szczerze, że który z panów, mój pan, sam sobie nie wierzę i nie przysiąkłbym teraz za nic na tym świecie.
16:32Wiem, ja wiem, jakiś mądry. Poznasz ty mnie przecie.
16:36Lecz pan nie wie, iż tego, co się wyrzekł siebie, każdy, kto chce figurę, może wziąć w potrzebie.
16:43O, o, o, co za żarty?
16:45Czas na żarty właśnie.
16:47Skądże ty to wiesz? Gadaj.
16:49Ale to są baśnie.
16:51Mnie jeden kuch tam w Gdańsku.
16:54Człowiek godzien wiary klął się, że mu powiadał jeden mularz stary.
16:58Nóżki pańskie całuję, sluga uniżony. Przecież też pan zawitał, zawitał w te strony.
17:13Nie mam szczęścia być znanym, ja to wiem, ja to wiem. Mój braciszek to, ale...
17:21Kto? Jak?
17:22Zaraz powiem. Wszak jegomość pan Rembosz ze mną mówić raczy.
17:30Hmm? A tak?
17:32Jan.
17:33Hmm? A Jan?
17:36Rotmistrz.
17:37Nie inaczej.
17:39Mam tu jego rewersik. Rewersik maleńki.
17:46Mój? Czy ziwać pan szalony?
17:49Podpis jego ręki.
17:52W uznaniu, mój braciszek. Pan Lapka Gerwazy dał panu po sto czątych.
17:58Sto czątych?
18:00Trzy razy.
18:01Trzy razy mnie?
18:02A zatem rzecz jasna i czysta, że zapłacisz laskawco dukacików trzysta.
18:10Ja? Ja?
18:11Pan, pan.
18:14A, już nie.
18:16Nie moje to długi. Słuchaj mnie, panie, panie?
18:22Łapka na usługi.
18:23Panie Łapka. Mieć trzysta dukatów to ładnie.
18:26Żeś więc człowiek uczciwy. Poznaję dokładnie.
18:29Dam ci...
18:30Czy tylko ważne?
18:32Najważniejszy w świecie.
18:34Dam ci dowód ufności.
18:37Wyznam ci w sekrecie.
18:38Ja nie jestem Remboszem.
18:42Tak?
18:43W pewnym zamiarze przybrałem to nazwisko.
18:47A roztropność każe odmienić je naprędcze.
18:51Pst, pst, pst.
18:53Ciszej gadaj. Zrobiłem ci zwierzenie.
18:55Przyczyny nie badaj.
18:56I ruszej sobie teraz, bo możesz przeszkodzić.
19:00Doprawdy?
19:01Już tu nie masz po co i przychodzić.
19:04Nie Rembosz.
19:05Ciszej.
19:06Ciszej.
19:07Jesteś.
19:08Ani słowa.
19:09Ani mru-mru.
19:10Słyszą nas.
19:11Chcesz? Napisz do Lwowa.
19:13Rotmistrz. Jak list odbierze, zapłaci do grosza.
19:15A teraz idź i rozgłoś, żeś widział Rembosza.
19:20Czego się bać pan śmiejesz?
19:23A ciebie co śmieszy?
19:25Z konceptu swego pana.
19:27Wraz ze mną się cieszy.
19:30Za kogoś to mnie pan masz?
19:31Czy ja nie mam głowy,
19:34abym się szczerze nie śmiał z tej wykrętnej mowy?
19:37Ja krok w krok zanim pędzę z samego Poznania.
19:42Ja w Poznaniu nie byłem.
19:44Dość tego gadania.
19:46Kiedy mówię, że zamiar...
19:47Kto się o to pyta?
19:50To jest tereber zwać pana.
19:53Zapłacisz i kwita.
19:55Nie zapłacę.
19:56Zapłacisz.
19:57Idź do diabła.
19:59Fraszka.
20:00Precz.
20:00Zapłać.
20:01Precz.
20:02Precz.
20:03Pójdę.
20:06Jak o skubie ptaszka.
20:09Idź, że idź póki z cały.
20:11Jeszcze raz ci mówię.
20:12Szukaj sobie Rembosza.
20:14Ja się zięba zowie.
20:16Zięba czy szczygiem jesteś ptaszku w mojej klatce?
20:20Wziałem paszport świeżo.
20:22Zaraz na rogatce.
20:23Próżny więc wykręt.
20:24Zapłać.
20:25Niech czasu nie tracę.
20:26A, tego nadto.
20:29Zaraz ja ci tu zapłacę.
20:31Kasprze, strąć go ze schodu.
20:33Mam dekret w kieszeni.
20:36Kasprze, trecz z nim.
20:38Poczekaj.
20:41Koza cię odmieni.
20:53Diabeł, nie łapka.
20:54O, fe.
20:55A bodaj, że zginął.
20:59Ja chciałbym nim zawinąć, a on mną zawinął.
21:02Ledwo on drzwił be mnie wybił, a tęgą się zaparł.
21:06Ja tak, on siak.
21:08Jak go pchnę, ażem nogi zadam.
21:11Kto by się tu spodziewał, że wędzonka taka.
21:14Pf.
21:15I jeszcze mi zakark dołożył kułaka.
21:18Ale też to tchórz.
21:20To tchórz.
21:20Jak dotąd nie było.
21:22Drapał przez cztery schody, aż się zakurzyło.
21:28Marta.
21:32Muszę także zręcznie ją wybadać.
21:38Marto, kochasz ty nęża?
21:42Ach, na cóż mam gadać o tym, co kiedyś było.
21:44Było?
21:47Nie jest zatem?
21:48Jak ma być, kiedy mój mąż rozstał się z tym światem?
21:52Co, co?
21:53Kacper Zwankiewicz?
21:54Nie żyje.
21:56Nie żyje.
21:58O, fe, fe, co to gadać?
21:59Jak mi serce bije.
22:01To ktoś skłamał.
22:03Ale też skłamał.
22:04Jak należy?
22:06Ach, nie.
22:06Nie skłamał?
22:08Ach, nie.
22:09Ona temu wierzy.
22:10I tle cierpiał.
22:12Cierpiał?
22:12Nie za swoją winę.
22:14Umarł więc.
22:15Umarł.
22:15Kacper.
22:16Kacper.
22:17Aj, strach, zginę.
22:19Oj, kolki.
22:20O, gwałtu.
22:22Wszak byłam w tej chwili.
22:24Widziałam.
22:25Cóż widziałaś?
22:27Jak go pomiesili.
22:30O, o, fe, fe.
22:32Złe żarty, fe, fe.
22:33Brzydkie żarty.
22:34Z tym nie trzeba żartować.
22:36W oczach swojej Marty biedny życie zakończył.
22:40Bywaj zdrowa, żono.
22:41O, mówił.
22:43Być zdrowia, rzekłam.
22:46Potem go złożono.
22:49W ziemię.
22:51Głęboko.
22:54Biedny.
22:55A czegoż ja płaczę?
22:56I mądry, czasem głupi.
22:58Lecz teraz zobaczę,
22:59czym mnie żona kochała.
23:01Cyt, nie płacz, kochanie.
23:05Pociesz się wszak, że twój mąż
23:07kiedyś zmartwychwstań.
23:10Co to za dusza była?
23:11Ja wiem, takich mało.
23:13Nigdy mędrcem być nie chciał.
23:15Dobrze ci się działo.
23:16Żal mi go niewymownie.
23:18Bóg ci to nagrodzi.
23:21Żal twój straszny, okropny, okrutnie dowodzi,
23:25że i byłaś i jesteś dobrą białogłową.
23:28Słuchaj mnie zatem
23:30Kaspra z Bankiewicza w domo.
23:34Ja się z tobą ożenię.
23:37Nie można.
23:39A czemu?
23:41Bo mi już serce i rękę
23:42przyrzekła innemu.
23:44Komu niegodna?
23:45Bratu Błażeja Mielnika.
23:47Kiedy?
23:48Jeszcze za życia męża nieboszczyka.
23:49A te? I kochasz?
23:52Kocham.
23:53Kochałaś?
23:54Kochałam.
23:55Zatem Kaspra zwodziłaś.
23:58A cóż robić miałam?
24:00Morto!
24:01Lecz wybacz, bacz pan.
24:02Oddalić się muszę.
24:04Czekaj!
24:04Adieu!
24:05Niewierna!
24:07Rozszalkie!
24:08Uduszę!
24:14Jest pan?
24:15Jest.
24:16Gdzie?
24:17Tu.
24:18Gdzie?
24:18Tam.
24:19Proś go do mnie.
24:21Panie!
24:22Idź, nie krzycz!
24:23Nie mam czasu.
24:25Ruszajże, bałpanie!
24:26Idę, idę.
24:27A to, czego się pan złości?
24:29To znowu jakaś łapka do półki z tych gości.
24:37Jan Rębosz, lat trzydzieści.
24:40Mężny, niewysoki.
24:42Włos jasny, nos zadarty.
24:45Czasem jednoki, gdy mu tego potrzeba.
24:48Często mundur nosi.
24:49Naszego pułku, zatem pułkownik cię prosi.
24:56To nie on.
24:58Cóż to znaczy?
24:59Inna postać cała.
25:02Przebacz, panie kolego.
25:03Omyłka się stała.
25:05Jestem major Slawnicki.
25:08Mieszkam w tym powiecie.
25:09I choć ze służbem wyszedł,
25:11zawsze żołnierz przecie.
25:13Wczoraj dostałem opis pewnego szulera,
25:15który się w mundur pułku,
25:17bezstydnie ubiera pułku,
25:19gdzie mnie gdyś służył,
25:20a którego Sława dotąd do mojej opieki
25:22nie straciła prawa.
25:24Wszakże i za powinność.
25:26Oba pewnie mamy znaków naszej zasługi,
25:28strzec od wszelkiej plamy.
25:30Dziś więc z dala, z oczywszy,
25:32jakaś tu z nim wchodził,
25:34rzekłem, może przypadek prędko mi wygodził
25:37i kto wie, może ten lotr w moje ręce wpada.
25:41Idę, proszę i pytam.
25:42Każdy mi powiada, że w samej rzeczy.
25:44Rembosz u Fultai przybywa.
25:46Co? Rembosz Jan?
25:48To mój pan.
25:49Pan tak się nazywa.
25:50Rotmistrz, jedzie z Poznania.
25:52Bodaj skamieniał, bodajże szpęgł dwa razy.
25:56Za to, żebym wymieniał?
25:57Cicho, Kasprze przeklęty.
25:59Ale cóż ja robię?
26:00Idź, Kasprze, mój Kasperku,
26:02proszę cię, idź sobie,
26:03bo ci zęby wybiję.
26:05Idę, pójdę, idę.
26:11Cóż to?
26:12Nic, nic, to nie tak.
26:15Mam, że nową bidę.
26:17Jednak?
26:17Kasprze przeklęty.
26:19Mospanie, do rzeczy.
26:21Kto jesteś?
26:21Kto?
26:23Nie Rembosz.
26:24Hmm, kto jedno przeczy,
26:27drugie miewa nazwisko,
26:28zatem jak się zawiesz?
26:30Nic nikomu do tego.
26:31Ale przecież powiesz oficerem, czy jesteś?
26:33Nie jestem, broń Boże.
26:36A mundur bratku nosisz?
26:39Pojutrz się go złożę.
26:41Wiesz, że to kulkę ściąga?
26:42Od kogo?
26:43Ode mnie.
26:44Bywaj zdrów.
26:45Wyzywam cię.
26:47Wyzywasz daremnie.
26:49Nie wyjdziesz?
26:49O, nie wyjdę.
26:51Przymuszę w potrzebie.
26:53Bajki.
26:54Na honor, prawda?
26:55Zamknę się u siebie.
26:57Nie najdziesz w domu własnym, drzwi mi nie wybijesz.
26:59Ale u drzwi zaczekam.
27:01Nigdzie się nie skryjesz.
27:03Tędzie ścigać cię będę.
27:05Ścigaj sobie wszędzie.
27:06Marek Dziemba nie głupi.
27:08Strzelać się nie będzie.
27:11Co?
27:13Dziemba?
27:17Jakiś kupiec.
27:19Jak się masz, majorze?
27:23A, Czesław, cóż tu robisz?
27:26I w takim ubiorze?
27:28I w ram komedyjo.
27:30Brawo.
27:30I ty także z nami.
27:31Jak to?
27:32Wszystko objaśnij kilkoma słowami, ale nie teraz.
27:34Musisz, by skończyć dokładnie.
27:36Zaraz z to odejść.
27:37Dobrze.
27:38Lecz jak się wykradnie, ów pani?
27:40Dziś jeszcze sam ci go przystawię.
27:43Bo jednak.
27:44Bądź spokojny.
27:45Ufaj mi w tej sprawie.
27:46Będziesz śmiał się wraz ze mną.
27:49No.
27:50Do zobaczenia.
27:53Do zobaczenia wkrótce.
27:57Wyborne zdarzenia.
27:58Major i łapka przyszli jak znamowy właśnie.
28:02Ale za łapką poślej.
28:03Ho, ho.
28:04Ten nie zaśnie.
28:05Będzie on tu niebawem.
28:07Kończmy więc te żarty.
28:08O, chce nie.
28:09Chce grać musi, kto już rozdał karty.
28:12Zatem gdyśmy zaczęli, kończmy, że roztropnie.
28:15Inaczej wszystko na nic.
28:17A on swego dopnie.
28:18Powie, że w samej rzeczy chciano mu się rządzić.
28:21I jak błądził dotychczas, będzie znowu błądzić.
28:24Nie, nie, nie.
28:25Tak jak układ, działajmy powoli.
28:27Czekajmy.
28:28Niech on w przódy zrzeknie się swej roli.
28:30Chodźmy.
28:31Chodźmy do niego.
28:32Stąd chodźmy.
28:34To lepiej.
28:35Niech nas pan rotmistrz szuka.
28:37Niech nas sam zaczepi.
28:38Już go nie ma.
28:44Źlełem zrobił.
28:45Wszystko złe z nazwiska.
28:47Trzeba było się zgodzić.
28:49Sprawa diable śliska.
28:51Wyzwał mnie.
28:52Może zabić.
28:53Nikt mu nic nie powie.
28:54Wyzwał mnie.
28:55Wolno strzelać.
28:56Diabeł nie śpi.
28:57Kto wie, jeszcze gotów zza płota, gdzie do mnie wywalić.
29:00A dokroć sto tysięcy.
29:03Chciałbym dom zapalić.
29:04Dom spalić.
29:05Sam się spalić.
29:07Wszystko spalić w koło.
29:08I żona.
29:10Gdzie?
29:10I ten wotr.
29:12O, miedziane czoło.
29:15W moim domu.
29:17Lecz gdzie są?
29:18Co?
29:19Co on tu robi?
29:21Co robi?
29:22Łatwo zgadnąć.
29:24Dom mi niby zdobi.
29:26Dość tego.
29:30Dalej!
29:33Już wytrwałem.
29:35Tyle będę jeszcze cierpliwym.
29:39I zaczekam chwilę.
29:43O, Fefe.
29:45O, to brzydko.
29:47To obelgą pachnie.
29:49Cóż ci to?
29:50Bartosz wziął kij i fiofiu jak machnie.
29:54Uderzył mnie tu w plecy.
29:57Raz po raz.
29:57Trzy razy.
29:58Ja drugi raz nie zniosę.
30:00Podobnej urazy.
30:01Ja wcześnie zapowiadam jasno i dobitnie.
30:04Ja mu co?
30:06Powiem.
30:07Jak mi jeszcze raz tak przytnie.
30:09Zasłuszcie tak po macę.
30:12Piękna mi macanka.
30:14Za to, że moja żona ma sobie kochanka.
30:17I miała nawet jeszcze za mojego życia.
30:19Nie mogłem więc z zimną krwią znieść tego odkrycia.
30:22Ja chciałem trochę nastraszyć moją panią Martę.
30:26Aż ten wartosisko, ten...
30:30Bo to diabła warte.
30:32To do niczego.
30:33Nie wiem na co to pan trzyma.
30:34No już do mnie.
30:35Nikt tu wrzaśnie do niej prawa nie ma.
30:39Ja z Kasprem Nieboszczykiem żyłem jak brat z bratem.
30:43Kto więc wdowie do kucza może dostać batem.
30:46Może.
30:48I łop co pał to.
30:51Z tego więc wynika, że wybił mnie żywego.
30:55Za mnie Nieboszczyka.
30:57Kasprze, czyś ty oszalał?
31:01Zapewne.
31:02Szalony.
31:04Nie wiem jak pan zaśpiewa jak mu koło żony.
31:07Co?
31:07Prędko puka i bez mi bajbie i tłuć co siły.
31:11Koło żony.
31:13A walczę choćby drzwi puściły.
31:16Kto tam?
31:17Kto tam?
31:18Otworzyć.
31:20Otworzyć?
31:21Cóż.
31:23Cicho.
31:25Szepczą.
31:26Szepczą.
31:27A walczę.
31:29A cóż tam za licho?
31:31A cóż tam za licho?
31:33Ja.
31:34Ja.
31:35Ciszej tam capie.
31:37Ciszej capie.
31:38O łotrze, mi gnojacie złapie.
31:42Pan rotmistrz Rembosz prosi.
31:44Rotmistrz Rembosz prosi.
31:46Zaraz idę.
31:48Już idzie.
31:48Niech się pan wynosi.
31:54Ach, wybacz mi rotmistrzu moje roztargnienie.
31:59Witam cię z duszy serca.
32:01Lecz miałem zmartwienie.
32:02Nie postrzegłem cię pierwej, myśląc o majstracie.
32:06Kto jesteś?
32:08Kto, kto?
32:08Cóż to?
32:09Czy wy się nie znacie?
32:11Wszok pan mówiłeś, że znasz od kolebki prawie.
32:14Jego ja?
32:14Ach tak, w szkołach byliśmy.
32:17W Warszawie.
32:18Ja z tobą.
32:19Jaś ci to mój.
32:21Jaś drogi kochany.
32:24Aleś mi coś za katy, Jasiu, podszarzany.
32:27Byłbym cię jednak poznał.
32:29Ten nos, zrok, ta broda.
32:32Nieboszczyk sędzia, kula w kulę.
32:34Czasu szkoda, słuchaj.
32:36Pamiętasz, Jasiu, różne nasze psoty.
32:39Był to z ciebie trzpiody wielki.
32:42Hej, hej.
32:43Wiek to złoty.
32:45Milcz do stuka, do kumic.
32:47Już cierpię czas długi.
32:50Kto to jest?
32:51Mój mąż.
32:51Twój.
32:52Mój.
32:52On.
32:53On.
32:54Mąż.
32:54Mąż.
32:55Drugi.
32:56Jednego miałam i mam.
32:58Wasz teraz do kata.
33:00Jednego?
33:01Nigdy zzięba nie oglądał świata?
33:03Ja też nim jestem właśnie.
33:05Kto?
33:06Ja.
33:06Ty, ty.
33:07Ja, ja.
33:07Zięba.
33:08Zięba.
33:09Aj, gwałtu.
33:10Kasprze, weź hultaj, a uduś go zabij.
33:13Zaraz.
33:14Marek.
33:15Marek idzi.
33:16Franciszek zięba.
33:18To ja.
33:18Do słowa.
33:20Bóg widzi.
33:21A ktoż ja jestem?
33:24Rębosz.
33:25Hej, toż nam się udało.
33:27Będzie tu zaraz strachu i wstydu niemało.
33:31Kasprze, odepnij wąs.
33:32Dobrze mu się dzieje.
33:35Zbyt się dręczy.
33:36Tym lepiej.
33:38Niewierna struchleje.
33:43Cóż?
33:45Wąsy przyprawione.
33:47Nic więcej nie widzisz?
33:49Nic.
33:50Nie widzisz mnie, męża?
33:53Czy wać pan z nas szydzisz?
33:55Oto mój mąż.
33:56Świe.
33:57Jak to?
33:59Ty mnie nie znasz, Klaro?
34:01Widzę pierwszy raz w życiu.
34:05O, straszna niewiaro.
34:11Otóż jestem.
34:13Tu dekret.
34:14Tu straż.
34:16Proszę z sobą.
34:17Jestem zięba, nie Rębosz.
34:19Zawsześ jest osobą, która wzięła pieniądze i zapłacić musi.
34:24Idziesz?
34:25Przód cię ta ręka, jak węża udusi.
34:29Dekret.
34:30Kasprze.
34:31Nie głupim.
34:32Któż mi wytłumaczy, co tu się w domu stało?
34:34Co to wszystko znaczy?
34:39Klaro, przestań udawać.
34:42Na co to się przyda?
34:44Powiedz im, kto ja jestem.
34:45Odpraw tego Żyda.
34:47Mój panie, dość już tego.
35:00Przebaczę.
35:01Przebaczam.
35:02Żono!
35:03Skończmy rozmowę, gdzie równie uwłaczam sobie, jak i mężowi.
35:07Co się ze mną dzieje?
35:10Czy ja śpię?
35:11Czy ja czuwam?
35:13Kto tu z nas szaleje?
35:16Klaro, żono, zbierz zmysły.
35:18Patrz, kto w tej osobie?
35:20Ja jestem Marek.
35:21Twój mąż.
35:22Przypomnij, że sobie.
35:24Nie pamiętasz?
35:25W Lublinie, w dzień święte Justyny.
35:27Poznałaś mnie na balu.
35:28Miałem fraczek, siny.
35:30Upadłem z tobą w tańcu.
35:32Stłukłem ci kolano.
35:33Potem ci powiedziałem, że jesteś kochaną.
35:37Nie pamiętasz?
35:38A potem, w Łęczny na jarmarku,
35:40rzekłaś raz pierwszy.
35:42Kocham ciebie, miły Marku.
35:44A potem, gdy zapowiedź wyszła już trzy razy,
35:48u ojców Kapucynów ojciec Anastazy
35:50skojarzył nas w Lublinie.
35:52Dnia piątego kwietnia.
35:54A potem, nie pamiętasz?
35:57Była ta noc letnia.
36:01Nie pamiętam i nie znam.
36:05Tak?
36:07Dobrze.
36:11Kęc, dłuzy!
36:14Nie znasz, ale mnie poznasz,
36:18jak poznają drudzy.
36:27Moje dzieci, powiedzcie razem, głośno, jaśnie.
36:31Kto jestem?
36:34Nie znacie mnie?
36:37Niech was piorun trzaśnie.
36:39Ty, Marto, żono Kaspra,
36:41którą zawsze lubił,
36:43której nic dać nie chciałem,
36:44gdy cię mąż zaślubił,
36:46którą już raz wypędził uwiedziony plotką.
36:49Nie znasz mnie?
36:50Powiedz, nie znasz?
36:52Poczekaj, Czeczotko.
36:57Ty, Filipie,
36:58którego rzadko mi nie kara,
37:00któremu za karawkę potrącił talara,
37:02którego nie chcę trzymać,
37:04który nie dbasz o to,
37:05nie znasz mnie,
37:06powiedz, nie znasz?
37:07Poczekaj, nie cnotą!
37:14Ty, Bartoszu,
37:16którego kili często przemierza,
37:18którego co niedzielę wsadzam do szpichlerza,
37:21który stoisz przy bramie od rana do rana,
37:25powiedz, powiedz, Bartosiu,
37:27nie znasz Twego Pana?
37:29Nie wdzięczli!
37:39Nie znacie mnie!
37:41Nikt mnie nie zna w domu!
37:44O chwilo zaślepienia nieszczęścia i sromu!
37:54Teraz!
37:56Teraz!
37:57Znacie mnie!
37:59Co to jest?
38:04O Boże!
38:09Kasprze!
38:11Na Tobie zięba zawieść się nie może.
38:13Słuchaj!
38:14Słuchaj mnie, Pana!
38:15Uwalniam od słowa!
38:17Zapomnij, jaka była przeklęta umowa!
38:20Powiedz tu, jakiś Kaspr,
38:21jak Ci miłe zdrowie!
38:23Ach, powiedz, kto ja jestem!
38:26Jak się Twój Pan zowie!
38:29Cicho!
38:32Jan Rembosz, rotmistrz, jedziemy z Poznania!
38:34O morderco, już dosyć niegodziwa, Gębo!
38:42Mój mężu!
38:54Jestem mężem?
38:56Ziębo!
38:58Jestem ziębą?
38:59Jesteś!
39:00Czymże Ty będziesz?
39:02Szwagrem mego Pana!
39:04Szwagrem?
39:06Wszystko już dobrze!
39:07Wszystko rzecz udana!
39:09A, folwark!
39:10Niesprzedany!
39:11Asad!
39:12Niewycięty!
39:14A Major?
39:15Nic nie zrobił!
39:17A łapka przeklęty!
39:20Już poszedł!
39:21Ach, to dobrze!
39:23Ja bym namówił Klarę być za podejrzliwość!
39:27Ten zadała karę!
39:28Panie!
39:29Teraz czas na mnie!
39:31Warto!
39:32Jak to będzie?
39:34Kasprze mógł żeś Ty wierzyć!
39:36Jest żeś dotąd w błędzie!
39:37Miał, żebyś się odmienić?
39:39Chcieć mieć mętrszą głowę?
39:40Broń Boże!
39:41Więc wiesz!
39:42Wiem, wiem!
39:44Spełniałaś...
39:45Umowę!
39:47Przebaczasz mi więc szczerze,
39:49że bym Cię mogła dręczyć?
39:50Przebaczę z duszy serca
39:52i mogę zaręczyć,
39:54że nie spełznie daremnie ta nauczka mała.
39:57Podejrzliwość na zawsze władać by nam przestała.
40:01I bardzo sprawiedliwie!
40:03Wierz mi, przyjacielu,
40:04da furia bezsenna nigdy nie ma celu.
40:08Nie polepszy dobrego,
40:09złe, pogorszy życie.
40:11Kto byłby trzpiotem jawnie,
40:14będzie wotrem skrycie.
40:16I tysiączne w pożyciu uczą nas przykłady,
40:19że podejrzliwość bywa matką wszelkiej zdrawy.
40:34Zdjęcia
40:36Zdjęcia
40:38Muzyka
41:08Muzyka
41:38Muzyka
41:50Muzyka