Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • yesterday
Transcript
00:00:00Wajnie!
00:00:04Oajnie.
00:00:07Oaj.
00:00:10Oaj.
00:00:14Oaj.
00:00:19Oaj.
00:00:28Oajń!
00:00:30Aj.
00:00:48Aj.
00:00:49Wchodź, jak tam kupa ludzi.
00:00:53No i co? Jak ci się podoba?
00:00:55Zabraliśmy mu tylko trzy krzesła, stół, sofę, wazę, czarę, lampę i już.
00:01:00No i ten bud da, wart jest więcej niż cała reszta.
00:01:03No chcesz tam się martwić, kochanie.
00:01:05Bo nie znasz Harolda.
00:01:06On ma bzika na punkcie tych swoich antyków.
00:01:08Nikomu nie da tego dotknąć.
00:01:09Widzisz, jak tylko Bamberger wyjdzie,
00:01:11to musisz tylko na tych miast odniesiemy z powrotem do pokoju.
00:01:14Przychodzi obejrzeć pracę nieznanego rzeźbiarza.
00:01:17Jeżeli chcesz widzieć, to o wiele lepiej byłoby,
00:01:19gdyby mnie zobaczył takim, jakim jestem.
00:01:21Ubogim artystą, to by go może przekonało.
00:01:22Ale Tatusia by nie przekonało.
00:01:24Uch, że też akurat musiałaś na dziś zaprosić tego krokodydatu,
00:01:27bo się w głowie nie mieści.
00:01:28I co zaczynasz?
00:01:29Po mnie krew zalewa!
00:01:31Jeżeli o tym, że się nadaje na twojego męża,
00:01:33ma go przekonać widok sławnego kolekcjonera,
00:01:35kupującego jedną z moich rzeźb,
00:01:37to nie jest godzien być moim deszczem.
00:01:38Brynka, tu chcę tylko sprawdzić,
00:01:40czy potrafisz zarobić na życie.
00:01:41A, zarobić na życie.
00:01:43A jak Bambergerowi moje rzeźby nie przypadną do gustu?
00:01:45Na pewno przypadną.
00:01:46Sztuka radzić.
00:01:48Daj mi whisky i chcę się napić.
00:01:50O Boże, kochanie, mam najgorsze przeczyte.
00:01:53Katastrofa wisi w powietrzu.
00:01:55Koniec świata.
00:01:57Wiesz co?
00:01:58Tatuś to nazywa, że jesteś...
00:01:59Wiesz co?
00:02:00Wiesz co?
00:02:01Wiesz co?
00:02:02Im więcej słyszę o tym twoim tatuśie,
00:02:03tym bardziej go nienawidzę.
00:02:05Gardzę żołdakami.
00:02:07On mnie na pewno też nie cierpi.
00:02:09Dlaczego?
00:02:10Ale jestem skończonym tchórzem.
00:02:12On to zwietrzy za pierwszym podciągnięciem
00:02:14swojego boiskowego noza.
00:02:15Widzisz, bo tatuśkowi ci należy ostro pospawić od razu.
00:02:18Tatuś jeździ tylko po takich, co się go boją.
00:02:20No to ja się go boję.
00:02:25Ładnie ci w zielonym.
00:02:27Pasuje do twoich oczy.
00:02:29Takie ładne ciężko nigdy nie widziałem.
00:02:32Powiedz.
00:02:36Ile kobiet miałeś przede mną?
00:02:38Tysiące.
00:02:40Można poważnie?
00:02:41Poważnie.
00:02:42Jesteś pierwsza.
00:02:43A ta dziewczyna na fotografii?
00:02:45To skończyło się po trzech miesiącach.
00:02:49Kiedy?
00:02:50Dwa lata temu.
00:02:52A jakiej było na imię?
00:02:53Klija.
00:02:54Klija?
00:02:55A jaka była?
00:02:57Artystka.
00:02:58Zacna dusza, tęka głowa, przytulna jak żyletka do gorzenia.
00:03:02A kiedy ją widziałeś po raz ostatni?
00:03:05No mówiłem ci dwa lata temu.
00:03:07A to po co do tej pory trzymasz jej fotografię w szupladzie i to jeszcze w sypialni?
00:03:11Była, ta mi została Karol.
00:03:13Mówiłem, pocałuj mnie.
00:03:15Widzisz, nikt tak nie całuje na świecie jak ty.
00:03:21Z kim było lepiej ze mną czy z nią?
00:03:26Co miało być?
00:03:28Na łóżko.
00:03:31Karol, nastaw jakąś płytkę, co?
00:03:34Może być coś dla twojego tatuśka.
00:03:35Co on lubi?
00:03:36Marsze wojskowe.
00:03:38Nie trudno się było domyśleć.
00:03:40Marsze wojskowe.
00:03:41O, czekaj.
00:03:42Mam coś dla niego.
00:03:43Jak to się błącza?
00:03:45Pierwsza gałka po lewej stronie.
00:03:47O Boże, kochany.
00:03:49Spraw, żeby ten wieczór nam dobrze przeszedł.
00:03:52Żeby pan Bergerowi spodobały się moje rzeźby i żeby kupił chociaż jedną.
00:03:56Żeby ten krokodil ojciec Karol nabrał do mnie sympatia.
00:04:00Karol z Goryńpiech nigdy się nie dowie, że przebrancowało się tu jego parę cennych rzeczy.
00:04:16Co wstało?
00:04:17Kto masz?
00:04:19Psiakrę, no.
00:04:20Korki wysiadłej.
00:04:22Niemożliwe?
00:04:23No na pewno, no.
00:04:27A może prąd wyłączyli?
00:04:29Nie, tam.
00:04:30Gdzie jest krzynka?
00:04:32W holu.
00:04:33A masz może świeczki?
00:04:35Nie, nie mam świeczek.
00:04:38A gdzie są zapałki?
00:04:39Co?
00:04:40Zapałki!
00:04:42Powinny być na stoliku z alkoholami.
00:04:45Czekaj, zaraz zobaczę.
00:04:47Zobacz na adapterze, Karol.
00:04:49Co?
00:04:53Co?
00:04:55Nie.
00:04:56Nie ma, no.
00:04:58Nie ma.
00:04:59Jeden, jeden.
00:05:00Kurde.
00:05:02Zaraz, zaraz.
00:05:05Zaraz, zaraz.
00:05:07Idzie się, idzie się, idzie się.
00:05:10Idzie się, idzie.
00:05:11Halo, halo.
00:05:12Idzie się, idzie.
00:05:13Nie, nie, nie, nie.
00:05:15Fantastycznie się mam.
00:05:16A co u Ciebie?
00:05:17Karol, kochanie,
00:05:18właśnie przypomniałem sobie,
00:05:19że na górze jest drut do korków.
00:05:20W tej samej szuflazie,
00:05:21w której znalazłaś zdjęcie.
00:05:22I skocz tam na górę
00:05:23i przynieś ten drucik, co?
00:05:24Dobra?
00:05:25Nie ma tam żadnego drutu.
00:05:26Jakby był, to bym go widziała.
00:05:27Nie kłóć się, tylko idź i poszukaj, no.
00:05:28Idzie.
00:05:29Przepraszam Cię bardzo.
00:05:30Po prostu wiem,
00:05:31że na górze jest w szuflazie do korków.
00:05:32Nie ma tam żadnego drutu.
00:05:33Jakby był, to bym go widziała.
00:05:34Nie kłóć się, tylko idź i poszukaj, no.
00:05:35Idzie.
00:05:36Przepraszam Cię bardzo.
00:05:37Po prostu wiem,
00:05:38że na górze jest w szuflazie drut do korków.
00:05:39Widocznie go nie zauważyłaś, no.
00:05:40Idzie.
00:05:41O!
00:05:42No pośpiesz się, kochanie.
00:05:43O Boże, potwórna historia.
00:05:44Halo?
00:05:45Jak się masz?
00:05:46Tak?
00:05:47To świetnie.
00:05:48Fantastycznie.
00:05:49Cudownie.
00:05:50Genialnie to.
00:05:51Co przez to?
00:05:52Co przez to?
00:05:53Nie ma tam żadnego drutu.
00:05:54Nie ma tam żadnego drutu.
00:05:55Jakby był, to mu go widziała.
00:05:56Nie kłóć się, tylko idź i poszukaj, no.
00:05:58Idzie.
00:05:59Fantastycznie.
00:06:00Cudownie.
00:06:01Genialnie to.
00:06:02Przepraszam.
00:06:03Co przestań.
00:06:04Karol, kochani.
00:06:06Karol.
00:06:07Idę.
00:06:08I ja?
00:06:09Skąd Cię wzięłaś?
00:06:12Myślałem, że jesteś w Finlandii.
00:06:14Ale nie minęło jeszcze sześć tygodni.
00:06:19Skąd dzwonisz?
00:06:24Z dworca lotniczego?
00:06:27Rzeczywiście niedaleko.
00:06:30Nie, nie, nie, nie.
00:06:31Dziś nie da rady.
00:06:32Nie, nie.
00:06:33Jestem bardzo zajęty, wiesz.
00:06:34Po prostu nie mogę się stąd wyrwać, no.
00:06:36Nic nie ma.
00:06:37Są tylko twoje skarpetki.
00:06:38No to przeszukaj inne szuflady.
00:06:40Słuchaj, nie.
00:06:41Dziś nie mogę, no.
00:06:43Może jutro zadzwonisz, dobrze?
00:06:45Jutro.
00:06:46Gdzie będziesz?
00:06:48Gdzie będziesz?
00:06:50Nie, nie, nie.
00:06:52Klee, ja wiem, że to parę kroków stąd,
00:06:55ale nie możesz dzisiaj wpaść, no.
00:06:58Sytuacja się zmieniła.
00:06:59W ciągu tego miesiąca naprawdę coś się zdarzyło.
00:07:02Tu nic nie ma.
00:07:03I czego się drzesz?
00:07:04Nie do ciebie mówię.
00:07:05Nie do ciebie, nie.
00:07:06Klee, ja z nią dzwonię.
00:07:08Zadzwonię jutro, dobra?
00:07:10Popołudnie.
00:07:11Tak, pa.
00:07:12Kto dzwonił?
00:07:14Co?
00:07:15Kto dzwonił?
00:07:16Kolega dzwonił.
00:07:18Kolega dzwonił.
00:07:20Co jest z tym drutem, Karol?
00:07:23Pociemku, nic nie znajdziesz.
00:07:25W tym domu w ogóle...
00:07:26Oj.
00:07:27Pomoc!
00:07:28Pomoc!
00:07:29Pomoc!
00:07:30Tam co się dzieje znowu, no.
00:07:32Nie wiem, co się dzieje.
00:07:33Pomoc!
00:07:34To pani, panno Fernival?
00:07:36To ja, pan Miller.
00:07:38A tak, pan Miller.
00:07:39U pani też światło wysiadło?
00:07:41Tak.
00:07:42Widocznie prąd wyłączyli.
00:07:43A o to chodzi, że nie.
00:07:44Latarnie palą się na ulicy.
00:07:45Widziałam ze schodów przez okno.
00:07:47No to musieli...
00:07:48Nie wiem, nawaliły główne korki, czy co?
00:07:50A gdzie są te korki?
00:07:51No w sztywnicy opieczętowany.
00:07:52Nikt nie może tego tknąć,
00:07:53dopóki nie przyjdzie ktoś z elektrowni.
00:07:55Bryn, co my zrobimy?
00:07:57Co my zrobimy?
00:07:58Trzeba ich wezwać natychmiast.
00:07:59Pani przypadkiem nie ma przecież zapałek?
00:08:01Ja?
00:08:02No niestety.
00:08:03A to bardzo nieopatrznie z mojej strony,
00:08:05bo okropnie boję się ciemności.
00:08:07A kochanie, to jest moja sąsiadka z pierwszego piętra,
00:08:10pan na Fernival.
00:08:11Panie pozwolą?
00:08:12Pan na Fernival, pani Miller.
00:08:13Nieróżnie.
00:08:14Sytuacja, prawda?
00:08:15Bryn, może by się udało odwołać gdzieś do Dumbergera?
00:08:20Co ty mówisz?
00:08:21Nie da się nic odwołać.
00:08:22Jest na przyjęciu.
00:08:23Prosto stamtąd jedzie donat.
00:08:24Już go nie zdążę złapać.
00:08:26Halo?
00:08:27Halo, halo?
00:08:29Halo, centrala?
00:08:30Proszę pani, czy pani mogłaby mnie połączyć z elektrownią?
00:08:33Nie, nie.
00:08:35Ja nie uwątpię, że numer jest w książce elektronicznej,
00:08:38ale ja nic nie widzę.
00:08:40Nie, nie ma pani za co przepraszać.
00:08:42Ja nie jestem niewidomy, tylko korki wysiadły w całym domu.
00:08:44Jest ciemno, no.
00:08:45Tak, nie ma zapałek, no.
00:08:47Może są, ale nie można znaleźć.
00:08:49Błagam panią, niech pani coś zrobi,
00:08:51bo to katastrofa jest.
00:08:53Dziękuję pani bardzo.
00:08:55W lędynie się roi od idiotek, no.
00:08:58Halo?
00:08:59Proszę pani, ale nie wystarczy.
00:09:01Ja nie mogę nakręcić.
00:09:02Tak, a próbowała pani kiedyś kręcić po ciemku?
00:09:05No właśnie, nie trafia się wtedy.
00:09:07Tak.
00:09:08Może cudownym zrządzeniem losu ma pani świeczkę?
00:09:10Ja?
00:09:11Nie, niestety.
00:09:12Nie jesteś.
00:09:13Halo?
00:09:14Centrala, proszę pana.
00:09:16Ja chciałem zgłosić uszkodzenie światła.
00:09:18Osiemnaście Scarlatti Gardens.
00:09:20Osiemnaście, tak, w całym domu.
00:09:22Ale niech pan nie odkłada słuchawki!
00:09:24Ja jestem połączony przez centralę!
00:09:26Harold Goring powinien mieć świeczkę.
00:09:29Wyjechał na weekend, ale przecież zawsze zostawia klucz.
00:09:31Pod matą!
00:09:32Świetny pomysł, oczywiście.
00:09:34Harold?
00:09:35Pójdzie pan?
00:09:36Ale kochanie, potrzymaj ten słuchawkę.
00:09:37Gdzie jesteś?
00:09:38Tu jestem.
00:09:39Potrzymaj tę słuchawkę, ja skoszę do Harolda na górę.
00:09:42On tam czasami trzyma takie różne rzeczy.
00:09:46Nic się panu nie stało?
00:09:47Nie, nic mi się nie stało.
00:09:49I widziałem to, no.
00:09:50Miałem przeczucie.
00:09:51To będzie najgorszy wieczór w moim życiu.
00:09:53Tylko bez pańki, kochanie.
00:09:55Tak, tak, tak.
00:09:56Święte słowa, droga pani.
00:09:58Nie wolno nam wpaść w popuch.
00:10:00Dziś to musiało się stać.
00:10:02Halo?
00:10:03Halo?
00:10:04A co, spodziewają się państwo jakieś niezwykle wizyty?
00:10:07Proszę pani, czy pani słyszała o Niemcu, który się nazywa George Bamberger?
00:10:11Bamberger?
00:10:12Halo?
00:10:13Oczywiście.
00:10:14Halo?
00:10:15Podobno najbogatszy człowiek na świecie.
00:10:16Halo?
00:10:17Właśnie on ma tutaj dzisiaj przyjść.
00:10:18Dzisiaj?
00:10:19Halo?
00:10:20Halo?
00:10:21Na domiar złego podobno jest głuchy, jak ty.
00:10:23Coś podobnego.
00:10:24Halo?
00:10:25A można wiedzieć, po co on tu przychodzi?
00:10:28Proszę pani, to jest wielki kolekcjoner.
00:10:30On widział wszystkie zdjęcia prac Brinsleya i dostał filla na ich punkcie.
00:10:33Jeżeli kupi chociaż jedną rzeźbę, to Brin będzie urządzony.
00:10:36Halo?
00:10:37Ale?
00:10:38Halo?
00:10:39Halo?
00:10:40Ty go absolutnie postawi na nogi.
00:10:41Raczej postawiłoby jeszcze przed chwilą.
00:10:43Halo?
00:10:44Droga pani, trzeba koniecznie ratować sytuację.
00:10:46Halo?
00:10:47Niech pani potrzebuje się tym telefonem.
00:10:49Co?
00:10:50No przecież trzęsę tym telefonem.
00:10:51Halo?
00:10:52Halo?
00:10:53Halo?
00:10:54Dzień dobry.
00:10:55Mówię z Ulicy Scardati Gardens 18.
00:10:57Proszę pana, u nas korki potwornie wysiadły.
00:11:00Słucham?
00:11:01Główna skrzynka.
00:11:03Ha, ha.
00:11:04Ha, ha.
00:11:05Śmieszna nazwa, prawda?
00:11:06Bardzo pana proszę, przyślijcie majsterka.
00:11:09O nie no, przecież nie rozumiem, przecież wszyscy naraz nie mogą mieć grypy.
00:11:14Ja naprawdę bardzo pana proszę, rozumiem, dziękuję, do widzenia.
00:11:20Wieczorkiem powiada, a kiedy to nie wie, to się nazywa pomoc w nagłym wypadku, nie?
00:11:26Czy napiłaby się pani czegoś?
00:11:28Nie, dziękuję, niestety nie pije mu świętej pamięci.
00:11:31Ojciec był w duchownym kościole balkystów i zdecydowanym panu alkoholem.
00:11:36Nie jestem tu!
00:11:37Tu jestem, tatusiu!
00:11:39Nie możesz, panik, jak dzisiaj ją zawalić śniadła?
00:11:42Nie mogę, korki wysiadły.
00:11:45Coś za ulga.
00:11:47Mój ojciec, pułkownik Melke, pan nafermin, z pierwszego piętra.
00:11:51Bardzo mi miło.
00:11:52Dobry wieczór.
00:11:53Schroniłam się tutaj u pana Millera.
00:11:56Po cienku jestem do niczego, panie pułkowniku.
00:11:59No, a kiedy to się stało?
00:12:00Pięć minut temu.
00:12:01I gdzie jest ten twój młody człowiek?
00:12:03W mieszkaniu obok szuka świecy.
00:12:04Ja tu nie mam u siebie świecy?
00:12:06Nawet zapalk nie mam.
00:12:07No, rozumiem, bałaganiarz niedobrze, niedobrze.
00:12:09No, rozumiem, to już się każdemu może zdarzyć.
00:12:11Nie, nie.
00:12:12A co, a co to jest?
00:12:15To jest dzieło Blisleya.
00:12:17Boże, a ile to może kosztować?
00:12:20Myślę, że on chce z pięćdziesiąt puntów.
00:12:25Jezus Maria.
00:12:27Jak ci się podoba mieszkanko, tatusiu?
00:12:29Ładnie je urządził, prawda?
00:12:31Bogato.
00:12:32Ale bez przesady.
00:12:33To dobre.
00:12:34Bardzo dobra robota.
00:12:36O, widać, że chłopak ma gust.
00:12:39Oto jak rozumiem prawdziwe dzieło sztuki.
00:12:42Od razu widać, co to jest.
00:12:43Chryste, panie.
00:12:44Co się stało?
00:12:45Nic.
00:12:46Ale ten Budda?
00:12:48Taki podobny do buddy Harolda Goringa.
00:12:50Co to znaczy?
00:12:51Ta rzecz musi kosztować dobrych parę groszy.
00:12:53Widać chłopakowi nieźle się powodzi.
00:12:55A no.
00:12:56Panie, czy pani zna Harolda Goringa?
00:12:58Oczywiście.
00:12:59Jesteśmy serdecznymi przyjaciółmi.
00:13:01Ma takie cudowne rzeczy.
00:13:03Iiii.
00:13:04Co?
00:13:05To.
00:13:06Jesus Maria.
00:13:07Te meble.
00:13:08Boże.
00:13:09Tatusiu, bardzo bym cię chciała prosić na chwileczkę do pracowni Brina.
00:13:12Tam jest masę rzeczy, które chciałabym ci jeszcze pokazać, zanim Brin ci.
00:13:16Dla ciebie wszystko pani pozwoli.
00:13:20Proszę pani.
00:13:21Tu jest.
00:13:22Proszę pani, czy z panią by można było konie kraść?
00:13:27Nie wiem.
00:13:28A co te meble tu robią?
00:13:30To jest własność Harolda Goringa.
00:13:32Wstyd i hańba.
00:13:33Ja wiem, proszę pani, ale my jesteśmy w strasznej sytuacji.
00:13:35A bardzo proszę, niech nas pani nie wyda.
00:13:37Myśmy tylko pożyczyli.
00:13:38Na chwileczkę.
00:13:39Na historia.
00:13:40No trudno.
00:13:41Nie zdradzę was, ale to wszystko musi nietknięte wrócić na swoje miejsce, jak tylko Bamberger i pani ojciec stąd wyjdą.
00:13:49Ach, przysięgam pani.
00:13:50Pan jest anioł, a nie człowiek.
00:13:52Bardzo proszę.
00:13:53Czy napiłaby się pani czegoś?
00:13:54Nie, przecież nie pije.
00:13:55Mówiłam.
00:13:56To prawda, ja zapomniałam, że pani jest abstynentką.
00:13:58Czy napiłaby się pani w takim razie lemoniatki?
00:14:00Przed lemoniadą się nie broni.
00:14:02A to rzeczywiście niespodzianka.
00:14:07To mają być rzeźby?
00:14:09Nie mają być, tylko są.
00:14:11To by się nadawało do ogrodu.
00:14:13Ziemię by można kopać, gracować.
00:14:15Jezu, ten dowcip to ci się nie udał, tatusiu.
00:14:18O, przepraszam, Biedroneczka, ale ja mówię, co myślę.
00:14:21Bardzo bym ci była wdzięczna, żebyś mnie nie nazywał Biedroneczką.
00:14:25No i cześć, serwus.
00:14:28Niczego nie można znaleźć.
00:14:30W całym domu, w całym domu ani jednej zatraconej świeczki mam pokazywać rzeźby milionerowi i skakać koło tego starego krokodyla twojego ojca.
00:14:38Mój ojciec?
00:14:40Dobry wieczór.
00:14:42Pułkownik Merkel.
00:14:44Dobry żur panów.
00:14:46Pomyśleć, że pan już jest tutaj.
00:14:50Właśnie oczekujemy paru sąsiadów.
00:14:55Potworni ludzie, strasznie sąsiedzi, ale sąsiedzi krokodyle.
00:14:59Telefonowani, że może wypadną.
00:15:01Pan zdaje się jest w opałach.
00:15:04Nie, nie, nie, skoczę znowu panie bułkowniku, tylko korki u nas wysiadły, a to jest normalna rzecz.
00:15:08Chciałem powiedzieć nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni, jakoś z tego wybrniemy.
00:15:11Jest pan skończonym niedołęgą.
00:15:13Tego bym nie powiedział.
00:15:14Za skończonego niedołęgę uważam każdego młodych człowieku, który życie przyjmuje w postawie na spoczni, a nie na baczność. Zrozumiano?
00:15:20Tak jest.
00:15:21Sytuacja jest alarmująca. Jasno widać.
00:15:24Tak, no nic nie widać. Właśnie dlatego sytuacja jest alarmująca.
00:15:28Niech mi pan zaoszczędzi wybuchów dobrego humor, dobrze?
00:15:33Tak.
00:15:34Spójrzmy na sprawę obiektywnie.
00:15:36Problem?
00:15:40Ciemności.
00:15:41Rozwiązanie?
00:15:43Światło.
00:15:44Świetnie pan to udział, panie bułkowniku.
00:15:46Broń?
00:15:47Zapałki?
00:15:48Nie ma?
00:15:49Nie ma.
00:15:50Świeczki?
00:15:51Nie ma.
00:15:52To co pozostało?
00:15:53Nie ma.
00:15:54Nie wiem, no skąd mogę wiedzieć.
00:15:56Latarki, młody człowieku. Tylko latarki.
00:15:58A nie, nie tylko latarki, panie pułkowniku. Mogą być jeszcze pochodnie, prawda?
00:16:01Pochodnie i płonący na stosach pierwsi chrześcijanie, jasno?
00:16:05Jak pan powiedział?
00:16:08Przepraszam, bardzo zdaje się, że mi się troszeczkę w głowie planczy.
00:16:11Latarki, świetny pomysł, doskonała mieć.
00:16:13No, no, no. A skąd pan weźmie latarki?
00:16:15Nie wiem, z baru.
00:16:16Która godzina jest, przepraszam bardzo?
00:16:18A...
00:16:19Zaraz.
00:16:20Przepraszam.
00:16:21Zaraza.
00:16:23Za kwadrans dziesiąta.
00:16:26Jeżeli się pan pośpieszy, to zdąży pan w samą porę.
00:16:29Tak, za kwadrans dziesiąta. Dziękuję bardzo.
00:16:31Jasność pańskiego umysłu uratowała nas od zguby, panie bułkowniku.
00:16:34Powodzenia!
00:16:35Twój drogi.
00:16:36Halo, halo!
00:16:37Jestem tu, halo!
00:16:38Halo!
00:16:39Harul wrócił.
00:16:40Beble!
00:16:43Co tu się dzieje?
00:16:44Słuchaj, nic nie jest, nic się nie dzieje.
00:16:46Nic, Harul.
00:16:47Tylko rozumiesz?
00:16:48Korki wysiadły i...
00:16:49I czym to jest w całym domu?
00:16:50A, dzwoniłeś po elektryka?
00:16:52Tak, tak, tak, dzwoniłem.
00:16:53Zaraz przyjdzie.
00:16:54Ale mokry jesteś.
00:16:55O, siadaj stary.
00:16:56Jak się udał weekend, co?
00:16:58Napiłeś jeszcze czegoś?
00:16:59A, zlało bez przerwy.
00:17:00Ochydna pogoda.
00:17:01Przemokłem do gazu i wróciłem.
00:17:03Siadaj, Harul.
00:17:04To powiedz nam, jak to było.
00:17:05Jak to nam?
00:17:06Kto tu jeszcze jest?
00:17:07Proszę pana.
00:17:08To sąsiadeczka.
00:17:09Tak.
00:17:10Schroniłam się tutaj, pan wie, jak nie znoszę ciemności.
00:17:12Dobry wieczór.
00:17:14Kiem pan jest?
00:17:15Jeżeli panowie pozwolą, chciałbym przedstawić.
00:17:18Mój sąsiad, Harul Goryn, pułkownik Melkec.
00:17:21Bardzo mi miło.
00:17:22Jeszcze panna Karol Melkec.
00:17:25Jakże mi miło.
00:17:26Tak.
00:17:27No to stary, dawaj płaszcz.
00:17:29Pan pewno też nie ma świec.
00:17:31A nie, nie uwierzy pan pułkowniku, ale nie ma.
00:17:34No co za głupie ze mnie.
00:17:35Co pan robi?
00:17:36Wiesz, panie pułkowniku.
00:17:37Oszczędzam pańskiego knota.
00:17:38Jeszcze się może przydać.
00:17:39O, ale mam zapałki.
00:17:41Tak.
00:17:42Przeciwi.
00:17:45Co się stało?
00:17:46Nic przeciąg, rozumiesz?
00:17:47Każda zapałka bracie gaśnie w tym pokoju.
00:17:48Przeciągi wieją tu ze wszystkich stron świata.
00:17:50W starych domach jest pełno sprzeczności w powietrzu.
00:17:52I pod tym się właśnie poznaje, że domy są stare.
00:17:54Aha.
00:17:55Co ty mówisz?
00:17:56Słuchaj.
00:17:57Co ty wyprawiasz?
00:17:58Nic.
00:17:59Nie małszyka tu chować się, co?
00:18:00Nic.
00:18:01A może się upierajesz?
00:18:02Nic.
00:18:03Ty.
00:18:04Co ty wyprawiasz?
00:18:05Powiedz.
00:18:06Co tu się dzieje?
00:18:07To jest cholernie niebezpieczne, rozumiesz?
00:18:08Co?
00:18:09No w starych domach główne korki i skrzynka jest w tym samym pomieszczeniu, rozumiesz?
00:18:13Tak właśnie jest u nas.
00:18:14No i co z tego?
00:18:16Nic.
00:18:17No właśnie.
00:18:18Iskra może się dostać do gazu.
00:18:20Należy unikać odkrytych pomieni jak ognia.
00:18:22A pierwszy raz o tym słyszę.
00:18:23No ja też.
00:18:24Nie, jak rozmawiałam z nimi przez telefon, to też mnie ostrzegali.
00:18:27Powiedzieli, żeby nie wiem co, proszę nie zapalać zapałki, póki korki nie będą naprawione.
00:18:31No wiesz, tak właśnie jest u nas cholernie niebezpieczne.
00:18:35To, co napijemy się, dla podtrzymania do kroku.
00:18:38A muszę powiedzieć, że nie zaszkodziłoby coś wypić, zwłaszcza po mojej podróży do Londynu.
00:18:42Wpadnę tylko do siebie i trochę się ochajnie.
00:18:45Nie, Karol, nigdzie nie wpadniesz. Ty się możesz ochajknąć, co tylko sobie życzysz.
00:18:48No ale rozpakować się trzeba.
00:18:49Ale masz mnóstwo czasy.
00:18:50A ja nie cierpię, jak ubranie.
00:18:52Walisa leży dłużej niż muci.
00:18:54No na sam widok wymiętego garnituru słabo mi się robi.
00:18:56Słuchaja, a czemu się pan napije?
00:18:58Wódki, whisky czy dżinusia?
00:19:00Oj przepraszam, nie dosłyszałem.
00:19:02Iski, wódka, dżin.
00:19:04Jeżeli pani taka uprzejma, to prosiłbym odrobinę dżinu i parę kropel cytryny.
00:19:10Młody człowieku, za chwilę ma przyjść ten gość, nie?
00:19:13A tak, rzeczywiście, zupełnie zapomniałem.
00:19:15No to biegi pan do baru po latach.
00:19:17Tak jest, oczywiście. Karol, kochanie, pozwól na chwileczkę, dobrze?
00:19:21Niezwykła historia, nie?
00:19:23Proszę zgadnąć, kto ma przyjść tutaj gdzieś wiecznie.
00:19:26Kto?
00:19:27Ale niech pan zgadzi.
00:19:28Królowa.
00:19:29O, drogi panie, pan jest dla wcipnić.
00:19:35Musimy przenieść wszystkie rzeczy Haralga do jego pokoju.
00:19:38Teraz?
00:19:39Teraz, teraz, teraz.
00:19:40Dopiero wtedy postaram się o latarkę.
00:19:42Sama nie dam rady.
00:19:43No to zejdź na dół, bam gości po ciemku, urżnij ich, a resztę zostaw mnie, no rozumiesz?
00:19:48Prycznej!
00:19:49Tak dalej, już idę, panie bułkowniku.
00:19:51Właśnie zbieram puste butelki, żeby nie odnieść do barów.
00:19:54Proszę, jest to moje rodziny.
00:19:55Miller!
00:19:56Biegiem!
00:19:57Już idę, panie bułkowniku.
00:20:00Idę, idę, idę.
00:20:07Karol, poda państwu trunki.
00:20:09Jeżeliby przyszedł mój gość, to proszę łaskawie powiedzieć, że ja zaraz wracam i co się stało, dobrze?
00:20:13Czy chcesz, żeby poszedł z tobą?
00:20:14Nie, nie, nie.
00:20:15Nie chciała robić babsze jak możesz.
00:20:16Planeczka ginu z cytryną może zdziałać tu na.
00:20:18Teraz.
00:20:19Otwieramy bar.
00:20:20Kto i czego się napije gin dla pana Goringa, pamiętam, z cytrynką.
00:20:25A tatuś, kropnąłbyś sobie whisky?
00:20:28A jak to zrobisz po ciemku?
00:20:29Pozwól kochanie, że poświecę ci zapałką.
00:20:32Nie drogi, czy pan chce, żebyśmy wszyscy waylecieli w powietrze?
00:20:35Przyjdzie pan Bamberger i zostanie klops.
00:20:38Bamberger?
00:20:39Tak, nie zwbiera.
00:20:40George Bamberger?
00:20:41Niezwykła rzecz, prawda?
00:20:43W zeszłym tygodniu czytałem o nim artykuł w Sunday Picture.
00:20:47Tajemniczy milioner, głuchy jak pień, niemal nie wychodzi z domu.
00:20:51Siedzi sam ze swoimi zbiorami dzieł sztuki.
00:20:54Czasem tylko wychodzi do galerii obrazów albo do pracowni jakiegoś artysty.
00:20:58Wspaniałe życie! Gdybym był bogaty, robił bym to samo. Zbierałbym porcelanę.
00:21:03A wie pan, ja nigdy w życiu osobiście nie znałam milionera.
00:21:07Zawsze byłam ciekawa, czy oni różnią się od nas.
00:21:10W dotyku.
00:21:12Na pewno mają cerę delikatniejszą od naszej.
00:21:15To znaczy, pamiętam jeszcze z czasów jak byłam małą dziewczynką.
00:21:19Delikatną cerę angielskich dam, które przychodziły do mojego końca.
00:21:25Ciekawe, ciekawe.
00:21:28Sąsiadecka nie ma pomysły.
00:21:32To osoba z fantastyką, już ja ją znam.
00:21:35Stokrotne dzięki sąsiedzie pan.
00:21:37A papu, je komplementami aż miła.
00:21:40Jak tam z napojami, Biedroneczko?
00:21:43Świetnie papu, zaraz we mną.
00:21:45Chętnie ci pomogę.
00:21:46Jak chcesz, to masz lemoniady dla panny Fernival.
00:21:49Proszę bardzo, proszę.
00:21:51Proszę tutaj.
00:21:53O, trzymasz?
00:21:56Tak.
00:21:57Czy opowiadałem pani, miła sąsiadeczko, co mi się wydarzyło w sklepie nie dalej jak w piątek wieczorem?
00:22:04A nie, chyba nie.
00:22:06Otóż była za kwadrant z dziesiąta i właśnie odkurzałem czajniki.
00:22:10Gdy, któż nie wchodzi, jak nie pani Lebi.
00:22:13Wie pani ta, co ma włosy koloru marchewki i kręci kuprem.
00:22:19Opowiadałem pani o niej.
00:22:21Jedna z tych, co wyobrażają sobie, że Bóg stworzył je ku radości samotywne.
00:22:25Proszę, proszę, lemoniada.
00:22:30A nie, dziękuję bardzo.
00:22:32Tak czy inaczej, dama ta trzyma w ręku wazę, którą jej sprzedałem w zeszłym tygodniu.
00:22:39Był to prezent imieniowy dla pewnego gościa, z którym ona podżywa.
00:22:44Nawet wiem, gdzie on mieszka.
00:22:46Ona z nim kombinuje, licząc na to, że facet wykituje.
00:22:49Jakby to tak...
00:22:52Co się stało?
00:22:53Co się stało?
00:22:54Cholera, jakiś bujany fotel.
00:22:58Kto zostawił tutaj tego brata?
00:23:01A, tak, trzeba uważać, tak.
00:23:05Ten fotel nadaje się na śmietnik.
00:23:07Ja już dawno mówiłem Brinowi, ale wracając do was.
00:23:10Cóż, chińska.
00:23:13Piękny okaz.
00:23:15Błękit i biel z pomarańczową glazurą.
00:23:20Absolutny autentyk.
00:23:23Oddałem jej to za dwadzieścia cztery funty.
00:23:26Oddałem wprost za pesen.
00:23:28Szkoda każdego słowa.
00:23:30A więc, pani Lewic wparadowała do sklepu włosy utapirowane w błazeński, uliczny sposób, z francuska, że tak powiem.
00:23:43I nie uwierzycie państwo, co powiedziałam.
00:23:46Zostałam oszukana.
00:23:48Coś podobniego.
00:23:51No, powtarzam dosłownie.
00:23:53Oszukana.
00:23:54Coś podobniego.
00:23:55O, powiadam.
00:23:57Czy mogłaby to pani bliżej udawczać?
00:23:59A tak, mówi.
00:24:01Wczoraj, nie dalej, przechodziłam z pańską wazą koło sklepu Billa i Werta na Portobello i on mi powiedział, że ta waza nie jest wbrew pańskim zapewnieniom ani chińska, ani...
00:24:16Nie jest to żaden rarytas, jest to angielska tandeta z XVII wieku.
00:24:25Czyżby, pytam?
00:24:27Czyżby, pytam, zachowując spokój jak zwykle, kiedy jestem zirytowany?
00:24:34O tak, odpowiada to tak.
00:24:36Chciałabym z podziękowaniem odebrać swoje pieniądze.
00:24:39I co pan zrobił?
00:24:40Po pierwsze, powiedziałem, że nie jestem przyzwyczajony, by moi klienci sprawdzali za moimi plecami, czy jestem uczciwy.
00:24:46Po drugie, Biliwert jest ignorantem, zna się na chińskiej porcelanie, a kura ma pierwszy i nie odróżnia tanga od tinga.
00:24:54Po trzecie, te wszystkie epitety odnoszą się także do pani.
00:24:57Świetnie się pan znalazł, proszę. Pana gin, zasłużył pan sobie.
00:25:03Och, dziękuję. Wszystko się we mnie gotowało. No już nie liczyłem się ze słowami.
00:25:08Tatusiu, gdzie jesteś?
00:25:10Tutaj, Biedroneczko.
00:25:12Mam whisky dla ciebie.
00:25:13Aha.
00:25:15Trzymasz?
00:25:16Tak.
00:25:17Stara dziwka.
00:25:19Z pękiem marchewki na głowie będzie mi mówiła o serawoc.
00:25:23A pan Pułkowik interesuje się porcelaną?
00:25:26Prawdę mówiąc, łaskała pani, ja niewiele wiem na ten temat, ale lubię niektóre chińskie rzeczy, szczególnie jak są miłe w kolorze.
00:25:35Jak ta statuetka, którą tu widziałem. Cudowna robota.
00:25:39Jaka statuetka w Pułkowiku?
00:25:41No ta, ta, na stołku.
00:25:43No, to nasze zdrowie.
00:25:45A, wynam się.
00:25:46Żeby nam się.
00:25:47Żeby nam się.
00:25:48Żeby nam się.
00:25:50O, psiak krew, to gin.
00:25:53A ja dostałem lemoniadę.
00:25:57Jakie to okropne.
00:25:58Chyba alkohol.
00:26:00Proszę, zamieńmy się.
00:26:02Nie, sąsiadeczka chciała lemoniadę, a ja dżin.
00:26:06No, Panie Pułkowniku.
00:26:07Jestem tu.
00:26:08No, proszę, proszę.
00:26:09I.
00:26:12Do ostatnich kroków.
00:26:13Do dna.
00:26:17A, moi państwo, ja już mam tego dosyć.
00:26:19Nie, gdzie jest?
00:26:20Nie, zapalniczka.
00:26:21A tu się co ty robisz?
00:26:22A, gwizda, strona niebezpieczeństwa.
00:26:24A co pan tutaj robi, młody człowiek?
00:26:26A co pan tutaj robi, młody człowiek?
00:26:28Przecież pierwszą zasadą, jakiej powinien trzymać się oficer,
00:26:30nie jest nie naruszać ludzi na niepotrzebne, nie bezbierzeństwa.
00:26:32Tylko bez impertynencji.
00:26:33Gdzie jest latarka?
00:26:35Bar był za piękny.
00:26:36Nie zdążyłbyś w tak krótkim czasie przebiec do baru i z powrotem.
00:26:39To fizyczne niepodobieństwo.
00:26:40Tak zdążyłem.
00:26:41Ale to piąta krzycznica.
00:26:42Proszę nie czasy żałować różnie do pełną latę.
00:26:43Proszę państwa, tu się dzieją dziwne rzeczy.
00:26:45Ja blagiera poznam nawet po ciemku.
00:26:47Ależ ojczy.
00:26:48No dobrze, gotów jestem uwierzyć ci na słowo,
00:26:51ale musisz mi przysiąć, że byłeś w barze.
00:26:53No!
00:26:54Bryn!
00:26:55Tatuś mówi do ciebie!
00:26:57A czemu się drzesz, Biedroneczko?
00:26:59Tak, tak, podpisuję się obyma rękami, panie Bógłoniku.
00:27:02Co?
00:27:03Bardzo trafnie pan to ujął, nikomu nie przyszłoby to do głowy.
00:27:05A jeżeli się panu zdaje, że pozwolę córce wyjść za patentowanego kłamcę,
00:27:08to się pan grubo mylisz.
00:27:10Wyjesz za?
00:27:11Ale jest taki projekt.
00:27:12Ty, Bryn i ta młoda dama?
00:27:14Jesteśmy, jak to się mówi, za ręczek.
00:27:15Aaa, co za niespodzianka.
00:27:17Trzymaliśmy to w tajemnicy, rozumiesz?
00:27:18Właśnie, od jak dawna?
00:27:20To parę miesięcy.
00:27:21To jest szpaniaku, ty!
00:27:23Ale naprawdę, niech tam przestanie, już mi nikogo o tym nie mówili.
00:27:26Nie wiem, czy jest w ogóle o czym mówić i czy będzie.
00:27:28Panie pułkowniku, zdaje się, żeśmy sprawę postawili na głowie.
00:27:30Jeżeli to jest moja wina, to ja najmocniej przepraszam.
00:27:32A mój świętej pamięci, ojciec zwykł mawiać ludzka rzecz,
00:27:35błądzić, a przebaczać boską.
00:27:38Znale się, że to gdzieś słyszałam.
00:27:40Pani, może pani pomóc?
00:27:42Nie dziękuję, sama sobie naleję tej lemoniawy.
00:27:45Proszę bardzo, niech się pani nie przejmuje, panu ferniwari.
00:27:47Dziękuję bardzo.
00:27:49Drogi panie, gdzie pan jest?
00:27:51Gdzie tu jestem, panie pułkowniku?
00:27:53Nie można mi zarzucić, że jestem uparty.
00:27:55Gotowy jestem puścić w niepamięć
00:27:57wszystkie te przedziwne łamańce, jakie pan tu wykonywał.
00:28:00Dziękuję bardzo, to ładnie z pańskiej straży.
00:28:02Niech pan zrozumie, że moja córka jest dla mnie drogą istotą.
00:28:05Niech mnie pan przekona, że pan będzie o nią dbał.
00:28:08A wtedy z całą życzliwością rozpatrzę pańską kandydatunę.
00:28:11No chyba uczciwie i sprawy postawić nie można.
00:28:14No naturalnie, tatusiu Brina, stać na to, żeby mi nic nie brakowało.
00:28:18Wkrótce jego prace zdobędą światową sławę.
00:28:20Za pięć lat będę kimś w rodzaju Michałowej Aniołowej.
00:28:24Nawiasem mówiąc, nie było Michałowej Aniołowej.
00:28:26Nie było?
00:28:27O nie, Michał Anioł miał zdecydowanie inny pieniądze.
00:28:29Ciekawe, nie wiedziałam.
00:28:31Proszę pana, czy napiłby się pan jeszcze czegoś?
00:28:33Bo ja bardzo chętnie napiwałbym się z panem.
00:28:35Proszę bardzo, nie odmówię.
00:28:36Czy pan pozwoli, że panu naleje?
00:28:38Ach, nie ma to jak strzelić sobie jednego z ładną dziewczyną.
00:28:41Jeszcze mnie nie widział.
00:28:43O, już ja wiem. Brin ma doskonały gust.
00:28:45Nieraz mówiłem Brinowi.
00:28:47Brin, ty się znasz na dziewczynach nie gorzej niż ja na porcelanie.
00:28:51Proszę bardzo.
00:28:53Och, dziękuję.
00:28:54Ej, spokój, Harry.
00:28:56Och, Brin, nie zaprzeczaj, nie bądź taki skromny.
00:28:58Znalazłem fotografię jednej z kobiet, jakie miewał dwa lata temu i muszę powiedzieć, że bardzo ładna, ale brudna.
00:29:07Która to mogła być chyba Clia, nie?
00:29:09Clia? Pan ją znał?
00:29:11O, oczywiście. To się długo ciągle gręło.
00:29:13Ha?
00:29:14Naturalnie, koteczku, czy ja się przypadkiem nie wygadałem?
00:29:16Nie, nie, nie. Powiedziałem Karol wszystko o Clia.
00:29:18Na swoją drogą trochę mnie dziwi, że trzy miesiące to dla ciebie długo jest.
00:29:21A jaka była ta Clia?
00:29:23No, obawiam się, Harald, że już ją słabo pamiętasz.
00:29:26No, nie wiem dlaczego.
00:29:28No tak tu, że dwa lata to mogłeś zapomnieć.
00:29:31No i ten czas leci, bracie.
00:29:33Clia, nie należy do osób coś, które się łatwo zapomina.
00:29:36Taka śliczna była.
00:29:38Ale skąd, brzydka jak no.
00:29:40A ta nieprawda jest w ogóle.
00:29:41No, wypowiadam swoje zdanie.
00:29:43Pierwsze, pierwsze słyszę.
00:29:44No co? Po pierwsze, zęby miała jak sztachety.
00:29:47Żółte, takie długie ostre kły.
00:29:50Po drugie, no pryszczata.
00:29:52Co ty wyganujesz?
00:29:54No, wiem co mówię.
00:29:56Doskonale ją pamiętam.
00:29:57Jej cera przypominała różową tapetę,
00:30:00spod której wydobywa się brudny i taki chropowaty cera.
00:30:03Najzupełniej zgadzam się z panem.
00:30:06Mało ją widywałam, ale cerę doskonale pamiętam.
00:30:10Ziemista, jak pan słusznie powiedział, pryszczata.
00:30:14A młoda dama, jeżeli chce rzeczywiście być młodą damą, musi mieć cerę.
00:30:19Gładko jak jedbab.
00:30:21Otóż to.
00:30:23Krościata.
00:30:24Obrzydliwa pozerka.
00:30:26Znaczy, że pan chce powiedzieć, że była równie prewensjonalna, jak i imię, tak?
00:30:31To mi się zgadzało, bo na znalezionej przeze mnie fotografii wygląda jak sprzedana narzeczona.
00:30:36Co się stało?
00:30:40Co to było, proszę pana?
00:30:42To, dowcipne, to na pewno nie było.
00:30:45Ty, ty, o co ci chodzi?
00:30:48Pułkownik chyba tego nie zrobił.
00:30:50Czego, mój panie?
00:30:52Klija?
00:30:55Klija?
00:30:57Co, co klija?
00:30:59Właśnie przypomniałem sobie, panie pułkowniku,
00:31:02że klija była śliczna, uroca, miła, dowcipna,
00:31:05pod każdym względem godna uwielbienia.
00:31:07U mnie chyba przytulna jak żyletka.
00:31:09Jak nic takiego nie mówiłem do niej w moim stylu,
00:31:11do głowy by mi nie przyszło coś równie impertynenckiego.
00:31:13Czy ty się tak nagle rozgadał na jej temat?
00:31:16Że taka miła, zagatkiwa i w ogóle...
00:31:19Owszem, owszem, owszem, wywołała miła od czasu do czasu, nawet bardzo milutka.
00:31:22Ale rzadko jej się to zdarzało, śmiem przypuszczać.
00:31:25O, częściej niż ci się zdaje, nawet bardzo częściej.
00:31:28Jak mam to rozumieć?
00:31:30Bryn, mówię do ciebie.
00:31:33A ja ci wszystko wyjaśnię.
00:31:35Idź, idź tam do sypialni i czekaj na mnie, ja tam zaraz wrócę.
00:31:41Ty czyś, ty do reszty zgłupiały.
00:31:43Nie do ciebie mówię, mam.
00:31:45Co on powiedział?
00:31:47Ale o ile się nie przesłyszałem, to zaprasza panią do sypialni.
00:31:50Pojęcia nie mam w jakim celu.
00:31:52Na pewno znowu coś będą gnuli.
00:31:54Miłosne gruchanie, panie pułkowniku.
00:31:58Wżak tam miłosnej podróży szranki, gdzie swej kochanek dobiegł kochanki, jak mawiał mój ojciec nieboszczy.
00:32:06Ten pani ojciec to był wielki oryginał, proszę pana.
00:32:10Co się stało, kochanie?
00:32:12Jakieś komplikacje?
00:32:14Czego nie możesz wynieść?
00:32:16Poszło do ostatniego kawałka z mnionkiem sofy, ale dobrze ją nagryłem.
00:32:19To znaczy, że już można zapalić światło?
00:32:21Tak, nie, nie, nie. Karol, nie.
00:32:24Dlaczego nie?
00:32:25Mniejsza z tym koteczku.
00:32:27Kochanie, dlaczego nie ciągniesz do sypialni?
00:32:29Jak się ciągnę?
00:32:31Co się tam dzieje?
00:32:33Przypomniało mi się, panie pułkowniku, że na górze może być latarka.
00:32:37Nie ma tam żadnej latarki, przeszukałam całą sypialnię.
00:32:40Zaglądałaś, tylko do szufleta założę się, że do głowy ci nie przyszła ani łazienka, ani za.
00:32:44Weź lepiej moje zapałki. Po macku nic nie zjadasz.
00:32:47Dziękuję bardzo.
00:32:48Trzymaj.
00:32:49No trzymaj.
00:32:50Może pan się jeszcze czegoś napije, panie pułkowniku?
00:32:52Jak to jeszcze? W ogóle nic nie piłem.
00:32:55O, biedny pan pułkownik. Już pan podali.
00:32:59O, dziękuję, dziękuję. Ja sobie sam naleję.
00:33:03A pani może chce jeszcze lemoniady?
00:33:05A nie, dziękuję. Sama sobie naleję.
00:33:08Dla prawy.
00:33:14Krzeglia.
00:33:16Krzeglia.
00:33:18Krzeglia.
00:33:20Co ty to za heca?
00:33:23Mnie żadna heca, tylko Bamberger ma przyjść zobaczyć moje rzeźba.
00:33:26Światło byś ja głowę w całym domu robił.
00:33:28Dlatego wszyscy się macają do ciebie.
00:33:30Nie mogę ci teraz tego wyjaśnić.
00:33:32Słuchaj, słuchaj. A kto to jest ta płatworna zoza?
00:33:35To jest znajoma.
00:33:36Wygląda mi na coś więcej.
00:33:38To jest Karol, mówiłem ci o tym.
00:33:39A, ta kretynka.
00:33:40To bardzo miła dziewczyna.
00:33:41Miła, miła, miła, miła w łóżetku.
00:33:44O, jak miła to.
00:33:47W ciągu miesiąca bardzo się z nią zaprzyję.
00:33:52Nareszcie solidna szklaneczka łyżki.
00:33:54A pani znalazła te lemoniadę?
00:33:56Tak, dziękuję.
00:33:58Coś brim bardzo długo siedzi na górze.
00:34:00Skoczę na chwilę do siebie na górę, zdaje się, że miałem kawałek świece.
00:34:03Nie, nie, proszę pana, ja wiem, gdzie mogą być świece, w pracowni.
00:34:05Tam jeszcze nikt mnie szukał.
00:34:07Bardzo bym była wdzięczna, żeby pan mi towarzyszył.
00:34:09Aha, no proszę bardzo, idziemy.
00:34:11Tylko niech pan tam długo nie siedzi.
00:34:13Niech się sąsiadeczka druga nie martwi.
00:34:15Pułkownik się panią zajmie.
00:34:17Dziękuję.
00:34:19Nie, nie, nie całuję na świecie.
00:34:23Tak jak ty.
00:34:25Znaliśmy się cztery lata.
00:34:29Nie możemy naszej miłości wyrzucić starą gazetę, co?
00:34:37Dlaczego nie?
00:34:39Jestem gazetką dobrze ci znamą.
00:34:41Znasz linię polityczną tego organu?
00:34:44Czytałaś moją kronikę towarzyską?
00:34:47Znasz na wyloddział rozrywkowy?
00:34:49Słuchaj, słuchaj, a co byś powiedział na nadzwyczajny dodatek?
00:34:52Rozbiorę się tutaj i będę cichutko, ale cichutko leżała w łóżeczku.
00:34:56A jak się ich tam pozbędziesz, to powitam cię tutaj, co?
00:34:59Nie, nie, nie, więc dziś teraz nie.
00:35:00No albo to, albo zejdę na dół i zamaskuję całą twoją potworną intrygę.
00:35:03Nie ma żadnej intrygi, rozumiesz?
00:35:05W takim razie pozwolisz, że zejdę na dół.
00:35:07Nie, nie, nie, nie, nie.
00:35:09Uwagam cię, zostań tutaj tylko, siedź cicho jak mysz podmiot łuty.
00:35:12Rozpust na żadne rzeczy.
00:35:14Nie, nie, nie, nie.
00:35:16Nie, nie, jeszcze nie, panie Buko.
00:35:18Prostaj.
00:35:20Właściwie to już nie ma żadnego znaczenia.
00:35:23Ten stary nudziarz, milioner i tak nie przyjdzie.
00:35:26Skąd pani wie?
00:35:27Bo się spóźnił, przeszło pół godziny.
00:35:29To jeszcze nic nie znaczy.
00:35:30Milionerzy zawsze się spóźniają, tacy już są.
00:35:33Pan ma rację.
00:35:34Tak właśnie sobie wyobrażałam milionera ręce gładkie jak jedwab
00:35:39i zawsze dwie godziny spóźnił.
00:35:41Uważaj, Pietroneczko, jeszcze znuczesz tego buddę.
00:35:44Buddę.
00:35:45Buddę?
00:35:46Buddę?
00:35:47Po jakim buddzie pan mówi, panie pułkowniku?
00:35:49No, o pańskim, którego tu widziałem wchodząc.
00:35:52Piękna robota.
00:35:53Nie, pan się musiał pomylić, panie.
00:35:55Żadnego buddy nie ma i nie może być w moim domu.
00:35:58Ja jestem wyznawcą konfucjusza.
00:36:00Jeżeli pan chce zobaczyć prawdziwego buddę,
00:36:02to niech pan idzie do Harolda na górę.
00:36:04On ma rzeczywiście buddę.
00:36:05Prawdziwe arcydzieło, Ning.
00:36:06Tak.
00:36:07Tak, tak, tak.
00:36:08To jest buddę, to rozumiem.
00:36:09A co pan nie ma za wariata, mój panie?
00:36:11Jaki to był buddę, pułkowniku?
00:36:13Ceramika?
00:36:14Co, co tu się dzieje do studiaku?
00:36:17Nie rozumiem.
00:36:18No, ktoś robi głupie kawały, no.
00:36:21A ja, a ja tego nie lubię.
00:36:22Chcę wiedzieć, co się stało z tą buddą.
00:36:24Panie pułkowniku, w tej chwili mamy nerwy napięte do granic wytrzymałości.
00:36:28Jeżeli pan widział jakąś buddę, to mogła być to, nie wiem, gra świateł, cień, fata Morgana, co tylko pan sobie żyje.
00:36:34Jak?
00:36:35Dobry wieczór.
00:36:36O Boże, Bamberger przyszedł.
00:36:38Bamberger?
00:36:39Bamberger?
00:36:40Bamberger?
00:36:41Państwo na pewno myśleli, że ja już nie przyjdę? Bardzo przepraszam.
00:36:50Ależ nie ma za co noc. Skądże znowu?
00:36:53Jakże strasznie się cieszymy, że pan jednak przyszedł. Doskonale wiemy, jakże pan jest zajęty.
00:36:59Niestety spotkała nas idiotyczna klęska.
00:37:02Żywie łowa.
00:37:03Korki wysiadły.
00:37:04Mów głośniej, mój drogi. On jest głuchy jak pięć.
00:37:08Korki wysiadły. Nie najlepsze warunki do oglądania rzeźb są.
00:37:11A nie, tym to nikt się pan nie martwi.
00:37:14O!
00:37:15O!
00:37:16O!
00:37:17Co za wolgo?
00:37:18Pan się nigdy z latargo nie rozstaje.
00:37:20Raczej nie. Wie pan, żeby móc lepiej wszystko widzieć.
00:37:22A co to?
00:37:24A co to?
00:37:25Wystawa za zaproszeniami?
00:37:27O!
00:37:28Właśnie miałam wyjść.
00:37:29Nie chciałabym panu przeszkadzać.
00:37:31Ale nie bardzo proszę, niech się pani mną nie krępuje, łaskawa pani.
00:37:34Mnie nie tak łatwo przeszkodzić.
00:37:36Jeżeli pan pozwoli, oczywiście, pułkownik Melkert.
00:37:40To wielki zaszczyt dla mnie.
00:37:42Nie, nie. To ja się czuję zaszczytą.
00:37:45Panna Karol Melkert.
00:37:47Jakże pan uprzejmy, że był pan łaskaw zainteresować się.
00:37:51Nie, to głupstwo wuzet trejanty.
00:37:54Czy napije się pan dżinu?
00:37:56Kropelkę, jeśli można.
00:37:58Cytrynko?
00:37:59Owszem, proszę.
00:38:00Mój sąsiad, Harold Goring.
00:38:02Miło mi pana poznać. Jestem zaszczycony.
00:38:05Anshanty.
00:38:07Nie będę ukrywał, że to nie mała emocja poznać pana.
00:38:11Na żasełysiadka, pan na Pernival.
00:38:14Anshanty.
00:38:15A my tu siedzimy, jakbyśmy się schronili przed burzą.
00:38:19Glatrze, Marejce. Dużo glatrze niż na Pernival.
00:38:22Na stole.
00:38:24Nie ma.
00:38:25Musi być, no.
00:38:26Była butelka, ale się ulotniła.
00:38:28A tu bez przerwy coś znika albo spada z nieba.
00:38:31Buda znikną.
00:38:33Zjawiają się fotele bujane.
00:38:34Butelki chodzą na spacer.
00:38:36Ty jesteś trzeźwy, tatusiu?
00:38:38Nie wygłupiaj się, Biedroneczko.
00:38:40Nie, niech się państwo nie krępują.
00:38:42Ja mam bardzo mało czasu.
00:38:43Może ktoś z państwa zechciałby mnie zaprowadzić?
00:38:46Tak jest, oczywiście.
00:38:47Jeżeli pan pozwoli, wskaże drogę.
00:38:49Proszę bardzo.
00:38:50To jest jedna z moich prac, którą zatrzymałem w pokoju.
00:38:54Można rzucić okiem?
00:38:55Proszę bardzo.
00:38:56Fascynujący.
00:38:57Więc ta rzecz przedstawia w moim zamyśle, roda, dwie szpile symbolizujące ludzki niepokój.
00:39:05Miłość własną i nienawiść do samego siebie.
00:39:09Jak pan widzi, prawda, obie zmierzają w tym samym kierunku.
00:39:13Tak, to jasne.
00:39:15Rzeczywiście.
00:39:16Rzecz oznacza się wielką jasnością właściwą każdemu dziełu wielkiej sztuki.
00:39:23Wielkiej sztuki.
00:39:24I panu to się podoba?
00:39:26A, bardzo ogromnie.
00:39:28A panu nie?
00:39:30Tak, oczywiście.
00:39:33Wspaniała rzecz, wspaniała, nie ma co ukrywać.
00:39:35Rzecz prosta, ale nie prostacka.
00:39:38Pomyślana, ale niewydumana.
00:39:42A przede wszystkim jest w tym wielka siła moralna.
00:39:46O ilu dzieła współczesnej sztuki można to powiedzieć?
00:39:49O żadnym?
00:39:50Słowo daję o żadnym.
00:39:52Nie chciałbym przesadzać, niemniej jednak w tych prętach jest coś szekspirowskiego.
00:39:58Szekspirowskiego?
00:39:59Tak, niewątpliwie.
00:40:01Ochrzcze je panu.
00:40:03Malvolio i Hamlet.
00:40:08Malvolio, jak państwo wiecie, był chory na miłość własną.
00:40:17Hamlet na nienawiść do samego siebie.
00:40:20Mogłabym słuchać do rana.
00:40:22Pan takie głębokie rzeczy mówił.
00:40:26Nie mam o tym zielonego pojęcia, ale słucham z prawdziwą satysfakcją.
00:40:31Boże treżanki.
00:40:32Pan to rzeczywiście widzi w tym kawałku metalu.
00:40:35Pan jest geniuszem.
00:40:37Och, mistrz miniatury.
00:40:40W bryle największej niż pudełka zapałek mógłby pan wyobrazić, co się tylko panu podoba.
00:40:47Czarną Matkę Boską z szart, biały chorał z akropolis.
00:40:52Ja, wunderbar.
00:40:54Ja, naturalnie się.
00:40:55O, fantastyczne.
00:40:57Brawo, panie Miller, brawo.
00:40:59Coś podobnego.
00:41:00Może pan za to żądać kolosalnych pieniędzy.
00:41:03To są na pewno bardzo, bardzo drogie rzeczy.
00:41:08Uż, naturalnie, że drogie.
00:41:10O, na przykład to.
00:41:12Ile to kosztuje?
00:41:15Pięćdziesiąt.
00:41:16Sto pięćdziesiąt.
00:41:18Pięknie.
00:41:19Także.
00:41:20O, to bardzo tanio.
00:41:22No, ale co znaczy tanio albo drogo?
00:41:24Prawda?
00:41:25Nie można przecież piękna przeliczać na pieniądze.
00:41:27A może by pan zechciał moje prace w pracowni zobaczyć?
00:41:32Żałuję bardzo, ale brak mi na to czasu.
00:41:35Niestety, wie pan, czeka mnie praca.
00:41:37Ale wie pan, w pracowni są moje autentyczne, prawda?
00:41:42Osiągnięcia mój cały dorobek, a to jest rzecz marginalna.
00:41:46Nie, nie, proszę pan. Marginalna, ale wspaniała.
00:41:50Gdybym więcej zobaczył, to zupełnie pomieszałoby mi się w głowie.
00:41:56Dziękuje pan.
00:41:58Dziękuje pan.
00:42:11No to chciałby mieć pan tę rzeźbę, czy nie?
00:42:16Bardzo.
00:42:18W imat.
00:42:19Za pięćset w Gwinej.
00:42:21Oczywiście.
00:42:22Gdybym je miał.
00:42:26Jeżeli wierzyć Sande i Pixel, to pan jest wart co najmniej siedemnaście milionów funtów.
00:42:35Praca, proszę pana, znana to rzecz jest źle poinformowana.
00:42:40Wedle ostatniej informacji, jaką miałem z mojego banku, jestem wart 106 funtów i 56 pęsów.
00:42:48Chce pan powiedzieć, że pan zbankrutował.
00:42:51A nie, nigdy więcej nie miałem.
00:42:55Pozwoli pan.
00:42:56Wiem, że milionerzy lubią dziwaczyć, ale co na to, to nie zdrowo.
00:43:00Na to się.
00:43:02Milionerzy.
00:43:03Przepraszam, a za kogo państwo mnie biorą?
00:43:05Panie Bamberger, chyba pan wie, kim pan jest.
00:43:10Żałuję bardzo, ale ja nazywam się inaczej.
00:43:15Przepraszam.
00:43:16Jak to?
00:43:17No tak to.
00:43:19Nazywam się Schuppanzing.
00:43:21Franz Schuppanzing.
00:43:22Jestem pracownikiem londyńskiej elektrowny.
00:43:25Elektrowny.
00:43:26Elektrowny.
00:43:27Więc pan nie jest...
00:43:29Jasne, że nie jest.
00:43:31Przepraszam, a za kogo państwo mnie wzięli?
00:43:33Jak pan śmiał?
00:43:34Ale co takiego?
00:43:36No nie, no co za tupet.
00:43:39Pakuję się tutaj, peroruję o matkach boskich z szar, wunderbarach,
00:43:44a przyszedł tu tylko, żeby wymienić przepalone korki.
00:43:49Och, tak.
00:43:50Przychodzi pan tu magistracki prasownik.
00:43:52Wygłasza trady do ludzi, którzy płacą na jego utrzymanie.
00:43:55Peroruje bez zaproszenia, bez zezwolenia.
00:43:58O, bardzo pana przepraszam.
00:44:00Ten pan zaproponował mi, czy nie zechciałbym obejrzeć jego prasy, a więc proszony byłem.
00:44:05O, jak się pan nie odszczekuje.
00:44:07Za moich czasów wyrzucono wypana z pracy i to natychmiast za impertynencję.
00:44:12Nie tak natychmiast, panie pułkowniku. Dziś niestety już nie.
00:44:15Ale to jest zuchwalstwo, proszę panie.
00:44:17Zgadzam się z panem i cofam wszystko to, co powiedziałem.
00:44:20Pan, proszę pana, nie jest geniuszem.
00:44:23O, o, o.
00:44:24Miller!
00:44:25Pokaż mu, gdzie ma iść do roboty.
00:44:27Tak jest, panu.
00:44:28Proszę bardzo, latarka.
00:44:29Tak.
00:44:30Główna skrzynka z korkami jest w Piednicy.
00:44:31Tam jest klapa.
00:44:32Proszę bardzo, pan będzie łaskaw.
00:44:33A dlaczego nie? Właśnie po to tutaj przyszedłem, proszę pana.
00:44:36Bardzo proszę.
00:44:37Proszę.
00:44:40O, jakie piękne krzesło.
00:44:42Niech pan już idzie do piwnicy.
00:44:44Gdzie?
00:44:45Co gdzie?
00:44:46Kochanie, podnieś panu klapę.
00:44:48Ja?
00:44:52Jazda!
00:44:53Na dół!
00:44:54Do roboty!
00:44:55Żegnam.
00:44:56Rozstaję się ze światłem sztuki, ażeby pogrążyć się w mroku nauk technicznych.
00:45:00Niech pan już skończy z tym gadaniem, dobrze?
00:45:02Przepraszam.
00:45:03O!
00:45:04Ale nam się udał ten wieczór.
00:45:05No chórzy do góry, kochanie.
00:45:06Przestań się martwić.
00:45:07Za chwilę się zapali światło.
00:45:08Przyjdzie pan Bamberger.
00:45:09Kupi całą twoją kolekcję.
00:45:10za całe dwadzieścia tysięcy punktów.
00:45:11No chórzy do góry, kochanie.
00:45:12Przestań się martwić.
00:45:13Za chwilę się zapali światło.
00:45:14Przyjdzie pan Bamberger.
00:45:15Kupi całą twoją kolekcję.
00:45:16za całe dwadzieścia tysięcy punktów.
00:45:17A potem kupimy sobie dom z epoki króla Jerzego i będziemy sobie żyli w szczęście.
00:45:19i spokoju przez resztę naszych dni.
00:45:20Tak, tak, na pewno.
00:45:21To się stąd wyjeżdżał.
00:45:22No chórzy do góry, kochanie.
00:45:23Przestań się martwić.
00:45:24Za chwilę się zapali światło.
00:45:25Przyjdzie pan Bamberger.
00:45:26Kupi całą twoją kolekcję.
00:45:27Za całe dwadzieścia tysięcy punktów.
00:45:28A potem kupimy sobie dom z epoki króla Jerzego i będziemy sobie żyli w szczęściu i spokoju przez resztę naszych dni.
00:45:35Tak, tak, na pewno.
00:45:36Czyż się stąd wyjeżdżał?
00:45:37Zaraz po ślubie.
00:45:38Co się stało, kochanie?
00:45:39Czyż nie będę mieszkała w slamsie przez pierwszych dziesięć lat jak inni noworzędni?
00:45:43Co?
00:45:44Co?
00:45:45Kochanie, bogowie nas słyszą. Daj mi szkoły dzisiaj mogą jeszcze dołożyć.
00:45:49Co się stało?
00:45:50Jestem mokra.
00:45:51Nie gadaj, kłupia.
00:45:52Jestem mokra.
00:45:53Jakim cudem!
00:45:54A!
00:45:55A!
00:45:56A!
00:45:57A!
00:45:58A!
00:45:59A!
00:46:00A!
00:46:01A!
00:46:02A!
00:46:03A!
00:46:04A!
00:46:05A!
00:46:06A!
00:46:07A!
00:46:08A!
00:46:09A!
00:46:10A!
00:46:11A!
00:46:12A!
00:46:13A!
00:46:14A!
00:46:15A!
00:46:16A!
00:46:17A!
00:46:18A!
00:46:19A!
00:46:20A!
00:46:21A!
00:46:22Ruda pęgła, bo ona ciepnie z pani pokoju, pan nowerniman.
00:46:24A!
00:46:25Ryn!
00:46:26Ryn, zapal zapałkę, trzeba zobaczyć co się dzieje.
00:46:28Ale nie mam żadnych zapałek.
00:46:29Prześciułem.
00:46:30Ostatnio zużyłem na górze.
00:46:37Chyba nie ma nikogo na górze.
00:46:39O rany błaszkie.
00:46:41Jest tam kto?
00:46:43To na pewno pani Panet.
00:46:45Kto?
00:46:46Pani Panet, moja posługaczko.
00:46:48Posługaczko?
00:46:49Tak, tak, tak, sprząta u mnie pani Panet.
00:46:51Co pani uboga ojca tam robi na górze?
00:46:53A no chciałem trochę ułodzić panu w sypialni.
00:46:58Teraz po nocy?
00:46:59Lepiej późno niż wcale jak to się mówi proszę pana.
00:47:02Wiem, że jak Panu żąda zabawę, to lubi żeby w sypialni było czyściutko, żeby kusiło.
00:47:08Tak, tak, tak, tak, tak.
00:47:09A kiedy szanowna pani tu przyszła?
00:47:12Parę minut temu.
00:47:13Nie chciałam przeszkadzać, więc się wzięłam do roboty na górze.
00:47:17Panie Miller.
00:47:18A?
00:47:19Pan się znowu dzisiaj podbawi, a?
00:47:21Nie, nie, nie.
00:47:22Korki wysiadł, jest ciemno w całej domu.
00:47:24A, korki.
00:47:25A ja myślałam, że to zabawa w ciemno w te sardynki albo figi.
00:47:28Wie Pan co to się w końcu wszyscy maglują?
00:47:31Nie, nie, korki.
00:47:32Korki wysiadły elektryk już reperuje.
00:47:34Zaraz będzie światło.
00:47:35Na dobrą sprawę pani mi nie jest potrzebny.
00:47:36Czy gdzie jest Pan te koperie?
00:47:38Tak, tak, dziękuję pani bardzo.
00:47:39A ja wiem jak wygląda cały ten kram po takiej zabawie wszędzie.
00:47:43Na podłodze pełno butelek, a w zlewie to się walają malutki staniki.
00:47:48O, o, o, o.
00:47:49Niech się pani liczy ze słowami.
00:47:51To jest narzeczona pana Millera.
00:47:54Narzeczona?
00:47:57Narzeczona?
00:47:58Tak, tak.
00:47:59A ja jestem jej ojczem.
00:48:01Narzeczona?
00:48:02Pani Millera, kto by to pomyślał, a nie słowaczka nie pisnął.
00:48:06To miałabyś niespodzianka.
00:48:08Co Pan powie?
00:48:09Czy mogę Pana pocałować?
00:48:12Tak, tak, tak, tak, proszę bardzo.
00:48:14Gratuluję, drodzy Panie, gratuluję.
00:48:17I panience także gratuluję.
00:48:20I tatusiowi gratuluję.
00:48:22Tak, tak, tak, tak.
00:48:24To Pan jest ojcem Panny Klija?
00:48:27Klija? Nie rozumiem.
00:48:29Kto by to powiedział?
00:48:31Myślałam, że już nic z tego nie będzie.
00:48:33Cztery lata jak oprzył, no i czas na ślub.
00:48:36Co widać, to widać.
00:48:37Chlebek rośnie jak na drożdżaku.
00:48:40Nie, nie, nie, panienko, nie żebyś źle o Pani mówił.
00:48:43Co to, to nie.
00:48:44Nie dalej jak tydzień temu w tym pokoju tak mówi do mnie.
00:48:46Pani, panec, może Pani sobie zabrać wszystkie dziewczyny,
00:48:50ale Panna Klija zawsze pozostanie dla mnie najważniejsza.
00:48:54A ja na to, a co będzie z tą panienką Karol,
00:48:57o której Pan tak dużo mówił.
00:49:00Wie Pani mówi, to jest taka wata z cukru.
00:49:03Cztery lata, mówi Pani.
00:49:05Pysznie się parę razy, ma się dosyć.
00:49:07Cztery lata w tym pokoju.
00:49:09Znam ten głos.
00:49:11To Klija.
00:49:13Klija.
00:49:14Klija?
00:49:15Oj Klija.
00:49:16Ty tchórzu, Ty sakramenski tchórzu.
00:49:19Nie chciałeś się ze mną ożenić?
00:49:21Czy to powód, żebyś wpadał z deszczu pod rynę?
00:49:23Ty?
00:49:24Ożenić?
00:49:25Dobrze panienka słyszała.
00:49:28Ożenić?
00:49:29Ty sieć cicho, Harold.
00:49:31Całe rano, stramase długie, ostre, żółte kły.
00:49:34Ty jesteś potworek.
00:49:36Ty żebyś całe życie wśród porcelany,
00:49:38to się okropny fajan z siebie zrobił.
00:49:40To niezbyt miłe Panoklia.
00:49:42Panią też zdradza Pani głos w ciemnym pokoju, proszę Pani.
00:49:47A co to ma znaczyć?
00:49:49Co to ma znaczyć?
00:49:50Co to ma znaczyć?
00:49:51Mówi się proszę o lemoniadę złać.
00:49:52O chrypły pijacki głos.
00:49:54Dzieno mi dajcie, tak?
00:49:56Patusiu, kasz jej milczeć.
00:49:57Oooo!
00:49:58Karol!
00:49:59Daj rękę, idziemy do domu.
00:50:01Czy pan jest pewien, panie pułkowniku,
00:50:03że pan trzyma za rękę surunię?
00:50:05Karol.
00:50:06Karol, to nie jest twoja ręka?
00:50:07Nie.
00:50:08Ręki własnego dziecka pan nie zna.
00:50:11Dobra, pora na gry towarzyskie.
00:50:13Zagramy w trzy lata roczka.
00:50:15O, o, o, o!
00:50:16Pouczająca rozgrywkę dla młodych się starczy.
00:50:18O, o, o, o, o!
00:50:19Może mu sporał zagnieć?
00:50:20Czyje to ust?
00:50:21O, o, o, o, o!
00:50:22Fantastyczne, potwory!
00:50:24Taka już jestem, kochanie.
00:50:26Królowa potworowa.
00:50:28Kto to jest?
00:50:29Nie wiem.
00:50:30Skadnij.
00:50:31Nie wiem.
00:50:32Skadnij, nie bądź tam.
00:50:34Nie wiem.
00:50:35Wiem.
00:50:37To jest kretyńska ręka Brina.
00:50:39Hihihihi.
00:50:40Niestety myliście,
00:50:42to jest moja ręka moja.
00:50:43Nieprawda pan złamie.
00:50:44Prawda, pan kłamie.
00:50:45Ja nie jestem kłapcą, nie.
00:50:46Pan kłamie.
00:50:47O nie, ja nie jestem kłapcą.
00:50:49Zostawcie mnie przy tym spokoju, jak chcę do domu.
00:50:55Wózki.
00:50:57Wózki.
00:50:58Wózki w Supersamie.
00:50:59Całe koromady ochydnych, żelaznych wózków.
00:51:02Pełny niebowląt.
00:51:04I butelek.
00:51:07Płatki owsiane.
00:51:08Tam.
00:51:09O, tyle ci powiedzą i rób, co chcesz.
00:51:12Herbatniki.
00:51:13Tam.
00:51:14Jedzenie dla kotów.
00:51:15Tam.
00:51:16Kotlety z ryby.
00:51:17Tam.
00:51:18Znaczki czerwone, znaczki zielone.
00:51:20Baloniki za darmo płacić przy wyjściu.
00:51:23Tatusiu.
00:51:25To potworne.
00:51:26No, sąsiadeczko.
00:51:28Pora do domu, no.
00:51:32Pan ma
00:51:33najzupełniej rację.
00:51:35Bardzo całuję, że nie mogę dłużej zostać, ale
00:51:37pański milioner niewybaczalnie się spóźnia.
00:51:40Proszę mu przekazać moje...
00:51:41O bolewanie.
00:51:43O bolewanie.
00:51:44O bolewanie.
00:51:45O bolewanie.
00:51:46O bolewanie.
00:51:47O bolewanie.
00:51:48O bolewanie.
00:51:49O bolewanie.
00:51:50O bolewanie.
00:51:51O bolewanie.
00:51:52O bolewanie.
00:51:53O bolewanie.
00:51:54O bolewanie.
00:51:55O bolewanie.
00:51:56O bolewanie.
00:51:57O bolewanie.
00:51:58O bolewanie.
00:51:59O bolewanie.
00:52:00O bolewanie.
00:52:01O bolewanie.
00:52:02O bolewanie.
00:52:03O bolewanie.
00:52:04O bolewanie.
00:52:05O bolewanie.
00:52:06O bolewanie.
00:52:07O bolewanie.
00:52:08O bolewanie.
00:52:09O bolewanie.
00:52:10O bolewanie.
00:52:11O bolewanie.
00:52:12Dziękuję ci, Tlia. Bardzo ci dziękuję.
00:52:18Polecam się na przyszłość.
00:52:20Nie miałaś prawa.
00:52:21Dlaczego?
00:52:22Tyś pierwsza mnie rzuciła.
00:52:23Ja ciebie?
00:52:24Powiedziałaś, że nie chcesz mnie widzieć.
00:52:25Powiedziałam, że albo będziesz dobrym rzeźbiarzem, albo modnym szarlatanem.
00:52:28Miałeś mi za zło, że nie zachwycam się bezkrytycznie twoją pracą.
00:52:32Jeden Bóg wie, ile mnie to kosztowało.
00:52:34Uuu, za to ta nowa nie szczędzi ci pochwa.
00:52:36Całą dobę nieustanny masaż twojej pychy.
00:52:40W każdym razie nasze wspólne życie z Karol
00:52:42nie przypomina świętej inkwizycji z twoich czasów.
00:52:44Cztery lata w jednym łóżku z torquemaru.
00:52:46Nie powiem, żeby mojemu panu się to nie podobało.
00:52:50Podobało?
00:52:52Każda sekunda była tortura.
00:52:54Tak, oczywiście.
00:52:55Każda.
00:52:56Pamiętam.
00:52:58Dzień, w którym wyjechałaś do Finlandii, był najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
00:53:01I w moim.
00:53:03A dotknąłem z ulgą.
00:53:06Ja też?
00:53:08Całą noc przetańczyłem w klubie.
00:53:10Ja też.
00:53:11Przy dźwiękach liry i tamburinach.
00:53:13W takim razie wszystko się zgadza.
00:53:16Świetnie.
00:53:17Cudownie.
00:53:19Oszust.
00:53:21Jak to miło widzieć cię znów szczęśliwie.
00:53:24Skoro ci tak dobrze, to dlaczego powiedziałeś, o, pani panet, że jestem dla ciebie najważniejsza?
00:53:32Ja?
00:53:34Wcale tego nie powiedziałam.
00:53:35No ja wiem lepiej.
00:53:36Nigdy.
00:53:37Pamiętam, powiedziałeś.
00:53:39Toś ty wymyśliła dziesięć minut temu, nie dawałaś panią panę.
00:53:43Rzeczywiście.
00:53:45Wiesz co ci powiem?
00:53:47Nie wiem.
00:53:48Może pani panet wcale się?
00:53:50Dobrze słyszała.
00:53:54Aha.
00:53:55Być może państwo doskonale się bawią, ale mnie nie tak łatwo jest rozbawić.
00:54:02Usiu.
00:54:03Nie wtrącaj się, jeśli łaska.
00:54:05Ale Karol, ja ci wszystko wyjaśnię.
00:54:07A co ty mi wyjaśnisz?
00:54:08No teraz nie mogę, no ty nic nie rozumiesz.
00:54:10A co tu jest do rozumienia?
00:54:11Chodziłeś cały czas ze mną, a tamtą miałeś cały czas w rezerwie.
00:54:16Proszę bardzo, masz.
00:54:17Co?
00:54:18Masz to draństwo, twój pierścioł.
00:54:20Ajaj!
00:54:25Oku!
00:54:26Mie wybiła!
00:54:27O!
00:54:28Łajdaku!
00:54:29Harold.
00:54:30Ty tędzny robaku!
00:54:31Ty draniu!
00:54:32O co ci chodzi?
00:54:33Widziałeś, co się stało z moim pokojem?
00:54:34Moim pokojem najwytworniejszy, najbardziej wychuchany w całej dzielnicy pokój.
00:54:37Jedno krzesło do góry nogami, drugie stoi na trzecim, jak w mędnym sklepiku ze starymi gratami na Portobello.
00:54:42Ale...
00:54:43A to jeszcze nie wszystko, prawda?
00:54:44To dopiero początek, prawda?
00:54:45Ale...
00:54:46Początek...
00:54:47Nie udawaj niewiniondka!
00:54:48Nie udawaj, nie udawaj!
00:54:49Co ty?
00:54:50Przez tyle lat myślałem, że mam przyjaciela, ale nie wiedziałem, że moim przesiadom jest...
00:54:52Coś młodziejcy!
00:54:53Harold!
00:54:54Nie wyobraź!
00:54:55Kochaj!
00:54:56To ma być moja zapłata!
00:54:57Moja zapłata!
00:54:58To ma tyle lat opiekowania się i sprzątania i zamiatania tego pokoju, bo sam jesteś za wielkim flejtuch, żebyś to zrobił!
00:55:03Ukradłeś najlepsze moje rzeczy!
00:55:04Najlepsze, żeby się popisać przed tą dziewczyną i jej tatuśiem, tak?
00:55:07Tak?
00:55:08Tak?
00:55:09Tak?
00:55:10Ta sytuacja była bez wyjścia!
00:55:12Żądam zwrotu moich rzeczy!
00:55:14Zabiorę je i więcej się tu nigdy nie pokażę!
00:55:17Słyszysz?
00:55:18Bryslej, słyszysz?
00:55:19Albo odwydajesz, albo zawałam policję, słyszysz?
00:55:21Ale nie bądź śmieszny!
00:55:22Tak!
00:55:23Tak, nie bądź śmieszny!
00:55:24Skończyła się nasza znajomość!
00:55:25Tak!
00:55:34Wiesz, ile była mała ta statuetka?
00:55:40Więcej pieniędzy, niż zobaczysz!
00:55:43W całym swoim życiu chodził sprzedał wszystkie te dwa rzeczy!
00:55:49Harald!
00:55:52Co?
00:55:54Drodzy!
00:55:55Bryslej!
00:55:56Ja Cię rozwolę!
00:55:57Harald!
00:55:58Nie, nie, nie, nie!
00:55:59Uspokój się!
00:56:00Bez gorączka, bez paniki, dobrze?
00:56:01Harald!
00:56:02Skorupa na skorupę!
00:56:03Harald!
00:56:04Słusznie mógł panisz!
00:56:05Słusznie nadeszła chwila!
00:56:07Chodź na kółku!
00:56:09Panie pułkowniku!
00:56:10Bądź pan człowiekiem!
00:56:11Nie wracajmy do czasów jaskiniowych!
00:56:12Harald!
00:56:13Apeluję do twojego sumienia!
00:56:14Zawsze byłeś cywilizowanym człowiekiem!
00:56:15Nie wrataj się z wojska!
00:56:16Ojciec!
00:56:17Bierz go!
00:56:18Bierz go!
00:56:19Bierz go!
00:56:20Bierz!
00:56:21Bierz!
00:56:22Bierz!
00:56:23Bierz!
00:56:24Bierz!
00:56:25Bierz!
00:56:26Bierz!
00:56:27Bierz!
00:56:28Bierz!
00:56:29Bierz!
00:56:30Bierz!
00:56:31Bierz!
00:56:32Bierz!
00:56:33Bierz!
00:56:34Bierz!
00:56:35Bierz!
00:56:36Bierz!
00:56:37Bierz!
00:56:38Bierz!
00:56:39Bierz!
00:56:40Bierz!
00:56:41Bierz!
00:56:42Bierz!
00:56:43Bierz!
00:56:44Bierz!
00:56:45Bierz!
00:56:46Bierz!
00:56:47Bierz!
00:56:48Bierz!
00:56:49Bierz!
00:56:50Co diabła pan tu robi?
00:56:51Naprawił pan korki?
00:56:52Niech się pan nie martwi!
00:56:55Gotowe!
00:56:56Bogu dziękować!
00:56:59Pani Miller!
00:57:00Gdzie pan jest?
00:57:02Dlaczego tu tak ciemno?
00:57:04Pani Miller!
00:57:05Przyszedłem rzucić okiem na pańskie rzeźby!
00:57:08Gott im Himmel!
00:57:10Gott im Himmel?
00:57:13Boże, to on!
00:57:15Bamberger!
00:57:16Przyszedł?
00:57:17Bamberger!
00:57:18Bamberger!
00:57:19Bamberger!
00:57:20Nie ma powodu do obaw!
00:57:23Mieliśmy awarię korków, ale już naprawione!
00:57:26Tak!
00:57:27Pani Miller!
00:57:28Mów głośniej!
00:57:29On jest głuchy jak piękny!
00:57:30Nie ma powodu do obaw!
00:57:32Mieliśmy awarię korków, ale już naprawione!
00:57:35Pani Miller!
00:57:39Oto koniec naszej męki!
00:57:43Jak Jehowa ze Starego Testamentu,
00:57:46zrobię Państwu największy cud stworzenia świata – światło!
00:57:50O Boże, stokrotny dzień!
00:57:53Ja bym na Twoim miejscu nie dziękował jeszcze Bogu!
00:57:56Tak, mój Panie, ja bym jeszcze poczekał!
00:57:59A w takim razie proszę mnie podziękować, bo zastąpię Wam Stwórcę!
00:58:02Uwaga!
00:58:04Bóg powiedział – niech się stanie światło!
00:58:11I nagle, moi drodzy, stało się!
00:58:14Nagle, natychmiastowo, niespostrzegalnie, niewygaszalnie i powietrzne czasy – światło!
00:58:23出any jest na
00:58:48KONIEC
00:59:18KONIEC
00:59:48KONIEC
01:00:18KONIEC