Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 6/19/2025
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:02:00KONIEC
00:02:02KONIEC
00:02:04KONIEC
00:02:06KONIEC
00:02:08KONIEC
00:02:10KONIEC
00:02:12KONIEC
00:02:14KONIEC
00:02:16KONIEC
00:02:18KONIEC
00:02:26Z głębi deszczowego lata
00:02:28I odległej o trzy wieki epoki
00:02:30Zbliża się ku nam bohater naszej opowieści
00:02:32Ojciec Makary
00:02:34Kwestarz, czyli inkasent
00:02:36Użyczył nam go wraz z jej wątkiem
00:02:38Ksiądz Hugo Kołłątaj, wybitny pisarz oświecenia
00:02:41Makary inkasuje dla zakonu karmelitów
00:02:44Na podstawie licznika wiary i miłosierdzia
00:02:46Który bije w sercach wiernych
00:02:48Dosyć nierówno
00:02:50Sam jest na procencie
00:02:52Uczciwie umiarkowanym, sądząc chociażby po stroju
00:02:54Który nie jest wyzywający
00:02:58Czyżby ten tumult był zapowiedzią
00:03:02Nowego inkasa?
00:03:04Wyraźnie na to wskazuje palec opatrzności
00:03:06Jeszcze odrobinkę powalany błotem
00:03:08Do którego przed chwilą
00:03:10Wepchnął karoce jakiegoś
00:03:12Wielmorzy
00:03:14Taki pustkowiu
00:03:18Nie zdążymy na zamek
00:03:20Do pani piernajowej
00:03:22No róbcie coś
00:03:36Pochwalony jaś niewielmożny
00:03:38Na wieki wieku
00:03:40Woźnica dureń biedy narobił
00:03:42Popacz ojcze
00:03:44Nie małej szybko jechać
00:03:46Jaś niewielmożny
00:03:47Ale i na drogę uważać kazałem
00:03:48Nic nic
00:03:49Woźnica
00:03:50Ściągaj konie
00:03:52O
00:04:00Jak was zwo ojcze?
00:04:02Makary
00:04:04Darujcie ojcze
00:04:06Nie mam nic do darowania wielmożny panie
00:04:08Kwestarz jestem ubogi
00:04:10Zbieraniem się trudnie
00:04:12A kwestarz
00:04:14No ojcze
00:04:16To zmówcie pacierz
00:04:18Za moje zdrowie
00:04:20Dla zdrowia innej sprawy
00:04:22Trzeba wielmożny panie
00:04:23Te zaś skąpi karczmarze
00:04:25W zaszpuntowanych
00:04:26Na amen beczułkach
00:04:27Trzymają
00:04:28Wielkie siły
00:04:29Trzeba
00:04:30Aby szpunt odbić
00:04:31Siły zaś wątłe
00:04:33A teraz ojcze?
00:04:35Coraz lepiej
00:04:39A teraz ojcze?
00:04:40Czuję się wielmożny panie
00:04:42Jakby mnie Matula na nowo zrodziła
00:04:44Cieszę się ojcze
00:04:47Ale czas na nas
00:04:48Gdzie pan Trzaska?
00:04:50W drogę!
00:04:51Szukał pomocy dzielny pan Trzaska
00:04:54A znalazł chwilę zapomnienia
00:04:56Dziewczę stanu niskiego
00:04:58Ale pan Trzaska gotów się schylić
00:05:00Lubimy go zatem brak przesądów klasowych
00:05:10Bywaj wielmożny panie
00:05:12Bywaj
00:05:13Jedziemy
00:05:14Prędzej prędzej
00:05:15Spuścimy się na drodze
00:05:16Panie Trzaska
00:05:17Arto
00:05:18Arto
00:05:19Arto
00:05:20To wyciągną
00:05:21To wyciągną karosę
00:05:22Ojciec
00:05:23I oto ojciec Makary znów w drodze
00:05:26Między dwoma wysiłkami
00:05:28Po wyciągnięciu karocy
00:05:29A przed wyciągnięciem szpuntu
00:05:30U karczmarza Mateusza
00:05:32Karczmarzówna Kasia
00:05:39Jasny promyk tych mrocznych czasów
00:05:41Dywie na nią pieszo
00:05:43Konny zasadniczo
00:05:44Przedstawiciel klasy panującej
00:05:46Murgrabia pobliskiego zamku Firleju
00:05:48Tatuś Karczmarz
00:05:50Chętnie widziałby taki mezalians
00:05:52Z udziałem córki
00:05:53Ale dzielna Kasia
00:05:55Gotowa raczej
00:05:56Rzucić się ze szczytu tej oto drabiny
00:05:58W zupełnie inne objęcia
00:06:01I któż będzie ten szczęśliwy?
00:06:09Nawet z koszykiem na twarzy
00:06:11Poznalibyśmy karczmarza Mateusza po głosie
00:06:13W którym brzmią skąpstwo i chciwość
00:06:18Jutro ule mają być w zamku
00:06:20Zrozumiałeś?
00:06:21Będą mości Murgrabiu
00:06:22Będą
00:06:23Jak tylko Wojtek z wieże zatracone
00:06:25Wróci z przysiłka
00:06:26To go zaraz wyślę
00:06:27Jaki Wojtek?
00:06:28Jasnie chcę widzieć
00:06:29Nie przyjedzie?
00:06:31Łap ci zetnę
00:06:32Tak jest mości Murgrabia
00:06:33Przyjedzie
00:06:34Murgrabia albo przesadzał w ocenie własnej osoby
00:06:41Albo przesadzał płoty
00:06:42I tyle z niego pożytku
00:06:50Mateusz nie będzie nam żadną miarą sympatycznym
00:06:53Jego antyklerykalizm w stosunku do ojca Makarego
00:06:56Płynął z niskich pobudek skąpstwa
00:06:58A my przecież nie lubimy jak coś komuś płynie z niskich pobudek
00:07:02Bywaj
00:07:12W imię ojca syna i ducha
00:07:14Dobry Mateuszu
00:07:15Na wieki nie kówę
00:07:16Niech wszystko co dobre trzyma się twojego doma
00:07:19Nie ma tu nic do wąchania
00:07:26Coś mnie tam w lewej dziurce łechce
00:07:30Prosiacie
00:07:32Prosiacie
00:07:34Nawet nie wiem jak takie coś wygląda
00:07:36Nędza ojcze
00:07:38Nędza i zgroza
00:07:39Gościa nie ujdziesz całymi dniami
00:07:42Nie wierzysz mi?
00:07:44Wierzę
00:07:45Wierzę
00:07:46Wierzę
00:07:47Wszyscy uwierzyli
00:07:49Ja dziw się więc, że co znamienić się obija twoje progi
00:07:53Czymże bowiem przyjąłbyś godnego szlachcica i jego dwór?
00:07:56Tą golizną?
00:07:57Sam chciałem u ciebie coś przekąsić
00:08:00Powiem wpadło mi trochę grosza
00:08:02Ale widzę, że nic z tego
00:08:05Tego
00:08:07Przynieś choć wody bracie
00:08:09Tego ci chyba nie zabrakło
00:08:11A nie, nie, nie zabrakło
00:08:13No to przynieś biedacie
00:08:23Nie lej dużo Mateuszu
00:08:24Woda to nie wino w gardle drapie
00:08:26Łatwo także się przeziębić
00:08:35Czy to prawda Mateuszu, że Kaśkę za mur grabiego wydajesz?
00:08:43Haha, milczysz
00:08:45A więc prawda
00:08:47To ci powiem Mateuszu, że mur grabia nic już nie wart
00:08:52Teraz ta zamku pani Firlejowej ojczowie jezuiczy rządy sprawują
00:08:57Nie dowierzasz moim słowom?
00:09:00A jedź na zamek
00:09:02To uwierzysz
00:09:03I to rychło już przy brawie
00:09:12Marne naśladownictwo cudów w kanie galilejskiej
00:09:15Za pieniądze mogą większe ci da się zdarzyć
00:09:18Miał ojciec Makary swoje małe hobby w płynie
00:09:36Ale w czasach kiedy to ani krzyżówek, ani kina, ani aspiryny na przeziębienie
00:09:41Nie będziemy mu tego wypominać
00:09:43Miękkie masz serce Mateuszu
00:09:48Zawsze mi mięknie na widok srebra
00:09:51Jaś niewielmożnego pana Grasnopolskiego
00:09:54Po drodze spotkałem
00:09:56A także innych szlachciców
00:09:58Chcieli tu do ciebie w gościnę zjechać
00:10:00A kiedy powiedziałam im
00:10:02Jakąś to biedę popatł
00:10:03Zatrzymali się u Mojszego
00:10:05Mam się z nimi spotkać
00:10:06Powiedz, że wszystko jest u mnie
00:10:08Jak wam bracie, ty mnie nie oszukasz
00:10:10Bo śpiężarnia u mnie pełna, sam widzisz
00:10:13Powiedz im, że warto u ciebie stanąć
00:10:17Powiedz
00:10:19Powiedz
00:10:25Czy tu zaraza jakowaś zaległa, że taka ćma?
00:10:32Jestem onów frygęba
00:10:34Herbu dolewaj
00:10:35Jako taki mam być obsłużony sprawnie i szybko
00:10:39Panie Skryba
00:10:41Jak to jest po łacinie?
00:10:44Biz dat quicito dat
00:10:46Właśnie
00:10:47Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia
00:10:50Z typowym przedstawicielem elementów warcholskich
00:10:55Ty klecho, ktoś zacz
00:10:57Laik od zakonu karmelito
00:10:59Chwesta szupowi
00:11:01Świecki jesteś, a suknie zakonne nosisz?
00:11:04Zwyczaj taki, zakonowi służę
00:11:06Zatem to twój druh
00:11:08Pany Itera
00:11:09Mój podręczny uczony
00:11:13Co to skołatanemu umysłowi
00:11:16Konceptem naukowym pomaga
00:11:18A mał mnie za to co popić i pojeść
00:11:20Stać mnie bowiem na takie... takie...
00:11:23Ekspenza
00:11:24Właśnie
00:11:25Ekspensa wydatki
00:11:27Stąd ekspensja
00:11:28Pensja, którą się już wydało
00:11:30Miło mi poznać waćpanów
00:11:33I choć niskiego stanu mniemam
00:11:38Nie mam, że nie pogardzicie w kompanii moją nędzną osobą
00:11:42Zobaczy się, niech jemu też da
00:11:47Ubrałeś się w szapki zakonne?
00:11:50Abyś był bliżej Boga
00:11:52I bliżej grosza
00:11:56Jakbyś zgarnieł, możny panie
00:11:58Nic tak dobrze nie robi człowiekowi jak te dwa zjawiska
00:12:01Ha!
00:12:02Pełna sakwa
00:12:03I dusza wypełniona miłością do Boga
00:12:07Co ty na to, mój skrybom?
00:12:10On bluźni
00:12:14Zostaniesz ukarany za te herezje
00:12:17A vindice manudei
00:12:19Perdito
00:12:21Ekste
00:12:23Właśnie
00:12:25Co powiedziałeś?
00:12:26Drugi warchoł
00:12:28Ani chybi warcholic będzie z pierwszym
00:12:30Eustachy topór
00:12:31Herbu topór jestem
00:12:35Proszę o przyjęcie mnie do stołu
00:12:38Gdyż hołodną jarmarczą siedzieć mnie przy stołu
00:12:43A z których to toporów ważmość się wywodzi?
00:12:47Znałem toporów, co od miecznika trąby się wiedli po kądzieli
00:12:51Z tychże samych, tylko że po tym o jeszcze wyższe koneksje zahaczam
00:12:56Zaszczycony jestem
00:12:58Mateusz wina
00:13:00Kiedyś w przystępie dobrego humoru wetknąłem mu coś do worka
00:13:04Musiało to być coś arcy lekkiego, bo rychło zapomniałem o tym ciężarze i zaric sobie was, miłościwy panie przypomnieć nie mogę
00:13:13Benę
00:13:15Właśnie
00:13:16C...toś wąśt powiedział?
00:13:17Właśnie.
00:13:20Właśnie.
00:13:23Obrotnyś waść w gębie, jak rzadko.
00:13:27Nie dworuj waść nazwiska, bo nie przepuszcza obelgi.
00:13:31Wolę śmierć aniżeli jakoweś przetwinki.
00:13:34A czymże to honor waści na szwang naraziłem?
00:13:38Z nazwiska mojego waści dworujesz.
00:13:40A jak nazwisko waści moja zapomniała?
00:13:43Gęba. Gęba herbu dolewaj.
00:13:45Gęba.
00:13:47Gęba?
00:13:49Gęba.
00:13:51Gęba.
00:13:53I gęba.
00:14:00Iluj bez krawca, bo cię liśnie z boku.
00:14:05No, proszę. Obiecało się, dotrzymało się.
00:14:08Takiego młynca na odpuście w Zawłoczu musiałeś się waść wyupyć.
00:14:13Poczekaj od skuba na wrono.
00:14:16Będziesz mięsta swoje.
00:14:18Czy rzecz to do pomyślenia w dzisiejszym lokalu zakąskowo-rozrywkowym?
00:14:21Nie masz już miejsca na zamach karabelą.
00:14:24Gołą dłonią musisz.
00:14:25Gęba.
00:14:26No, mości gęba.
00:14:28Aż mościanka!
00:14:35Mości!
00:14:37Ha ha ha ha ha!
00:14:39Mości!
00:14:45Wasz poszczowie!
00:14:48A któż to z własnym dywanikiem zjechał pchnąć nam akcją historii?
00:14:54Pilot, król!
00:14:57Pilot!
00:14:59A no wie pan o, jaki król!
00:15:02Gdzie żeś właśnie tak wysmarował gębę?
00:15:09Tak pozwolę, żadnych pilet pis nazwiska!
00:15:12Panowie, a jak was ci nazwiska?
00:15:15Ponufry, gęba, bergu dolewaj!
00:15:18Szlak się cięste, mój panie!
00:15:20Gęba całkiem ładnie!
00:15:23Witam wasz mościowie!
00:15:25Nie wpuścili znajomego nam pana krasnopolskiego na zamek pani Firlejowej ojcowie jezuici.
00:15:29Obawiali się, że ten zabójczy brunet w peruce odwróci zainteresowania wdowy od spraw duchowych ku puchowym.
00:15:40O!
00:15:42Skryba, mój miłościwy panie, schlał się i strasznie miękki w kolanach.
00:15:46A no sum!
00:15:50Głowa słaba.
00:15:52Głowa słaba!
00:15:55Vivat Rex! Morituri te salutat!
00:15:59Morituri te salutat? Co on bredzi, ojcze Makary?
00:16:04Ojciec Makary wygłosił na temat łaciny pana litery uwagę niecenzuralną, więc nie możemy jej przytoczyć, ale dajemy słowo honoru, że bardzo dowcipną.
00:16:14Potwierdził to zresztą i pan Krasnopolski.
00:16:16Trefnisiem mógłbyś zostać na dworze.
00:16:21Zostawiam to niektórym politykom. Straciliby chleb powszedni.
00:16:25Masz rację. A z jakiegoś ty zakonu, ojcze?
00:16:28Utrzymują mnie karmelici.
00:16:29To dobrze. Gorzej byłoby na chlebie ojców jezuitów.
00:16:34Woda!
00:16:35Chyba, że do tych, co na zamku siedzą, ojciec by się przyłączył. Dobrze im tam.
00:16:39Krewniaczkę moją, panią Filajową, pozyskali. Od tej pory nie mogę się na zamek dostać.
00:16:47Nie dopuszczają do niej nikogo.
00:16:59Ale chata! Wykrzyknęli ojcowie jezuici na widok zamku pani Firlejowej i natychmiast się tam wprowadzili.
00:17:05Metraż ich bowiem nie przerażał, a komorne płynęło nie z, a do kieszeni lokatora, z niezliczonych folwarków.
00:17:13Dwie ważne postacie. Z prawej z brodą, ojciec Ignacy, przeor jezuitów oraz pani Firlejowa, wdowa po wojewodzie, z lewej bez brody.
00:17:22Pada i pada.
00:17:25Miałyśmy, ojcze, gości niebiańskich wymodlić. Chociaż w taki deszcz. Czy zechcą zejść na ziemię?
00:17:34O, tego nie wiem na skawa pani.
00:17:36A do piasta koło dzieja przyszli, mimo deszczu.
00:17:41Trochę cierpliwości pani. Te intencje wymodlić trzeba.
00:17:47Dewotka!
00:17:48Dewotka!
00:17:49Dewotka to nie przytyk do skłonności pani Firlejowej, tylko ówczesna nazwa gry w ciciu babkę.
00:18:05Ma być śliczna.
00:18:10Ojcze Bertoldzie!
00:18:19Porzućcie te zabawy, ojcze Bertoldzie. Czas modlów nadszedł.
00:18:22Pani Firlejowa z niecierpliwością oczekuje niebiańskich gości. Nie możemy nadużyć jej zaufania.
00:18:27O, to, to, to!
00:18:28O, to, to!
00:18:37Z czym przychodzisz, synu?
00:18:40Ojcze Ignacy, wrócił wysłannik śledzący karoce. Jaśnie wielmożny pan Krasnopolski, kuzyn naszej świątobliwej pani, zatrzymał się na noc w karczmie Mateusza. Co robić?
00:18:53Pani Firlejowa oddala się w opiekę naszego zakonu, by praktykom duchowym się poświęcić, nie ziemskim sprawom.
00:19:00Co zatem mam czynić, ojcze?
00:19:02Gdyby tu wrócił, powtórz, że pani Firlejowa chora, widzieć go nie chce.
00:19:07Protekcji mur Grabiego szukać będzie.
00:19:11Bez zmartwienia mnie zostaw, bracie.
00:19:15Wola twoja ojcze.
00:19:18Tak, tak, proszę ojca. Duży zamek, duże kłopoty.
00:19:23Niech będzie pochwalony.
00:19:34Cekula seculaorum.
00:19:36Przyniosłem spis inwentarza, wielewny ojcze.
00:19:40Czytaj zatem.
00:19:41Koni sto i czterdzieści jeden, krów i cielaków sto i dwadzieścia cztery.
00:19:51Owiec dwa kroć po sto i baranów.
00:19:55Baranów...
00:19:56Tak, tak. Bracie Furcianie, powiadom o mości mur Grabiego, by z nadejściem nocy wzmocnił strażę na blankach i przy bramie. Gdyby pan Krasnopoński pod zamek zjechał, dajcie mi o tym znać.
00:20:05Stanie się, jak rzekłeś ojca.
00:20:12Odpuszczaj kratę.
00:20:14Hej, Jasiek.
00:20:16Ojciec Furcian kazał dzisiaj szczególnie pilnować.
00:20:19Zwołaj no tam naszy.
00:20:21Dobra, dobra.
00:20:26Hej, hej!
00:20:27A nie śpij no tam!
00:20:30Czaj go tam!
00:20:32A smaczaj na drogę!
00:20:33Na drogę!
00:20:54Nie spało się coś tej nocy panu trzasce.
00:20:58Zmiana ciśnienia, czy co?
00:20:59A może pragnienie jakieś sen mu z powiek płoszyło?
00:21:04Jakaż wszakosz tegoż przyczyna?
00:21:07Kobieta?
00:21:09Wino?
00:21:10Śpiew?
00:21:30Nie.
00:21:31Śpiewać to pan Trzaska raczej nie będzie.
00:21:33Znajdź.
00:21:43Znaczy moc сид dias rifów.
00:21:46Jeszcze
00:21:50No śpiewaj ótyk…
00:21:52Czaj go tam…
00:21:56Najładniej, dohrabie ojciec Magali.
00:21:58Przewrotnaś, Waćpanna, jak Bazylika.
00:22:01Jak tam, Waćpanna? Kaśka.
00:22:05Za chwilę wszyscy wstaną.
00:22:14A szkoda, Waćpanna, do tej roboty?
00:22:16Ubieg mi już właśnie, żadna Waćpanna. Kaśma, żowa córka.
00:22:20Kasia. Kasia.
00:22:22Kaśka.
00:22:23W Krakowie siła ładnych dworach.
00:22:28To ładne.
00:22:32Chcesz? Ja tu wrócę do ciebie.
00:22:35Na święty nigdy.
00:22:36No żartujesz, Waćpanna.
00:22:38Kaśka.
00:22:39Kasia.
00:22:40Kaśka.
00:22:41Kaśka.
00:22:42Kaśka.
00:22:43Kaśka!
00:22:45Obraziłeś mnie, a sąd we śnie.
00:22:47Więc pokrajałem Asana na cztery równe kawałki.
00:22:50Jak to jest po łacinie, panie Skryba?
00:22:52Po łacinie, panie Skryba.
00:22:53Po łacinie nic się nie śni. Tylko po polsku.
00:22:56Ajajaj.
00:22:59A mnie się śniło, ojcze, żeś się dostał do Zamknę.
00:23:03I utorowałeś mi drogę do pani Firlejowej.
00:23:07Tylko tyle miłościwy panie.
00:23:10Śniło mi się, ojcze, że otrzymałeś za to dla klasztoru karmelitów
00:23:15Dwie wsie.
00:23:18No?
00:23:19Podoba ci się?
00:23:21Mój sen, ojcze.
00:23:24A nie widziałeś we śnie wielmożny panie gorzelni jakiejś?
00:23:29Coś mi się przypomina, że była i gorzelnia.
00:23:36Ale za to dobrze pamiętam, że za twoją sprawą
00:23:41Jezuici opuścili zamek na wieki wieków.
00:23:45Amen.
00:23:46Przyjmuję układ miłościwy panie.
00:23:49Bowiem ogromną wagę przywiązuje do wszelakich snów.
00:23:54Ach, sny latwo ulatują.
00:24:01Realia lepiej się pamięta.
00:24:10Chciałbym cię rychlo zobaczyć, ojcze.
00:24:16Z dobrymi wiadomościami.
00:24:18Właśa hojność panie podwoiła mi koncept i przyprawiła skrzydła.
00:24:24A gdzie pan trzaska?
00:24:34A tymczasem w malej, ciasnej komórce
00:24:37młodzi budowali sobie rozległą, szczęśliwą przyszłość
00:24:40opierając ją na świeżym, porannym uczuciu.
00:24:43Coś gadu.
00:24:46Pan trzaska do drogi się ugotuje.
00:24:50Bywaj, ojcze.
00:24:52Bywaj, jas niewielmożny panie.
00:25:13Jesteście mi winni, ojcze.
00:25:19Na początku był jeden dzban i pół.
00:25:22Mylisz się, dobry Mateuszu?
00:25:25Bowiem powiedziane jest, na początku było słowo.
00:25:29Jakie słowo?
00:25:30Jakie słowo?
00:25:31Nie znasz pisma świętego Mateuszu?
00:25:35Grzech twój jest wielki, ale odpuszczam ci winy twoje,
00:25:41jako ty odpuszczasz mi moje.
00:25:44Amen.
00:25:45Amen.
00:25:48Amen.
00:25:54Pamiętaj o układzie ojciec!
00:25:56Zwinął pan krasnopolski swój program z dywanikiem i ufny w obrotność ojca Makarego i powodzenie jego misji na zamek odjeżdża nynie.
00:26:06Co znaczy nynie?
00:26:08Actuellement, теперь.
00:26:12Bywaj, dziewczę, zdrowe mężczyzna mnie woła, że sparafrazujemy słowa pieśni.
00:26:17Mężczyzna, w tym wypadku, pan krasnopolski.
00:26:21Ty nie tu żadnych takich.
00:26:23I bądź miła dla pana Murgrabiego.
00:26:26A jak tego zatraceńca Wojtka spotkasz, to powiedz mu, że...
00:26:29Co powiedzieć?
00:26:30Nie, nie, nie. Już ja sam z nim pogadam.
00:26:34Ja!
00:26:36Ja!
00:26:39Wimaj, ojcze!
00:26:42Dokądże to pszczółko moja?
00:26:45Ulecz apowieść do zamku. Ojciec Ignacy pszczół wielki miłośnik.
00:26:50To czego ryczysz, głupia?
00:26:51Pszczółki lubi?
00:26:53To może i mnie do kompanii zabierzesz.
00:26:56Musiałbyś być pszczółką, ojcze, żeby się na zamek dostać.
00:26:59Nie dziedzisz, aż nie wpuszczają.
00:27:02A lisy?
00:27:03I no wyprawione.
00:27:08O, zły znak, ojcze.
00:27:14Głowie trzeba wierzyć.
00:27:16Nie znaku.
00:27:17To czego nie widać, że się urwało ojcu Makaremu, to haftka przy habicie.
00:27:21Czyżby zły omen na samym początku wyprawy?
00:27:23Bywaj, ojcze!
00:27:24Bywaj, bywaj!
00:27:28Coś mi się widzi, że do zamku wlezie.
00:27:31Nie wlezie!
00:27:33Jak to? Wlezie i nie narażaj mi się acan.
00:27:36Nie wlezie, a gęb topór.
00:27:38Braby zamkną, jak zobaczą taką gębę.
00:27:40Dolewaj!
00:27:41Ach, ty o skupa na wrono!
00:27:44No i znowu.
00:27:46Tracenie sił na prywatne porachunki i prywaty przynosiło w owych czasach krajowi ogromne szkody.
00:27:52Dzisiejsze prywatki mniej sił odbierają, no ale i kraj mamy mniejszy.
00:27:56Sielską miewała scenerię Święta Inkwizycja w Polsce.
00:28:06Mimo to w tej przytulnej stodółce mamy do czynienia z gronem palących bynajmniej nie tyton.
00:28:12Szatan poprzez nogi młodej wiedźmy udiablał dotykające ich kurczęta.
00:28:17Czarownice więc były niejako diabloaktywne.
00:28:20Do wykrywania tej diabloaktywności używano specjalnie czułych przyrządów.
00:28:24Jednym z nich był Wojtek, sługa karczemny, siedemnastowieczny licznik Geigera do wykrywania czarownic.
00:28:37Inkwizycja przesłucha teraz Wojtka. Sługę skarczmy na kozich skałach. Wybliżcie tu, synu.
00:28:56No!
00:29:03Powiedz, jak na sądzie boskim, że ta auto obwiniona jest winna.
00:29:08Jest winna.
00:29:11Jest winna. Pożyczyłem jej dukata i nie oddała.
00:29:17Zadawałeś się z czarownicą, nieszczęśniku?
00:29:20Z jaką czarownicą?
00:29:24Zaśką?
00:29:26I no raz tylko.
00:29:29Za oborką.
00:29:31To i w ciebie wstąpił szatan.
00:29:33Nie wstąpił.
00:29:34Skąd wiesz, nieszczęsny?
00:29:35No bo zaraz musiał do karczmy lecieć. No to kiedy miał wstąpić?
00:29:38To się jeszcze zbada.
00:29:40Czy nie zdążył?
00:29:50I jakież to myśli podsunęła ojcu Ignacemu twarz Wojtka?
00:29:54No tak. Skrzydła damy mu śnieżno piórę. Aureolkę złotą przyprawimy misternej roboty.
00:30:00Lico wypucujemy do czysta. Marzył przeor, gdy usta mówili twardo.
00:30:04Z szatanem się pokumałeś, synu?
00:30:08Gdzie tam szatan powiadajo i ona w szlachcie siedzi.
00:30:12Nie bludnij!
00:30:17A jednak obcowałeś z dziewczyną, synu?
00:30:20I nie chcesz potwierdzić jej nieczystych przewinień?
00:30:24Nie ja jeden.
00:30:30Cała więź za nią latała.
00:30:32I Kuba, i Walet, i Jasio Sosna.
00:30:38A czy wiedziałeś, że za jej diabelską mocą mleko się kwasiło?
00:30:43Nie mam krowet, to mi się nic nie kwasiło.
00:30:46Ściśle poufne. W drugim ulu z prawej ukryty ojciec Makary.
00:30:56Rzecz z Zofią, córką Bartłomieja z Czerny zakończona.
00:31:06Mistrz postąp według prawa.
00:31:08Synu już niejednego święty ogień oczyścił z grzechów.
00:31:12Polamanie kości ocaliło mu duszę.
00:31:15Już mi tam Mateusz płamię kości, jak wrócę do karczmy.
00:31:20Przyjrzyj no się, synu.
00:31:22Ładnie.
00:31:24Odrobione.
00:31:25Ładnie drąciało.
00:31:28Zakosztujesz tych specjalów.
00:31:31Zamiast tego wolałbym kawałek ełbasy.
00:31:34Od wczoraj jestem o suchym pysku.
00:31:35Jedno cię tylko może uratować, synu.
00:32:00Pokora i posłuszeństwo.
00:32:05Zrób kilka kroków.
00:32:06Woda.
00:32:07Bądź mi posłuszny, a uwolnię cię.
00:32:37Od wszelkich zmartwień? Zapamiętaj to sobie.
00:32:53Na co czekacie? Podnoście kratę!
00:32:55Do kogo boję dziecko?
00:32:57Ja do ojca Ignacego z ulami.
00:33:00Ojciec Ignacy święte powinności spełniał, ale wiem, wiem.
00:33:07Ciągaj!
00:33:09Bądź.
00:33:13Ciekań!
00:33:15Ciekań!
00:33:17Ciekań!
00:33:18Ciekań!
00:33:19Ciekań!
00:33:21Ciekań!
00:33:22Strasznych zbójów utrzymacie, ojcze.
00:33:36Diabeł jest podstępny, moje dziecko.
00:33:38Trzeba się wiedzieć na baczności.
00:33:40Kiedy widać, co wiozę?
00:33:41Szatan wszędzie wlezie.
00:33:44Gatowe!
00:33:45Sprawdzał ojciec Bertolt kolana wiernych,
00:33:47czy do modłów sposobne, więc niech nas to nie dziwi.
00:33:52Powiedzcie mości murgrabiemu, że ule przywiezione.
00:34:00Niech się zaraz z nimi zajmie.
00:34:01Dobrze ojciec Bertoltzie.
00:34:04Leczowi od pana murgrabiego powiem, kto poprosi.
00:34:08Przegonię wszystkich.
00:34:11Nie wyniesiecie się.
00:34:14Wytnę w pień.
00:34:16Głowa po głowie.
00:34:19Zobaczysz.
00:34:22Ignacy.
00:34:38Odgrażanie się ojcom jezuitom,
00:34:40alkoholizm winny, gronowy,
00:34:42człuczenie ceramiki niechybnie ludowej,
00:34:44pogoń za dziewczętami,
00:34:45oto czym zabijał murgrabia monotonię
00:34:48zamkowej egzystencji.
00:34:51Mości murgrabio!
00:34:54Szpiegują mnie?
00:34:55Mnie murgrabiego?
00:34:58Łeb ze tle!
00:35:00O ty!
00:35:08Szpiegujesz dla jezuitów?
00:35:09Bóg mi świadkiem, że nie.
00:35:11Z wiadomością do mości murgrabiego.
00:35:12Chcesz, donosisz.
00:35:14Donoszę, że Kaśka przyjechała mości murgrabio.
00:35:16Kaśka!
00:35:17Jako żywo!
00:35:18To czemu nic nie mówisz?
00:35:19Gdzie ty donoszę?
00:35:20Murgrabius zostaniesz!
00:35:28Gdzie ona?
00:35:29W ogrodzie, przy ulach.
00:35:30Duchowny w ulu nie należy do częstych zjawisk.
00:35:43Nasz kwestarz nie był właściwie duchownym,
00:35:45ale był w ulu.
00:35:46Nie chciał się rzucać w uczy.
00:35:47Kasiu!
00:35:47Kasiunia!
00:35:47Hu hu!
00:35:48He he!
00:35:49Kasiu!
00:35:50He he!
00:35:51He he!
00:35:51He he!
00:35:51Kasiu!
00:35:52Kasiu!
00:35:52He he!
00:35:53He he!
00:35:53He he!
00:35:54He he!
00:35:54Kasiu!
00:35:55He he!
00:35:55He he!
00:35:56Pracujcie!
00:35:57Pracujcie!
00:35:57Pracujcie!
00:35:57Pracujcie!
00:35:58Kasia!
00:35:59Jest!
00:36:09Ojcze Makary!
00:36:10Ojcze Makary!
00:36:11A kuku!
00:36:12A kuku!
00:36:13He he he!
00:36:14Toś mi pszczółko słodziutka!
00:36:16Teraz mi nie ujdziesz!
00:36:18Kasiu!
00:36:19Kasiu!
00:36:20Kasiu!
00:36:21Kasiu!
00:36:22Kasiu!
00:36:23Kasiu!
00:36:24Kasia!
00:36:25Kasia!
00:36:26Kasia!
00:36:27Kasia!
00:36:28Kasia!
00:36:29Ojciec Ignacy i ojciec Bertolt byli miłośnikami pasieki, ale Makary, choć Wulu, nie mógł liczyć na ich względy i nie liczył.
00:36:43Once.
00:36:44P cabinet.
00:36:45Ima sta tak p bout estabnie ten model w Netz tangent.
00:36:54Kasiu!
00:36:57Kasia!
00:36:58Kasia!
00:37:00Kasia!
00:37:03Kasia!
00:37:04Kasia!
00:37:06Kasia!"
00:37:06Kasia!
00:37:07Kasia!
00:37:08Kasia!
00:37:09Kasia!
00:37:10Zauważ, zauważ.
00:37:16Jak krowy zaczną śpiewać.
00:37:18Nie zejdziesz?
00:37:20Nie.
00:37:21Dobrze.
00:37:23Dobrze.
00:37:26Głodem cię wezmę.
00:37:29Biedna Kasia znalazła schronienie przed feudalnym uściskiem pośród symbolicznych golembi.
00:37:34I któż jej przyniesie upragniony pokój?
00:37:40Ładny.
00:37:51O, to, to.
00:37:53Przywieziono go z pasieki karczmarza Mateusza?
00:37:55Tak, ojcze, ten i jeszcze jeden słomiany.
00:38:01Oba z pasieki Mateusza.
00:38:03Ten Wojtek też z karczmy Mateusza.
00:38:07A tak jakoś wypadło.
00:38:10Boję się, żeby ten dureń czegoś nie zepsuł.
00:38:13Wieczór będzie uroczysty, podniosły.
00:38:17A niech ojciec będzie spokojny.
00:38:19W karczmie siedzi, z ludźmi obyty.
00:38:22Repetycja wypadła dobrze.
00:38:24Sam przeprowadziłem.
00:38:26A co to? Co to?
00:38:44A co to? Co to?
00:38:49Jak to?
00:38:50Jawa, duszko!
00:38:52Prysz!
00:38:53Pryszczeń!
00:38:54Prysz!
00:38:54Prysz!
00:38:55Prysz!
00:38:55Prysz!
00:38:55Prysz!
00:38:55Prysz!
00:38:56Pszczoły!
00:38:58Mógłby jeszcze Makary bzycząc udawać pszczolę, ale ten wybieg nie przyszedł kwestarzowi do głowy.
00:39:04No co prawda trudno mu się było skupić w takich warunkach.
00:39:07Prysz!
00:39:14No?
00:39:17Pan Krasnopolski z misją do pani Fillejowej mnie wysłał.
00:39:21Z jaką misją?
00:39:25Relikwie z Rzymu przywiezioną pani Fillejowej wręczyć kazał.
00:39:31Gdzie ją masz?
00:39:37Haftka?
00:39:48Haftka!
00:39:51Haftka!
00:39:52Z szaty świętego Józefa odpruła się, gdy wsiadał na osiełka uciekając do Egiptu.
00:39:58Z Rzymu?
00:39:59Z Egiptu.
00:40:00W Rzymie wyjednał audiencję dla pani Fillejowej u ojca świętego.
00:40:07Mówił coś jeszcze?
00:40:13Opowiadał w karczmie, że ojcowie do zamku go nie wpuścili.
00:40:18Majątek po pani Fillejowej chcąc w swoje ręce przejąć.
00:40:23Lamswo!
00:40:24Relikwie przekażę świątobliwej pani Fillejowej, jak tylko ozdrowieje.
00:40:41Co do słów pana Krasnopolskiego, wierzę, że będzie za nie ukarany.
00:40:46A windice manu dei.
00:40:50Gdyż są kłamliwe i świątobliwy nasz zakon szkalujące.
00:40:55Pani Fillejowa wyznała mi, że widzieć go nie chce, gdyż na jej życie pan Krasnopolski dybie majątek chcąc zagarnąć.
00:41:07Dlatego to, bracie, oddala się pod opiekę naszego zakonu.
00:41:12Biedna pani Fillejowa.
00:41:16Gdyby nie wasza opieka, wilebny ojcze, nie wiadomo, co by się stało.
00:41:20Panie Fillejowa.
00:41:22Wklęknij, bracie.
00:41:29Twoja skrucha i prawdomówność rozgrzeszenie ci wyjednały.
00:41:40Stań teraz.
00:41:44Pamiętaj, na nic podstępy.
00:41:47Nawet pszczoły są nam przychylne.
00:41:54A panu Krasnopolskiemu powiedz, żeś misję swoją wypełnę.
00:41:59Tak będzie najlepiej.
00:42:01A resztę zostaw naszemu zakonowi.
00:42:04Znębicie, co jeszcze?
00:42:13Nie śmiałbym prosić.
00:42:15Powiadają na oku, że ojcowie nie radzi obcych w zamku, a tućma się robi wilcy w lasach.
00:42:20Ojcze Bertoldzie, zaprowadźcie naszego gościa do czeladnej.
00:42:39Niech poje i wyśpi się, bo strudzony.
00:42:42I dajcie mu jakiegoś palsamu na jad pszczeli.
00:42:46Bóg wam zapłasł, wredni.
00:42:48Ojcze, będę opowiadał o waszej skromności i hojności.
00:42:59A śledzić mi obdziesia?
00:43:01O, to to.
00:43:02Cóż to?
00:43:20Aureolka z jedną gwiazdką?
00:43:22Ojciec Ignacy w skromności swojej spodziewał się anioła niewysokiej rangi.
00:43:26No ale co na to pani Firlejowa?
00:43:27Ojciec Ignacy wymodlił w niebie się wizytę aniołów.
00:43:37Pani Firlejowa mało o ogromną intencję do aniołów, którzy piasta kołodzieja nawiedzili.
00:43:44Dzisiaj właśnie.
00:43:47Co?
00:43:49Żelni dzieją się.
00:43:51Piękni być muszą.
00:43:53Cali w światłości.
00:43:54I skrzydła złociste mieć muszą.
00:43:56Pachnący wolnościami.
00:43:59Żal mi ciebie, ojcze.
00:44:01Taka okazja nie trafia się często.
00:44:04Ileż to lat minęło od czasów piasta kołodzieja.
00:44:07Ja rzucę tylko okiem i zaraz wracam.
00:44:09Siedź tu, ojcze.
00:44:10Myśl, jakby tu wymknąć się z zamku, nie opuszczała kwestarza ani na chwilę.
00:44:30No, powiedzmy prawie ani na chwilę.
00:44:36Żelni, ojcze.
00:44:37KONIEC
00:45:07Wolniej, syn, wolniej.
00:45:16Pani Firlejowa wraz z otoczeniem pragnęła oglądać anioła równie gorąco jak współczesny Polak telewizja.
00:45:24I jak on gotowa była uwierzyć, że pokazują jej prawdziwego anioła.
00:45:28Zresztą jedyne kryterium, jakim mogła się posługiwać przy oglądaniu, to aniołowie, którzy nawiedzili piasta kolodzieja,
00:45:34a ci, jak głosiła legenda, niczym się od ludzi nie różnili, kromie zapachu cudnego.
00:45:41Więc też i Wojtek, rad nie rad, pachniał cudnie, zgodnie z zaleceniem ojca Ignacego.
00:46:04Powiedz mi, aniele przeczysty, czy mąż mój Mikołaj, wojewoda krakowski, szczęśliwy w niebie?
00:46:29Szczęśliwy w panie.
00:46:38A Tymoteusz, ojciec mój podskarbich królewskich, szczęśliwy.
00:46:43Tymoteusz?
00:46:45Podskarbich.
00:46:51Szczęśliwy.
00:46:51Och, modlę się za nich codzień, tak?
00:46:55Czy oni, aby o tym wiedzą, co?
00:46:57Ale co by nie wiedzieli?
00:46:58Och, och, och.
00:47:02Łażą po niebie i długą się jak jabli.
00:47:09Zatem grzeszą.
00:47:13Dają sobie radę.
00:47:16Nie dają sobie radę.
00:47:18Nie dają sobie radę.
00:47:19Nie dziw się pani, że nasz cherubin nie daje jasnej odpowiedzi.
00:47:27W niebie jest taka mnogość dusz, że nawet aniołowie nie znają wszystkich.
00:47:33Nie znają wojewodów krakowskich?
00:47:38Jak to, aniele przeczysty?
00:47:39Nie spotkałeś w niebie kanclerza wielkiego koronnego Jana Fryderyka?
00:47:49A wojewodziny Adelajdy?
00:47:56Adelajdy.
00:47:56A dlaczegoś aniele mój sam przybył tu z niebios?
00:48:06Do piasta was dwóch przyszło.
00:48:08Do chłopa kołodzieja.
00:48:11A ja jestem wyżej urodzona.
00:48:13A tego to ja już nie wiem.
00:48:17Może to byli bracia.
00:48:19Ja jestem sam.
00:48:34Dajcie znak kapeli, niech grają.
00:48:36Tańczcie, aż ojcze czyńcie swoje.
00:48:40Dawid tańcem wielbił pana.
00:48:43Kapela!
00:48:44Kapela!
00:48:44Czy aniołowie tańczą?
00:49:05Ten nie.
00:49:06Okazuje się, że anioł tylko do różańca, a nie do tańca, nie zadowalał pani Firlejowej.
00:49:15Ceniąc i w aniolach pierwiastek męski, była w swej pobożności bardzo kobieca.
00:49:23Miałeś mi ojcze dwóch aniołów przysłać.
00:49:26Mieli być od piasta kołodzieja.
00:49:28I z informacjami o wojewodzie.
00:49:32Mieli tańczyć.
00:49:33Przyrzekam, że na niedzielę wymodlę dwóch aniołów.
00:49:39Zaczynam powątpiewać w skuteczność waszych modłów.
00:49:42Bo ten był jakiś taki...
00:49:44Nic nie wiedział.
00:49:45Bo...
00:49:46Bo to był anioł stróż.
00:49:50Ach to...
00:49:53Mogłeś mnie ojcze uprzedzić.
00:49:55O co innego bym pytała, tak?
00:49:58Czy co on sobie o mnie pomyśli?
00:49:59Sądziłem, iż sama pani poznasz.
00:50:01Jesteś jakby święta.
00:50:04Muszę naprawić błąd.
00:50:07Poproś go by był w następną niedzielę.
00:50:09Ale ten drugi musi być od wojewodów kragowskich.
00:50:12Będę o to szarliwie.
00:50:14Prosić niebiosa.
00:50:15Makarego wystraszyły trzymane często po ówczesnych zamkach psy rasy dog arlekin.
00:50:33Większy pies, mniejszy suka.
00:50:35Ale strach w obu wypadkach ogromny.
00:50:38Hej, psy! A mnie?
00:50:39Co za hałasy czynicie?
00:50:41Wieczór taki jak ten ciszą powinieneś uszanować.
00:50:47Nie z psami igraszki czynić.
00:50:49Same wyskoczyły.
00:50:51Od drzwi jej mościanki Korycińskiej ledwo mi odciągnął.
00:50:54Korycińskiej?
00:50:56Wracaj na komnaty, tam cię potrzebują.
00:51:00Ojciec Bertolt podążał w stronę komnat pani Korycińskiej,
00:51:03by niewątpliwie dać nową okazję duchowi do zatriumfowania nad ciałem.
00:51:07Ojciec Bertoltzie, dokąd to, ojciec Bertoltzie?
00:51:18Czas modlów wieczornych nadszedł.
00:51:22Wyszedłem, żeby się skupić.
00:51:26O, niebo, gwiazdy, droga mleczna.
00:51:31O, droga mleczna.
00:51:37Zejdźcie, ojcze, z drogi mlecznej na ziemię i chodźcie do mnie.
00:51:43Pani Fidlejowa czeka.
00:51:45Musimy dobrze pomyśleć, co robić, by koniecznie znaleźć jeszcze jednego anioła.
00:51:53O, dwa, dwa.
00:51:54Poszli?
00:52:07Poszli.
00:52:10Bogu niech będą dzięki.
00:52:13Dziękiwać pań.
00:52:14Korycińska, wdowa po kanclerzu koronnym.
00:52:18Makaryk, kwestasz odka...
00:52:19Psy zostawili.
00:52:23Kaśko na straży postawiony.
00:52:26Co za wieczór?
00:52:29Ach, cudowny.
00:52:31Niebo czyste.
00:52:33Gwiazdy, droga mleczna.
00:52:36Gościniec by się przydał.
00:52:37Jak ja stąd wylezę?
00:52:41Znam sposób jeden.
00:52:44Jaki?
00:52:49W tym miejscu z całym naciskiem przypominamy, że ojciec Makary był świeckim sługą karmelitów, że nie miał święceń.
00:52:55I dlatego kokietowanie go przez panią Korycińską było grzechem, ale nie z tych śmiertelnych.
00:53:02Ranka trzeba doczekać.
00:53:07Prędszych sposobów ważmość pani nie znasz.
00:53:17Nie, to jedyny.
00:53:23A mimo to Rutko-Rycińskich wygasł po mieczu zasobieskiego.
00:53:37Daj, Jatko.
00:53:40Ciebie trzeba głodem wziąć.
00:53:44Dawniej było inaczej.
00:53:47Murkrawia trzymał swoje dziewki na górze.
00:53:51Moje były na dole.
00:53:53Kłamieś.
00:53:53O, widzisz tę bliznę?
00:53:57Jedną taką, cośmy ją tu trzymali, to chcieli nam odbić.
00:54:02Wiesz, cośmy z nimi zrobili?
00:54:04Co?
00:54:06Wycięliśmy w pień.
00:54:10Dadzą ci ojcowie jezuici, jak się dowiedzą, że mnie tu trzymasz.
00:54:13Nie, ojcowie jezuici.
00:54:15Oni ciebie za nic mają.
00:54:17Znajdzie się taki, co się o mnie upomni.
00:54:20Długo na to będziesz czekać.
00:54:24Przestań.
00:54:25No, przestań, no.
00:54:35Długo to dzieszę, że tak za mną dreptać od posług pan Wojtka.
00:54:39Wojtek!
00:54:42Wojtek!
00:54:42I odejdę z tą, jak nie powiecie, że jest Kaśka.
00:54:44Cóż to, Asad?
00:54:45A to posług się nająłeś u Mateusza.
00:54:47Zresztą jedzą?
00:54:48Tylko bez awantur!
00:54:51Wojtek, zwierzę zatracone!
00:54:54No, no, będę dało cię, czy co?
00:54:56Do kuchni!
00:54:58Marsz do kuchni!
00:54:59Gdzie Kaśka?
00:55:01Do kuchni!
00:55:02Do kuchni!
00:55:04Marsz do kuchni!
00:55:05A!
00:55:10I te, gdzie masz kościowie!
00:55:15Coż to, ojcze?
00:55:20Czy na zamku tak nudno, że do nas przyszedłeś?
00:55:23Jak byś zgadł, panie Topór?
00:55:25Nuda i lenistwo uzacznej pani Firlejowej.
00:55:28Uprosili mnie ojcowie jezuici,
00:55:31abym dla nich jakoweś kroto chwilę przygotował
00:55:34i odegrać raczył.
00:55:35Czukam kogoś do pomocy,
00:55:37bo sam nie dam rady dogodzić ojcom.
00:55:39Wyborni to znawcy!
00:55:41Sztuk wszelakich!
00:55:43A może być ważno, kąpani się zgodził?
00:55:46Gdzie idzie komediantów szukać?
00:55:48Chociaż jest niejeden taki, o!
00:55:50Witaj, zacny Mateuszu!
00:55:53Chybki dziś w nogach nasz gospodarz!
00:55:56I grzej mu się na duszy robi, gdy was ojcze zobaczy!
00:55:59Witaj, mojści Trzasko!
00:56:00Witaj, ojcze!
00:56:01Słuchaj, mileńki!
00:56:03Zabierzesz się ze mną w pewnej sprawie!
00:56:06Nie! Skończyłem ze służbą!
00:56:07Kogo innego szukaj, ojcze!
00:56:09Kaśka w niebezpieczeństwie!
00:56:12Coś ci powiedzieli, ojcze?
00:56:17Co wam tak, ojcze w rząt wskakuje?
00:56:19Za dużo w nim powietrza, bracie!
00:56:21Długą pościł!
00:56:24Widzę, że ojciec dobra swoje przepija!
00:56:27Gdybym płacił Aniele za to, co bym wypił,
00:56:31nasz kraj już by dawno w pacht poszedł!
00:56:34Ale w Polsce nie braknie takich, co chajną rękę mają!
00:56:43Przebaczcie, ojcze, żartowaliście, a ja o Kasie niespokojny.
00:56:46Zawiruszyła się gdzieś dziewczyna.
00:56:48Nie żartowałem, mojści Trzaska.
00:56:49Murgrabia trzyma dziewczynę w zamku na wieży.
00:56:52Murgrabia?
00:56:52A tyś myślał, że kto?
00:56:54Nie wiesz, gdzie pokój Kaśki?
00:56:55Łeb mu utnę!
00:56:58No nie daruję, jakiem Trzaska!
00:57:00Nie wiesz, gdzie jej pokój?
00:57:01Kasi?
00:57:03Tak, na górze.
00:57:06Niechmy, ojcze!
00:57:07Jutro rano muszę jeszcze coś załatwić.
00:57:08Sam mówiłeś, żeby jechać!
00:57:09Powiedziałem jutro rano!
00:57:11No nie daruję, porachuję się z tym łotrem!
00:57:14Sam pojadę, kiedy nie chcę!
00:57:15Zaczekaj, bo przeżujesz moje plany!
00:57:17Ej, hej!
00:57:27Nie mam tam!
00:57:29Jakiś igieś jest na drodze!
00:57:31Do murgrabiego, cnerać!
00:57:36Czemu mącisz ciszę tego zamku, synu?
00:57:39Dziewczynę uwięzioną mi w wieży, sprawiedliwości żądam!
00:57:42Szukaj sprawiedliwości gdzie indziej.
00:57:44My tu praktykom duchownym oddajemy się.
00:57:47Każe ojcze podnieść kratę, a sam dojdę sprawiedliwości!
00:57:51Murgrabia takie rozkazy wydać może.
00:57:53Jego szukam!
00:57:56My, biedni słudzy zakonni pani Firlejowej,
00:57:59posługom duchownym oddani,
00:58:02nie nam wtrącać się w sprawy murgrabiego.
00:58:04Do króla się uda!
00:58:06Król? Daleko, panie.
00:58:09Każdy lank krakowski tu zjedzie!
00:58:14Pani Firlejowa ogromnie spokój ceni,
00:58:17prze to nikogo do siebie nie dopuszcza.
00:58:24Pozwól mi wejść ojcze,
00:58:26a sprawię się szybko i bez hałasu.
00:58:28Nie mogę, synu.
00:58:30To ojciec trzymasz tym językiem?
00:58:34Zaczekaj, synu!
00:58:37Znam sposób, byś odzyskał to, coś stracił.
00:58:41Czego żądasz, ojcze?
00:58:43Pokory i posłuszeństwa.
00:58:45Tym razem mamy już do czynienia z dwoma aniołami.
00:58:58Niewykwalifikowanym aniolem stróżem,
00:59:00Jan Fryderyk i aniolem Cherubinem.
00:59:07Czy anioł Cherubin tańczy?
00:59:09Tańczy, miłościwa pani, tańczy.
00:59:11Tak zwiewnie, jak tylko aniołowie tańczyć potrafią.
00:59:14Och, jakże szczęśliwa!
00:59:17Brak aureoli i pewne roztargnienie
00:59:20kompensowała u Cherubina znajomość tańców.
00:59:22W dniu tak uroczystym
00:59:26zapisuję zakonowi
00:59:28w darze dozgonnym
00:59:29Ciedrce,
00:59:32Żbik,
00:59:34Paczultowice,
00:59:36Dubę,
00:59:38Dubę...
00:59:39I Czernę.
00:59:41I Czernę.
00:59:43I Czernę.
00:59:45Gmur Grabia wdrapuje się na lawetę,
00:59:54sam będąc wycelowaną w bezbronną kasie armatą żądzy.
00:59:59Chcesz być panią?
01:00:01Nie.
01:00:03Wina.
01:00:04Te.
01:00:05Do żarcia was, czy coś nie masz?
01:00:07Głodnam.
01:00:08Głodnaś.
01:00:10A tam na sali
01:00:12piesiadują
01:00:13anioły,
01:00:17jesuici
01:00:17i ona wierzy im.
01:00:21Za Rosją wodzą,
01:00:23a ona im wierzy.
01:00:26Ty powinnaś być panią tego zamku.
01:00:30Tylko ty.
01:00:35Upadek feudalizmu rozpoczął się w XVII wieku.
01:00:43Co to jest, Charubinie?
01:00:48Rapier, miłościwa pani.
01:00:49Rapier?
01:00:50Taniowie noszą rapier?
01:00:52Jestem przy Świętym Jerzym.
01:00:54Ach, tak.
01:00:57Jesteś więc szlachcicem.
01:01:00Nie tak jak tamten.
01:01:02O nią struszę.
01:01:05A gdzie jest mościmur Grabia?
01:01:07To w niebie o nim wiedzą?
01:01:10Wszystko wiedzą.
01:01:12I wszystko widzą.
01:01:16Święty Piotr rozkazał mi, jak będę na ziemi,
01:01:19żebym go posłał do piekła.
01:01:21Straszne Boże miej go w opiece.
01:01:23Tu Święty Boże nie pomoże.
01:01:25Ze Świętym Pietrem żartów nie ma.
01:01:27Prawda?
01:01:28Bracie aniele?
01:01:29Dokądże to, święci aniołowie,
01:01:34trwać w uciechach będziecie, co?
01:01:37Bramy nieba wam otworzyłem o oznaczonej porze,
01:01:39a wy tu zabawy urządzacie?
01:01:42Mnie starego na niebieskim przeciągu zostawiliście,
01:01:44a przez ten czas rozmaite łazęgi do nieba się dostają?
01:01:47Marsz mi zaraz do nieba.
01:02:03Na wieczne tam pozostanie.
01:02:04Panie.
01:02:05Nie jestem dla ciebie żadnym panem.
01:02:07Hunt w ocie coś zaufania niebieskiego nadużył.
01:02:09Daruś, Święty Pietrze.
01:02:11Daruś.
01:02:11Wstawaj, obiesiu.
01:02:13Daruś.
01:02:14Za sprawą naszego zakonu uczyniony,
01:02:17Święty Piotr cię odwiedził na przyczynek.
01:02:20Czy go?
01:02:20Ja nie pójdę.
01:02:21Ze mnie żaden anioł z namowienia tu przyszedł.
01:02:24Daruś, Święty Pietrze.
01:02:25Nie, żyj mi poboczej.
01:02:27Ale spytaj Mateusza.
01:02:29Skarczu, rakosił, skałgach.
01:02:30O Ci Święty Pietrze.
01:02:31Stryptiz anioła w tych czasach mógł być poczytany wyłącznie za dzieło szatana.
01:02:44A że Wojtek okazał się w dodatku szatanem stryptizu,
01:02:47wrażenie na Pani Firlejowej zrobił piorunujące.
01:02:49O!
01:02:50O!
01:02:51O!
01:02:52O!
01:02:53Pomóżcie!
01:02:54Pomóżcie!
01:02:55Pomóżcie!
01:02:56Kaśka!
01:02:59Pomóżcie!
01:03:00Kaśka!
01:03:01Pomóżcie!
01:03:02Kaśka!
01:03:04Pomóżcie!
01:03:05Kaśka!
01:03:06Kaśka!
01:03:07Kaśka!
01:03:08Kaśka!
01:03:09I nędźniku!
01:03:10Ty!
01:03:11Archanioł Gabriel!
01:03:12Aaaaaa!
01:03:13Ha, ha, ha, ha!
01:03:14Mój danie na stróżu!
01:03:15Kaśka!
01:03:16Kaśka!
01:03:17Kaśka!
01:03:18Kaśka!
01:03:19Kaśka!
01:03:20Kaśka!
01:03:21Kaśka!
01:03:22Kaśka!
01:03:27Zdemaskowany przez ojca Makarego żart z aniołami tak oburzył Panią Firlejową,
01:03:31że wymówiła gościnę ojcom jezuitom.
01:03:33Nie mogłam ich na zamku trzymać.
01:03:35Nawet aniołów nie potrafili wymodlić.
01:03:37Nie martw się Pani, Pan Trzaska po ojców karmelitów.
01:03:40Pojechał.
01:03:41Powinni już być.
01:03:42No tak.
01:03:44A ci braciszkowie jakby do przysiółka leźli.
01:03:47Są!
01:03:48Nawet rychlej niż mnie małem.
01:03:50Pójdziesz ze mną ojcze, powitać ojców karmelitów?
01:03:53Widz was jeszcze dworek Pani.
01:03:55Ja zajmę się kuchnią, aby godnie przyjąć ojców karmelitów.
01:03:59Tak.
01:04:00Pościli długo na te intencje Pani.
01:04:05Ojcowie karmelici dzielili się na bosych i trzewiczkowych, ale te niuanse nie dotyczyły dachu nad głową, który i jedni i drudzy cenili sobie bardzo.
01:04:17Trudno zresztą było nie cenić sobie dachu Pani Firlejowej.
01:04:51Ojciec, siedem razy w tygodniu.
01:04:57Siedlce sto i piętnaście.
01:05:00Paczuntowice sto i dwadzieścia.
01:05:03Żbik sto i osiemnaście.
01:05:07Duba trzykroć po pięćdziesiąt.
01:05:14I czerna.
01:05:16I czerna.
01:05:20Przyjmij Pani Wielmorze.
01:05:22W boju byli razem.
01:05:24Opowiem ci o jego ostatnich chwilach.
01:05:26Ale ojcowie jezuici mówili mi, że Pan Krasno Polski na mój majątek dybie.
01:05:32Powiadali ci także miłościwa Pani, że od aniołów nawiedzona zostaniesz.
01:05:39Wybacz mi ojcze. Dzięki ci za to co zrobiłeś.
01:05:43Jadę zatem do Wielmorzy miłościwa Pani.
01:05:46Dobrze jedź. Powiedz memu kuzynowi, że rada będę z jego przybycia na zamek.
01:05:51Dzięki ci Pani.
01:05:52A powiedz mu jeszcze, że po mężu moim, Mikołaju Wojewodzie Krakowskim, dobra mu się w spadku należą.
01:05:58Sama mu to powiesz miłościwa Pani, niespodziankę z tego czyniąc.
01:06:11Powiedz mi ojcze, czy ojcowie karmelici cuda jakieś czynić potrafią?
01:06:17No powiedz, to bym chciała niebuszczyka męża na jawie zobaczyć.
01:06:23Tego tematu wolał Makary nie rozwijać.
01:06:26Późno już się robi miłościwa Pani.
01:06:29Czas mi jechać.
01:06:32Ostrożnie jest niewielmożna Pani. Sztokień.
01:06:47Pszczółek mi najbardziej żal, ojcze Bartoldzie.
01:06:51Zmarnują się.
01:06:53Czwarta klepsydra mnie.
01:06:55Gdy mnie małeś, ojcze, że tamtej pszczółce sam dym zaszkodzi, co?
01:07:00Niebo nas ukarało za brak czujności.
01:07:04Ostrożnie, ojcze, ostrożnie!
01:07:07Toto, ostrożność. O niej zapomnieliśmy.
01:07:12Nie mówmy o blędach.
01:07:14Nie buzlużmy ofiarę z naszego cierpienia.
01:07:18Czy nadal wierzysz, ojcze Bartoldzie, uległość Pana Murgraviego?
01:07:26Ojcowie karbelici tak udogadzają,
01:07:29że sam się naszemu zakonowi ofiarował z pomocą
01:07:34szczególną zaś intencję ma do kwestora.
01:07:37Piąta klepsydra mija.
01:07:41Uważasz więc, ojcze, że trzeba pomóc zacnemu Panu Murgraviemu?
01:07:51Pszczółek mi najbardziej żal, ojcze.
01:07:54Marnują się.
01:07:56Idą!
01:07:58O, sami swoi.
01:08:08Tylko Pan Litera, jakby jakiś nieswój.
01:08:14Coś niedobrego szykuje się dla ojca Makarego
01:08:19na klepisku tej ponurej stodułki.
01:08:22Nominę Patris.
01:08:30Amen.
01:08:32Zatem możemy przystąpić do sprawy.
01:08:40Nieznany tu bliżej, a podający się jako Józef Litera skryba,
01:08:46niech powie, co wie.
01:08:49Świadcz, Panie Litera, przytomnie.
01:08:56Coś widział.
01:08:58Niebo na ciebie patrzy.
01:09:01Quoddam Dei vidi.
01:09:03Mów po naszemu, mój synu.
01:09:05Widziałem.
01:09:06To jest, słyszałem.
01:09:09To jest, widziałem i słyszałem.
01:09:14W karczmie u Mateusza pewnego razu na kozich skałkach.
01:09:20Oj, Panie Litera, my w przeciwieństwie do Pana
01:09:23choć może i sypnęlibyśmy ojca Makarego ze strachu przed inkwizycją,
01:09:26ale jednak mielibyśmy przynajmniej niesmak.
01:09:33Pomału.
01:09:34Jakiejście ludzie jadą do zemku?
01:09:43Dzisiaj się połudzie jadą na damku!
01:10:00W imieniu instygatora krakowskiego. Otwierać.
01:10:03In nomine patris.
01:10:05In nomine patris.
01:10:07Kwestarz od waszego zakonu.
01:10:08Zwany ma kary. Popadł w grzechy wielkie, urągając Bożym i ludzkim prawom i jako taki stanie przed sądem, aby karę należy tą ponieść.
01:10:21A to? Za pobratanie się z mocami nieczystymi, z inkubami i sukubami.
01:10:27A to? Zabluźnienie Bogu i naigrawanie się ze świętych aniołów i świętych patronów.
01:10:34Powiedz wtedy, ojcze, czy ma stanąć przed sądem Bożym przez wasz zakon bogobojnie uczynionym, jako brat zakonny, czyli też przed sądem świeckim, instygatorem na czele i z pomocą świętej inkwizycji, jako laik, bez wszelkiej więzi z klasztorem.
01:10:55Zakonny on ci jest, czy laik?
01:10:57Laik jest.
01:11:03Amen.
01:11:05No i kwestuj tu dla takich.
01:11:08Amen.
01:11:11Na konie!
01:11:12Może pan jeszcze kiedy wpadnie?
01:11:20Zawołali ojcowie karmelici w ślad za odjeżdżającym instygatorem.
01:11:24My jednak obawiamy się, że wpadnie zupełnie kto inny.
01:11:31Czy aby nie ojciec Makary?
01:11:34Nie narzekaj wasz na nudę, gdy piwnice masz pełne.
01:11:39Wina u nas nigdy nie zabraknie.
01:11:41A zostawcie choć łyk na mój powrót.
01:11:45Nie zapominaj o nas, ojcze.
01:11:47I wracaj prędko.
01:11:49W drodze zaś bądź ostrożny.
01:11:51Przejazd przez jar niebezpieczny.
01:11:53Droga stroma i kamienista.
01:11:55Pamiętaj.
01:11:56A was, mościowie, w drogę jakowoś się wybieracie?
01:12:01Odprowadzamy cię, jak przystało na sługę pani Firlejowej.
01:12:26Bywaj!
01:12:45Masz mości! Masz mości!
01:12:47Nie drzuj się, durniu.
01:12:49Słyszę przecie.
01:12:50Twoi ludzie czekają ukryci w jarze.
01:12:53Kwestas zaraz tam będzie.
01:12:54Musimy się spieszyć.
01:13:04Lubiłam ludź owych czasów
01:13:06igrać wśród skałek z niebezpiecznym przedmiotem w dłoni.
01:13:09Straszenie panny palaszem,
01:13:11rozśmieszanie się z obopólne,
01:13:12gonienie się i się dopadanie.
01:13:14Oto popularne rozrywki młodzieży
01:13:16na świeżym powietrzu XVII stulecia.
01:13:24A liści Wojtkowi nie igraszki w głowie,
01:13:31kiedy tak biegnie Zdyszany
01:13:32i takimi wieściami nabrzmialy,
01:13:35że jakie młodzi usłyszą,
01:13:36zaraz i pustot im się odechce.
01:13:38No to się ojca Makarego chcą usmażyć.
01:13:43Cóż osłoninaczek posmażyli?
01:13:45No, ktoś mówi, że...
01:13:46Gadaj go rzeczy.
01:13:48No, przez sąd go skazali na spalenie.
01:13:52Jaki sąd? Kto skazał?
01:13:54I...
01:13:55inkwizycja ojca igracego.
01:13:56Głupstwa wygadujesz.
01:13:58No to ja wiedziałem,
01:13:59jak go prowadzi związanego na spalenie
01:14:01na plac wedle piecza.
01:14:02No głupiś, no przecież ojciec Makary był od karmelitów.
01:14:04Ja tam nie wiem, kogo im wolno smażyć, a kogo nie.
01:14:08Ojca Makarego prowadzili na spalenie.
01:14:10Na własne oczy bym widział.
01:14:12Plac wedle pieczar, mówisz?
01:14:16Zdyszku!
01:14:18Zaczekaj!
01:14:22Zdyszku!
01:14:26Wrony!
01:14:27Wrony!
01:14:28Konia skradła!
01:14:30Konia skradła!
01:14:31Wrony!
01:14:32Wrony!
01:14:33Zdyszku!
01:14:34Wrony!
01:14:35Wrony!
01:14:36Wrony!
01:14:37Szwady!
01:14:38Szwady!
01:14:39Wróki nastąpią!
01:14:41Wojna!
01:14:42Wojna!
01:14:42Wojna!
01:14:43Wojna!
01:14:43Wojna!
01:14:44Wojna!
01:14:44Wojna!
01:14:45Wojna!
01:14:46Wojna!
01:14:47Wojna!
01:14:48Wojna!
01:14:49Wojna!
01:14:50Wojna!
01:14:51Wojna!
01:14:54Może zdążą,
01:14:55żeby chociaż kropla ześcił.
01:14:58Ale czy zdążą?
01:14:59Lubo sterzą i dziony Makary,
01:15:02nie bając żadnego urodzenia...
01:15:05Urodzenie mąd!
01:15:07Tak stoi napisane!
01:15:10Ja też tu stoję, bo kiedyś mnie Matula urodziła!
01:15:14To napisane to święte!
01:15:17Od tej chwili jesteś pozaśmiertelnymi i głosu nie masz!
01:15:21Głos jeszcze mam, tylko w gardle wyschłanamy!
01:15:25Dali byście jakiś kufelek,
01:15:28bo on długo pościł i gorąc!
01:15:31Okrutny!
01:15:33Czytaj dalej.
01:15:34Sąd zachowując należącemu cyrkumstancje,
01:15:40według dekretów i konfesat wyznanych przez powolanie godnych świadków,
01:15:51ku zbudowaniu obyczajów,
01:15:54każąc nieczystość wszelką!
01:15:57Zdążą!
01:16:07E, nie zdążą!
01:16:14Mistrzu, postąp wedle prawa!
01:16:18Zdążą!
01:16:21Rajcowie miasta Krakowa powiedzieli,
01:16:24że kata więcej nie dadzą,
01:16:26bo mają go dla wygody własnych obywateli!
01:16:33A może zdążą?
01:16:36Podpalisz?
01:16:38Nie!
01:16:39A ty Józła!
01:16:48No Józła, idź podpal!
01:16:52Nie, od tego je kat jak owal.
01:16:58A ten twój?
01:17:01No, zapłacimy!
01:17:06Zdążą!
01:17:09Na zmagania dobrego kowala z nikczymnym pomocnikiem
01:17:12ojciec Makary patrzał ze swego stosu już z mężną rezygnacją.
01:17:16Ale my, którzy wiemy o nadciągającej odsieczy,
01:17:18zdajemy sobie sprawę, jak cenna jest każda chwila z boki.
01:17:30Oj, nie zdążą.
01:17:33Zdążą!
01:17:39Zdążą!
01:17:42Zdążą!
01:17:45Zdążą!
01:17:47Zdążą!
01:17:49Zdążą!
01:17:50Dzielna Kasia potrafiła oddzielić sprawy wiary od postawy moralnej jej głosicieli.
01:18:17Sama była wierząca, ale złych mnichów potrafiła gromić jak święty Michał Diabła.
01:18:26Ludzie, by mi na pomoc, a ja tu nadwiedrycham z gorąca!
01:18:37Odwiedźcie!
01:18:38Wycięstwo!
01:18:40Masz!
01:18:42Strajco, wyłasz!
01:18:44Wyłasz!
01:18:45Zujdziesz!
01:18:46Odwiedź na słowo!
01:18:47Odwiedź!
01:18:49Odwiedź!
01:19:04A jakaś znajoma gömba!
01:19:06Pozwolę!
01:19:08Odwiedź!
01:19:08Te próbki męstwa pana Litery nas nie zmylą.
01:19:19A coś wyprawiał w stodółce, mościsz, mato?
01:19:21Chodź to.
01:19:34No.
01:19:48Bywaj, aniołku.
01:19:49Bywaj, ojcze.
01:19:53Bywaj, Kasiu, bywaj.
01:19:55No, no, no.
01:19:57A trzymaj go krótko.
01:19:59Chłop lubi światem go nic.
01:20:02Mateusz niesie makaremu gratisowy dzban wina?
01:20:06Świat się kończy.
01:20:11Jak spotkasz pana Potockiego, a także innych szlachciców,
01:20:16to im powiedz, że u mnie...
01:20:19Ej, nic im nie mów.
01:20:24Dobrze.
01:20:25Powiem, nic tak dobrze nie robi, jak u ich starego wina.
01:20:31Brak nam będzie jego gęby.
01:20:33Bywajcie!
01:20:39Dam ja ci gębę, oskubana wrono.
01:20:51Wrono!
01:20:51Stoje waj!
01:20:53No co?
01:20:56Jakie będą dalsze dzieje bohaterów historii, która właśnie dobiega końca?
01:21:03Ojciec Makary bezpieczny.
01:21:04No, w każdym razie do żniw.
01:21:18Kasię osłoni przed konsekwencjami jej odważnego czynu dzielny pan Trzaska.
01:21:23Pana Trzaskę pan Krasnopolski,
01:21:25pana Krasnopolskiego pani Firlejowa,
01:21:27panią Firlejową Fortuna
01:21:28i wszystko będzie dobrze.
01:21:31Muzyka
01:21:33Muzyka
01:21:45Muzyka
01:21:46Muzyka
01:21:47Muzyka
01:21:47Muzyka
01:21:48Muzyka