- 3 days ago
Category
🎥
Short filmTranscript
00:00Muzyka
00:30Mój Boże, jaki gorący ten dzisiejszy poranek,
00:43zupełnie jak w Senegalu czy innym egzotycznym kraju,
00:47gdzie niezwykłe puszcze pełne bujnej roślinności o cudownych kolorach,
00:53zamieszkałe są przez ludożerców i różnych dzikich, mniej lub więcej okropnych.
00:59A tymczasem jesteśmy w Rosji, w okolicy Petersburga.
01:04Ach, moje panie, moje dobre panie, przytrafiło nam się nieszczęście.
01:08Nie jest to wprawdzie wielkie nieszczęście za żaden pożar czy powódź,
01:12ale jednak przykrość dla pani i dla panienki.
01:15Klatka naszego kanarka jest pusta, tak, zupełnie pusta, kanarek uciekł, uciekł
01:20i nie wiem, jak to się stać mogło.
01:22Oby tylko kot nie porwał naszego pięknego małego ptaszka.
01:26Ach, mój Boże, mój Boże, szukam go wszędzie, nieszczęśliwy kanarek, okrutny kot.
01:32Anno, niezwykle to dla mnie przykra nowina.
01:37Czyżbym już nigdy nie miała usłyszeć o świcie jego wesołych trylów?
01:42Gdy głosik tego ptaszka pieścił moje uszy, wydawało mi się wtedy, że jestem znów młoda.
01:48Proszę cię, Anno, szukaj naszego uroczego śpiewaka, szukaj i śpiesz ją.
01:55Taki był miły, taki wesoły, jakże mam teraz obejść się bez niego.
01:59Proszę cię, przynieś go na powrót do klatki, żywego albo nawet umarłego.
02:05Odnajdę go, przyrzekam na wszystko w świecie, że odnajdę.
02:09A zatem czekamy, czekamy z niepokojem.
02:13O, mały kanarku, muszę ciebie złapać, strzeż się.
02:18Może nie chcesz wracać do klatki, ptaszyno, może chciałbyś latać wolno.
02:22Nie, i tak ci nic nie pomoże, biedne maleństwo.
02:25Gdzie jesteś, gdzie jest...
02:29Teś.
02:32Bardzo słusznie uczyniłaś, dobra kobieto, zwracając się do mnie.
02:35Mały niecnota, który tyle sprawił zamieszania, niedaleko odleciał od swego więzienia
02:41i w tej właśnie chwili znajduje się w mojej posiadłości.
02:46Ujrzałem go wczesnym rankiem na parapecie okna mojej sypialni
02:48i udzieliłem schronienia temu wesołemu podróżnikowi.
02:53Iwan?
02:54Aha?
02:56Na co czekasz, słyszałeś?
02:58Przynieś kanarka.
02:59A...
03:00Nareszcie więc będę mógł zamienić kilka słów z tą cudowną, młodziutką dziewczyną,
03:11o której marzyłem w chwili, gdy ujrzałem kanarka na parapecie okna mojej sypialni.
03:17Zabawny zbieg okoliczności.
03:20Co za szczęście przy tym.
03:22Proszę pana, złapałem tę bestię.
03:24Ufff.
03:25Ach, jakżeż panie zuprzejmy, że sam się fatyguję z kanarkiem.
03:33Panie będą panu niezwykle wdzięczne.
03:46Ćwir, ćwir, ćwir.
03:50Ćwir, ćwir, ćwir.
03:51Cóż mamy dla pana uczynić, aby wynagrodzić przyniesienie małego dezertera?
03:57Niech pan powie, a zapewne spełnimy każde pana życzenie.
04:02Jeśli uczyniłem tę drobną przysługę, to nie dla nagrody.
04:06Jestem zresztą już sowicie nagrodzony.
04:09Życzliwością, z jaką zostałem przyjęty oraz uśmiechem na pani uroczej twarzy.
04:14A także tym, że po raz pierwszy mam sposobność z panią rozmawiać.
04:18Ach, w tej chwili nie zamieniłbym na żadne skarby, nawet na królestwo.
04:24Ten dzień, te czarujące chwile pozostaną na zawsze w mym wdzięcznym sercu, bowiem kocham panią.
04:32Ja panią kocham.
04:34Pan mnie kocha? Co pan chce przez to powiedzieć?
04:36Tylko to chcę powiedzieć, śliczna panno, że nikt nigdy nie był tak szczęśliwy, jak ja dzisiaj.
04:42Wreszcie ujzałem z bliska i poznałem uroczą dziewczynę, dzięki której spędzam bezsenne noce od dłuższego czasu i którą kocham.
04:51Z pasją, która mnie samego przeraża.
04:55Ten młody sąsiad wydaje się przyjemny i dobrze ułożony.
04:59Porozmawiałabym z nim chętnie jeszcze, lecz jak to zrobić, by nie uchybić skromności przystojnej młodemu dziewczęciu?
05:05Może ofiarować mu za pozwoleniem ciotki kwiat zerwany w naszym ogrodzie, a może zaprosić go do nas na herbatę.
05:12Panie, gdyby pan był uprzejmy przybyć do nas o godzinie czwartej, wypiłby pan herbatę w towarzystwie mojej ciotki, która tak się cieszy z powrotu kanarka.
05:25Biedna ciocia w jej wieku nic dziwnego, że przywiązała się do ptaszka.
05:30Z całego serca dziękujesz, liczna panno, za to zaproszenie, o którym nie śmiałem nawet marzyć.
05:37O, dzięki ci, dzięki. Na pewno przybędę.
05:55O, więc to już czwarta godzina się zbliża. Wkrótce powinniśmy zasiąść do herbaty moja siostrzenica i ja.
06:03I ten młody człowiek, który przyniósł naszego małego wobuza, wyciągającego w tej chwili smatrle bez końca.
06:18Ach, jaka jestem szczęśliwa. Czas, który upłynął od dzisiejszego ranka, wydawał się wiekiem sama, nie wiem dlaczego.
06:25O czym ty myślisz, dziecko? Czekam już od kwadransa.
06:30A, jesteś jakby weselsza niż zazwyczaj. Wyglądasz bardzo ładnie. Wprost przyjemność na ciebie dziś patrzeć.
06:39Witajcie, drogie przyjaciółki. Jakże się cieszę, że was znowu widzę. Nie mogłam się powstrzymać, aby tu nie wstąpić przechodząc.
06:46A teraz muszę już wracać, bowiem dość dawno wyszłam z domu i kochani rodzice będą się niepokoić.
07:00O, szkoda.
07:04O, Mineczko.
07:08Właśnie dziś nie możesz mi zrobić takiej przykrości. Jestem twoją wierną, serdeczną przyjaciółką.
07:15A dzień dzisiejszy jest dla mnie tak ważny, że nie powinno być najmniejszej chmurki na pogodnym, błękitnym niebie.
07:22Jeśli tak, to nie chcę cię martwić swym odejściem. Dwa serca, które się tak rozumieją,
07:27znajdują zawsze radość w zwierzaniu się wspanieńskich marzeń, dziewczętych u mnie.
07:32O, tak.
07:34Świat, który nas otacza, jest przecież pełen wdzięku i uroku.
07:37Stąd nasza radość.
07:38Stąd nasza wesołość.
07:44Witam, panie. Witam najserdeczniej.
07:47Cóż to za szczęście dla mnie, że będę mógł podnieść do ust filiżankę herbaty w tak uroczym towarzystwie.
07:57Ten dzień, te czarujące chwile na zawsze zostaną w mem sercu.
08:02Drogi sąsiedzie, proszę zająć to miejsce, a sługa przyniesie nam zaraz herbatę.
08:08Ach, cóż za dzień, cóż za dzień, nie dość, że stale obsługuję obie panie, to jeszcze zjawia się na raz tyle gości.
08:20To już za wiele na moją biedną głowę, jeśli tak dalej pójdzie, dotykają się mojej dymisji.
08:25O, mój fircyk przy stole w towarzystwie pięknych panienek.
08:42Cóż za szczęściarz z niego, teraz się nie dziwię, że tyle czasu mizdrzył się i stroił, jak to przyglądał się sobie w lustrze,
08:51jak to szczotkował włosy i cienkie wąsiki. Spędził przy toalecie chyba za trzy godziny.
08:57O, no tak, ta mała sąsiadeczka jest prześliczna, a jakie ma oczy.
09:04Nie, uratujcie mnie, co za oczy.
09:06Nie jest wykluczone, że tym razem mój pan zakokał się naprawdę, a ona jak na niego patrzy.
09:13To dziwne coś, co nazywają miłością, krąży, tu już krąży i zbliża się do tej werandy.
09:22Jak ładnie mi się powiedziało, jak z książki.
09:27Droga Zosiu, nie chcę ci się narzucać, lecz nie powinnaś zapominać, że wkrótce muszę wracać do domu.
09:46A wszakże miałyśmy ze sobą porozmawiać, później sobie pograsz.
09:51Droga Nina, zawsze chętnie ci służę, ale ten pasaż jest taki piękny.
09:58Trzeba cenić talent mistrza, który go ułożył.
10:01Jeśli cię to nie nudzi, moja droga, pogram jeszcze trochę.
10:05Och nie, droga przyjaciółko, nie.
10:10Przejdźmy się po ogrodzie, choć, że już może dowiem się wreszcie, co się z tobą dzieje.
10:17Uczynię ci więc zwierzenie, ale to wielki sekret i proszę o absolutną dyskrecję.
10:24Obiecujesz mi, droganino, że nikomu, nikomu tego nie powtórzysz.
10:30Obiecuję, droga Zosiu, wszak wiesz, że możesz na mnie zawsze liczyć.
10:34Postaram się wytłumaczyć, co się ze mną dzieje, choć nie będzie to wcale łatwe.
10:40Otóż od trzech dni, od historii z ucieczką Kanarka, nie jestem już tą samą beztroską Zosią.
10:48Nie mogę spać w nocy, a wszystkie moje myśli opanował młody mężczyzna, którego poznałaś wtedy na herbacie.
10:56Wydaje mi się, że stoi przede mną.
11:00Jego usta, ocienione wąsikiem, zdają się mówić – kocham Pania.
11:06Skąd te dziwne uczucia, dlaczego to przytrafiło się mnie właśnie?
11:20Czy potrafisz to wyjaśnić?
11:24Obawiam się, że nie potrafię.
11:26Sama bowiem nigdy nie doświadczyłam takich wrażeń.
11:30Nie rozumiem też, dlaczego ten właśnie młody człowiek opanował twoje myśli.
11:36Ja nie znajduję w nim nic nadzwyczajnego.
11:38Jest taki sam, jak każdy inny.
11:40Ot, po prostu mężczyzna.
11:42Poza tym, odnoszę wrażenie, że jego fizjognomia świadczy o braku szczerości.
11:56Powiem nawet mocniej.
11:58Coś w nim jest fałszywego.
12:02Tak.
12:04Zastanów się dobrze nad tym, co mówię, droga Zosiu.
12:08Bo jeżeli naprawdę go kochasz i co więcej, zaczynasz myśleć o małżeństwie, to kto wie?
12:14Czy później nie będziesz tego gorzko żałowała?
12:16Gdybym wiedziała, że takie usłyszała, bym kazania, nie zwierzyłabym się przed tobą z mych myśli i planach.
12:22Tak, tak, to ja o to chodzę.
12:26O czymże tak szczebiocą te dwie ślicznotki, że nawet nie spojrzą w moją stronę?
12:31Nie ma rady, muszę dać im jakiś znak.
12:34Zawołam tak, jak wołają zakochani.
12:37Pss, psst.
12:39A co, Julicha, czyżby ogłuchły?
12:41Pssst.
12:43Pani, zechciej wybaczyć niezdarne słowa, będące wyrazem szczerych uczuć, jakie narodziły się za pani sprawą.
13:01Od dawna już zwróciłem na panią uwagę, lecz nie miałem odwagi otwarcie uczuć mych wyznać.
13:08Miłość wybuchła we mnie jak płomień, spala moje serce i niszczy.
13:14Od tej chwili nie mogę spać.
13:16O, nic poza panią dla mnie nie istnieje.
13:19Ach, kocham panią, ja panią kocham.
13:22Henry...
13:23Schumann.
13:24Schumann.
13:25O, widzisz, droga przyjaciółko.
13:29On też mnie kocha.
13:31Jestem przekonana, że list, który ci czytałam jest szczery, a taki czuły, że czuję się szczęśliwa jak nigdy w życiu.
13:38Tak, on na pewno mnie kocha.
13:40Istotnie, ten list jest bardzo ładny, lecz podobno często pisze się rzeczy, które są tylko pustymi słowami i nie mają pokrycia w rzeczywistości.
13:50Moim zdaniem powinnaś się zwrócić do dobrej ciotki z prośbą o radę.
13:57Do ciotki.
13:59Tak, do ciotki. Ona jest bardziej niż ja doświadczona w tych sprawach. Najlekkiej będzie jak zaraz do niej pójdziesz i wszystko wyznasz, gdy ja tymczasem udam się do mych kochanych rodziców.
14:11Wybacz, dobra ciociu, że zbyt długo przechadzałam się z Niną, ale rozmawiałyśmy o rzeczach niezwykle interesujących. Szczególnie o jednej.
14:32Szczególnie o jednej. I w dodatku dziwnie wyglądasz. Powladłaś, co się stało? Mów moje dziecko, nie ukrywaj niczego przed ciotką, której Bóg polecił opiekę nad tobą.
14:47Okrutna śmierć zabrała już dawno tych, którzy dali ci życie. Ja czuwałam nad twoim dzieciństwem i edukacją. Komu, więc masz się dzisiaj zwierzyć, jeżeli nie mnie?
15:00Wybacz, dobra ciociu, po prostu nie mam odwagi wyznać, co się ze mną dzieje.
15:05Ależ przeciwnie, drogie dziecko. Jeśli to coś dobrego, i ja będę się radować. Jeśli zaś popełniłaś drobne przekroczenie, zawsze potrafię ci przebaczyć.
15:16Pani? Niezdarne słowa, które...
15:26Co? Miłość. Wybuchła jak płomień. Nie mogę spać.
15:34Ten list jest bardzo ekspansywny. Uważam nawet, że za bardzo. Może się podobać, oczywiście. Ale moim zdaniem ten młody człowiek nie ma umiaru.
15:46Powinien właściwie przed zwróceniem się do ciebie porozmawiać ze mną o swoich zamiarach.
15:52Przebaczam tobie, drogie dziecko, że w swojej naiwności przeczytałaś ten list, choć nie powinnaś była tego robić ze względu na swój honor i moralność.
16:03Nie wolno ci jednak ulegać rodzącej się miłości, póki jeszcze nie zajmuje w twym serduszku zbyt wiele miejsca.
16:11Ach, Schuman, nie przetrze, że ten młodzieniec może być z dobrej rodziny.
16:18Niestety, jest on pochodzenia niemieckiego i to nie może się nam podobać.
16:24Ach, sto razy bym wolała, gdyby twoim mężem został ten porucznik marynarki rosyjskiej, którego polecano ci dwa lata temu.
16:34Był młody, bogaty i choć nie posiadasz fortuny, chciał się z tobą żenić.
16:40Ale ja go nie kochałam. Byłam taka młoda.
16:44Ach, to prawda. Miałaś wtedy zaledwie 16 lat. No rozumiem, że w tym wieku trudno podejmować decyzje na całe życie.
16:53Małżeństwo, to sprawa ważna.
16:58Ale teraz kocham Henryka, droga ciociu. Kocham go i chcę być jego żoną, a ty się sprzeciwiasz.
17:04Tak.
17:05Tak, drogie dziecko, muszę się sprzeciwić.
17:08Ten człowiek nie będzie twoim mężem, przyczyny są istotne.
17:12Nie mogę dopuścić do tego, żebyś po tym była nieszczęśliwa.
17:15Proszę cię, usilnię, byś usunęła ze swego serca tę miłość i nie mówmy o tym więcej.
17:22A ten list proszę spalić.
17:27Sprawiasz mi przykrość, ciociu. Zrobię jednak wszystko, co potrafię, by o nim zapomnieć.
17:33Panie, choć nie wypada młodej dziewczynie zwracać się do pana w ten sposób.
17:52Niewdzięcznością jednak z mojej strony byłby brak odpowiedzi na piękny i szczery list.
18:00Pokazałam go swojej ciotce, chcąc ją zapoznać z pańskimi zamiarami.
18:07Niestety...
18:11Niestety...
18:13Otrzymałam od niej srogą reprymendę.
18:16Ciotka Jadwiga słyszeć nawet nie chce o naszym związku.
18:19Obawiam się, że nie będzie pan już mógł przychodzić do nas na herbatę.
18:23Trzeba więc coś uczynić, byśmy się mogli znów zobaczyć.
18:29Przecież ja pana kocham, nie wystarczy nam za tym korespondencja, ta, która kocha na zawsze, Zofia.
18:37Widzę, że ta miłostka szybko nabiera rozpędu.
18:41Będę teraz z panną Anną musiał biegać tam i z powrotem, a oni będą pisać i czytać, czytać i pisać.
18:48Nie no, to mnie wcale nie bawi!
18:57Pani, odpowiadam natychmiast na uroczy list, który na zawsze pozostanie w erytywnym sercu.
19:04Pani mnie kocha, droga Zofia, jestem więc najszczęśliwszy z ludzi.
19:11Niestety...
19:12Niestety...
19:14Ciotka pani przeciwna jest naszemu związkowi. Co robić?
19:18Sądzę, że nie pozostaje nam nic innego, jak wyjechać gdzieś do dalekiego kraju,
19:24gdzie będziemy mogli bez żadnych przeszkód myśleć o małżeństwie.
19:28Czekam teraz z niepokojem na szybką odpowiedź.
19:31Mam nadzieję, że zaakceptuję pani propozycję wspólnego wyjazdu.
19:35Ten, który kocha płomienną miłością.
19:38Henryk...
19:40Ach, widzę, że amant nie zwleka, zdążając do celu, a i mojej panience także pilno do nocy poślubnej.
19:47Jeśli tak dalej pójdzie, zostanę sam na sam z panią Jadwigą.
19:50Tak jest, akceptuję z całego serca Zofia.
20:02Zatem, ukochana Zofio, czekam wieczorem o godzinie jedenastej. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Twój Henryk.
20:11Dobrze. Godzina jedenasta. Twoja Zofia.
20:18Zofia.
20:21Iwan!
20:25Pakuj moje rzeczy, biegnij zamówić powóz. Chwila jest doniosła.
20:30Złączone serca przez puszcze i stepu dają się do Kronstadtu, aby następnie drogą morską udać się do Brukseli.
20:38Nikt i nic nie jest w stanie nas powstrzymać.
20:43Iwan!
20:44A, tak.
21:08Zmigmy.
21:09Zmigmy.
21:11Zmugmy.
21:29Zmigmy.
21:30Jacy szczęśliwi jesteśmy oboje, nieprawda, droga Zofio?
21:44Podróż przeszła cudownie, pogoda sprzyjała wyjątkowo,
21:49a teraz jesteśmy we dwoje w Belgii i bez wątpienia bardzo jesteśmy szczęśliwi.
21:55Nie przeczę, drogi Henryku, pragnęłabym jednak, by jak najprędzej nastąpił ów dzień pamiętny, gdy połączy nas ślub.
22:06O, wkrótce tak się stanie, droga Zofio, ale nareszcie jesteśmy sami.
22:17Jedno pragnienie opanowało mnie teraz.
22:20Objąć cię i całować czule.
22:23Pozwól, droga moja, aby usta moje dotknęły twych wark i chłonęły z nich radość, młodość i piękno.
22:32Ależ, proszę pana, pan się zapomina.
22:36Jeśli istotnie pan mnie kocha, winien pan respektować swoją przyszłą żonę,
22:41tymczasem zachowuje się pan w sposób budzący wprost niesmak.
22:45Ależ, droga Zofia, jak pani może mnie tak traktować?
22:47Ja cierpię. Tysiąc obłąkanych myśli przebiega przez mój udręczony mózg, a to wszystko z miłości do ciebie, o Zofio.
22:54Patrz, klęczę przed tobą.
23:01Wszak tylko szalona miłość powoduje u mnie chwilowe zaćmienia umysłu, które bynajmniej nie świadczą o braku respektu do ciebie.
23:07Pozwól, o najdroższa, ucałować te słodkie, cudne ręce, tak białe i piękne.
23:15O, dzięki, dzięki.
23:17To ucałowanie rąk, na które mi zezwoliłaś, to oczywiście niewiele, ale i tak jestem chwilowo najszczęśliwszym z ludzi.
23:25Pozwól, o droga moja, aby usta moje dotknęły twych cudownych wark, które niedawno szeptały tak czule, kocham cię.
23:34Nie, nie.
23:36Lone cały.
23:39Powiedz raz jeszcze, że mnie kochasz.
23:41Kocham cię, Henryku.
23:44Kochasz mnie.
23:45O, dzięki ci, dzięki.
23:46Ja ciebie kocham na wieki.
23:48Cały jestem wypełniony miłością do ciebie.
23:50To przeznaczenie.
23:53Musisz być moją.
23:54Musisz, na wieki.
23:55Ja będę twój także.
23:57Zofio, błagam cię.
23:59Bądź moją.
24:00Cała.
24:17Dopiąłem swego.
24:18Ale ani myślę się z nią żenić.
24:21Ona jest pewna, że będę jej mężem.
24:23Ja.
24:25Mężem dziewczyny bez majątku i bez przyszłości.
24:28Domek ciotki wart jest około 25 tysięcy, a ja muszę sobie znaleźć żonę o rocznym dochodzie co najmniej 250 tysięcy.
24:37Pieniądze.
24:38Cudne pieniądze o was teraz myślę.
24:41Lekki jak ptak wracam z powrotem do Rosji, aby tam znaleźć sobie żonę piękną, lecz równie bogatą.
24:48Złoto, Bóg ludzkości.
24:51Wokół niego krąży świat.
24:53Co za noc.
25:07Co za męczarnie.
25:10Tyle przeżyć niezwykłych, tyle nowych wrażeń, że nie mogłam zmrużyć oczu, mimo że jestem przecież zmęczona.
25:16A jeszcze do tego Henryk nie wraca i coraz większy niepokój wkrada się do mego serca.
25:23Henryku, kochani, nie pozwól cierpieć tej, która ofiarowała się cała dla twojej miłości.
25:30Henryku, gdzie jesteś, wróć.
25:37Bonjour, madame.
25:38Moja ukochana, kiedy będziesz czytała ten list, mnie już nie będzie wśród żywych.
25:53Nie mam pozycji, nie mam też pieniędzy, gdyż ostatnie oszczędności straciłem w grze.
25:58Nie mógłbym więc dać ci szczęścia, na które zasługujesz.
26:01W tej sytuacji muszę wybrać śmierć, bądź dzielna.
26:03Czy pani mnie wołała?
26:13Czy pani mnie wołała?
26:17Madame.
26:23Nie mam pieniędzy?
26:25Wybrać śmierć?
26:26Bądź dzielna.
26:27Ho, ho, ho, ho.
26:31Proszę się nie załamywać.
26:33Niech pani będzie dzielna.
26:35Odwagi.
26:36Wszyscy tutaj chętnie pomogą, szczególnie ja.
26:39A po pewnym czasie w zapomnienie pójdą nieszczęścia i biedy.
26:43Jest pani piękna i młoda.
26:46Odwagi.
26:48Cóż z tego.
26:50Skoro nie miałam na świecie nikogo prócz Henryka.
26:53Kochałam go.
26:54Kocham go jeszcze.
26:55Któż będzie ze mną teraz samotną sierotą, gdy jego już nie ma.
26:59Henryku, kochany.
27:01Ja też nie chcę dłużej żyć.
27:02Moja dusza uleci w niebios, a tam będzie cię szukać.
27:05Tak, nie chcę żyć sama.
27:06O nie, proszę pani, o tym nie ma mowy.
27:08Tu nie wolno umierać.
27:10Szczególnie, gdy się jest tak czarującą i młodą osobą.
27:15Pani prezencja, edukacja nie pozwalają na załamywanie się z byle powodu.
27:22Na razie radzę wyjść na spacer, aby spokojnie pomyśleć o swoich sprawach.
27:29Jeżeli pani sobie tego życzy, mogę towarzyszyć.
27:33O nie, nie, dziękuję.
27:35Wolę przejść się sama.
27:37Choć młoda, dobrze wychowana panienka nie powinna chodzić nocą po mieście samotnie.
27:45Jednak będę niedługo.
27:47Ach, jeż cierpień przynosi miłość.
28:08Nie ma już Henryka, którego tak kochałam i któremu tak wierzyłam.
28:14Jedno mi tylko pozostało.
28:16Kupię rewolwer i tutaj na tej ławce skieruję go we własne serce.
28:21Wszystko się skończy.
28:23Znajdę wieczny spokój w ciszy nocnej.
28:26Pani, chciałbym wiedzieć, jakie cierpienia spowodowały ten płacz szczery wśród nocny.
28:33Jak pani sama przy chwili także trafnie zauważyła ciszy, płacz, który im nie sprawia przykrość, gdyż z natury jestem A wrażliwy, B współczujący Y.
28:45Ja wiem, że będziesz mnie pani uważała może za C niedyskretnego, a może nawet i za D natręta, ale proszę mi zaufać.
28:53Mam przeczucie, że potrafię wlać trochę otuchy w zrozpaczone pani serce.
29:00Pańskie serdeczne słowa poruszyły mnie.
29:04Cenię wysoko tę chęć pomocy, gdyż wydaje mi się pan człowiekiem dobrym.
29:08Może surowym, ale sprawiedliwym.
29:12Dlatego też wbrew mym zasadom zdecydowałam się wyjaśnić przyczyny mego smutku.
29:17Smutku, który doprowadził mnie nawet do chęci samobójstwa.
29:20Tak, powiem krótko.
29:23Ciocia nie chciała się zgodzić na małżeństwo z pewnym młodym człowiekiem.
29:28Uciekliśmy więc wieczorem o godzinie 11 z Petersburga do Kronstadtu, a następnie do Brukseli, gdzie mieliśmy zamiar się pobrać.
29:35Lecz zaraz pierwszego wieczoru Henryk, takie było bowiem imię mego narzeczonego, wyszedł.
29:41Tak, wyszedł i już nie powrócił.
29:45Cóż, ja słyszę, moja panna, wyszedł i nie powrócił.
29:49I przecież to podłe, to niesłychane, to niemal kryminalne przestępstwo.
29:53Co za szczęście ma ten łobóz, że nie mam go tu pod ręką.
29:57Już ja mu pokazał, gdzie raki zimują tę, pardon, narzędnik.
30:00Tą oto laską własnoręcznie.
30:02Błagam pana, niech się pan nie unosi.
30:05Zapewniam, Henryk nie zasłużył na tak ostre słowa.
30:07Ja źle opowiedziałam, to jest inaczej.
30:09Zresztą nie zna pan przyczyny jego postępowania.
30:12Nie mam pozycji.
30:20Nie mógłbym dać szczęścia.
30:23Bądź dzielną surową.
30:25Może istotnie, zbyt surowo oceniłem postępek pani narzeczonego.
30:30No ale jednak ten sposób przeniesienia się na drugi świat,
30:35w nieznane nam zresztą przestrzenie, no nie jest najszlachetniejszy.
30:39Należy albo zginąć walecznie na polu.
30:42Proszę panią, chwała, bo proszę pani powieść sobie,
30:45po prostu będę żył pracowo, żeby wyrobić sobie pozycję,
30:48zdobyć pieniądze, uczynić szczęśliwą tą, pardon, biernik tę,
30:52oczywiście ta, tę, która mnie kocha, która mi ufa otaczać ją opieką,
30:56jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
30:59Drogi panie, mimo wszystko, co pan mówi,
31:05nie potrafię mieć żalu do Henryka, gdyż bardzo go kochałam.
31:08I nigdy nie zapomnę.
31:10Proszę wybaczyć mą słabość.
31:14Wiem też, że nikt i nic nie potrafi go zastąpić.
31:19Dobrze, pani to jest błąd, to jest pomyłka z pani strony.
31:22Ja wiem, że naturalnie to nie jest łatwo zastąpić
31:25ukochanego mężczyzna, nawet męża, czy narzeczonego,
31:28ale daje pani na to moje żołnierskie słowo honoru.
31:30To jest możliwe, to jest możliwe.
31:33To może być drugie małżeństwo,
31:34to może być trzecie małżeństwo,
31:35ale przecież pani znajdzie człowieka odpowiedniego umysłem
31:38i charakterem, proszę pani.
31:40Niemożliwe jest tylko przywrócenie życia tysiącom żołnierzy.
31:45Zginęli w tej nieszczęśliwej wojnie krymskiej.
31:48Tak, tego nie można zapomnieć.
31:51Ja sam, proszę pani, byłem ranny
31:53w królawej bitwie pod proszą panią Sewastoporem.
31:56Jak to?
31:58Mówi pan o wojnie, której straszliwe obrazy
32:00roztaczał często przede mną mój biedny ojciec?
32:03Tak.
32:04Siedziałam wtedy na jego kolanach
32:06i serce biło mi mocno.
32:09O, i jeśli pan tam był,
32:12to musi pan być albo Rosjaninem,
32:14albo Francuzem.
32:16Proszę pani, stoi przed panią generał Bosque,
32:18Jean-Pierre-François 1810-1861,
32:21dowódca francuski,
32:24którego serce biło zawsze dla ojczyzny.
32:26Obowiązek żołnierski był rzeczą świętą.
32:29Zdaję sobie sprawę, że rozmawiam
32:31z damą rosyjską.
32:32Proszę wybaczyć, pardon,
32:34nie chciałem pani dotknąć.
32:36Sewastopol, wiem, okropne wspomnienie,
32:39nie mówmy o tym.
32:40Choć jesteś pani Rosjanką,
32:43dzisiaj powinniśmy być przyjaciółmi.
32:46Niechże pani przyjmie serdecznie
32:48wyciągniętą rękę żołnierską.
32:51i twardą.
32:53Generale, dziękuję za szlachetny gest
32:56i słowa tak mi potrzebne teraz na obczyźnie,
32:59gdy jestem sama bez żadnej nadziei.
33:02Przepraszam, ja zdałem się,
33:04bym się przyjaciółmi, tak?
33:05Nie, proszę mi, to jest za mało.
33:06Za mało, proszę mi, ja też jestem.
33:08Sam dziecko od dnia dzisiejszego
33:11adoptuję ciebie.
33:17O, tatusiu!
33:18Mów mi, generale, maleńko.
33:27Ach, jaka jestem szczęśliwa,
33:29że pan generał ma taką
33:31czarującą, przybraną córkę.
33:34Jest teraz weselszy i zdrowszy.
33:37Panna Zofia
33:38doskonale na niego wpływa.
33:42Ach, jaka jestem szczęśliwa
33:44w tym uroczym domku,
33:45w którym na pewno przeżyję
33:47wiele pięknych chwil
33:48z moim dobrym ojczulkiem.
33:52Jedno mnie tylko trafi.
33:54Chciałabym, żeby moja dobra ciotka
33:56wiedziała, w jakim się teraz
33:57szczęśliwym znajduje położenie.
34:00Mogłabym ciotkę zaprosić tutaj.
34:02Albo wybierzemy się do niej,
34:04do Rosji.
34:05Są lepsze.
34:08Czy zdrowie
34:09pozwoli ci, drogi ojcze,
34:11na tak długą podróż?
34:14Czuję się
34:14znakomicie.
34:16Chciałbym go jeszcze
34:17przedtem sprawdzić,
34:18czy załatwione są
34:19wszystkie sprawy
34:20związane z twoją
34:21adopcją i spadkiem po mnie.
34:22Nie chciałbym, żebyś
34:23miał jakiekolwiek kłopoty
34:25po mojej śmierci.
34:26Ależ, drogi ojcze,
34:28po co myśleć
34:29i mówić o tym?
34:30Jesteś zdrów
34:31i będziesz jeszcze długo żył.
34:34Popatrz na śliczne kwiaty
34:36za oknem,
34:37na wesołe słoneczko,
34:39na mnie wreszcie.
34:41Pomyśl o smacznym obiadku,
34:43jaki wkrótce poda nam Franciszka.
34:46Czy warto myśleć o śmierci
34:48i napędzać nam tyle strachu?
34:50Tak więc w tym domu
34:51w ogóle nie może być mowy
34:52nawet o strachu przed śmiercią
34:55ani przed czymkolwiek innym.
34:58Nie zapominaj,
34:59że moje włosy i wąsy
35:00posiwiały na polach bitew,
35:02w ogniu armach
35:03i w dymie wybuchów.
35:05Ale dobry żołnierz
35:06powinien wszystko przewidzieć,
35:07a ja do stu tysięcy...
35:08Przepraszam, bardzo zapomniałem się.
35:11Tak, do chciałem,
35:12bo iż do stu tysięcy
35:12beczek kartaczy.
35:13Jestem dobrym żołnierzem.
35:17Spójrz na tą małą,
35:18czerwoną wstążeczkę.
35:19Nie otrzymałem jej
35:20za piękne oczy.
35:21Francjo, droga ojczyzna,
35:23fra jest dla ciebie
35:25tylu bohaterów.
35:26Fra!
35:27Co ci jest, mój dobry ojcze?
35:29Czy jesteś chory?
35:31Franciszko, biegnij po lekroza
35:32jak najszybciej!
35:33Boże, bo...
35:34Nie, nie, nie.
35:34Naprawdę nie warto za późno.
35:35Ja nie mogę oddychać.
35:36Ja czuję, to są typowe objawy.
35:38Nie, serce zupełnie jakby
35:39odcęgi były.
35:39Nie, nie.
35:40Naprawdę.
35:40Ja przecież czuję to.
35:41Szkoda czas.
35:41Nie.
35:42Tak to już jest koniec mojej dzieci.
35:43Ja rozumiem, musicie...
35:44Żegnajcie, żegnajcie.
35:47Wif la fra!
35:48O revoir!
36:00Tak więc sama.
36:03Znowu zupełnie sama.
36:06Cóż za okrutny los mnie prześladuje.
36:09Kiedy byłam małym dzieckiem,
36:10opuścili świat rodzice.
36:12Potem ukochany Henryk,
36:14a teraz dobry, przybrany ojciec,
36:17pozostawiając mi osiemdziesiąt tysięcy franków.
36:20List z Petersburga, proszę, panie Niki.
36:23Och, jak to dobrze,
36:24że Nina odpisała tak szybko,
36:26chcąc mnie pocieszyć w ciężkiej sytuacji.
36:29Być może tutaj wkrótce przyjedzie.
36:32Moja droga Zofio,
36:33odpisuję natychmiast
36:34po otrzymaniu twojego smutnego listu.
36:37Przeczytałam z zainteresowaniem
36:38historię samobójstwa Henryka
36:40i adoptowania ciebie przez generała Bosque.
36:43To przykro, że umarł tak szybko.
36:45Muszę cię jednak zaskoczyć,
36:46droga przyjaciółko,
36:47pewną wiadomością.
36:48Otóż Henryk,
36:50który rzekomo nie żyje,
36:51mieszka teraz w Petersburgu
36:52z niedawno poślubioną żoną.
36:54Widziałam ją,
36:55nie jest tak piękna jak ty,
36:56lecz bardzo bogata.
36:58Nie, to niemożliwe.
36:59To wydaje się okrutnym,
37:00niezwykłym snem.
37:01Henryk żyje
37:02ożeniony z bogatą kobietą.
37:04Łajda koszust!
37:06Franciszko!
37:07Słucham, panią.
37:09Przygotuj natychmiast wszystkie rzeczy.
37:10Za godzinę jedziemy do Petersburga.
37:13Do Petersburga?
37:15Pojadę więc do Rosji,
37:18do tego pięknego, wielkiego kraju,
37:21gdzie cały czas pada śnieg
37:23i dzieje wicher.
37:25Gdzie są wilki,
37:27krokodyle
37:28i białe niedźwiedzie.
37:31Śnieg, wicher.
37:33Mon dieu!
37:58Drodzy moi,
38:00dobrzy rodzice,
38:01oto widzicie przed sobą
38:03nieszczęśliwą córkę,
38:04która przyszła prosić was
38:06o przebaczenie.
38:08Mimo młodego wieku
38:09córka wasza wiele jej
38:10już przeszła.
38:12Życie nie oszczędziło jej
38:13ciężkich doświadczeń.
38:15Przysięgam, że nie zrezygnuję
38:17z zemsty na tym zdrajcy.
38:19Ach, przebaczcie, przebaczcie
38:20waszej córce,
38:21która popełniła błąd
38:23i ciężko została
38:25ukarana.
38:26Ale co toż ja widzę?
38:30Ten napis obok innych
38:32to moja dobra,
38:33biedna ciotka.
38:34Ona także nie żyje?
38:36Tego już zawiem.
38:37Przepraszam, panienkę,
38:53ja chętnie posłuchałabym,
38:54jak panienka
38:55wesoło dalej gra.
38:56Niestety muszę przeszkodzić,
38:58jakaś dama w żałobie
38:59bardzo smutna
39:00chce się widzieć
39:01z panną Niną.
39:02A cóż więc czekasz?
39:03Wprowadź ten dom,
39:04o mój Boże,
39:12cóż ja widzę,
39:13toż to panienka Zofia,
39:14no wcale nie poznałam.
39:16Tak, to ja.
39:19Jakże jestem szczęśliwa,
39:22widząc was
39:22po tylu latach
39:23w zdrowiu.
39:25Witaj, droga,
39:27siadnij, proszę cię.
39:31Na grobie rodziców i ciotki
39:33przysięgłam zemstę
39:34na podłym u rodzicielu.
39:36Mam nadzieję,
39:37że nie opuszczą mnie siły
39:38teraz w decydującej chwili.
39:40Teraz nie możesz tracić odwagi,
39:42ja będę przy tobie.
39:43Trzeba tylko,
39:44żebyś się przekonała,
39:45czy człowiek,
39:45o którym ci pisałam,
39:47to rzekomo nieżyjący Henryk,
39:49któremu tak bezgranicznie zaufałaś
39:51i któremu ofiarowałaś
39:52swoją miłość.
39:53Wtedy na pewno
39:53nie poddasz się słabości.
39:55No, ale jak mam się przekonać?
39:57Jak mam się upewnić?
39:58Nic łatwiejszego,
39:59gdyż właśnie zbliża się godzina trzecia,
40:01a o tej właśnie porze
40:03każdego dnia
40:03przejeżdża pięknym powozem
40:05ze swą młodą żoną
40:07przez Newskich.
40:08Jak to proszę.
40:15Biedny.
40:17Nieszczęśliwa przyjaciółko,
40:19jak ci pomóc.
40:20Jak pocieszyć.
40:21Tak to on.
40:22We wspaniałym powozie
40:24siedział ten łajda koszust,
40:25co niegodziwiec.
40:26O, niedługo
40:27nie będziesz triumfował nitrzemy.
40:29Ach, jak bije mi serce.
40:30Sądzę.
40:31Że pierwsza rzecz,
40:32o której musimy pomyśleć,
40:34to sposób twojego spotkania
40:35z tym łajdkiem.
40:36Tak.
40:38Jutro wieczorem
40:39maś miał odbyć
40:40w klubie szlacheckim
40:41wielki bal maskowy.
40:43Mam zaproszenie,
40:43więc możesz iść ze mną.
40:45Teraz trzeba tylko spowodować,
40:47żeby ten człowiek
40:47też tam przyszedł
40:48i żebyś z nim
40:49mogła porozmawiać
40:50na osobności.
40:51Wyznaczymy mu miejsce
40:53i godzinę spotkania.
40:54Tak.
40:55Tak.
40:55List będziesz musiała napisać
40:57ty, droganino.
40:58Moje pismo
40:58mógłby przecież rozpoznać.
41:00Tak.
41:00Więc to będzie tak.
41:01Panie.
41:02Panie.
41:02Panie.
41:04Myślę albo sądzę.
41:06Sądzę.
41:07Sądzę,
41:08że wybaczy pan
41:10skromną prośbę.
41:12Chciałabym
41:13spotkać się
41:14z panem
41:15jutro wieczorem
41:17na balu
41:18w klubie szlacheckim.
41:20Tak.
41:20Będę
41:21czarnym,
41:23to miło.
41:25Do którego
41:25przypnę kokardę
41:26taką samą,
41:27jaką ofiaruję
41:28i panu.
41:30Punktualnie
41:30o północy
41:32nie boisz?
41:33Nie, nie.
41:33To w takim razie
41:34punktualnie
41:35o północy
41:36zatrzymam się
41:37przed portretem
41:38najjaśniejszego pana
41:39cesarza
41:41Mikołaja
41:43pierwszego.
41:54Iwan.
41:55Aha.
41:57Czy jaśnie pani
41:58na pewno
41:59wyjechała
42:00do swojej babki
42:01na wieś?
42:01Tak jest,
42:02proszę pana.
42:03He, he, he.
42:09Zbukaj
42:39Jedziec, jedziec, jedziec k niej, jedziec k niluszke tajej.
42:49W od w zanii cielu walszojek ożył się, dłojem, sik.
42:54Piesni złąk'aj podalają,
42:59wził się on w totże mig.
43:05Muzyka
43:35Cisza!
43:58Przybyłam właśnie z Brukseli, gdzie byłam obecna przy Zofii,
44:02która tak Pana kochała w chwili, gdy wydawała ostatnie tchnienie.
44:08Wiele mam Panu do powiedzenia.
44:10Dodać muszę, że jestem w posiadaniu papi...
44:12...papierów, które mogą Pana skompromitować.
44:18A zatem jutro o północy...
44:21...czarne domino.
44:24No!
44:25No!
44:28Trójka mczyca, trójka skacze, dwie zapyli spad kapitka,
44:31kolokolczyk, dzwonka, płacze, tylko chce, to dzwonić.
44:34Nie chcę dzwonić!
44:35Muzyka
44:45Muzyka
44:55Muzyka
45:23Ach, jak mi serce bije, kiedy myślę o spotkaniu z człowiekiem,
45:30którego niegdyś kochałam, a teraz nie nadwidzę.
45:33Odwagi kochani, odwagi.
45:34Odwagi kochani, odwagi.
45:36Witam Panie.
45:37Jak się domyślam, droga Nino, towarzyszy Ci Twoja najlepsza przyjaciółka, Panna Zofia.
45:41A oto mój najlepszy przyjaciel, Grzegorz.
45:45Witam Panie.
45:46My, my znamy się z Panną Zofią.
45:53Sądzę, że w tak miłym gronie spędzimy dzisiaj czarujący wieczór.
45:57Sądzę też, że jak jesteśmy tu wszyscy czworo, pozostaniemy na zawsze przyjaciółku.
46:02Nie przeczę, że tak się stanie.
46:04Na razie jednak zbliża się północ i w tej właśnie sali będę miała spotkanie,
46:09o którym być może panowie już słyszeli od Niny.
46:12Przejdźmy więc na chwilę do innej sali, abym z wybiciem godziny dwunastej wróciła tu sama.
46:18Wielkie przyjaciele
46:28KONIEC
46:30KONIEC
46:32KONIEC
46:36KONIEC
46:38KONIEC
46:40KONIEC
46:42KONIEC
46:44KONIEC
47:00KONIEC
47:04KONIEC
47:06KONIEC
47:08KONIEC
47:10KONIEC
47:13To ładnie, że przyszedł Pan na spotkanie punktualnie.
47:31Postąpił Pan tym razem jak człowiek solidny.
47:35Po otrzymaniu Pani listu, który bardzo mnie zaskoczył,
47:38musiałem przyjść na to spotkanie.
47:39Chciałem omówić sprawy poruszone w tym liście.
47:44Słusznie Pan postąpił i ja mam nadzieję, że wszystkie te sprawy będą dzisiaj wyjaśnione.
47:50Przede wszystkim proszę o wytłumaczenie, skąd i dlaczego wybrała Pani takie dziwne kokardy jako znak rozpoznawczy.
47:58Są oryginalne i ładne, ale ciekaw jestem, czy coś oznaczają?
48:02O tak, każdy z tych kolorów coś oznacza.
48:06Biały, niewinność, żółty zdradę, czarny śmierć.
48:14Przepraszam, jak mam to rozumieć?
48:16Czy to ma jakiś związek z nami?
48:20Niech Pan posłuchał ważnie.
48:22Gdy poznał Pan dziewczynę, z powodu której dziś się spotykamy, była niewinna, prawda?
48:30Stąd kolor biały.
48:32Wierzyła we wszystko, co Pan jej mówił, a Pan ją oszukał i porzucił, prawda?
48:38Stąd kolor żółty.
48:40Na koniec umarła w biedzie i rozpaczy.
48:43Stąd kolor czarny.
48:44Powinien Pan po niej nosić żałobę.
48:48muzyka
48:58muzyka
49:04muzyka
49:11muzyka
49:11Porzucona i pozostawiona bez środków do życia Zofia cóż miała robić?
49:35Mogła sprzedawać swe ciało piękne i czyste, albo też umierać z głodu.
49:40Wybrała właśnie tę nędzę i śmierć, a wierząc, że pan ją kochał, do ostatniej chwili swego nieszczęsnego żywota...
49:48Proszę pani, pani, blakam.
49:50Nasza rozmowa nie jest jeszcze bynajmniej skończona.
49:54Spotkamy się za pół godziny w tym samym miejscu i wierzę, że będzie pan na mnie czekał.
50:00Nie muszę chyba przypominać o papierach, jakie posiadam.
50:10Poznał mnie zdralca.
50:12Udając nieznaną kobietę, przypomniałam mu minione straszki.
50:17Poznał mnie zdralca.
50:19Udając nieznaną kobietę, przypomniałam mu minione, smutne wydarzenia.
50:24Całą jego podłość, a on nie chciał mnie słuchać.
50:27Ale gra się dopiero zaczęła.
50:29Henry, zachowaj zimną krew do końca.
50:30Henry, zachowaj zimną krew do końca.
50:31Jesteśmy tutaj wszyscy twoimi przyjaciółmi i chętnie pomożemy zemścić się na im.
50:33Myślę, że mogę to powiedzieć także w imieniu pana.
50:35Ale oczywiście, droga nimu.
50:37Mój przyjaciel Grzegorz, któremu pan na Zofia odmówiła swoje ręki trzy lata temu,
50:41wciąż o niej myślał.
50:43I wydaje mi się, że wciąż ją jeszcze kocha.
50:45O, nie!
50:47Nie jestem już godna pana Grzegorza.
50:49O, nie!
50:51Nie jestem już godna pana Grzegorza.
50:53O, nie!
50:55Nie jestem już godna pana Grzegorza.
50:57O, nie!
50:59Mój przyjaciel Grzegorz, któremu pan na Zofia odmówiła swoje ręki trzy lata temu,
51:03wciąż o niej myślał i wydaje mi się, że wciąż ją jeszcze kocha.
51:05O, nie!
51:07Nie jestem już godna pana Grzegorza.
51:09Nie jestem już godna pana Grzegorza.
51:11Ale mam nadzieję, że pomoże mi wraz z wami, drodzy przyjaciele, w mojej zemście.
51:17Ach, panno Zofio, dziś jest pani jeszcze piękniejsza niż trzy lata temu.
51:25Ale pomówimy o tym później.
51:27Teraz i ja czekam z niecierpliwością na tego nikczemnego niemieckiego oszusta.
51:31I niech mi pani pozwoli przyjąć na siebie część odpowiedzialności za zemstę.
51:38Jestem więc znowu, aby zakończyć przerwaną rozmowę.
51:52O, mam nadzieję, że tym razem...
51:54Boże!
51:56Czy to sen czy jawa?
52:00Sen czy jawa?
52:02Przede mną Zofia.
52:04Tak!
52:06Nie, to niemożliwe.
52:08Ty przecież nie żyjesz, Zofia.
52:10Zofia, tak, poznaję to czyste i jasne spojrzenie wielkich oczu, te usta.
52:14Tak samo wyglądała w dniu, kiedy uciekł kanarek i kiedy pierwszy raz rozmawiałem z nią w ogrodzie.
52:19Zofio, Zofio, powiedz, czy to mój udręczony mózg produkuje wizję dalekiej przeszłości?
52:26Czy to ty, żywa i prawdziwa, stoisz tu przede mną?
52:30Tak, nieszczęsny człowieku, to Zofia, przebrana w czarne domino na balu w klubie szlacheckim.
52:41To Zofia, ta sama, którą oszukałeś w podle i porzuciłeś.
52:46O, przebacz mi pani! Jestem podły, przeklęty. Wolałem pieniądze od szczerej i czystej miłości. To żądza bogactwa popchnęła mnie do zdrady. O, przebacz mi pana!
52:57Niech pan wstanie, po co trudzić się daremnie.
53:01Wyzyskał pan moją młodość i niedoświadczenie. Wierzyłam w słowa czułe, pełne udanej miłości. Teraz nadszedł czas wyrównania krzywdy.
53:15Zofio, więc nie znajdziesz już w swoim sercu ani okruszyny litości. Wspomnienia cudownych, wspólnie przeżytych dni nie mają już dla ciebie żadnego znaczenia?
53:32Skończmy już tę niesmaczną scenę, która raz jeszcze pokazała fałszywe oblicze tego pana.
53:43Panie! Jeżeli zabieram głos, to upoważnia mnie do tego nie tylko oburzenie, ale także miłość, jaką zawsze czułem do szlachetnej panny Zofii.
53:54Panie! Moje uczucie jest proste i szczere i nie interesuje mnie złoto ten obrzydliwy kruszec.
54:01Och, pani! Pańskie, pańskie ochytne postępki budzą we mnie wyjątkowy wstręt.
54:09Panie! Jako przyszły małżonek panny Zofii żądam od pana zadośćuczynienia. Z bronią w ręku...
54:19Tak, z bronią w ręku będzie pan bronił swojego honoru po wszystkich łajdactwach i niegodziwościach.
54:28Panie! Panie!
54:40Panie!
54:41Panie!
54:43Panie!
54:44Panie!
54:46Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem.
55:13Mamo!
55:16Mamo!
55:46Mamo!
55:48Mamo!
55:50Mamo!
55:52Mamo!
55:54Mamo!
55:56Mamo!
55:58Mamo!
56:00Mamo!
56:02Mamo!
56:04Mamo!
56:06Mamo!
56:08Mamo!
56:10Mamo!
56:12Mamo!
56:14Mamo!
56:16Mamo!
56:18Mamo!
56:20Mamo!
56:22Mamo!
56:24Mamo!
56:26Mamo!
56:28Mamo!
56:30Mamo!
56:32Mamo!
56:34Mamo!
56:36Mamo!
56:38Mamo!
56:40Mamo!
56:42Mamo!
56:44Mamo!
56:46Mamo!
56:48Mamo!
56:50Mamo!
56:52Mamo!
56:54Mamo!
56:56Mamo!
56:58Mamo!
57:00Mamo!
57:02Mamo!
57:04Mamo!
57:06Mamo!
57:08Mamo!
57:10Mamo!
57:12Mamo!
57:14Mamo!
57:20Mamo!
57:32Mamo!
57:34Mamo!
57:36Mamo!
57:37KONIEC
Recommended
1:00:52
|
Up next
1:43:30
1:41:01
7:49
1:32:09
1:04:31
21:23
1:11:19
1:40:13
22:29
56:48
1:45:48
1:55:41
5:22
1:14:13
1:28:10
1:37:54
28:07
25:09
1:17:37
1:12:55
10:18
24:22
28:09