- 7/10/2025
Category
🎥
Short filmTranscript
00:00KONIEC
00:30KONIEC
01:00KONIEC
01:10Jest co ciekawego?
01:12Epidemia grypy w Ameryce Południowej.
01:15Australijski samolot wojskowy z niewyjaśnionych przyczyn zapalił się w powietrzu i płonąc wpadł do morza.
01:21Pewnie się zgasił.
01:23Piszą, że utonął.
01:26Uczeni przewidują wielki urodzaj grzybów w przyszłym sezonie jesiennym.
01:30Dzisiaj?
01:31O, jest, czekaj.
01:33Mieszkaniec Rybienka Władysław Gutaperka złowił dwudziestokilogramowego suma.
01:39Serio?
01:40Przecież czytam.
01:41Niemożliwe, pokaż.
01:45Aha, szkoda, że bez zdjęcia.
01:48Zajrzyj do ekspresu, może tam jest.
01:51Epidemia grypy w południowej Ameryce.
01:57Australijski samolot wojskowy zapalił się, a następnie spadł do morza.
02:04To już drugi dzisiaj?
02:05Ten sam, tylko druga gazeta.
02:07Też zatonął?
02:08Tak, zupełnie.
02:10O, jest.
02:11Jest.
02:12Mieszkaniec Rybienka Władysław Gita Piórka złowił dwudziestokilogramowego sumę.
02:19Gutaperka.
02:20Co Gutaperka?
02:22Ale też bez zdjęcia.
02:24On się nazywa Gutaperka, a nie Gita Piórka.
02:27Gita Piórka, no przecież umiem czytać.
02:30Gutaperka, ile u ciebie sum waży?
02:32Sum?
02:33Dwadzieścia jeden kilo.
02:34A u mnie tylko dwadzieścia.
02:36No to sumy się nie zgadzają.
02:38Sumy jako ryby.
02:39Tak.
02:40A Rybienko u ciebie jest?
02:42Jest Rybienko.
02:44To Rybienko jest pewne.
02:45Jest jeszcze jakaś gazeta?
02:47Nie ma.
02:48Szkoda.
02:49Trzeba będzie kupować trzy.
02:50Jakby była trzecia, to byśmy mogli porównać.
02:52Zrobię herbatę.
02:54Która na pewno zainteresuje wędkarzy.
03:05Jeden z mieszkańców Rybienka wyciągnął wczoraj na wędkę suma o wadze...
03:09Ile?
03:10A nie, biełżeczki.
03:12Ile sum waży?
03:13A nie wiem, bo coś mówiłaś, to zciszyłem.
03:16O suma pytałam.
03:17Epidemia kryty.
03:19Szczególne nasilenie epidemii notuje się w Argentynie.
03:22Gdy w ciepłych krajach grypa strzela, dajcie żyć.
03:25Taruta, mam aspirynę?
03:26Jest w pudełku tym od cioci Zosi.
03:31Tragicznej katastrofie uległ australijski samolot wojskowy,
03:34zapalając się z nieznanych przyczyn nad Zatoką Sydneyjską.
03:37W wyniku pożaru aparat spadł do morza i zatonął w płytkich wodach zatoki.
03:42No i co?
03:43Samolot zatonął w Australii.
03:46Trzeci raz?
03:47Tak.
03:48Zaraz, zaraz, zgadni.
03:53Zgadni kto?
03:54Imkasent.
03:56Chyba wygrałaś.
03:57Stawiam na dozorcę.
04:05Dzień dobry.
04:06Dzień dobry, oboje pudło.
04:09Mam tu przekaz dla pana.
04:11Proszę, niech pan będzie dalej.
04:12Jaki przekaz?
04:13Pieniężny ma się rozumieć.
04:15Dla mnie?
04:16Dla pana przekaz pieniężny.
04:18Pan Roman Wiśniewski?
04:19Tak, to ja.
04:20A to dla pana przekaz pieniężny.
04:22Dużo?
04:23No, parę złotych jest.
04:25Ile?
04:26Trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt siedem.
04:29Ile?
04:30Trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt siedem złotych.
04:32Niemożliwe.
04:33Tak to niemożliwe, przecież go mam w rynku.
04:35Żartuje pan, niech pan pokaże.
04:36Pokaże, pokaże, nawet zaraz dam do podpisania.
04:39O, proszę.
04:40Trzy tysiące pięćdziesiąt siedem, skąd dostałeś?
04:42Nie wiem, jakaś pomyłka chyba.
04:43Pan Roman Wiśniewski, mostowa dwadzieścia jeden, mieszkania czternaście?
04:46No tak to ja, ale nie bardzo wiem dlaczego, za co, skąd.
04:48Ale to nie ważne, no grunt, że jest to.
04:51Tu pan podpisze.
04:52Ale ja naprawdę nie wiem.
04:53O, tu!
04:54Gdzie, aha.
04:55Nie, ja nie wiem.
04:56No to co, nie odbiera pan?
04:58Trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt siedem złotych.
05:01Tak.
05:02Nie, no odbiorę.
05:03To musiał wyjaśnić.
05:05A.
05:06Proszę.
05:07A.
05:08A.
05:09A.
05:10Raz.
05:11Dwa.
05:12Trzy.
05:13Cztery.
05:15Pięć.
05:16Sześć.
05:17Siedem.
05:18Pięć.
05:19Pięć.
05:20Sześć.
05:21Siedem.
05:22Pięć.
05:23Pięć.
05:24Sześć.
05:25Siedem.
05:26Pięćdziesiąt.
05:27O.
05:28Pięć.
05:29Dziękuję.
05:30Tak.
05:31Może komuś pożyczyłeś i ci oddaję?
05:32Co ty?
05:33Trzy i pół dziesiąta skąd bym wziął?
05:34To może za te tłumaczenia ci przysłać?
05:35Ale odrób już, nic dla nich nie robię.
05:36Pojęcia nie mam.
05:37Może to pomyłka?
05:38Tak właśnie myślę.
05:39Moje nazwisko, mój adres.
05:40A.
05:41Może ktoś ci kawał zrobił?
05:42Kawał, trzy i pół tysiąca to już nie jest kawał.
05:44Taki kawał był zresztą bardzo fajny.
05:45Trzeba mieć ogromne poczucie humor, żeby taki kawał wymyśleć.
05:48No to już nie wiem.
05:49Wiem.
05:50Za suwak ci przysłali.
05:51Co?
05:52Jaki suwak?
05:53Logarytmiczny, japoński.
05:54Ten z komisu.
05:55Pół roku już chyba leży.
05:56Ale suwak kosztuje trzysta złotych.
05:57No to nie wiem.
05:58Jeden dałeś?
05:59Co jeden dałem?
06:00Ten suwak.
06:01Jeden dałem.
06:02Daj spoki z tym suwakiem.
06:03Ktoś chyba zwariował.
06:04Poczytaj.
06:05Zaartykuł i oryginalny materiał fotograficzny do miesięcznika problemy instalacji sanitarnej 3700 minut w podatek.
06:17No nie żartuj.
06:18Co mam żartować?
06:19Napisane jak wół.
06:20Pan się pewnie przed panią nie chce przyznać.
06:22Co?
06:23A ja już panu podpisałem.
06:25Tak.
06:26Tylko...
06:27Tak?
06:28Ja tylko tak, bo tu piętro niżej mieszka ta nauczycielka.
06:32Teraz ta nauczycielka teraz jej nie ma, to może można u państwa list do niej.
06:36A prosimy.
06:37No niby to polecone, ale co ona ma chodzić na tę pocztę.
06:42Poddadzą państwo?
06:43Oczywiście.
06:44Szkoda ją fatygować.
06:46Staruszka taka z Australii dostała.
06:48O tu podpisać.
06:49A to może pani o.
06:50O tu.
06:52O.
06:53Proszę.
06:54Tak, dziękuję.
06:57A państwo słyszeli?
06:59Co?
07:00Tam w Australii podobno samolot wojskowy się zapalił i spadł do morza.
07:05O Jezu.
07:06Tak, tak, tak.
07:11No...
07:12Niby to daleko, no...
07:15No ale zawsze.
07:16To do widzenia wojsku.
07:30Obiad jadłeś?
07:42Jadłem.
07:43Pan Luta.
07:45Słucham.
07:46Czy ja się znam na instalacjach sanitarnych?
07:48Ty?
07:49No tak, czy ja się na tym znam?
07:51No nie wiem.
07:52A kto nie wie, przecież wierzę, czy nie znam.
07:53Pamiętasz, jak się kran popsuł, to musieliśmy wzywać hydraulika, bo nie umiałam zmienić pakunku.
07:57Rezerwuar przecieka już czwarty miesiąc, bo nie wiem co z tym zrobić.
08:00No jest tak?
08:01Widzę, że jesteś swego dumny.
08:03Jestem bardzo szczęśliwy, że moją specjalnością nie są zsypy na śmieci, ani idiotyczne rury kanalizacyjne i kolanka, tylko normalny prąd wysokiego napięcia.
08:11Dobrze, ale skąd ci się wzięły te rozważania?
08:14A co za idiota wysyła mi te 3557 złotych? Nie jestem dziadem, żebym przyjmował takie podarunki.
08:19Jestem inżynierem elektrykiem, zarabiam niewiele mniej.
08:22Pan Luta, to jest więcej niż moja podstawowa pensja.
08:26Niewiele, ale więcej. A skąd ci się wzięły te rozważania?
08:30Masz.
08:31Widziałam to już miesiąc temu.
08:33Nowy.
08:34Co?
08:35Ja nie wiem, zawsze byłem normalnym, zdrowym człowiekiem, o czym raz chorowałem, ja nigdy nie przypuszczałem, że zwariuję.
08:40Ale uspokój się.
08:41Ja się przeważnie dobrze czułem, uprawiałem nawet sport.
08:43Czy ja kiedyś byłem idiotą?
08:45Bezmę aspirynę.
08:46Zwariowałeś?
08:47No więc jednak zwariowałem, no tu chwała boba.
08:49Myślałem, że coś ze mną źle, ale skoro zwariowałem, no to wszystko w porządku.
08:52Skąd to masz?
08:54Ksiądz proboszcz chodził po kolędzie i dał mi to.
08:56Czy ty możesz ze mną rozmawiać normalnie?
08:59Nie mogę z tobą normalnie rozmawiać, bo ty mi zadajesz nienormalne pytania.
09:01No i skąd ja mogę mieć ten przekaz?
09:02Przyszedł listonosz, przyniósł, wręczył mi 3557 złotych.
09:06Ja jemu wręczyłem 5, podziękował, poszedł.
09:08Aha.
09:09No widzę, że to ci wyjaśnia.
09:105 złotych mu dałeś?
09:115 mu dałem.
09:12Nigdy tyle nie dawałeś.
09:13Nigdy, no nigdy.
09:14Ale przynosił najwyżej 200 złotych i to tylko raz za zakupioną paczkę, a teraz 3,5 tysiąca.
09:19Przecież nie twoje.
09:20A czyje?
09:21A czyje?
09:22Roman Wiściewski, Mostowa 21 za...
09:26Może oni chcą mnie wykończyć.
09:28Jacy oni?
09:29Nie wiem, zawsze są jacyś oni.
09:31My i są oni.
09:32O nich nic nie wiadomo, ale oni są.
09:34Ale Roman, kto by cię miał wykończać?
09:36Po co i to jeszcze w taki sposób?
09:38Metody.
09:39Uspokój się, przecież nie należysz chyba do żadnego gangu.
09:42Dlatego by jeszcze brakował, że on był gangsterem i handlowo opił, albo czymś tam zwariować można.
09:48Co ja się będę w ogóle przejmował? Czym?
09:53Ludzie się ciągle martwią, że nie mają pieniędzy.
09:56Każdy czeka na pierwszego jak na zbawienie.
09:58Zapożyczają się, biorą na raty, skrobią się w tyłek, a się nagle martwię, że mi spadło jak z nieba 3,5 tysiąca.
10:03Siedem?
10:04No siedem, jeszcze lepiej.
10:05Ale przecież!
10:06Ale przecież!
10:07Horsa jest forcą, a życie trzeba brać jak leci.
10:0999 facetów na moim miejscu by wzięło bez mrugnięcia okiem.
10:13Co ja się będę wygłupiał.
10:16A jeżeli się okaże, że to pomyłka i będziesz musiał oddać?
10:19Komu oddać?
10:20Moje pieniądze przyszły do mnie na mój adres, na moje nazwisko.
10:23No tyle, że nie wiadomo od kogo, ale nawet wiadomo.
10:25Zresztą nie, to jest najważniejsze.
10:26Czy ja pierwszego, kiedy biorę pieniądze z kasy, zastanawiam się kto mi je daje?
10:29Ktoś mi płaci, ja biorę, jest w porządku.
10:31Pracujesz, więc bierzesz.
10:32A tu co, za darmo?
10:33Za napisanie artykułu i oryginalny materiał fotograficzny,
10:36podatek obliczony jest...
10:38Halo?
10:42Halo?
10:46Nikt się nie odzywa, o czym tu ja mówiłem?
10:51Podatek obliczony?
10:53Obliczony!
10:54A gdyby podatek nie był obliczony, czy to by coś zmieniało?
10:59Wtedy, żeby nie zmieniało.
11:01No więc po co mówisz?
11:02No mówisz, żeby coś mówić, bo mnie to denerwuje.
11:04Jest to bądź co mądź idiotyczna sytuacja.
11:05Mieć pieniądze i jednocześnie ich nie mieć.
11:07Jakbyś ich nie brał, miałbyś teraz spokój.
11:09Nieprawda, siedziałbym tak samo jak teraz siedzę i denerwował się, że ich nie wziąłem.
11:12A tak siedzisz i denerwujesz się, że je wziąłeś.
11:14Cokolwiek bym zrobił, byłbym zły.
11:15Więc lepiej, że je wziąłem.
11:17I komuś się krzywda nie stała.
11:19Nie wiadomo.
11:24Dostał pieniędzy.
11:25Nawet jeżeli jest tak jak ty mówisz, to co ja na to mogę poradzić?
11:28Mógłbyś go może jakoś odszukać?
11:30Może jest w książce telefonicznej?
11:32Zresztą nie wiem jak.
11:33Pewnie w książce telefonicznej powinien być.
11:36Nawet nie jest taki głupi pomysł.
11:39Będę musiał zadzwonić.
11:41Chyba.
11:47Co to, po co myślisz, żeby...
11:49No co masz odkładać?
11:51Ja wcale nie chcę odkładać, tylko po prostu.
11:53Czekaj.
11:54W...
11:55W...
11:56Wiol...
11:57Wioli...
11:58Wioliński.
11:59Wi...
12:00Wi...
12:01Wiśniewski.
12:02Wiśniewski.
12:03Kazimierz, Wiśniewski i Lucjan.
12:05Jak psów tych Wiśniewskich.
12:10Jest.
12:11Masz.
12:12Musiał być.
12:13Roman Wiśniewski, inżynier.
12:14To zadzwoń.
12:15Zadzwoń.
12:21Może to nie ten?
12:22Wiadomo, że i tak trzeba zadzwonić, więc zadzwoń.
12:25Fasek może akurat być w kinie, albo spać, a tu nagle telefon...
12:28Biorę to na siebie.
12:41Zajęte.
12:43Poza tym miałeś dzwonić do tej redakcji.
12:45Dzwoniłem.
12:46Dzwoniłeś?
12:47Nic nie mówiłeś, że dzwoniłeś.
12:48Nic nie mówiłem, bo nic nie załatwiłem.
12:49Dlaczego?
12:50Gadałem z jakimś hydraulikiem.
12:51No to chyba dobrze.
12:52Ale nie z redaktorem, tylko z hydraulikiem ślusarzem.
12:54Robią tam remont, gadając facetem, który wymieniał rurę w umywalce.
12:57To trzeba było poprosić redaktora.
12:59Nie było redaktora, nie było nikogo. Jest remont, redakcja jest nieczynna.
13:02To napisz do nich list.
13:03Napiszaj list i znowu mi odpowie hydraulik, albo jakiś lastrykarz.
13:06No nie będę przecież z nimi prowadził korespondencji towarzyskiej.
13:09Zadzwoń, może już nie jest zajęty.
13:23Zajęte.
13:24Gaduła jakiś.
13:25Mężczyźni są bardziej gadatliwi niż kobiety.
13:28O, to wcale nie jest takie pewne. Może akurat rozmawia jego żona.
13:31Możliwe, ale fakt jest faktem, że są bardziej gadatliwi.
13:33Robiłam kiedyś taką małą ankietę na praktyce.
13:36A skończysz te swoje studia i będziesz obliczać ile ktoś tam mówi.
13:39Ganiasz na wykłady na pół etatu w przedszkolu, przesiadujesz w bibliotece,
13:42a wszystko po to, żeby potem siedzieć na zebraniu ze sztoperem w ręku i mierzyć ile ktoś tam przemawia.
13:46Zadzwoń może.
13:50Jeżeli jeszcze jest zajęte, nie będę więcej dzwonił.
14:01Zajęte.
14:02Zadzwonię, ja mam szczęśliwą rękę.
14:04Ale szczęśliwą rękę, daj spokój przez jakiegoś idiotę,
14:06aby cały dzień sterczać przy telefonie, a nim się śni.
14:08Ale Roman, uspokój się.
14:09Jeżeli będzie zajęte, więcej nie zadzwonimy.
14:11Daj ten numer.
14:12Tu masz.
14:13Pod ten dzwoniłeś?
14:15Pod ten dzwoniłem.
14:16To ja mogę nie dzwonić.
14:17Dlaczego?
14:18Bo to jest nasz numer.
14:19Co?
14:20No tak, no masz.
14:21Doprowadzili mnie już dwa obłędów.
14:22Masz najlepszy dowód, jaka to jest idiotyczna sprawa.
14:24Dzwoni jak krecyn sam do siebie i jeszcze się dziwię, że jest zajęte.
14:27Ale Roman, przecież to naprawdę nie ma sensu, żebyś się tak denerwował.
14:31Poszukajmy jeszcze jakiegoś Romana Wiśniewskiego.
14:34Będzie, zadzwonimy, nie będzie to niej już.
14:36Dobrze?
14:39Dobrze.
14:40Jest.
14:41Jeszcze jeden. Roman Wiśniewski, magister Puławska.
14:48Zadzwonić?
14:49No przecież tak było postanowione.
14:51Masz rację.
14:52Halo?
14:53Dzień dobry wieczór.
14:55Mogę mówić z panem Romanem Wiśniewskim?
15:10Dziękuję.
15:12Pan Roman Wiśniewski?
15:17Dzień dobry panu, mówi Roman Wiśniewski.
15:20Nie no, żadne żarty, tylko zaszła pewna pomyłka.
15:23Nie, nie telefoniczna.
15:25Otrzymałem przekaz, ale myślę, że to nie dla mnie.
15:28No właśnie, chyba dla pana.
15:30Pieniądze.
15:31No raczej tak.
15:333,5 tysiąca.
15:35Za napisanie artykułu i oryginalny materiał fotograficzny
15:38do miesięcznika problemy instalacji sanitarnej.
15:41Nie no, nie wygłupiam się.
15:43Historyk jakiś.
15:45Ale ja pan, nie chciałem pana urazić tylko...
15:48Do widzenia.
15:51Rzucił słuchawkę.
15:53Nie ma tragedii.
15:54Więcej Romanów Wiśniewskich nie ma.
15:57I bardzo dobrze.
15:58Zrobiłem wszystko co mogłem.
15:59Szukałem faceta w książce telefonicznej.
16:01Dzwoniłem do redakcji o podobnej nazwie.
16:02Jeszcze raz zadzwonię do centrali kolportażu prasy.
16:04Każę sobie kategorycznie przysłać ten miesięcznik.
16:06Zadzwoń, tylko może nie teraz.
16:08O tej godzinie wszystkie biura są raczej nieczynne.
16:11No to zadzwonij to.
16:12Jutro jest niedziela.
16:14No to zadzwonię pojutrze.
16:16Pojutrze jest poniedziałek.
16:17Słusznie.
16:18A to co, że jest poniedziałek?
16:19Nic, możesz wtedy dzwonić.
16:21No więc właśnie, zadzwonię.
16:26Nie będziemy więcej tej sprawy wałkować.
16:33A jak tam u Ciebie w przedszkolu?
16:35Kierowniczka już wróciła?
16:37Tak, dziś.
16:38To mówiła?
16:39Co mówiła?
16:40Nie wiem co mówiła, bo trudno ją zrozumieć i chodzi jak kaczka, stara panna.
16:44Co ty, serio?
16:45Miała trzech mężów, ale się z nią rozeszli.
16:47Powinnaś wiąść urlop, odpoczęłabyś trochę.
16:49Przecież wiesz, że nie mogę.
16:50No to przynajmniej zwolnienie lekarskie.
16:52Na co?
16:53Na ślepą kiszkę.
16:54Przecież wiesz, że nie mam.
16:55Coś innego, co ma?
16:56No zapalenia spojówek.
16:57A masz?
16:58Nie, nie mam.
16:59Ale możesz się źle czuć.
17:00Tego mi nikt nie zabroni.
17:02Ha.
17:05To jest trochę denerwujące.
17:07Co?
17:08Wiesz o czym mówię.
17:12Może ja rzeczywiście piszę te artykuły o rurach kanalizacyjnych i kolankach?
17:15Jak to piszesz?
17:16Nie mimo, że cierpię na rozwoje niewiaźni, zanik pamięci, zaciemnienie umysłu.
17:25Dzień dobry.
17:35Dzień dobry.
17:36Dzień dobry.
17:37Dzień dobry.
17:38I co?
17:39Wyjaśniło się?
17:40Tak?
17:41No mówiłem, że się wyjaśni.
17:43Pomyłka.
17:44Z czym pomyłka?
17:45No z tym przekazem.
17:47Nie myślałem, że się wyjaśniłem, że to nie pomyłka.
17:50Aha.
17:51A co, to pan w dalszym ciągu nie wie za co?
17:54Nie, wiem oczywiście, wyjaśniło się.
17:56Wszystko w porządku.
17:57Prawda?
17:58A widzi pan inżynier, mówiłem, poczta się nigdy nie myli.
18:03Oczywiście.
18:04Tu proszę podpisać.
18:09A.
18:10Proszę.
18:13A, proszę.
18:15A, nie będzie pan miał dla mnie końcówki, bo tu tam samo takie...
18:19Nie szkodzi o takie.
18:20No to dziękuję.
18:21Dobrze będzie.
18:22Dziękuję.
18:23Do widzenia.
18:24Do widzenia.
18:25Do widzenia.
18:26Do widzenia.
18:27Do widzenia.
18:28Do widzenia.
18:46Wychodzisz?
18:48Nieę.
18:49To dlaczego buty nałożyłeś?
18:51No nie wiem.
18:53Czy wszystko muszę robić dla czegoś?
18:54Czyż nie mogę sobie we własnym mieszkaniu założyć butów po prostu dla niczego?
18:59Kapelusz jeszcze możesz nałożyć.
19:01Mogę.
19:07Zachowałem się jak idiota, co?
19:10Chyba tak.
19:11A co miałem zrobić?
19:13Nie wiem.
19:15Miałam nagle nie podpisać?
19:16To po co mówiłeś, że się wyjaśniło?
19:19No nie wiem, wypadało coś powiedzieć, że miałem tak stać jak trąba.
19:21Ty też zresztą powiedziałeś coś, że tak.
19:23Ja powiedziałem tylko jedno słowo, oczywiście.
19:26Właśnie.
19:26Ale powiedziałam oczywiście, kiedy on powiedział, że poczta się nie myli.
19:29Nieprawda, ja powiedziałem, że się wyjaśniło, a ty powiedziałeś oczywiście.
19:31Nie, nieprawda. Pamiętam dokładnie jak było.
19:34On wszedł i zapytał, a to co?
19:36Pan inżynier dalej nie wie za co, a ty powiedziałeś nie wiem.
19:39Oczywiście wszystko w porządku, wyjaśniło się, tak powiedziałeś.
19:42I na końcu dodałem prawda.
19:43Możliwe, że dodałeś, to niczego nie zmienia.
19:45Zmienia powiedziałem wszystko w porządku, prawda i to prawda powiedziałem do ciebie.
19:48A ty wtedy powiedziałeś...
19:49Nie, nie powiedziałam, nie kłam.
19:50On wszedł i powiedział.
19:52A widzi pan inżynier, mówiłem, poczta się nie myli.
19:55Powiedział, że poczta się nigdy nie myli.
19:58Było słowo nigdy, pamiętam.
19:59Powiedzmy, że było.
20:03Powiedział więc, poczta się nigdy nie myli, a ja wtedy powiedziałam oczywiście.
20:07I to twoje, oczywiście to było potwierdzenie mojego, wszystko w porządku, prawda?
20:11Nie, powiedziałam oczywiście, to znaczy potwierdziłem jego słowa, że poczta się nigdy nie myli.
20:16Śmieszne, że teraz się wypierasz.
20:17Nie wypieram się, tylko wiem, że po jego słowach poczta się nigdy nie myli, powiedziałam oczywiście.
20:23W takim razie skłamałaś, bo wiesz, że poczta się myli.
20:24Nie wiem tego, wiem, że się nie myli.
20:26Nie wiem, o czym czasami się myli, nie mogłaś powiedzieć, że się nie myli nigdy, a jeżeli tak powiedziałeś, to skłamałaś, bo wiesz, że czasami się myli.
20:30Najlepszy dowód, że zginęła paczka, którą twoja matka wysłała do nas z Krynicy.
20:33Bo dwa lata temu, w sierpniu.
20:36No to co z tego, że zginęła paczka, to nie była pomyłka, tylko zagubienie.
20:40To nieważne, jak to się nazwie, jeżeli poczta nie doręcza przesyłki adresatowi, to to jest pomyłka.
20:43Nie, to nie jest pomyłka, pomyłka jest wtedy, kiedy poczta doręcza przesyłkę komu innemu, niż miała doręczyć.
20:48A jeżeli nie doręcza w ogóle, to to nie jest pomyłka, tylko zagubienie.
20:52Możliwe.
20:53Pewne. A przekaz?
20:56Taki przekaz.
20:57Przekaz pieniężny. No coś się tak zdziwił. Przekaz, który ci listonosz dostarczył po raz trzeci.
21:03To co to jest, może twoim zdaniem, to to jest zagubienie?
21:05Nie, ale to nie jest pomyłka. To znaczy, chciałem powiedzieć, to nie jest pomyłka poczty.
21:08Poczta doręczyła przekaz pod wskazany adres.
21:10Ale ty wiesz, że ten przekaz nie jest dla ciebie, tylko dla kogo innego i nie prostujesz pomyłki.
21:14Ale ja nie mogę niczego zarzucić w poczcie, jeżeli doręcza przekazy pod wskazany adres.
21:17Ale ja nie twierdzę, że to jest wina poczty.
21:19No i właśnie, to może być wina urzędnika, który wypełniał lankiet przekazu pocztowego,
21:22albo wina tego faceta, który pisuje artykuły do tego idiotycznego miesięcznika
21:25o rurach kanalizacyjnych i podał zły adres, albo jeszcze kogoś tam innego,
21:28ale to nie jest wina poczty.
21:30Poczta po prostu doręczyła przesyłkę pod wskazany adres.
21:34Tak jest.
21:37Powiedziałaś to serio?
21:38A jak sądzisz?
21:40Słuchaj, czy ty się musisz ze mną bawać w aluzyjnej rozmowy?
21:43No chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że to jest moja wina.
21:45Znaczy, ja jestem winien, że poczta sprawy nie funkcjonuje
21:48i doręcza przesyłki pod wskazany adres.
21:50Czy to jest moja wina?
21:51Nie, listonosza.
21:53Co?
21:54Listonosza, to przecież on przynosi przesyłki pod wskazany adres.
21:57Nie, to nie jest wina listonosza, to jest obowiązek listonosza.
22:01Dobrze spełniony obowiązek.
22:02A oczywiście listonosz powinien jeszcze medal dostać.
22:05I wszystko się zgadza.
22:07Oprócz kasy.
22:09Czy możesz przestać mówić o tych chredyńskich pieniądzach?
22:11Nie krzycz i buty wdejmi, bo cię znów nogi będą wolały.
22:25O co ci właściwie chodzi?
22:27Że wziąłem te pieniądze, nie wziąłem.
22:28I tylko odebrałem, trzymam nietknięte w szafie.
22:30Wyjaśnij się, to jest wrócę.
22:31Już się wyjaśniła.
22:32Sam tak powiedziałeś.
22:33Powiedziałeś?
22:34Ja tak powiedziałeś kiedy?
22:36Dzisiaj tak powiedziałeś.
22:37Nieprzytomny jesteś do listonosza.
22:40Owszem, powiedziałam tak, ale tak niechcący.
22:42Po prostu tak wyszło z rozmowy.
22:43Nie widzę w tym niczyjej winy.
22:45Ty też zresztą powiedziałeś, oczywiście, na moje wyjaśniło się.
22:49Dobrze, skłamałam.
22:50Ale zacznijmy od tego, że pierwszy skłamałeś ty,
22:53kiedy powiedziałeś, że się wszystko wyjaśniło.
22:56Powiedziałam tak dla świętego spokoju.
22:57Wcale nie uważam, że skłamałem.
22:59Tak samo nie uważam, że ty skłamałaś, kiedy powiedziałeś oczywiście.
23:01Dziękuję ci.
23:03Po prostu powtórzyłaś za mną, tak jak ja powtórzyłem za listonoszem.
23:07No bo chyba nie zaprzeczy, że to on pierwszy powiedział, że się wyjaśniło.
23:10Wszedł i powiedział.
23:12Dzień dobry, wyjaśniło się.
23:14Nie, wszedł i powiedział.
23:15Dzień dobry, wyjaśniło się.
23:16Tak powiedział.
23:17Powiedział ze znakiem zapytania na końcu.
23:19Zapytał się, czy się wyjaśniło.
23:21Nieprawda. Wszedł i powiedział dzień dobry.
23:22Owszem, ale potem powiedział wyjaśniło się.
23:24I to wyjaśniło się, powiedział bez żadnego znaku zapytania.
23:26Po prostu stwierdził, że się wyjaśniło.
23:27A wtedy ja powiedziałem, tak mówiłem, że się wyjaśni.
23:29I powiedziałam to natychmiast po tym, jak listonosz powiedział, że się wyjaśniło.
23:32Bo to on pierwszy powiedział, że się wszystko wyjaśniło.
23:35A ja od początku mówiłam, że to wszystko jest winą listonosza.
23:42Idiotka totalna.
23:46Omijaj chociaż te większe kałuże.
23:48No, co z tą piżamą?
24:07Co z tą piżamą?
24:09Nic, zaraz będzie.
24:10Przecież wiesz, że wyjeżdżam pociąg, nie będzie na mnie czekał.
24:14Chyba nie będzie.
24:14No, więc właśnie.
24:17Ale co, że będziesz krzyczał, nie zmieni rozkładu jadry.
24:21Wspaniała sentencja.
24:25Bierzesz czarny garnitu?
24:28Już też widzisz, że biorę.
24:30Po co?
24:31Na wszelki wypadek.
24:33Na wszelki wypadek wziąłeś już szary.
24:35Szary wziąłem na co dzień, a nie na wszelki wypadek.
24:37A co to jest u ciebie wszelki wypadek?
24:39Wypadek?
24:40No nie wiesz, co to jest wypadek.
24:41To cokolwiek.
24:42Wiem, ktoś wpada pod samochód, wypadek.
24:46Brawo.
24:47No daj ten czarny garnitur w sam raz do trumny.
24:50No i z niewiarymi, no niewiarymi, niewiarymi.
24:53Wygłupiasz tym swoim makabrycznym humorem.
24:55Nie, serio mówię.
24:59Dostałeś zaliczkę na delegację?
25:02A skąd?
25:03Kasa nieczynna, bo kasierka karmi i wcześniej wychodzi.
25:05To znaczy, że nie masz forsy na wyjazd?
25:09Pożyczy.
25:09Od kogo?
25:12Od Wiśniewskiego.
25:14Masz zaskórniaki?
25:15Widzisz, jaki ty mąż jesteś.
25:17Ukrywasz przed żoną.
25:19Ej, to jestem cały ja.
25:20Nie no, Roman, nie wygłupiaj się.
25:21Powiedz, skąd weźmiesz.
25:22Ja będę miała dopiero pojutrze.
25:24Pożyczę od inżyniera Romana Wiśniewskiego.
25:26Tego, który pisuje artykuły o różach kanalizacyjnych i kolankach.
25:30Jak to pożyczysz?
25:32Po prostu wezmę z szafy tysiąc złotych, wsadzę do kieszeni.
25:35Rozliczą się ze mną w pracy, to jest zwrócę.
25:36Przecież nic jej nie stanie.
25:37Nie wezmę tych pieniędzy.
25:39Zabawne, ale wiedziałam, że tak skończysz.
25:42Jak skończę, jak to?
25:44Że tak skończysz zdanie.
25:46Przecież nie wezmę tych pieniędzy.
25:49A co miałem powiedzieć, że wezmę?
25:51Nie.
25:51Skończ tę walizkę.
25:52Mówię, że nie wezmę, to nie wezmę.
25:54Zjesz coś na gorąco?
25:57Nie.
25:57Zjedz zawsze, co gorące, to gorące.
26:02Ile chcesz kanapek?
26:04Nie wiem, albo nie rób.
26:06Zjem w restauracyjnym.
26:07Zawsze co gorące, to gorące.
26:13Twistujemy aż do rana.
26:15Grają czarne saksofony.
26:17O, to ja tylko spada, ja to wdam Cię.
26:25Wyskujemy aż do rana.
26:28Wójcie, je, je, je, je.
26:31Bo rzecz jest oczywista.
26:34Najlep widać, że ciśpista każdy to wie.
26:37Bardzo proszę, krótki, kołysz się na boki.
26:39Ten, ten, pan, wózko, kisną, wieje.
26:42Każdy o tym marzy, by na jego twarzy
26:45O, moja ty kochana.
26:49O, moja ty kochana.
26:52O, moja ty kochana.
26:54Rozerwałeś się trochę?
26:57Słyszałaś te słowa?
26:58Moja ty kochana, twistujmy aż do rana.
27:00Gdzie będziesz jadł?
27:02A, tutaj.
27:04Wsadzę ten czarny garnitur,
27:06to walizka będzie pełniejsza,
27:07bo tak to wszystko lata, co?
27:10Pewnie wsać.
27:12Przewietrzy się poza tym trochę,
27:13bo prawie w ogóle w nim nie chodzę.
27:15Co?
27:16Pewnie niech się przewietrzy.
27:17Dobra, jest.
27:21Siadaj!
27:21Heeej!
27:33Heeej!
27:35Kiedy znów następna randka
27:41Powiedzieć w dzień
27:46Hej!
27:47Hej!
27:48Co?
27:49Nie słyszysz? Hej!
27:51Słyszę, co?
27:52Kiedy znów następna randka odpowiedzieć w dzień
27:59Jaka randka? Czyja?
28:01Twoja?
28:02Nie mam żadnych randek, ktoś ci głupstna opowiadał
28:06Przyznaj się Roman
28:08Do czego się mam przyznać?
28:09Nie wiesz? Przypomnij sobie
28:11Nie pamiętam
28:13Wygłupiasz się
28:14Możliwe
28:17Jeżeli jesteś tak dobrze zorientowana, to może powiesz o co ci chodzi
28:20Ja nie pamiętam, ale może ty wiesz lepiej, no więc proszę, śmiało
28:23Przynajmniej dowiem, jak ma na imię
28:25Barbara, Barbara
28:28Barbara, ona mi się wcale nie podoba
28:30Po prostu miałam bilet do kina, więc kupiłem od niej
28:33Znaczy, chyba sobie mogę kupić bilet do kina od znajomych
28:35A ponieważ miałam drugi bilet, więc siedzieliśmy obok siebie
28:37Przecież się nie będę wygłupiał, zamieniam się na bilety, żeby nie siedzieć obok koleżanki z pracy
28:41Wiesz o
28:43Ten film był okropny, te filmy to teraz są
28:46Wynudziłeś się
28:48Śmiertelnie
28:49Trzeba było wyjść
28:51No wiesz, no nie mogłem wyjść, bo miałem miejsce po środku, nie chciałem się przepychać przez rodzinę
28:55Aha, oczywiście, świetnie Cię rozumiem
28:57No, będę się chyba powoli zbierał
28:59Dopiero jedenasta
29:00Pięć po, a chcę być wcześniej, bo nie wiem jak go podstawiają
29:04Aha, świetnie Cię rozumiem
29:05Słuchaj, rodzic wojny Jabłoński
29:07Wiesz, mi pytał o książkę
29:08To powiedz mu, że nic nie wiesz, bo ja wyjechałem
29:12No to trzymaj się mała
29:15Mamę ucał
29:17Napiszę zaraz jak zajechałem
29:19Aha, tu masz takie pisemko
29:23Jakie pisemko?
29:25Poważnie nie
29:27Wiesz, jakby coś przyszło na moje nazwisko
29:29Nie wiem co, ale na wszelki wypadek to odbierz
29:33To jest pieczątka administracji
29:39No to, otrzymaj się
29:59Która jest u Ciebie?
30:00Jeszcze czas
30:03Jeżeli nie wyjdziemy za dziesięć minut, nie zdążymy
30:07Zdążymy, sześć taksówek czeka na postoi
30:09Dałaś mamie klucz od szafy, żeby podlewała kwiaty?
30:12Tak
30:13I co mówiła?
30:15Dziwiła się, że nie wyjeżdżamy pierwszego, tylko piątego
30:18Niech się dziwi
30:20Już są tylko trzy
30:22Wiesz, chodzi, zdążymy
30:24Nie ma taksówek
30:26No to pojedziemy łebkiem
30:27Poczekamy jeszcze trzy minuty
30:29Po co czekamy?
30:30Bo czekamy!
30:32Znów stracimy jeden dzień
30:34I tak pada urlop w deszczu, jest najgorszy, masz dwa miesiące
30:37I dziesięć minut do pociągu
30:39Jedenaście
30:40Ty masz jedenaście, ja mam dziesięć!
30:41No i zbyć swoją baniskę i idź!
30:43I zrobię to, żeby się nie wygłupiać!
30:50Dzień dobry!
30:53Panie leje!
30:57A państwo co? Z podróży?
30:59Właśnie wyjeżdżamy, gdzie ten przekaz?
31:01A, zaraz, zaraz, daje
31:04No to urlop, gdzie najlepszy się szykuje
31:07Chociaż, kto wie, pogoda zmienna jest
31:12O, proszę
31:13Masz jakieś pióro? Nie masz pióra? No rusz się!
31:15Nie, nie mam! Są w walizce pióra
31:17Ja mam ułówek kopiowy
31:19Ołówek może być, jeżeli jest kopiowy
31:21Bo chodzi o to, wie pan, żeby...
31:22Dobrze, dobrze, dobrze
31:23Gdzieś masz taksówkę, ja będę walizki
31:24A państwo tak na ostatnią chwilę, co? Jak to zawsze
31:28Wie pan, tak żebyśmy się z żoną zagadali
31:30Na urlop, proszę
31:31Tak, masz jest bardzo rozmowny
31:33Do widzenia, panu
31:34O, dziękuję
31:40Raz, dwa, trzy, cztery...
31:45A moje uszanowanie, do widzenia pani, do widzenia
31:49Zaraz, zaraz, to ile to było?
31:51Cztery
31:52A nie, nie, to jeszcze raz policzę
31:57Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem
32:02O tak, dobrze będzie?
32:04Dobrze, dobrze, a końcówka dla pana
32:05O, dziękuję uprzejmie panu inżynierowi
32:08I życzę miłego urlopu
32:10Moje uszanowanie, moje uszanowanie
32:13Dziękuję bardzo
32:14I do miłego urlopu
32:15Wszystkiego dobrego
32:16Moje uszanowanie
32:17Roze wystarifu
32:22Moje uszanowanie
32:23Ale
32:24Boże
32:32Waki
32:36Ufa
32:37I
32:39Jak
32:41mówi
32:42R
32:47Anuta, żadnego zawiadomienia w skrzynce nie było, patrzyłaś?
32:56Nie.
32:57Nie było?
32:59Nie patrzyłam.
33:06Jest!
33:07Kartka do Ciebie od Cieczy Teresy.
33:09Zapiszę.
33:10Piękna pogoda, przytyłam dwa kilo, robię spacery.
33:17Moje uszanowanie.
33:23No, teraz to zupełnie co innego.
33:27A co się stało?
33:29Nic się nie stało, a co się miało stać?
33:31Tylko przyjemnie popatrzeć. Wypoczęci, opalenie.
33:36No, za dwa tygodnie ja też jadę.
33:39A co to, zimno panu?
33:41A nie, tylko nie zdążyłem się jeszcze rozebrać, dopiero co przyjechać, no.
33:44Jeszcze walizki.
33:45No, ładna waliza.
33:47Porządna.
33:48Kosztuje pewnie też porządnie.
33:50Stara już.
33:51No, ale...
33:53Jeszcze, jeszcze.
33:57Co, odpoczęli państwo?
33:59Bardzo, a pan dokąd się wybiera?
34:01To ja to w góry, proszę pani.
34:03Co roku po górach sobie łażę.
34:05Nie deszczcie pan na co dzień po tych piętrach na lata?
34:08Eee, to nie to samo.
34:10Góry to... góry!
34:13Napije się pan może herbaty?
34:15Zobacz już herbatą szprycowała.
34:16Mężczyźni wolą coś mocniejszego.
34:18Tam powinien być jarzębiak.
34:19Nie, jeśli pan laska, to jednak herbatę.
34:21Ja już piłem dzisiaj trzy jarzębiaki.
34:24Wszędzie dziś jarzębiakiem częstują.
34:26Pokazał się w sklepach, czy co?
34:28To zrobię herbaty.
34:30Zrobię herbaty.
34:32Tak, tak.
34:34Urlop, urlop i po urlopie.
34:39Dobrze pan wygląda teraz.
34:41Inny człowiek.
34:43Wypoczęty.
34:44Mina wesoła.
34:46Pieniążki przyszłych.
34:48Pan tak regularny jak zegarek.
34:52Dlaczego ja?
34:53No bo tak co miesiąc te artykuły trzaskać to jednak robota.
34:57No ale trzeba pracować jak się chce mieć.
35:00No i państwo sobie tak nic do domu nie kupują.
35:05Ja przepraszam, że się wtrącam.
35:07Nie moja sprawa, ale co sobie żalować.
35:11Proszę pana, rok temu będzie.
35:17Miałem takie zdarzenie.
35:19Przychodzę z przekazem do jednego adwokata.
35:23Dzwonię.
35:25Nikt się nie odzywa.
35:27Popycham drzwi.
35:29Otwarte.
35:30Wchodzę.
35:31Ten adwokat przywiązany do krzesła.
35:35Szalik na szyi.
35:37Szafa otworzona.
35:3945 tysięcy mu zabrali i jeszcze zegarek.
35:42Złoty?
35:43Nie swojego na rękę na szczęście nie miał,
35:45bo akurat oddał do zegarmistrza.
35:47Ale ściemny zegar mu zabrali z kukułką.
35:50I przez tę kukułkę ich zlapaliśmy.
35:52Jak to przez kukułkę?
35:53A no tak, bo bandziory wzięli taksówkę i pojechali.
35:56A kierowca mówił o jaki ładny zegar z kukułką.
36:00A bandziory mówią od cioci dostaliśmy.
36:04A potem milicja się dowiedziała pod jaki adres jechali.
36:08No i zlapała ich z tą kukułką.
36:11Miał szczęście ten adwokat.
36:13Ale szczęście miał, że go nie zabili,
36:15bo forsy to nie odzyskał.
36:17Przepuścili na wódkę.
36:19W tydzień czterdzieści tysięcy na wódkę.
36:22Nieźle.
36:23Ośmiu ich było.
36:24Siedmiu dostało po trzy lata.
36:26A ósmy?
36:27A ósmy nie żyje.
36:29Karę śmierci dostał?
36:30Nie, umarł od tej wódki panie inżynierze.
36:32Za dużo wypił no.
36:34A pewnie i mieszał jeszcze.
36:36Najgorzej jest mieszać.
36:38Alkohol ścina białko, wie pan?
36:40Oczywiście.
36:41W telewizji mówili, że jajko można włożyć do spirytusu i tak będzie jak ugotowane.
36:46O, telewizor to pan sobie powinien kupić.
36:49Jak jest pieniądz to co sobie żalałoć panie?
36:52Jeszcze jakby coś to telewizora nie wyniosło.
36:55A forsę to wie pan zawsze, zawsze.
36:58Ale proszę dam to podpisanie od razu.
37:01I takie czasami kawałki w tej telewizji dają, żeby błoki zrywać.
37:10A tak to forsę co?
37:12Dla kogo pan będzie trzymał?
37:13No chyba, że to nie pana.
37:15Co nie moje?
37:16No te pieniądze no.
37:17Bo pan tak mówił, że nie wie skąd i za co.
37:20Ja tak mówiłem kiedy?
37:21No tak, no pytał pan czy się wyjaśniło, że to chyba nie prawda.
37:24Po prostu się dziwiłem, że tak wcześniej przyszły.
37:26Myślałem, że będą później.
37:27Wcześniej będziesz pił?
37:28Będę.
37:29Właśnie namawiam męża, żeby sobie telewizor kupił.
37:32Taki wydatek to się opłaca.
37:34Człowiek sobie siedzi w domu i pośmiać się może i dowiedzieć się czegoś.
37:39A co to takiego dziwnego?
37:41Herbata.
37:44Broca, bond, te.
37:47Broca, bond, te.
37:49W takich woreczkach i nie rozpuści się przecież to papier.
37:53To mi bułka jest bardzo mocna.
37:55To jakaś zagraniczna?
37:56Tak, angielska.
37:58Właśnie brok, bond, te.
38:00Aha, angielska, tak.
38:03A pan zna angielski?
38:07Tak.
38:08A w Anglii pan był?
38:09Rok temu trzy miesiące.
38:10Mój brat zna angielski też.
38:12W Niemczech był na robotach, Amerykanie go wyswobodzili.
38:15A ja?
38:16Rosyjski znam.
38:17Skąd?
38:18Na kursy chodziłem, ale tylko przez pół roku.
38:21Herbata, czaj, cukier, zahar.
38:25A pan zna rosyjski?
38:27Tak.
38:28A francuski?
38:29Żona zna.
38:30A niemiecki pani zna?
38:31Pani znam.
38:32A pan?
38:33A też nie.
38:34Mój brat zna.
38:35Ten sam.
38:36Bo zanim go wyswobodzili Amerykanie, to go trzymali Niemcy.
38:40Wie pan, w telewizji można się było nauczyć języka.
38:43Kursy były specjalne.
38:44Państwo powinni kupić koniecznie.
38:46Tak się mówi.
38:47Dużo rzeczy powinno się kupić.
38:49A to kupować się już.
38:51Jak jest pieniądz, to co sobie żalować tam?
38:55Pani poprosi męża.
38:57To mąż kupi.
38:59Uśmiechnie się pani.
39:01Pocaluje.
39:03I gotowe, no.
39:05Ja to jakby miał pieniądze, to by kupił.
39:10No to...
39:13Bardzo dobra herbatka była.
39:16Ta angielska.
39:18No, balszoje.
39:20Spasiba.
39:22Do zvidania.
39:24Jak mówią po rosyjsku.
39:26A następnym razem będzie herbata po rosyjsku.
39:29Lubi pan?
39:30A na prykuszku.
39:32No dlaczego nie?
39:33Można wypieć.
39:34No do widzenia Państwu.
39:36Moje szanownie.
39:37Do widzenia.
39:38Do widzenia.
39:39Do widzenia.
39:40Fajny on jest, nie?
39:42Gaduła, ale fajny.
39:46A ciągle gada o tej korsie.
39:48Ja bym się czegoś domyślał.
39:50Trzeba będzie może kupić ten telewizor.
39:53A po co nam telewizor?
39:55Telewizora nie ukradną.
39:56A co mają kraść?
39:58Zawsze coś ciekawego można obejrzeć.
40:01Nic nie kupujemy do mieszkania.
40:03To wiesz co kupimy?
40:04Co?
40:05Ale obiecaj wpierw, że się zgodzisz.
40:07No ale co?
40:08No ale obiecaj wpierw, że się zgodzisz.
40:10No dobrze.
40:11Co?
40:12Kupimy zegar z kukułką.
40:14Co?
40:15Zegar z kukułką.
40:17Taki stary, takie hu hu hu hu.
40:19Wiesz, ty to masz pomysły.
40:21Po co nam zegar z kukułką?
40:23Wystarczy dobry i porządny łańcuch do drzwi.
40:27Ale Roman, ty chyba nie zrozumiałeś.
40:30Rozumiem.
40:31Ty chcesz kupić zegar z kukułką?
40:32Ja uważam, że to nie ma sensu.
40:33Uważam, że lepiej kupić łańcuch do drzwi.
40:35Łańcuch jest i tańszy i pewniejszy.
40:37Ale ja nie rozumiem.
40:39To znaczy tego prościej nie potrafię wytłumaczyć.
40:53Skoń z tym łańcuchem!
41:23Nie rozumiem, po co nam telewizor, skoro nie działa.
41:27Ty nie lubisz telewizji.
41:29Ale skoro już jest, to niech będzie dobry.
41:32Tak jest bardzo dobry.
41:33Ty jesteś najlepszy z tymi swoimi pomysłami!
41:35Pomysłami, pomysłami!
41:36Nie uczyść tak, bo cię sąsiedzi usłyszą.
41:38To nie są żadne pomysły, tego tak widocznie trzeba.
41:41Po co ten listonosz ma sobie myśleć, że mamy tę forsę, żeby ją dusimy?
41:44A tak, jest telewizor.
41:47Co go obchodzi, że kosztował dwa i pół tysiąca, bo wypalony w środku.
41:51Jest telewizor.
41:53Dziesięć tysięcy.
41:55Pożar?
41:57Prosimy!
41:58Drzwi widzę otwarte.
42:00Uuu, ale się zmachałem!
42:04Jeśli Państwu pozwolę, to odsapnę chwilę.
42:07Bo to prosto z urlopu, no i tyle roboty.
42:11Kolega z sąsiedniego rejonu zachorował, no i trzeba go było zastąpić.
42:15No, a jak trzeba, no to trzeba.
42:18Ale czy ja Państwu nie przeszkadzam?
42:21A nie, żona tylko tak dla rozgrzewki.
42:23Może coś na pokrzepienie.
42:24A jeśli Pan maskaw, to dzisiaj chętnie.
42:27A gimnastyka to dobra rzecz.
42:30Nerwowo uspokaja i oddech lepszy.
42:34Dniówka, bo Pan zdaje się koniaku nie lubi.
42:37Nie to, żeby nie lubić, wie Pan, ale nie przepada.
42:42Wie Pan, tu niedaleko na Miodowej mieszkał taki jeden dyrektor chyba.
42:47On też mnie zawsze koniakiem częstował.
42:50Bywało i dwa razy w tygodniu, no też z przekazami chodziłem.
42:54No, ale tamto grubsza forsza.
42:57Uuuu, Panie, nieraz bywało i dziesięć tysięcy, a raz to nawet jedenaście.
43:03Panie, czego on nie miał? Samochód, telewizor.
43:07Co, telewizor? A co, dobry pomysł, co? Zadowolony Pan?
43:12Bardzo. No tak, od razu wesely. Drogi?
43:16Dziesięć tysięcy. No, ładny grasz, no, ale, ale jesz.
43:32Teraz, ale co to ja chciałem powiedzieć?
43:35O, u tamtego to nawet karabin był. O, u Pana też mi żyje.
43:41Wiatrówka. Aha, wiatrówka. No to zdrowie Pani i Pana Inżyniera.
43:52U tego dyrektora to zawsze jakaś młoda siksa była, ale prawie zawsze inna.
43:59Tylko jedna była przez trzy tygodnie, a tak to nie. Żyl jak król. No i co z tego skończyło się?
44:06Umarł. Nie, żyje. Dziesięć lat dostał za jakieś tam machlojki.
44:10Ta forsa, co mu przynosiłem, to nie jego była. No, głupi. Ale co użył, to użył.
44:18No pewnie jakby wiedział co i jak, to by się zastanowił. Ale się zastanowi, zastanowi.
44:24Przez dziesięć lat można się zastanowić. No, ale ja tu gadu, gadu, a przecież jest coś i dla Pana.
44:34O, nie, nie. Proszę. Nie, nie biorę. Słucham? Mówię, że nie biorę. No tak też nie myślałem, że Pan tak powie, ale ja Panu mówię, że sensu nie ma.
44:42Ja bym tam brał. Nie, ale ja nie wezmę. Tak ja sobie myślałem, że coś tu nie w porządku. Nie, niech Pan się nie gniewa, ale nie.
44:48Ale co się Pan gniewać? No, ale może Pan po tym wyjaśni? Ale co ja mam wyjaśniać? Przez całe życie muszę coś wyjaśniać? Nie muszę i nie będę.
44:55No, oczywiście. Swój honor trzeba mieć i ambicje, no. Siedemset złotych sztuknęli, jak w kij dmuchnął Panie.
45:02Co jak w kij dmuchnął? No, że siedemset złotych urwali Panu za ten artykuł. No, granda Panie, no. Jak się należy więcej, to dobrze, że Pan nie bierze, no.
45:09Jak to urwali? No, dwa osiemset przysłali teraz tylko. Myślałem, że Pan wie i dlatego nie bierze, że za mało, no.
45:15Ach tak. Nie, to wiem, oczywiście. Tak sobie właśnie myślałem. Czy to warto?
45:24Warto. Ja Panu powiem. Brać co jest i o resztę się klusić. Tak radzę. A trochę życie znam. Weźmie Pan?
45:37No, chyba zrobię tak jak Pan radzi. No i dobrze Pan zrobi. O, proszę. Dwa osiemset trzydzieści. Bardzo proszę i bardzo dziękuję za poczęstunek.
45:51I ja dzisiaj. Do widzenia, moje uszanowanie. Szanowanie.
46:01Słyszałaś? To jest właśnie to.
46:06Oczywiście jest wszystko jedno i tych pieniędzy przychodzi, bo to przecież i tak się musi wyjaśnić, ale chodzi o sam fakt.
46:11Nagle bez uprzedzenia przysyłają o siedemset złotych mniej. Po prostu urwają facetowi dwadzieścia procent sumy bez jego zgody i już.
46:19I nic ich nie obchodzi. Ktoś może noce zarywa, żeby na czas napisać to, do czego się zobowiązał.
46:23Okazuje się, że na nic nie można liczyć. Nikt nie może być pewien, czy nagle zamiast trzech tysięcy nie przyślał mu tysiąca.
46:29A za miesiąc tylko pięćset złotych. A potem sto, a potem może tylko dwadzieścia. A wreszcie będą tylko zwracać za papier.
46:35A ty rób jak głupi. Za darmo.
46:39Oczywiście mnie to w tym wypadku nie dotyczy, ale chodzi o zasady, o fakt.
46:43Człowiek może żyły się wypróć. A draństwo nie ma sposobu. Trzeba brać to, co dają i jeszcze się z tego cieszyć.
47:13Człowiek.
47:29Halo? Halo? Halo?
47:33Kto?
47:36Nikt.
47:43Która jest?
47:50Trzecia dochodzi.
47:53Kto to mógł do nas dzwonić?
47:56Od trzeciej nocy. Nie wiem. Śpij.
47:59Nie mogę spać.
48:03Przed tym nie było takich telefonów.
48:07Jakich?
48:09Żeby się nikt nie odzywał. Przedtem tego nie było.
48:14Kiedyś, dawniej, nie było takich telefonów.
48:18Były.
48:19O trzeciej nocy.
48:21Nagle głuchy telefon.
48:23Śpij.
48:25Nie mogę spać.
48:29To weź proszek.
48:31Tato mu udzwonić.
48:36Nikt się nie odzywał.
48:38To dziwne, że o trzeciej nocy się nikt nie odzywał.
48:43Wodą ten proszek.
48:47To jest dziwne.
49:05Co dziwne?
49:06Że te pieniądze ciągle przychodzą.
49:09Połóż się i staraj się usnąć.
49:11Nie podaj się kład, daj mi spokój.
49:13Co ci jest?
49:14Nic.
49:15Weź może jeszcze jeden.
49:17Nie będę się faszerował tabletkami jak idiota.
49:19Co taka tabletka może mi pomóc?
49:20Co mi to pomoże, jeżeli zjem nawet sto czy tysiąc takich tabletek?
49:23Będę dalej siedział w tej cholernej klatce.
49:25Roman.
49:26A nie będę dobierał pięknych słowach, kiedy mówię o tej cholernej sprawie.
49:30Co i taka tabletka pomoże?
49:31Na chwilę mnie uspokoi, będę dalej siedział.
49:33Jak otępiały bałwa na ten baran, będzie mi dalej przynosił te pieniądze.
49:36Ja coraz bardziej będę udawał, że wszystko w porządku, aż wreszcie sam w to uwierzę.
49:39A co ma nie być w porządku?
49:40Wszystko z mi w porządku.
49:41Biorę cudze pieniądze, trzymam je w szafie.
49:43Klucz nasze przy tyłku.
49:44Roman.
49:45No więc w spodniach jeszcze nie wolisz.
49:46Trzęsę się jak galaretę, żeby nie wydać tych pieniędzy.
49:48Puszczam się na kretyńskie rozmowy z tym listonoszem.
49:50Trzy tysiące własnej pensji wsadziłem do szafy, żeby się suma zgadzała.
49:53Twojej matce wczoraj nawet 200 zł, żebyśmy nie mogli pożyczyć, bo skąd?
49:56Do końca miesiąca zostało 400 zł plus twoje co tam dostaniesz.
49:59Pod koniec miesiąca trzeba będzie znowu pożyczyć z szafy i oddać z następnej pensji.
50:03Te durne pieniądze doprowadziły nas do tego, że już nie mamy pieniędzy.
50:07Zaczyna być obłędne.
50:09Połóż się i staraj się usnąć.
50:12Nie mogę spać.
50:13Licz do stu.
50:15Liczyłem już.
50:16Zasnąłem, liczyłem dalej do 3557 i wtedy wstałem, żeby podpisać.
50:21Przecież to można cholerę dostać.
50:23Ale co cię tak denerwuje?
50:24Wszystko mnie denerwuje, wszystko!
50:26Telefon mi stoną szafa i ta moja kretyńska gęba inżyniera elektryka,
50:29i na nią patrzę w lustrze.
50:30Wszystko mnie denerwuje.
50:31Wszystko, wszystko.
50:32Mówisz jak małe dziecko.
50:33Mnie przecież też wiele rzeczy denerwuje i co mam zrobić?
50:36Trzeba się do tego przyzwyczaić.
50:38Przyzwyczaić się można do tego, co jest dobre i przyjemne,
50:41a chociaż obiektywnie rzecz biorąc to nie jest znowu takie bardzo nieprzyjemne
50:45dostawać co miesiąc drugą pensję.
50:48Pewnie, że nie.
50:49Ale za nic?
50:50Dlaczego za nic?
50:51Przecież ja jej dostaję za nic.
50:52Pracujesz, ciężko pracuję.
50:54Ale nie piszę artykułów o rurach kanalizacyjnych i kolankach.
50:57Ale robisz co innego.
50:58Ale płacą mi za rury.
50:59A skąd wiesz, że ci płacą za rury?
51:01Może oni ci płacą za zupełnie co innego i muszą mieć podkładkę,
51:05bo to się teraz wszędzie spotyka.
51:07Ja pracuję w przedszkolu jako pomoc pedagogiczna,
51:10a co miesiąc na liście podpisuję w rubryce konsultacja plastyczna,
51:14bo na to są pieniądze. Tak samo jest i tutaj.
51:17To nie są moje pieniądze.
51:18A czyje?
51:19Należałoby to właśnie wyjaśnić.
51:20A co masz wyjaśniać? Wyjaśniałeś, dzwoniłeś.
51:23Mógłbym częściej dzwonić.
51:24Mógłbyś?
51:25Ale po co? Przecież tam też nie siedzą indioci.
51:27Nie bój się, gdyby im się coś nie zgadzało, to by zaraz zadzwonili.
51:31Oni są ostrożni, oni tak prędko pieniędzy nie dają.
51:34Oni nie dają niczego za nic.
51:37Jacy oni.
51:38Nie wiem jacy oni.
51:39Jesteśmy my co oni oni.
51:40Oni muszą mieć wszystko.
51:42Zaksięgowane, sprawdzone i jeżeli ci przysyłają na twój adres i twoje nazwisko,
51:48to znaczy, że ci się należą.
51:49Oni wiedzą co robią.
51:50Ale ja nie wiem, dlaczego mi tego nie powiedzą, nie napiszą.
51:52No niech mi ktoś napisza, niech wiem.
51:54To jest oczywiste.
51:55Nic nie jest oczywiste.
51:56Ja się ostatnio nawet zacząłem zastanawiać, że może prąd elektryczny to wcale nie jest strumień elektronów.
52:02Możliwe.
52:03Niemożliwe.
52:04Prąd elektryczny to jest strumień swobodnych elektronów przemieszczających się w przewodniku.
52:08I to jest pewne.
52:09Ale ty zobacz do czego doszło, że ja się nad tym zaczynam zastanawiać.
52:12Ale to tylko dobrze o tobie świadczy, że nie przyjmujesz wszystkiego bezkrytycznie.
52:17Zastanawiasz się.
52:18Tak?
52:19Ale trochę za dużo.
52:20A ja wiem co cię najwięcej denerwuje.
52:23Co?
52:24To, że one są tutaj.
52:27Cały czas o nich myślisz, kiedy spojrzysz na tę szafę.
52:30Ona mi się śni, ta szafa.
52:32Widzisz, że trzeba z tym skończyć.
52:34Chcesz sprzedać szafę?
52:36Nie.
52:37Wydamy te pieniądze.
52:39Jak to?
52:40Wydamy te pieniądze.
52:42Boję się.
52:44Przestaniesz się bać, wydamy te pieniądze i wszystko będzie inaczej.
52:49Jest tego przeszło 30 tysięcy.
52:51Zrobimy raz w życiu większy wydatek.
52:53Samochód?
52:54Nie.
52:55Samochód kupimy później i zamienimy mieszkania na większe.
52:59Jak to?
53:00No przecież ty jesteś człowiek pracujący umysłowo.
53:03Własny samodzielny pokój do pracy, gdzie mógłbyś pisać, czytać, uczyć się.
53:08Przecież to bardzo wiele.
53:09Czy ty uważasz, że ja cię namawiam do czego złego?
53:12Dlaczego chcesz pozostawać bierny na boku jako tużinkowy inżynier, kiedy cię stać na dużo, dużo więcej?
53:18Pewnie.
53:19Bym miał warunki, to bym mógł dużo więcej zrobić.
53:22Pewnie.
53:23A wiesz, że ja niedawno rozmawiałam z jednym starszym porządnym panem.
53:27Były księgowy poważnej instytucji.
53:29Ma dwa pokoje z kuchnią, przechodzi teraz na emeryturę i potrzebne mu są zresztą pieniądze.
53:35Księgowy.
53:36Żadne machlujki.
53:37Nie myśl sobie.
53:38Uczciwy, porządny facet starej daty.
53:41Jest ciężko chory i sprowadza pieniądze.
53:43Nie te lekarstwa z zagranicy i pieniądze mu są potrzebne, a to kosztuje.
53:47Taki zastrzyk gotówki bardzo by mu pomógł.
53:52Uważam, że jeżeli możemy mu pomóc, to należy to zrobić.
53:56Oczywiście.
53:58No to teraz połóż się już, bo znów nie będziesz chciał rano wstawać.
54:04Mój te małe filozofie.
54:10I powiedz sobie, że nie ma takiego problemu.
54:16Nie ma takiego problemu.
54:21Chyba nie zasnę.
54:23Nie ma takiego problemu.
54:25Nie ma takiego problemu.
54:27Nie ma takiego problemu.
54:34Dzień dobry.
54:35Dzień dobry.
54:36Dzień dobry.
54:37Jest przekaz dla pana.
54:40Jaki przekaz?
54:41Pieniężny ma się rozumieć.
54:42Dla mnie?
54:43Pan Zygmunt Nowak, Mostowa 21, mieszkania 14.
54:46Tak, to ja. To ja.
54:47Dla pana przekaz pieniężny.
54:48Panie, to jakaś omyłka.
54:50Panie, panie, przepraszam.
54:51Ile?
54:52Trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt siedem.
54:56Jaki przekaz?
54:57Pieniężny, ma się rozumieć.
54:59Dla mnie?
55:00Pan Zygmunt Nowak, Mostowa 21, mieszkania 14?
55:03Tak, to ja, to ja.
55:05Dla pana przekaz pieniężny.
55:07Panie, to jakaś omyłka.
55:12Panie, panie, przepraszam.
55:14Ile?
55:15Trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt siedem.
55:20Ile?
55:21Trzy tysiące pięćdziesiąt siedem złotych.
55:26O!
55:36Jak pan nie wyjaśni, w tym miesiącu to w przyszłym panie.
55:40Nie ma takiego problemu.
55:56Zdjęcie i pisać.
55:58Ja?
55:59Ile?
56:00Ja?
56:01Zdjęcie.
56:02Zdjęcie.
56:03Zdjęcie.
56:04Zdjęcie pr вотę.
56:05Zdjęcie.
56:06Zdjęcie.
56:07KONIEC
56:37KONIEC
Recommended
1:11:25
|
Up next
52:39
1:12:43
57:58
1:24:35
37:19
36:56
1:35:17
17:33
1:01:52
1:10:50
1:37:25
20:16
1:53:50
1:17:57
1:03:30
1:32:59
1:13:07
1:16:14
0:45