Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 2 days ago
Transcript
00:00KONIEC
00:30KONIEC
01:00KONIEC
01:30KONIEC
01:32KONIEC
01:34KONIEC
02:00KONIEC
02:02KONIEC
02:04KONIEC
02:06KONIEC
02:08KONIEC
02:10KONIEC
02:12KONIEC
02:14KONIEC
02:16KONIEC
02:18KONIEC
02:20KONIEC
02:22KONIEC
02:24KONIEC
02:26KONIEC
02:28Ja, ja nic.
02:30No, chodź tutaj.
02:32Chodź, chodź, chodź.
02:34Nawiałeś z domu?
02:36Co pan? Nie jestem dzieckiem.
02:38Widzę, widzę.
02:40Zapali pan?
02:50Ja też kiedyś nawiałem z domu.
02:52Wiem jak to jest.
02:58Pływać chcesz?
03:00Bardzo.
03:02Trudna sprawa.
03:04Mam trochę pieniędzy.
03:06Mógłbym pogadać.
03:08Właściwie znam tu kogoś. A rodzice?
03:10Mam tylko ojca. Ucieszyłby się.
03:12Naprawdę. Ucieszyłby się.
03:14Podobasz mi się. Ja też taki byłem.
03:16Najlepsza byłaby Brazylia.
03:18Zgadłem?
03:20Znam portugalski. To dobrze.
03:22Bardzo dobrze.
03:28Mąsior.
03:30Obrański.
03:32Powalczyk.
03:34Mógaj.
03:36Łapa.
03:38Wśród.
03:39Mógł.
03:40Znania.
03:41Mógł.
03:42Znania.
03:43Mógł.
03:44Znania.
03:45Znania.
03:46Znania.
03:47Znania.
03:48Znania.
03:49Znania.
03:50Obrończyk, powalczyk, łagaj, łapa.
04:01A ja kiedy, proszę pana, obiecał pan?
04:04Zaraz, zaraz, po kolei najpierw oni.
04:08Powiedzcie mi, na pewno jedziecie?
04:10No jakże, przecież mam kartkę.
04:12Nie boicie się, że was oszukają?
04:14A co tu się bać?
04:15W domu widać piszcy, a tam podobno robota.
04:18A skąd jesteście?
04:19Kiedy?
04:20Ile się dalej zabijać?
04:23Gadali, co w tej Brazylii odrobimy.
04:35Mam czytać dalej?
04:37I czytaj, czytaj.
04:40Sam problem emigracji zarobkowej jest nieszczęściem naszych czasów.
04:44Ale żerowanie na nim, nie waham się powiedzieć,
04:46jest praktyką obrzydliwą.
04:49Najwyższy już czas, żeby opinia publiczna i władze miasta
04:52zwróciły uwagę na pseudoemigracyjne biuro, takie jak choćby złote runo,
04:57którego właściciel Horst Filipiak jest w gruncie rzeczy pośrednikiem sprzedaży żywego towaru na plantację w Brazylii.
05:05Joachim Lent w następnym wydaniu szczegóły.
05:11Banda.
05:13Zniszczę go.
05:15Zakłamany pismak.
05:17Zobaczy co to znaczy zadzierać z panem Filipiakiem.
05:20Szefie.
05:22Co jest?
05:23Ten Lent jest tutaj.
05:26Gdzie jest?
05:27Między ludźmi.
05:35Bardzo dobrze.
05:38Sam przyszedł.
05:42Pokażemy mu szczegóły do następnego wydania.
05:45Pomóż starszejkowicie. Sama nie dam rady.
05:54A dokąd to?
05:56Tu bliziutko. Tylko kawa i mów ci zapłać.
06:00To wy też do Brazylii? Sama?
06:03A gdzie tam sama? Mój syn już tam jest.
06:07Pisał do was?
06:09A jakże, że dobrze zarabia.
06:11A już niedaleko.
06:13No to chodźmy.
06:14A co wy tam w tej Brazylii musicie robić?
06:17A ja to wiem.
06:20Bóg ci zapłać.
06:22No, życzę szczęścia.
06:26Przepraszam.
06:29Uwaga, uwaga.
06:31Pociąg osobowy z Gdyni do Gdańska
06:35odjedzie z toru czwartego przy peronie drugim.
06:44No nie.
06:48Rozbiłeś bank w sopockim kasynie?
06:50Ja? Chyba głową.
06:52Kwiaty znalazłem w parku.
06:54Czekolatki zabrałem dziecku.
06:55Czekolatki.
06:56Czekolatki.
07:00Czy z tobą można rozmawiać normalnie?
07:03Można.
07:05Ale po co?
07:07Żeby wiedzieć jaki jesteś.
07:09Właśnie taki.
07:14Lepiej powiedz co u ciebie.
07:16Zdolna urzędniczko cichego ministerstwa.
07:20Walczę o to.
07:22Jak ty to mówisz?
07:24Żeby tego złamniej było na świecie.
07:27Za zwycięstwo.
07:49Tak?
07:53Rozumiem.
07:59Za dwie minuty ma ci tu nie być.
08:04To sobie poszalałem.
08:12Kiedy je zdjąłeś?
08:13Od razu.
08:19Kocham cię Bednarski.
08:24Za co?
08:25Że się o nic nie pytasz.
08:38Inżynier Stawicki sądzi po prostu, że jego syn uciekł z domu.
08:42A pan myśli, że został porwany?
08:45Abwera bardzo interesuje się wynalazkiem inżyniera Stawickiego.
08:50Co to jest?
08:52Karta z wypożyczalni książek.
08:55On nawet sporo czytał.
08:57Wszystko o Brazylii.
08:59Myślę, że młody panicz chce nam zwiać za morze.
09:01Musimy mu w tym przeszkodzić.
09:03Gdynia?
09:04Nie, Stawiccy mieszkają w Gdyni.
09:07Sądzę, że spróbuję w Gdańsku i...
09:09I tam potrzebne mi są pani kontakty.
09:12Najlepszy byłby Bednarski.
09:19Zbyt cwany i ma brzydki zwyczaj działania na własną rękę.
09:34Chociaż dobrego rozeznania w Gdańsku trudno mu odmówić.
09:38Niech pani korzysta tylko z jego informacji.
09:46Rozumiem.
09:48Myślę, że ten mały będzie próbował dostać się na pokład jakiegoś statku wywożącego emigrantów.
09:53Tak by było najprościej.
09:58Chciałbym, a żeby pani jutro wyjechała do Gdańska.
10:00Szczegóły przed wyjazdem.
10:04I proszę...
10:07Nie wtajemniczać w nie pana Bednarskiego.
10:09Dobrze, kapitanie.
10:10Dobrze, kapitanie.
10:21Wyjdź, akrobato.
10:25Podglądałeś z zazdrości czy z nawyku?
10:29Z obu na nas.
10:40Zmarzłem.
10:50Nic z tego.
10:55Ale... na chwileczkę.
10:57Znałam cię.
11:03O, to ten uciekiniel.
11:06Połóż to.
11:08Dobra.
11:11I co ja teraz będę robił w Gdyni?
11:13Pójdziesz do hotelu, a ja się wyśpię.
11:17I zapomnij o wszystkim, co tu słyszałeś.
11:20To dlatego, że jestem cwany i działam na własną rękę.
11:29A co to był za mydłek?
11:30A jednak zazdrosny.
11:32Powiem ci, kiedy będziesz mógł nam pomóc.
11:35I za to mnie kochasz.
11:37Zgadłeś Bednarski.
11:38Dziwię ci się.
11:39Dziwię ci się.
11:40Wiem, że pan jest jego przyjacielem, dlatego zadzwoniłem.
11:41Lęcznie przychodzi do pracy drugi dzień.
11:42w domu też pusto.
11:43Wiem, że pan jest jego przyjacielem, dlatego zadzwoniłem.
11:44Lęcznie przychodzi do pracy drugi dzień.
11:45w domu też pusto.
11:46Nie podoba mi się to wszystko powiem panu.
11:47Panie Bednarski.
11:48Wiem, że pan jest jego przyjacielem, dlatego zadzwoniłem.
11:51Lęcznie przychodzi do pracy drugi dzień.
11:53W domu też pusto.
11:54Nie podoba mi się to wszystko powiem panu.
11:55Panie Bednarski.
11:56A co pan podejrzewa?
11:57Mogło mu się coś stać?
11:58Zadar z Filipiakiem.
11:59A kto to jest Filipiak?
12:00Wiem, że pan jest jego przyjacielem, dlatego zadzwoniłem.
12:05Wiem, że pan jest jego przyjacielem, dlatego zadzwoniłem.
12:08Lęcznie przychodzi do pracy drugi dzień.
12:10W domu też pusto.
12:12Nie podoba mi się to wszystko powiem panu.
12:15Panie Bednarski.
12:18A co pan podejrzewa?
12:20Mogło mu się coś stać?
12:22Zadar z Filipiakiem.
12:25A kto to jest Filipiak?
12:28Figura.
12:30Właściciel złotego runa.
12:32Powiem panu.
12:34Lęc napisał artykuł o szwindlach tej firmy,
12:38o jej podwójnej działalności.
12:41Jakiej?
12:43Wysyłają emigrantów do Brazylii.
12:46A tam na miejscu.
12:48Wymuszają na nich podjęcie pracy nadskazanych przez nich plantacjach.
12:52Innymi słowy, sprzedają plantatorum białych niewolników.
12:56Muszą na tym nieźle wychodzić.
12:58Lęc miał zamiar pojechać do Brazylii, żeby na miejscu...
13:10Znowu, Hitler.
13:13Pan Hitler, to pan Hitler, tamto, na każdej stronie.
13:16A co on takiego potrafi?
13:18Poruszyć masy.
13:20A masy...
13:22Lubią, żeby zabrać bogatym i zniszczyć stary porządek.
13:25Porządek musi być.
13:29Tylko bez przesady.
13:31No i co z tym Filipiakiem?
13:33Powiem panu.
13:35Filipiak był u naczelnego redaktora, żeby nie dopuścić do druku artykułu Lęca.
13:41Ale ten, jak zawsze, się postawił.
13:45Filipiak.
13:47Ma wszędzie wielkie znajomości.
13:49Układy.
13:51Chciał nawet wykupić cały nakład.
13:54Ostro poszedł.
13:55To rekin.
13:57Panie Bednarski.
13:59Rekin!
14:11Rekin!
14:12Tak!
14:27Mówiaka!
14:28Panie władze!
14:30I, co tu tutaj za rogiem znalazłem?
14:33Odwróć się.
14:35Panie władze!
14:36Słowo daje!
14:38Bednarski?
14:39Będnarski? Będnarski, obyś ty zdechł.
14:42Kulas!
14:43Szybciej, szybciej, bo nas złapią.
14:46Dawa, a teraz gazu, gazu.
14:56Dziękuję, panie Karol.
14:58A pieniądze to ja nie wiem, kiedy panu oddam.
15:00Jak będzie pani miała, to mi pani odda, pani Nowakor.
15:02A pan to jest porządny człowiek.
15:03Ma pani tu jeszcze kawałek.
15:05Dziękuję, dziękuję.
15:06Dzieciaki się ucieszą.
15:08U nas już trzy dni niechwalony.
15:09To trzeba się pomagać pani Nowakor.
15:10Do widzenia.
15:13A na Filipiaka, to ty nic nie znajdziesz.
15:15Skąd wiesz?
15:20Za duży.
15:22Doży łatwiej się przewraca.
15:29Mów.
15:32Pracowałem u Filipiaka.
15:34Był kryzys.
15:35Filipiak mało nie zbankrutował.
15:38Wszystkich zwolnił.
15:39No i wtedy przyszło do niego dwóch facetów.
15:43Jakich?
15:44Ha!
15:45Przyjechali z Niemiec.
15:48Na drugi dzień Filipiak założył jakąś agencję emigracyjną.
15:52Wywalił wszystkich i wziął nowych.
15:54Jest tam taki jeden.
15:55Klaus.
15:56Spróbuj z nim.
15:57I to wszystko?
15:58Mam tu jeszcze coś.
15:59Dobra.
16:00No hula.
16:01Bezdarski.
16:02No hula.
16:04Bezdarski.
16:06No hula.
16:07Bezdarski.
16:08Mam tu jeszcze coś.
16:14Dobra.
16:15No hula.
16:18Bezdarski.
16:19Skąd to masz?
16:31A Filipiak nie chciał nam płacić.
16:46Szukałem na niego haka.
16:47Wtedy ktoś mi powiedział, że on pracuje dla Nunti.
16:49Zakapowałeś go?
16:50Nie.
16:51Miałem wtedy wypadek z tą nową.
16:53To się ciesz.
16:54A co to jest?
16:55Bilet.
16:56Na dno zatoki.
16:57Pusza.
16:58Pusza.
16:59Pusza.
17:00Pusza.
17:01Pusza.
17:02Pusza.
17:03Pusza.
17:04Pusza.
17:05Pusza.
17:06Pusza.
17:07Pusza.
17:08Pusza.
17:09Pusza.
17:10Pusza.
17:11Pusza.
17:12Pusza.
17:13Pusza.
17:14Pusza.
17:15Pusza.
17:16Pusza.
17:17Pusza.
17:18Pusza.
17:19Pusza.
17:20Pusza.
17:21Pusza.
17:22Pusza.
17:23Pusza.
17:24Pusza.
17:25Pusza.
17:26Pusza.
17:27Pusza.
17:28Szefie.
17:29Co jest?
17:30Czarna Brygada idzie na Laury.
17:31Byli już o Rocksteina.
17:33Szukają jakiegoś chłopaka.
17:34Cholera.
17:35A to robota tego pismaka lęca.
17:39Klaus.
17:41Tak szefie.
17:42Słuchaj.
17:43Zrobisz tak.
17:44Drogi Ształak.
17:53Gdzie jest Klaus?
17:55U szefa.
18:14Drogi Ształaki.
18:44Złodzień!
18:46Ludzie!
18:48Kłopcie złodzieja!
18:50Ludzie!
19:12Tam ucieka!
19:14Klausa szukasz?
19:20Klausa?
19:24Mówisz, że chcesz zobaczyć Brazylię?
19:40Wszystko jedno. Chcę pływać.
19:42To czemu nie zgłosisz się do szkoły morskiej?
19:46Ojciec nie pozwala.
19:48Chcę, żebym był oficerem w wojsku.
19:50Taka tradycja rodzinna.
19:52A w jakiej służbie jest tata?
19:54Jerzynie, marynarce.
19:56Mówisz, że nazywasz się Stawicki?
20:04Tak.
20:06Zobaczymy, co się da zrobić.
20:10Może będzie z ciebie pożytek na morzu.
20:14Tylko wie pan,
20:16chciałbym, żeby się ojciec nie dowiedział.
20:20Sam mu to powiesz, jak będziesz kapitanem.
20:22Klaus!
20:24A teraz pojedziesz w bezpieczne miejsce.
20:28To on. O niego nam chodzi.
20:42Dopilnuję wszystkiego. Wiem, że potraficie być hojni.
20:44A ja ryzykuję.
20:46Każdy ryzykuję.
20:48Bez tego nie ma gry.
20:49A robicie to dla ojczyzny.
20:51Zrozumiano?
20:52Tak jest.
21:16Dzień dobry, Inżynierzu.
21:46Wymiany dokonamy pojutrze o siódmej wieczorem na piątym kilometrze drogi na Elbląg.
22:03Co z nim będzie?
22:06Co mam robić, kapitanie?
22:09Dać im plany?
22:13Nie rozumiem.
22:15Ma panie tutaj?
22:18Tak.
22:27Jaka jest najważniejsza część głowicy?
22:29Żyroskop.
22:31A to co to jest?
22:33Wirujące pierścienie.
22:37Właśnie.
22:39Nasi specjaliści twierdzą, że gdyby zmienić nawet w minimalnym stopniu grubość jednego z nich,
22:44cała torpeda nadawałaby się na złom.
22:46Zgadza się?
22:48Tak.
22:50No.
22:52To trzeba taką korektę wprowadzić.
23:02A potem dostaną te swoje plany.
23:06Czy pan oszalał?
23:08Mam ryzykować życie syna.
23:10Kiedy się zorientują, pański syn powinien być już bezpieczny.
23:13Bezpieczny? Pan nic nie rozumie.
23:15To jest technika, a nie poezja.
23:17Tu wszystko da się wyliczyć.
23:18Jeśli pan się nie zgadza, zrobią to nasi specjaliści.
23:22Kapitanie.
23:24Tak?
23:26Zrobię to sam.
23:28Pojutrze wieczorem w Gdańsku nasz człowiek wymieni te plany na pańskiego syna.
23:34A czy mógłbym sam dekorać wymiany?
23:37Nie.
23:38Ale niech pan będzie dobrej myśli.
23:41Jaką mam gwarancję odzyskania syna?
23:44A to już raczej poezja niż technika, inżynierze.
23:50Tego się nie da przewidzieć.
24:14Głupek! Głupek!
24:19Zamknij dziób.
24:21Zamknij dziób, ptaszynko.
24:23Głupek!
24:24Niestety ona ma rację.
24:30Co ty powiesz?
24:31Tak, tak.
24:34Tak, sytuacja się zmieniła i to zasadniczo.
24:38Wiedzą czyim synem jest ten szczeniak.
24:42Było do przewidzenia.
24:43Co pan powie?
24:45Nie wiedziałem, że dorabia pana jako wróżka.
24:47A tak.
24:48Chce pan?
24:49Powróżę panu z ręki.
24:51A serio?
24:52Myślę, że to zbieg okoliczności.
24:54A zna pan nazwę Nuntia, kapitanie?
24:57Znam.
24:59Ale Nuntia już nie istnieje, wchłonęła ją Abwera.
25:04Ale w latach dwudziestych działała.
25:09I wtedy drobnemu bankrutowi dała pieniądze na założenie
25:12Agencji Złote Runo.
25:17Filipiak wcale nie jest takim zwyczajnym geszefciarzem i handlarzyną.
25:23Zapali pan?
25:25Nie, nie palę na czczo.
25:28To niech pan coś zje.
25:30Odchudzam się.
25:31Zachowujecie się jak mali chłopcy.
25:34Niech pan powie, kapitanie, panu Bednarskiemu, co się właściwie stało.
25:38Stawicki dostał list, w którym porywacze określają warunki, na jakich godzą się uwolnić jego syna.
25:45Za plany.
25:46Znowu zgadł.
25:51Tak, bardzo im zależy na tym, żeby mieć plany inżyniera.
25:55Proponują też miejsce wymiany.
25:57Droga na Elbląg, piąty kilometr, siódma wieczorem.
26:00Chcemy, żebyś wziął udział w wymianie razem z kapitanem.
26:03Im mniej naszych ludzi w Gdańsku, tym bezpieczniej.
26:06Spotkamy się u Ciebie.
26:07Kiedy?
26:09Pojutrze.
26:19Będziemy tutaj poczekać, boli?
26:22Ła!
26:24Ła!
26:30Uła!
26:33Uła!
26:35Uła!
26:36Uch, niech.
26:38Uch, niech.
26:40Uch, niech.
26:45Jednach 70ięcy.
26:47Jak leci, Max?
26:58A ty co, grasz?
27:00Miałem sen. Chyba zaryzykuję.
27:02Zagraj u mnie, wypłacamy w banku.
27:05Najpierw się rozejrzę.
27:07Masz pewniaki, tylko nie masz za co grać.
27:12Galizna detektywia, co?
27:15Żyje ponad stawy, to się mści.
27:16Aha, szukam tu pewnej damy.
27:20Mąż stracił do niej zaufanie.
27:22Która to?
27:24Filipiakowa.
27:27Filipiakowa chodzi na boki.
27:29No wina.
27:30To która to?
27:32A, ta blondyna z milionem na palcu.
27:44Na co pan je stawia?
27:46Ja na młodość.
27:50I ci przynieść coś do picia.
27:52Dobrze.
27:55A ja grałbym na Atosa.
27:58A to dlaczego?
28:01Znamem jego ojca.
28:03Bardzo porządny koń.
28:05No to koniecznie.
28:07Ach, pan jest dżokejem.
28:10Kiedyś grywałem w water polu, ale koń mi się utopił.
28:15Niech pan przestanie.
28:17Nie, ale tak poważnie.
28:20Poważnie.
28:21To ja...
28:22Pan Filipiak?
28:31Taki jeden łaps bednarski.
28:33Czepia się pańskiej żony.
28:34Aha.
28:37O!
28:44Wygraliśmy, panie water pola.
28:47No.
28:48To teraz czyję siostrę pan zna albo brata?
28:51W co gramy?
28:51Idziemy.
28:54Dokąd?
28:55Pokażę ci coś, czego jeszcze nie widziałaś.
28:57Co?
28:57Papugę.
28:58Mówi, śpiewa, tańczy, gra na mandolinie.
29:00A gdzie to jest?
29:02U mnie w domu.
29:04Jesteś wielki.
29:06Jak nad rzekę ja.
29:08Idziemy.
29:09Nie siadzcie.
29:21Niesiaczku.
29:51Miesiaczku.
29:57Muszę już iść.
30:08A co ty tu za świństwa trzymasz, Miesiaczku?
30:18Kiedyś się zobaczymy?
30:20W przyszłym tygodniu, tak?
30:23Cieszysz się?
30:27Przyjdziesz?
30:28Ale wiesz co?
30:29Wolałabym jednak nie w Gdańsku, bo tu jestem za bardzo widoczna.
30:32To zmień ten pierścionek na półkaratowy.
30:37Półkaratowe to noszą służęce, Miesiaczku.
30:47Nie chciałbyś chyba zadawać się spokojówką?
30:49Co tak nie ręczysz jak piekarski na mękach, Miesiaczku?
31:00Mój biedaczek.
31:05Wiesz co?
31:10Masz tu adres naszego letniego domku.
31:12Teraz jest to mój mąż, ale jak tylko wyjedzie, zaraz dam ci znać.
31:15Proszę bardzo.
31:17I kochasz trochę swoją żabcie, Miesiaczku.
31:19Ja, kochasz.
31:21Pa.
31:22Hmm...
31:30A!
31:47A na to mamy pieniądze, co?
31:49To kolega przyniósł.
31:51I wyperfumował się jak jakaś pierwsza lepsza w całym mieszkaniu czuć.
31:55No to kto to przyniósł, co? Kolega?
31:57Gdzie czuć? Gdzie czuć?
31:59Nic nie czuję.
32:01A, wiem, to nowe mydło, muszę je wyrzucić.
32:05Mydło?
32:07Hmm...
32:09No i jak pan żyje?
32:11Marnuje się pan?
32:13Założyłby pan rodzinę?
32:15Żona?
32:17Pociechy?
32:19Nic z tego pani carowa.
32:23Od małego mnie dzieci nie lubiły.
32:25Co pan mówi?
32:26Poważnie.
32:27Łazi pan tam, gdzie nie potrzeba, co to ja nie wiem.
32:29Jeszcze kiedy jaki bandzior pana...
32:31Matko Najświętsza, nie daj Boże.
32:33Dobra.
32:35Niech pani powie, że jestem w gabinecie.
32:37Kabinet.
32:39Nie takie kabinety już sprzątałam.
32:43Kto?
32:45No...
32:47Jeżeli chcesz mi pomóc, jedenasta wieczorem, biuro złotego runa, sprawa mego życia lęc.
32:59Kto to dał?
33:01A ja wiem, jakiś dzieciak.
33:03Gdzie on jest?
33:04Znaczy ja wiem.
33:05Dal, wzięłam, zamkłam drzwi i koniec.
33:08A stało się co?
33:10No przecież mówiłam.
33:12Bóg mi świadkiem mówiłam, że pan sobie biedę napyta.
33:16Znaczymy.
33:18Znaczymy.
33:34Znaczymy.
33:46Pan Bednarski.
34:04Sławny detektyw.
34:10Przyszedł leś do lęca.
34:12To się nazywa przyjaciel.
34:14Popatrzcie.
34:16Jaki szlachetny.
34:18Jaki wspaniały.
34:20Od początku miałem na ciebie oko.
34:24A tak mnie zainteresowałeś, że postanowiłem spotkać się z tobą.
34:30Dziękuję ci, że przyszedłeś.
34:34Co tak milczysz, gnojku?
34:38Pięknojku.
34:40Pięknojku.
34:42KONIEC
35:12KONIEC
35:26Gdzie jest Lentz?
35:29Niedługo się spotkacie.
35:32Czeka na ciebie.
35:35No i co mi jeszcze powiesz?
35:38Ma pan fajną żonę, panie Filipiak.
35:42KONIEC
35:49A teraz co powiesz?
35:53Nie zmieniam zdania, misiaczku.
35:56Ty w szarzu.
36:02Aaaaah!
36:04Aaaaah!
36:06Aaaaah!
36:08Aaaaah!
36:09Aaaaah!
36:13Aaaaah!
36:14Aaaaah!
36:15Aaaaah!
36:16Aaaaah!
36:17Aaaaah!
36:18Aaaaah!
36:20Aaaaah!
36:21Aaaaah!
36:22Aaaaah!
36:23Aaaaah!
36:24Aaaaah!
36:26wary
36:39Zdjęcia i montaż
37:09No, nie można dłużej czekać. Jadę.
37:21Musiało mu się coś stać. To niemożliwe, żeby zapomniał.
37:25U pana Bednarskiego zdaje się wszystko jest możliwe.
37:29Pani zostaje tu ze Stawickim. To rozkaz.
37:32O dziewiątej wyprowadzi go pani stąd i przewiezie do Gdyni. Tam się spotkamy.
37:36W pani mieszkaniu.
37:38Rozumiem, kapitanie.
37:39Powodzenia.
37:48Co ja bym bez pana zrobił, profesorze?
37:51Beze mnie zrobiłbyś to samo, bo ty jesteś zwariowany.
37:55Przychodzisz tu od lat. Pytasz, słuchasz. Ja mówię. Czy ty z tego korzystasz?
38:01Gdyby nie pańska pomoc.
38:02Pomoc to daje czerwony krzyż, a ja ci daję naukę.
38:07A ty?
38:08No, toś zrobił.
38:10Profesorze, sprawa zaczyna być coraz bardziej niebezpieczna.
38:22Nie wiem, co z lęcem.
38:23Do tego jeszcze wymiana tego szczeniaka.
38:26Muszę tam być.
38:27Niech mi pan załatwi jakieś auto.
38:30Czy ja jestem dyrektor Ford, żebym rozdawał auta?
38:36Chociaż taksówkę.
38:37Taksówka jest bardzo droga.
38:43Proszę, to pana uspokoi.
38:45Nie chcę.
38:47Przepraszam.
38:48Nie szkodzi.
38:49Nie trzeba się tak denerwować.
38:50Kapitan Mokrowiecki jest doskonałym fachowcem.
38:53Fachowcem?
38:55Poznałem tę jego fachowość.
38:58Zmiary, do których nie namawiał, rozszyfruje student pierwszego roku.
39:01Analiza techniczna zajmie im sporo czasu.
39:03A teraz tak.
39:04Ale przed tym, z tymi waszymi poprawkami?
39:07O czym pan mówi?
39:09Co pan dał Mokrowieckiemu?
39:11Dokumentację.
39:14Prawdziwą dokumentację moich urządzeń.
39:17Możecie mnie zamknąć do więzienia.
39:18Możecie wyrzucić z pracy.
39:20Ja muszę uratować syna.
39:23Ani słowa, idziemy.
39:26No ruszcie pan, bo jej łeb rozwale.
39:28Dokąd nas zabieracie?
39:29Na wycieczkę.
39:30Trzeba odetchnąć morskim powietrzem.
39:32KONIEC.
39:34KONIEC.
39:35KONIEC.
39:37KONIEC.
39:38KONIEC.
39:40KONIEC.
39:41KONIEC.
39:43KONIEC.
39:44KONIEC.
39:46KONIEC.
39:47KONIEC.
39:49KONIEC.
39:50KONIEC.
39:52KONIEC.
39:53KONIEC.
39:55KONIEC.
39:56KONIEC.
39:58KONIEC.
39:59KONIEC.
40:01KONIEC.
40:02KONIEC.
40:04KONIEC.
40:05KONIEC.
40:35KONIEC
41:05Pani Jerzy Stawicki, chciałbym zobaczyć pańską twarz.
41:17KONIEC
41:35Goń ich, goń ich. Moi ludzie zaraz tu będą.
41:44KONIEC
42:14KOissionak
42:23KONIEC
42:35KONIEC
42:40KONIEC
43:10KONIEC
43:40KONIEC
43:44KONIEC
43:46KONIEC
43:48KONIEC
43:50KONIEC
43:52KONIEC
43:54KONIEC
43:56KONIEC
43:58Wyglądają autentycznie.
44:00Ale to już ocenią nasi eksperci.
44:04W razie czego mamy przecież autora, co?
44:09Gdzie jest mój syn?
44:13Co z nim zrobiliście?
44:15Po co te nerwy?
44:17Wszystko według umowy.
44:26No!
44:28Śmiało, mały!
44:30Tata przyjechał.
44:32No, panowie, nie wstydźcie się.
44:44To była ciężka robota.
44:46A pani też załatwimy urlop nad morzem.
44:49W Szczecinie nie mogły się pani doczekać.
44:52Potem zwiedzi pani Berlin. Piękne miasto.
44:55Znowu kłamiesz, misiacku.
45:02Uważaj!
45:24Rzuć to, liczę do trzech.
45:26To licz, nie gadaj.
45:28Raz.
45:32Dwa.
45:42Stój!
45:48I coś ty najlepszego zrobiła.
45:50Mógł nam powiedzieć, gdzie jest Lance.
45:59Synu.
46:02Przepraszam.
46:06Nie ma pan do mnie żalur.
46:10Zadzwonię po policję.
46:11Nie.
46:13To nie jest sprawa dla policji.
46:15Proszę zostawić to nam.
46:19Gdzie go trzymacie?
46:23A ten klucz? Od czego?
46:25Nie wiem.
46:26Nie wiesz.
46:27Nie wiesz.
46:28Nie wiesz.
46:29Od szopy.
46:30Nad morzem.
46:31O.
46:32O.
46:33O.
46:34O.
46:35O.
46:36O.
46:37O.
46:38O.
46:39O.
46:40O.
46:41O.
46:42O.
46:43O.
46:44O.
46:45O.
46:46O.
46:47O.
46:48O.
46:49O.
46:50O.
46:51O.
46:52O.
46:53O.
46:54O.
46:55O.
46:56O.
46:57O.
46:58O.
47:03O.
47:04O.
47:09O.
47:10KONIEC
47:41To ja cię wszędzie szukam, a ty sobie tu leżysz.
47:46A mówili, że wyjechałeś do Brazylii.
47:49To co, już wróciłeś?
47:52Nie rozumiem po brazylijsku.
48:00Benowski.
48:02O, to rozumiem.
48:05Nie mogłeś wcześniej?
48:10Nie mogłem.
48:40Zdęskiwa palcem w łocie w tył i w przód.
48:43KONIEC
48:46Konstantin, Opol, Haga, Gdańsk czy Hel?
48:50Morderce wziąć za mordę jego cel.
48:53Szarlopka, dziedzic i Megretta, syn.
48:56Arwia nie sprosta mu państwowych gryń.
48:59Chodź byś niewinny był i nie miał skaz.
49:03Znajdzie po szlaki nasz dedukcji as.
49:06Chodź byś był czysty jak panieńska łza.
49:10Nie masz alibi, strzeż się go jak psa.
49:14Betnarski to detektyw nasz.
49:17Nie będzie Niemiec plumu w twarz.
49:19Betnarski na kłopoty ma zawsze środek złoty.
49:24Czego się martwisz co ty betnarskiego znasz.
49:27Rzecz cała w wielkim skrócie.
49:30Zabili go i uciekł.
49:32Włożył papucie i znów pełni straż.
49:35Gdy pachnie kokainą żony szal.
49:38Gdy rusza morz z dziewczyną w silną dal.
49:41Gdy 200 w małych getrach ostrzy nóż.
49:44Bach magi znika to mi złota ćwierć.
49:48I nic się tym nie przejmuj gwizdać miał.
49:51Rzecz przyjemnego mnie i sobie zrób.
49:54Bo przecież...
49:56Betnarski z nas mój fach i trup.
49:58Na wszystko braw, krewię zerbuj.
50:01Rzecz cała w wielkim skrócie.
50:04Zabili go i uciekł.
50:06Więc hiwam palcem w bucie w tył i w bok i w przód.

Recommended