Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 5/31/2025
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:02:00KONIEC
00:02:30KONIEC
00:02:32KONIEC
00:02:34KONIEC
00:02:54KONIEC
00:02:56KONIEC
00:02:58A marudzić, że świat jest smutny, że jest źle, nie rozumie mnie, jak można faktycznie, na świecie jest ślicznie, niech ten Cogdera przyjdzie tu, a ja powiem mu, tak.
00:03:10Ach, jak przyjemnie powysać się wśród war, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dar. Ach, jak przyjemnie radosny płynie śpiew, że szumi, szumi woda i młoda, szumi krew i tak urodzo, tak po oczu, serce bije w dar, gdy jest pogoda, szumi woda, tak na mało brak do szczęścia.
00:03:32Ach, jak przyjemnie powysać się wśród war, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dar. Ach, jak przyjemnie powysać się wśród war, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dar. Ach, jak przyjemnie radosny płynie śpiew, że szumi, szumi woda i płynie sobie w dar, gdy jest pogoda, szumi woda, tak na mało brak do szczęścia.
00:04:02Niech pan lepiej uważa i nie terazuje drogi. O, przepraszam. To nie wolno się zatrzymywać. Tu jest teren szkoły, odstępstęp zbroniony. Tak. O czym? No to mogę się przedstawić. Co to ma znaczyć? Niech pan puści. To nasza woda, niech pan puści. No co pan? Ojej, jak uchodź. O, ale niech pan puści. Niech pan, proszę puści.
00:04:24Proszę pana, tu po prostu jest zbroniony. Proszę odjechać.
00:04:34Nasza woda, niech pan odejdzie. Proszę pana, co to jest takiego?
00:04:39S 수도
00:05:04Dzień dobry, panienki.
00:05:19Co to?
00:05:22Niesłychałem.
00:05:30Proszę.
00:05:34Proszę pani przełożonej, dwie minuty po dziewiątej, a klasa pusta. Cóż to jest?
00:05:41Rzeczywiście spóźniły się.
00:05:44A cóż, sport, piękna rzecz.
00:05:48Muszę także zwrócić uwagę, że dziewczęta na tych wyprawach sportowych śpiewają nieodpowiednie piosenki.
00:05:55Jako profesor śpiewu nie mogę pozwolić na takie jazzbandy murzyńskie.
00:06:01To psuje głos i słuch.
00:06:04Przesadza pan, panie profesorze.
00:06:07Tu nie konserwatorium.
00:06:09Kształcimy dziewczęta na przyszłe dobre żony i matki.
00:06:13No właśnie, właśnie. Śpiew kształci młode dusze, ale nie taki śpiew.
00:06:18Nie widzę nic złego w takiej niewinnej piosence.
00:06:25Na pozór to brzmi niewinnie, no ale ten dziki murzyński rytm i te frywolne słowa.
00:06:33Demoralizacja.
00:06:36Ot co tkwi w takich piosenkach.
00:06:38Taki miał noc i takie uszy.
00:06:44Głupia jesteś.
00:06:45Wcale nie był taki brzyd.
00:06:47To panieki, panieki, Helenka się zakochała.
00:06:51Oczarował ją ten pirat szlodkich ból.
00:06:55Właśnie, że nie.
00:06:57Wcale mi się nie podoba.
00:06:58Nie.
00:06:58Uwaga, uwaga, biegłusz idzie.
00:07:00Nie biegłusz, biegłusz, biegłusz.
00:07:14Co to jest?
00:07:19Widzę, że panienkom jest wesoło.
00:07:28Co? Co tak brzęczy?
00:07:39Znowu pewno Pietrusińska.
00:07:42Ja, panie profesorze?
00:07:43Absolutnie.
00:07:46Panie profesorze, to jakaś mucha, taka duża mucha.
00:07:49Tak, jak wiedziałam, jak wleciała przez okno.
00:07:51Mucha.
00:07:52Mucha.
00:07:53Znam te niewinne muchy.
00:07:56Zaczynamy.
00:07:58Uwaga.
00:07:58Panie Janie, panie Janie, panie Janie, panie Janie, panie Janie.
00:08:10Wszystkie z nami biją, wszystkie z nami biją, wszystkie z nami biją, wszystkie z nami biją.
00:08:18Wszystkie z nami biją, wszystkie z nami biją.
00:08:21Panie Janie, panie Janie, panie Janie, panie Janie, panie Janie.
00:08:28Wranion w stanie, wranion w stanie,
00:08:31Wszystkie w zlej wbiją,
00:08:34Wszystkie w zlej wbiją,
00:08:37Wszystkie w zlej wbiją,
00:08:39Wszystkie w zlej wbiją,
00:08:41Bim-bam-bom, bim-bam-bom,
00:08:45Bim-bam-bom, bim-bam-bom, bim-bam-bom.
00:08:48Kto tam basem śpiewa?
00:08:50Oso, że to ktoś z ulicy.
00:08:51A, a to proszę nie słuchać.
00:08:58Bardzo źle panienki dziś śpiewały.
00:09:01Na następną lekcję panie...
00:09:17Wstyd, żeby dorosłe panny
00:09:20Miały takie głupie żarty w głowie.
00:09:28To, co panie tu śpiewały, nazywa się kanon.
00:09:37Na następnej lekcji przejdziemy do bardziej skomplikowanych form muzycznych.
00:09:42Pieje przy oknie.
00:09:44Ojej, ten pirat podniósł i lis.
00:09:47Aha, pomyślisz, że to do niego świetny kawał.
00:09:49To wcale nie jest takie śmieszne. To jest okropne. Co robić?
00:09:52Co robić?
00:10:02Halo! Panie, Panie Pirat! Panie Pirat!
00:10:05Proszę Panie!
00:10:06Wiosłem nie dostanę?
00:10:07Proszę Pana, ten list.
00:10:08Dziękuję.
00:10:09Dostanę.
00:10:10Właśnie, chciałam wyjaśnić, proszę Pana, że ten list to jest...
00:10:12Co to jest?
00:10:13Proszę w tej chwili stąd odejść!
00:10:15Niech pan apie na stąd się oddali. Tu nie wolno.
00:10:22Stryjczyk, nie poznałeś mnie?
00:10:24Stefan? A ty skąd?
00:10:26Jestem na urlopie, przyjechałem motorówką i wstąpiłem do stryja. No, bój się.
00:10:30Ale także pokój, bój się mnie oszalałeś. Cóż to za sposób dziki?
00:10:33Co to stryjczyk się nie cieszy?
00:10:35Nie, nie cieszę się. Każda twoja wizyta kończy się dla mnie kompromitanem.
00:10:39Pamiętam jeszcze Plock. Bardzo ładnie było. Mój bratanek wlazi po pijanemu na dach szkoły i śpiewa serenady. Tak?
00:10:48Racja. Ale co to? Ogród zoologiczny? Co ja stryjcia będę przez kraty oglądał?
00:10:53Niech nas stryjcia każe bramu otworzyć i mnie wpuścić.
00:10:55Wykluczone! To jest instytut dla dziewcząt. Mężczyzną wstęp wzbroniony. Idź stąd, spotkamy się na mieście.
00:11:02A to ładne przyjęcie. Do widzenia.
00:11:05Stefan, a może ci potrzebne pieniądze?
00:11:11Nie, dziękuję.
00:11:12A jak ci będą potrzebne to zadzwoń.
00:11:14Ale nie waż mi się tu przychodzić. Nie życzę sobie.
00:11:24O! Pan jeszcze czeka na pana profesora?
00:11:27Już wolny proszę pana. Mogę zameldować.
00:11:30Nie, dziękuję. Nie trzeba.
00:11:32Ale panie, panie, chileczkę. Może pan pali?
00:11:37Dziękuję. Owszem.
00:11:39Proszę.
00:11:40Dziękuję.
00:11:41Proszę pana. Co jest ta panienka ta?
00:11:44Która? Ta w tych ciemnych okularach?
00:11:47Dziękuję. Nie, nie, nie. Ta szatynka tam. Nie się zdaje, że ją znam.
00:11:53O, to jest panna roliczówna. Dziękuję.
00:11:56Pana roliczówna.
00:11:57Tak, córka pana prezesa rolicza.
00:11:59Aha.
00:12:00O, proszę pana. Pan prezes rolicz to wielka figura w naszej szkole.
00:12:05Tak. Prezes rady opiekuńczej.
00:12:08Tak, pewnie pan słyszał o nim. Zakłady chemiczne, rolicz, kosmetyka, mydła, perfony. Co chciał pan zapalić?
00:12:23Aha.
00:12:24Proszę bardzo.
00:12:25A, dziękuję.
00:12:26Proszę pomąchać. Co to jest? Czekolada. Czekolada? Proszę. Niech pan poliże. Śmiało.
00:12:55O, proszę. Co to jest? Czekolada. Czekolada. Proszę. Kurka czekoladowa.
00:13:07Aha, rozumiem. Bomba z niespodzianką, a w środku mydełką. Bomba.
00:13:16Tak, ma pan rację. To będzie bomba, petarda, mina pod mojego konkurenta pana Roksy.
00:13:22Tego wynalazku mi nie ukradnie. Choć od lat brakuje wszystkie moje pomysły. Ale tym razem, panie Roksy, zje pan diabła. Uwaga.
00:13:34Antoni, woda, prędznik. Jest, panie prezesie. Dziękuję. Za chwilę. Popatrzyjcie, panowie, fenomen dwudziestego wieku.
00:13:44Czekolada. Czekolada, co?
00:13:48Czekolada, co?
00:13:50Panowie, kto z nas nie był dzieckiem, radiekawy?
00:13:56Kto z nas lubił szyć, panowie, radie żaden?
00:14:00Mycie dla dziecka była dotąd zawsze torturą. A od dziś staje się rozkoszą, przyjemnością zabawą. Hop, hop, hop, hop.
00:14:10Cziup, cziup, panowie, hop. Cziup, cziup, panowie.
00:14:14Zachwyczające. Fenomenalne.
00:14:16Teraz ja.
00:14:22A jakie składniki? Czy może pan nam w przybliżeniu zdradzić receptę?
00:14:26Uuu, jeszcze nie teraz. Muszę się strzec, bo ten stary gangster Roksy szpieguje mnie na każdym kroku.
00:14:32Ale za tydzień na posiedzeniu koncernu odsłonie karty.
00:14:36Właśnie przed chwilą wysłałem mojego sekretarza do banku, ażeby wydobył receptę ze skarbca.
00:14:46KONIEC
00:14:50KONIEC
00:14:52KONIEC
00:14:54KONIEC
00:14:58KONIEC
00:15:00KONIEC
00:15:02KONIEC
00:15:04KONIEC
00:15:06KONIEC
00:15:08KONIEC
00:15:10KONIEC
00:15:12KONIEC
00:15:14KONIEC
00:15:16KONIEC
00:15:18KONIEC
00:15:20KONIEC
00:15:22KONIEC
00:15:24KONIEC
00:15:26KONIEC
00:15:28KONIEC
00:15:30KONIEC
00:15:32KONIEC
00:15:34KONIEC
00:15:36Dzień dobry.
00:16:06Zapadli na mnie.
00:16:07Co? Gdzie reczarda?
00:16:09Jest uratowana narażeniem życia.
00:16:17Jest.
00:16:20No więc kto na pana napad?
00:16:23Co? Koń na pana napad?
00:16:26Konkurencja nie śpi.
00:16:27Roksi.
00:16:28Co? Roksi?
00:16:29A ktożby inny?
00:16:30Teraz poruszy niebo i ziemię, aby nam wydrzeć tajemnicę.
00:16:33Periculum in mora?
00:16:35Racja. No więc co robić?
00:16:37Momencik. Chwila skupienia.
00:16:41A przestań, że pan skubać tę wargę, bo mnie pan denerwuje.
00:16:48Przepraszam. Znalazłem. Eureka.
00:16:51Co? O. Co o?
00:16:53Tu. Co tu?
00:16:54Mówię. Co?
00:16:55Tu trzeba schować.
00:16:57Musi się pan nauczyć na pamięć.
00:16:59Z głowy nikt nie wykradnie.
00:17:01A wie pan?
00:17:02Nie jest pan taki grudny, jak pan wygląda.
00:17:04Wcale dobra myśl.
00:17:05Na pamięć, co?
00:17:06Spróbuję.
00:17:07N-A-O-5 fluidum amylium sulfuricum 004 natrum bicarbonicum 20003 natrum causticum 3005.
00:17:23Pięcie. O jojoj.
00:17:27Jakie to trudne.
00:17:29Ja nie wiem, czy ja się tego nauczę.
00:17:31Wie pan, już w szkole tak mi tę Moses tak mi tenighym,
00:17:35chciałem podejść takie tempo w uczeniu się miałem.
00:17:39A co tam?
00:17:41Przepraszam, czy pan przypomniał? Mieliśmy jechać, pojaśnimy.
00:17:44Masz tobie na śmierć zapomniałem.
00:17:47Swannon...
00:18:06I co, pójdziesz na te randkę?
00:18:08Sama nie wiem, bo mówię, historia!
00:18:11Ja ci mówię, idź ki, znane twoją ręką, więc myślisz go oddech, a jak nie będzie chciał oddać.
00:18:15O, niech tylko spróbuje już, my sobie z nim damy radę.
00:18:19O, świetna słówka, proszę pani.
00:18:22A posaliłaś?
00:18:24Proszę.
00:18:25Panienki?
00:18:26Witam, witam, młode w kłocie.
00:18:29A, Prywa!
00:18:30No nareszcie przyszedłeś, myślałam, zapomniałeś o mnie.
00:18:33Ostatnio mnie zaniedbujesz.
00:18:35O, interesy, kłopoty, kochanie.
00:18:38Ale za to dziś wieczorem zabieram cię ze sobą.
00:18:41Paniu, ile pani przełożona pozwoli, to?
00:18:43A naturalnie, panie prezesie.
00:18:45A, to, to tak ślicznie.
00:18:47Co wy takiego smacznego gotuje, to?
00:18:49Twoja ulubiona zupka, groszkowa.
00:18:51Groszowa!
00:18:52Groszowa!
00:18:53A, to coś tu jest troszkę, tak?
00:18:55Lubię go nosową, głupkę.
00:18:57Groszowa, groszowa.
00:18:59Groszowa, groszowa.
00:19:01A, to świetnie.
00:19:03Nasze dziewczynka świetnie gotuje.
00:19:05Panienki, spalesz, spalesz,
00:19:07na grę, to świetnie, świetnie, świetnie, świetnie, świetnie, świetnie.
00:19:09Świetnie, świetnie, świetnie, świetnie.
00:19:11Świetnie, miletka, tej mili, miletki, ciebie.
00:19:13Proszę, babciusz.
00:19:15A, a pan sekretarz też może spróbuje?
00:19:19A, naturalnie, naturalnie, panie sekretarzu.
00:19:23Bardzo prosimy.
00:19:24Ale pan ma szczęście, panie sekretarzu.
00:19:26Dzisiaj zupka wcale nie jest przypalona.
00:19:29Pachnie cudownie.
00:19:31Pięknie, proszę, panie sekretarzu.
00:19:33Dziękuję, dziękuję.
00:19:35Co się stało z panem przychodzą?
00:19:37Gorące.
00:19:39Świetnie, bardzo dziękuję.
00:19:43To prawa jestem zachwycony.
00:19:45Brawo, brawo, moja gospodzie.
00:19:47Bardzo się cieszę, panie prezesie.
00:19:49No ale teraz już nie będę paniom przeszkadzał.
00:19:51Do widzenia, do widzenia.
00:19:53Dzień dobry. Dzień dobry. Dzień dobry, córeczku kochaną.
00:19:57Wieczorem przyjadę.
00:19:58Wieczorem? Nie wiem, czy mi pewnie będzie głowa wolała.
00:20:03Jak to?
00:20:12Miły Panie, czekam na Ciebie dziś o 6 koło wierzby nad wodą.
00:20:18Jestem taka niespokojna.
00:20:21Nocami w gwiazdy spoglądam i myślę z lękiem.
00:20:25Jak poeczki, pazdy spoglądam.
00:20:30Nocami w gwiazdy spoglądam i myślę z lękiem.
00:20:37Że jutro może odejdziesz, zapomnisz mnie.
00:20:43Lecz wiem, co zrobię, zaśpiewam w Tobie piosenkę.
00:20:50Już mam spokój i już nie lękam się.
00:20:59Bo nie zapomnisz mnie, Ty moją piosenkę spamiętasz.
00:21:07Melodii jest sila zaklęta i czar i moc.
00:21:14A choć zapomnisz mnie, piosenkę usłyszysz tę żewną.
00:21:21I tęsknić już będziesz na pewno co dzień, co noc.
00:21:27Co dzień, co noc.
00:21:29Co dzień, co noc.
00:21:31Co dzień, co noc.
00:21:33Co dzień, co noc.
00:21:35Co dzień, co noc.
00:21:37Co dzień, co noc.
00:21:39Co dzień, co noc.
00:21:41Co dzień, co noc.
00:21:43Co dzień, co noc.
00:21:44Co dzień, co noc.
00:21:45Co dzień, co noc.
00:21:50Co dzień, co noc. Co dzień, co noc.
00:22:04Dzień dobry wieczór.
00:22:05Pani jest wyjątkowo punktualna.
00:22:07Pan się myli.
00:22:08Ależ nie, wyjątkowo punktualna, proszę.
00:22:10Pan się myli.
00:22:11Ja nie przyszłam po to, żeby przyjść, tylko przyszłam po to, żeby panu powiedzieć, że ten lis...
00:22:15Lis, śliczny lis.
00:22:17Wie pani, umiem go nawet na pamięć. Dzięki piosence. Nocami w gwiazde spoglące.
00:22:22Ten list wcale nie był do pana.
00:22:24Jak to nie do mnie? Wyraźnie do mnie. Miły pani...
00:22:27O, właśnie. Pan wcale nie jest miły.
00:22:30Ten list to miał być żart. Wypadł przypadkiem przez oko, a pan go podniósł. Proszę mi go oddać.
00:22:34A jeżeli go nie odda.
00:22:36Odda pan.
00:22:37Odda pan.
00:22:38Odda pan.
00:22:39Odda pan.
00:22:40Odda pan.
00:22:43Na pomoc.
00:22:44Na pomoc.
00:22:45Ani、 panie, Kingsley Bridget,ильordsjy.
00:22:47Proszę pana.
00:22:48Co pan robi? Nież panny tonie.
00:22:49N sorry!
00:22:50O, no czza!
00:22:52No czza panie, panie...
00:22:54Jaki mendqua!
00:22:55Miido Basically.
00:22:56Oha família, ta jest zamknięta.
00:22:58O ay steไป...
00:23:03apostolata!
00:23:07...
00:23:09...
00:23:17Proszę Pana!
00:23:19Proszę Pana, żyje Pan!
00:23:21Jeszcze nie wiem, zobaczę!
00:23:25Proszę Pani, bo ten Pan to no i ognęły, bo żyje i sam jeszcze nie wie!
00:23:29No, no i się trzyma, trzeba go gdzieś ułożyć, najlepiej u Pana Frankiewicza.
00:23:33Pędzimy do pana Freda!
00:23:35Chodźmy do pana Freda!
00:23:37Proszę pana Freda!
00:23:48Jak się pan czuje? Lepiej?
00:23:50O, dziękuję.
00:23:52Znacznie lepiej.
00:23:54Jak to się stało?
00:23:56Pewno samobójstwo z braku środków do życia.
00:23:59Nie.
00:24:01Nie.
00:24:02Z braku wzajemności.
00:24:04Zawód miłosny.
00:24:06Takie szczegóły mnie nie interesują.
00:24:09Panienki, proszę stąd wyjść.
00:24:11Proszę poprosić pana profesora.
00:24:13Jestem, jestem pani przełożono.
00:24:17To naprawdę jest mi tak przykro,
00:24:19że taki wypadek, a mnie przy tym nie było.
00:24:21Jako jedyny mężczyzna...
00:24:23Proszę panie przełożony, jako topielec grąd,
00:24:25żeby do góry nogami leżał.
00:24:27Proszę dostawić się, a potem mu dać coś ciepłego.
00:24:29Ja położyłem termometr.
00:24:31Panie profesorze, termometr tu niepotrzebny.
00:24:33Słusznie, słusznie.
00:24:34Możemy mu dać trochę wody.
00:24:35Panie wody miał dosyć.
00:24:37Pani przełożono, niech się pani przestanie denerwować.
00:24:39Ja się będę denerwowała.
00:24:41Alkoholu mu dać parę większych z pieprzem i będzie dobrze.
00:24:45No spokojnie, spokojnie.
00:24:47Przyniosę zaraz coś na wzmocnienie.
00:24:49A pan niech przypilnuje chorego.
00:24:51Dobrze, dobrze pani przełożono.
00:24:53Prześ skłuszyłem wojsku jako sanitariusz.
00:25:03Stefan?
00:25:04Ty?
00:25:05Co to znaczy?
00:25:06Topielec jestem.
00:25:08Sam tu nie przyszedłem.
00:25:10Przynieśli mnie.
00:25:11A to twoja nowa sztuczka, żeby mnie skompromitować.
00:25:15Stryju, słowo daję.
00:25:18Po dachach już nie będę więcej...
00:25:20Ani mi się wasz pisnąć, że jesteś moim bratankiem, że moje nazwisko.
00:25:24Ja z twoimi sprawkami nie chcę mieć nic wspólnego.
00:25:27Proszę pani przełożony, ten człowiek jest zdrow jak ryba i wy...
00:25:35Właśnie ryba.
00:25:36Wiedział pan kiedy rybę, żeby tak jęczała?
00:25:38Sanitariusz.
00:25:39Wodę Kolońsko ma pan?
00:25:41Mam wodę.
00:25:42Proszę, proszę, niech pan pije.
00:25:44Koniak to bardzo dobra rzecz.
00:25:46Chociaż czysta z pieprzem grubo lepsza.
00:25:48Koląc w sobie ma.
00:25:50Niech pan to usunie.
00:25:52Widać facet nietrunkowy, bo się krzywi.
00:25:55Woda Kolońska dobrze panu zrobi.
00:25:57Niech pan na przeskronie.
00:25:58Ale pieprzów, skarpetki mu nasypać.
00:26:01To też dobrze robi.
00:26:02Zaraz przyniesę.
00:26:06No, zostawiamy teraz pacjenta samego.
00:26:09Niech się prześpi.
00:26:10Do widzenia, panie.
00:26:12Panie, jak pan się właściwie nazywa?
00:26:15O, bardzo przepraszam.
00:26:17Nie przestać bym się pani.
00:26:19Nazywam się...
00:26:21O...
00:26:25Roksi.
00:26:27Stefan Roksi.
00:26:29Do widzenia, panie Roksi.
00:26:32Życzę polepszenia.
00:26:33Chodźmy.
00:26:34Pan też, profesorze, posiedzi pan u mnie.
00:26:36Zobaczymy się za chwilę, panie Roksi.
00:26:40Proszę panie Roksi.
00:26:45Panie Roksi.
00:26:48Pani Roksi.
00:26:49Wspisałyście się doskonale.
00:26:50Brawo, brawo.
00:26:51Panielki, panielki.
00:26:52Podobno to było samochód.
00:26:55Jak może u papcy taki był mokszy, siedzić za...
00:26:59Świetnie, dziuchy, dziuchy moje dziewczynki.
00:27:02I dla Pana.
00:27:04A, pogratulować, Pani pupilki spisały się po bohaterstwie.
00:27:09Bardzo leczniejszy, przez dziś.
00:27:11Wiem, słyszałem, słyszałem, dzielne dziewczynki.
00:27:15To zaszczyt dla mnie, że jestem prezesem rady opiekuńczej takiego instytutu.
00:27:22Wychowanie fizyczne to nasza specjalna troska.
00:27:26Słusznie, sport, tężyzna, a przede wszystkim woda.
00:27:30Woda i mydło.
00:27:35Już od jakiegoś czasu nosiłem się z pewną myślą.
00:27:38A dziś zdecydowałem się ostatecznie.
00:27:41Na terenie szkoły postawię paski mowy.
00:27:46A?
00:27:48Panie prezesie, dziewczęta, słyszycie?
00:27:52Nie wzięłem prezesie!
00:27:54Nie, nie, nie, nie, nie, nie.
00:27:56Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
00:28:01Dosyć tej mistyfikacji.
00:28:04Jesteś suchy, jesteś zdrow, możesz odejść.
00:28:07Ja serdecznie słyaszkowi dziękuję za suche przyjęcie.
00:28:11Przyjęcie. Do widzenia. Nie będę się narzucał. Żegnam.
00:28:18O, wszystko do góry nogami powywracał, kochana rodzinka.
00:28:27Proszę.
00:28:31Czy nasz pacjent jeszcze śpi?
00:28:34Nie, proszę pani przełożony. Jest już zdrów i kazałem mu wynieść się.
00:28:38Co takiego? Co pan narobił?
00:28:41Jak pan mógł wypuścić tego człowieka? Pan prezes się nim interesuje.
00:28:45Pan prezes?
00:28:46Tak, pan prezes. Za uratowanie tego człowieka ma ufundować basen zimowy dla instytutu.
00:28:52A pan wypędza sprawcę tego radosnego faktu.
00:28:55Sprawcę tego radosnego basenu? To ja nic nie rozumiem. Ale może go jeszcze dogonię.
00:29:00Stefan, Stefan, wróć, błagam ci.
00:29:03Co? Wrócić? Żeby mnie syj jeszcze raz kazał wyrzucić?
00:29:06Nie, nie wyrzucę. Będę cierpiał, a nie wyrzucę.
00:29:09No, nie odchodź. Nie kompromituj mnie.
00:29:12Przychodzę kompromitacja. Wychodzę kompromitacja. Ja nic nie rozumiem.
00:29:15Ja też nie. Ale, kochany stefeczku, są rzeczy pod słońcem, o których filozofom się nie śniło.
00:29:21A cóż dopiero mnie? Chodź, błagam cię, no chodź.
00:29:24Dzień dobry.
00:29:25Dzień dobry.
00:29:26Dzień dobry.
00:29:27Dzień dobry.
00:29:28Dzień dobry.
00:29:29Dzień dobry. Dzień dobry.
00:29:30Dzień dobry. Dzień dobry.
00:29:31Dzień dobry.
00:29:32Dzień dobry.
00:29:33Dzień dobry.
00:29:34Dzień dobry.
00:29:35Dzień dobry.
00:29:36Dzień dobry.
00:29:37Dzień dobry.
00:29:38Dzień dobry.
00:29:39Dzień dobry.
00:29:40Dzień dobry.
00:29:41Dzień dobry.
00:29:42Dzień dobry.
00:29:43Dzień dobry.
00:29:44Dzień dobry.
00:29:45Dzień dobry.
00:29:46Dzień dobry.
00:29:47Dzień dobry.
00:29:48Dzień dobry.
00:29:49Dzień dobry.
00:29:50Dzień dobry.
00:29:51Dzień dobry.
00:29:52Dzień dobry.
00:29:53Dzień dobry.
00:29:54Dzień dobry.
00:29:55Dzień dobry.
00:29:56Dzień dobry.
00:29:57Dzień dobry.
00:29:58Dzień dobry.
00:29:59Dzień dobry.
00:30:00Jedynaka, pani przełożona rybkę smażoną przesyła, panienki znowuż legaminę upiekły, nie ma co jak być samobójcą.
00:30:12Ale czy nie za dużo tego wszystkiego dla mnie?
00:30:14O, proszę pana, od przybytku nigdy głowa nie boli. Tylko, tylko tych. Papirosów ma pan za dużo, to nie zdrowo, proszę pana.
00:30:24Ale tam pani nie zdrowo. I pan też zapali.
00:30:27Dziękuję. W szczęśliwą godzinę wpadł pan do tej wody. Nie jeden by tak chciał wpaść. Jak pan będzie czego potrzebował, to proszę zadzwonić.
00:30:40Dobrze, dobrze, dziękuję, zadzwonię.
00:30:42Kolej stać się wśród pal, gdy szumi, szumi woda i bój mnie sobie wda. Jak przyjemnie radozy płynie śpiew, że szumi, szumi woda, a w żyłach szumi krew.
00:30:59Stać! Znowu zamach na moje życie?
00:31:03Nie, nie, nie, nie, nie. Niech pan puści. Przecież mam pana przeprosić. Nie chciałam, żeby pan wpadł do wody.
00:31:09Co to dla mnie? O, bardzo dziękuję. No to zgoda między nami.
00:31:16Zgoda.
00:31:17No to w takim razie mogę pani nawet ten list oddać. Trochę zmięty i zamazany.
00:31:22Pan go tak ładnie śpiewał.
00:31:24A, bo myślałem, że to do mnie. Gwiazdy spoglądam i patrzę z rękiem. Bardzo ładnie. Szkoda, że nie do mnie.
00:31:33Nie był do pana, ale teraz jest. Pan jest bardzo miły.
00:31:41N, A, O, H, O, Panie. Wysłuchaj mi pan. N, A, O, H, O. Pięć. Co pięć?
00:32:00H, O, Pięć.
00:32:01No więc co, że pięć panie? No więc co, ja nie wiem, że jest pięć? Co mi pan będzie mówił, że pięć? No pięć, no pięć, no pięć.
00:32:06A, O, Pięć. H, O, Pięć. H, O, Pięć. Na tym bicarbonikum. Dwa zoro zoro trzy. Na zoro zoro.
00:32:14A nie bym mówić.
00:32:16N, A, O, H, O, H, Pięć. H, Pięć.
00:32:21No, A, O.
00:32:22Dawaj, dawaj. Co mi pan daje, pani? Co mi pan daje, co? Co to jest?
00:32:26Wydają się pan, no. Wydają mi po recepce, panie.
00:32:29Co, co. Recepce, a nie wyją się pan do ciągu, bo mi są przeszkadane, no.
00:32:34Dzień dobry, panie sekretarzu. Gdzie jest babcio?
00:32:44Moje uszanowanie pani. Pan prezes zajęty. Uczy się.
00:32:48Babcio, uczy się? Czego?
00:32:50Formułki chemicznej na mydło fenomen. Boimy się, że zaginie, więc musimy spamiętać.
00:32:56Niech pani teraz tam nie wchodzi.
00:32:58Na ocha z 05. Dobrze mówię. Na ocha z 05.
00:33:03Natrium chloratum z 011.
00:33:11Olomaromaciku.
00:33:17Ja się tego nigdy nie nauczyłem, a taki byłem zdolny w szkole.
00:33:28udeczny
00:33:316
00:33:33Deładuneeeeż
00:33:37Na oga p criticism ay
00:33:38Polskę
00:33:47Zabo
00:33:49N-A-O-H-O pięć. N-A-O-H-O pięć. N-A-O-H-O pięć. N-A-O-H-O pięć. Fluidum amelium sulfuri, barwiki na oliwum puri.
00:34:06Już wiem. Już wiem. Już nie zapomnę, nie? Na tluż działaj soną i lugiem i dodaj po czasie niedługiem i sól i krem.
00:34:20Lejek. Weź wąbilej przez lejek. Dwie unce nie mniej. Kakao. H-2-O. A potem to wszystko grzej.
00:34:31Już nie zapomnę, nie? Bo teraz melodię pamiętam. Hydralium acido bimięta. Już wiem. Już wiem. Już wiem. Już wiem.
00:34:50Dzień dobry. Dzień dobry, curuchno moja. Ale graj, graj. Przerywaj sobie. Jakaś nadzwyczajna melodia.
00:34:56Prawda, że ładna? Śliczna. Wyobraź sobie, że ja dzięki tej melodii zapamiętałem moją formulkę chemiczną.
00:35:03Graj, kochanie. Graj, graj. O lejek. Weź wąbilej przez lejek. Dwie unce.
00:35:12Co babcio śpiewa? Tu są inne słowa. Tu jest piosenka miłości. O nie. Dla mnie jest to piosenka interesu. Graj, kochanie, graj.
00:35:21Co to za melodia? Przecież uszy od tego puchną.
00:35:36Przestań grać. Co to za melodia? Przecież uszy od tego puchną.
00:35:43Ale stryciu, piękna melodia. Tak. A jakie słowa? Sam się powinien stryć od tych słów nauczyć.
00:35:51Tak, daj, że pokój. Już nie zapomnisz mnie, Ty moją piosenkę wspamiętasz. W melodii jest siła zaklęta i czar już i moc.
00:36:07Ja nie jestem szansonetką z kabaretu, żeby śpiewać takie błazeństwa. Moje sumienie muzyczne nie pozwala mi w ogóle tego słuchać.
00:36:16Tak, tak, tak, tak. Dla strycia tylko jedna melodia istnieje.
00:36:20Panie ja, nie paśnie, jak rano wstań.
00:36:27Tak, tej melodii nic nie można zarzucić.
00:36:30Tak, nic nie można zarzucić. Tylko to, że jest dzieckielnie nudna.
00:36:33Nie szkodzi. Ale wie striczo, co ona mogła być zupełnie wesoła, gdyby ją inaczej zagrać.
00:36:37Inaczej nie wolno tej melodii. Nie można, ale przykład tak.
00:36:39Jak?
00:36:40Nie można, przestań, co ty wyprawiasz. Przestań, to straszne.
00:36:47Nie.
00:36:52To skandal naprawdę. No przecież może ktoś temu życie podrył usłyszeć i pomyśli, że to ja. A ja właśnie...
00:37:00Nieraz mówiłem, co należy śpiewać, a czego nie.
00:37:06Cii woda. Dziś nauczymy się nowej piosenki w tonacji Eddur.
00:37:13Zaczynamy.
00:37:18Hela!
00:37:20Ticho!
00:37:22Kto tam brzęczy? To pewnie znów Pietrusińska.
00:37:27W ogóle Pietrusińska jest złym duchem klasy. Uwaga!
00:37:34Panie Janie, niech pan wstanie. Niech pan wstanie.
00:37:37Niech pan wstanie.
00:37:38Ty po lenie jeszcze śpią.
00:37:40Kiedy dzwony biją, bim, bam, bom.
00:37:43Panie Janie, Panie Janie, niech pan wstanie.
00:37:47Niech pan wstanie.
00:37:48Już się wchudził cały dom.
00:37:50Szybkie dzwony biją, bim, bam, bom.
00:37:53A echo odpowiada im, jak dzwoni, bom, to echo, bim.
00:37:58Jednak to tak ładnie brzmi.
00:38:00Panie Janie, niech pan wstanie. Niech pan wstanie.
00:38:08Tylko lenie jeszcze śpią.
00:38:10Kiedy dzwony biją, bim, bam, bom.
00:38:13Panie Janie, kев?
00:38:38KONIEC
00:39:08A wiem, czy ja to w sprawkach.
00:39:38KONIEC
00:39:42Nie, dosyć mam tego, nie zniosek, tego dłuży nie krzydzie, wyroś się stąd.
00:39:49KONIEC
00:39:51Ten znowu wyjść mam, nie stanął w siną tam.
00:39:58Zatychmiast!
00:40:00Odchodzę więc na wieki, porzegnaj mi, porzegnaj mi.
00:40:15Zmariowałem.
00:40:17Zmariowałem.
00:40:19Nory, proszę mój klucz, piąty numer.
00:40:24Moje szanowanie. Szanowny pan wydajął pokój i nie korzystał z niego przez kilka dni.
00:40:29A, pan, zawieruszyłem się na wsi u mojego przyjaciela.
00:40:33Tak, listy są do pana.
00:40:35Dziękuję.
00:40:54KONIEC
00:41:04KONIEC
00:41:07PONIEC
00:41:10KONIEC
00:41:18W hotelu nie było go od kilku dni, ale już wiem, gdzie się ukrywa.
00:41:38Ta szelma ma pewno znowu przygodę.
00:41:40To? I ty tak spokojnie o tym mówisz?
00:41:41A co, przecież ja wcale nie jestem zaznacza.
00:41:43Ale ja!
00:41:44A pardon, nie pomyślałem.
00:41:45No chci, mężczyźni, wszyscy jesteście jednakowi, jesteście diabła Narbi.
00:41:48Niby to kocha, niby to szlocha, a potem...
00:41:50Ma dosyć i mówi wynocha.
00:41:52Co, mnie wynocha, mnie?
00:41:54O, oczy mu wydrabię!
00:41:56Romantyk! Śmieniania romantyk!
00:41:58Już ja go znajdę!
00:42:00Ale nie pan postawić, że widzi pan, że jestem zadowolona!
00:42:15Pani szanowna, do kogo?
00:42:22Czy tu mieszka pan Frankiewicz?
00:42:24Pan Frankiewicz czy mieszka?
00:42:26No tak!
00:42:27Owszem, mieszka. Dlaczego nie ma mieszkać?
00:42:29Przecież ma bezpłatne mieszkanie.
00:42:31Proszę mu powiedzieć, że czekam na niego.
00:42:33Że pani czeka niby na niego.
00:42:37Owszem, mogę powiedzieć, a kogo mam zdać?
00:42:40Lili Fontelli, artystka rewiowa.
00:42:57Zmusiałem młodego człowieka, pana Roxy, usunąć.
00:43:02No oczywiście uczyniłem to z przykrością, bo nieprawda gościnność, ale trudno.
00:43:08Moralność jest ważniejsza od gościnności, a ja stojąc na straży tej moralności właśnie...
00:43:17Proszę.
00:43:20Przepraszam bardzo, ja do pana profesora.
00:43:23Ktoś do pana profesora przyjechał.
00:43:26Pan Roxy?
00:43:28Niby czy pan Roxy?
00:43:30Nie.
00:43:31To nie jest pan.
00:43:38Przepraszam.
00:43:39Na chwileczkę ktoś do mnie przyjechał.
00:43:40Przepraszam.
00:43:41Na chwileczkę ktoś do mnie przyjechał.
00:43:42Coś nie...
00:43:43Lili Fontelli? Nie znam takiej.
00:43:46Niby czy pan profesor nie zna?
00:43:47Lili Fontelli? Nie znam takiej.
00:44:05Niby, że pan profesor nie zna?
00:44:07Nie.
00:44:07Może pan zapomniał?
00:44:10Zdarza się, panie profesorze, ja też byłam młody.
00:44:13A ja nie. Nigdy nie byłem młody i w ogóle co to za aluzje?
00:44:17Proszę powiedzieć tej pani, że jej nie znam i nie chcę znać.
00:44:21I że pan profesor nie chce.
00:44:23Mogę powiedzieć.
00:44:29Bardzo przepraszam za przerwę, a to było jakieś nieporozumienie.
00:44:35No i wracając do sprawy moralności.
00:44:39Przepraszam, nie profesorze.
00:44:40Mówić o moralności w tej chwili jest może nie na czasie.
00:44:45Zajmijmy się lepiej. Sprawo zimowego basenu.
00:44:53Pan Frankiewicz kazał pani powiedzieć, że wcale pani nie zna i nie chce znać.
00:44:58Co takiego?
00:45:00Proszę powiedzieć temu bubkowi, że ja go także nie chcę znać.
00:45:03Nie chcę jego prezentów.
00:45:05Proszę mu to oddać, tę bransoletkę.
00:45:07Proszę.
00:45:07I tego lisa.
00:45:08I pierścionki.
00:45:10Proszę.
00:45:11A to bezczyny.
00:45:12Niech to mnie znać.
00:45:13Ja znać.
00:45:14Nie chcę.
00:45:14I tę bransoletkę proszę mu także oddać.
00:45:18Jedziemy.
00:45:21Co, ona zdenerwowana, czy co?
00:45:23Nie potrzebuję tłumaczyć, jaką wartość dla naszego instytutu ma basen zimowy.
00:45:31Kochany nasz pan prezes właśnie przysłał mi te plany do zaakceptowania.
00:45:36Proszę.
00:45:37Panie profesorze, panna Fontelli kazała panu powiedzieć, że nie przyjmuje żadnych prezentów i kazała to panu wszystko oddać.
00:45:55Przecież powiedziałem Marcinowi, że ja nie znam żadnych panny Fontellic.
00:45:59Że niby pan profesor nie zna? Ona też kazała powiedzieć, że już nie chcę pana więcej znać.
00:46:06Marcinie, proszę to zabrać. Marcin mógł później załatwić tę sprawę.
00:46:11Że niby później?
00:46:13Ano mogłem.
00:46:15W takim razie odniesę to do mieszkania pana profesora.
00:46:19Bardzo przepraszam, ale ja naprawdę nic nie rozumiem.
00:46:37Ja też.
00:46:38Tu projektowane są bieralnie, tutaj natryski, tu odskocznia, o tu jest wyjście na ogród.
00:46:45Rzucił mi tę kartkę przez okno.
00:46:47Bimbuś go wylał za to, że nas fokstrota nauczył.
00:46:49I teraz mu tu już nie wolno przychodzić.
00:46:51Co jeszcze pisze? Naznaczył ci randkę?
00:46:53O ósmej przy stacji benzynowej.
00:46:55Pójdziesz?
00:46:55Pisze, że ma mi coś bardzo ważnego do powiedzenia.
00:46:57Ale jak się stąd wydostać?
00:46:59Marcin przez bramę nie puści.
00:47:01Wiesz co?
00:47:02Siewi się boję.
00:47:12Głupia.
00:47:13Na pół godziny można.
00:47:14Zresztą ta konferencja jeszcze potrwa.
00:47:32Tak jest panie profesorze, absolutnie.
00:47:35Zresztą odniosę do domu.
00:47:38Dobranoc panu profesorowi.
00:47:39Dobranoc.
00:47:40Dobranoc.
00:47:49Nie zna i nie chcę znać.
00:47:51Ale coś tam musiało być.
00:47:56Lice.
00:47:56Tak, nie mogę tego trzymać.
00:47:58Laki siedza.
00:47:59Znajdzie się.
00:48:00No, bo to jest nasza tajemnica.
00:48:03Nasza słodka tajemnica.
00:48:10Dobranoczo, panie dobra.
00:48:12Tak, właśnie.
00:48:13Pan profesor zostawił gdzieś na górze płaszczyk.
00:48:15Na górze możliwe.
00:48:16Tak, ale na górze już zamknięte, panie profesorze.
00:48:19I zresztą Antoniowa klucze zabrała.
00:48:21A to będę musiał wziąć jakiś inny płaszczyk.
00:48:24No, nie.
00:48:25Nie.
00:48:25Lili Pantelli.
00:48:31Lili Pantelli.
00:48:32Peria.
00:48:33Oleg, bezbądny rej, przez chlejek.
00:48:45Wywiądze mnie kakao.
00:49:01Panowie już czekają w loży.
00:49:03Dzień dobry.
00:49:04Dzień dobry.
00:49:05Dzień dobry.
00:49:07Lili Pantelli.
00:49:08Dzień dobry.
00:49:09Dzień dobry.
00:49:10Dzień dobry.
00:49:11Dzień dobry.
00:49:12Jakie macie, jakie macie.
00:49:14Cześć!
00:49:15Dzień dobry.
00:49:16Dzieńszy prezes w świetnym kumarze.
00:49:25Co to za meliodie?
00:49:27Ślikna melodia, mądra melodia.
00:49:31Bardzo dużo marną.
00:49:34Czemu mogę służyć?
00:49:36Do Cordon Verde.
00:49:46Dzień dobry.
00:50:00Ja to rzeczywiście dotychczas nie miałem przyjmować państw.
00:50:04Tak, ale teraz już mnie pan poznał.
00:50:11O, musimy oblać tę nową uśc.
00:50:13Pani wybaczy, ale ja nie używam alkoholu.
00:50:16Alkohol jest wrogiem ludzkości.
00:50:18Och, naturalnie, naturalnie.
00:50:20To też pan mnie rozwój.
00:50:21Ale bardzo, proszę.
00:50:24Rozumiem?
00:50:25Właśnie gotowe.
00:50:26Po co się przedstawię, Mary?
00:50:28To jest właśnie stryj Stefana.
00:50:29Bardzo mnie przyniemy.
00:50:31Bardzo mi nie przeszkadza.
00:50:33Siadaj bardzo.
00:50:34A teraz kupimy zdrowie kochanego stryj.
00:50:38Bardzo dziękuję.
00:50:40Ale to jest przypadek, że ja...
00:50:42Że są?
00:50:43Że za.
00:50:44Przypadek, że...
00:50:45Że ja jestem stryjem.
00:50:46Oczywiście.
00:50:47Mógłby pan być równie dobrze stryjami robią.
00:50:49Co to jest?
00:50:54Jakaś wsię.
00:50:56Lębunia.
00:50:57Pani odprowadzi.
00:50:58Pani odprowadzi.
00:50:59Proszę bardzo.
00:51:00Proszę bardzo.
00:51:01Pani Jarząbek, proszę.
00:51:02Kto to jest?
00:51:03Nakazny.
00:51:04Profesor Panny Helenki.
00:51:05Pan Frank.
00:51:06Non licet.
00:51:07Racja.
00:51:08Racja.
00:51:09Racja.
00:51:10Profesor Helenki.
00:51:11Helenka to moja córka jedynaczka.
00:51:12Gdzie?
00:51:13Gdzie?
00:51:14Gdzie?
00:51:15Gdzie?
00:51:16Gdzie?
00:51:17Gdzie?
00:51:18Gdzie?
00:51:19Gdzie?
00:51:20Gdzie.
00:51:21Gdzie?
00:51:22Gdzie?
00:51:23Gdzie?
00:51:24Gdzie?
00:51:25Gdzie?
00:51:26Gdzie?
00:51:27Panie, panie, praszczy kapeliusz.
00:51:41Dziękuję.
00:51:45No, dzięki cię znalazłem, ale się linii ucieszy.
00:51:48Wątpię.
00:51:49A co się stało?
00:51:51Zakochałem się.
00:51:52To taka bur?
00:51:53Bracie tym razem szyna z ubecą.
00:51:55Co ty?
00:52:01A linii?
00:52:02Teraz nastąpi wielka scena pożegnania.
00:52:04Bądź zdrowa ostatnia rozmowa.
00:52:07Bądź zdrowa.
00:52:08Czy ty sobie za nadto idylicznie wyobrażasz to rozstanie?
00:52:11Lili kipi?
00:52:13Jak samowar.
00:52:14Nie chciałbym w twojej skórze.
00:52:16Odważnym szczęście przyja.
00:52:18Panie, Stefanie.
00:52:24Panie, nareszcie.
00:52:25Niedobry, chowaleś się przede mną.
00:52:28Ale teraz cię już tak prędko nie puszczę w ty.
00:52:31W wodzie, Elu.
00:52:32Mhm.
00:52:39Dlato, bo jesteś taki powalny.
00:52:41Nie cieszę mnie widzisz.
00:52:42Czekaj.
00:52:43Czekaj.
00:52:44Tylko proszę cię wysłuchaj mnie.
00:52:45Nie, bez nerwów.
00:52:46Panu Helenko.
00:52:47Proszę mnie zostawić w spokoju.
00:52:48Nie mamy sobie nic więcej do wdzenia, Panie Roxy.
00:52:50Ależ, Panno Helena, niech Pani pozwoli sobie wyjaśnić.
00:53:05Co to jest?
00:53:06Moja córka w nocy na lancingu?
00:53:09Co ty to robisz?
00:53:10Do domu.
00:53:12Ale proszę Pana.
00:53:14Zać postrzelam.
00:53:16Memento Roxy.
00:53:17Czego Pan chce?
00:53:18Aaa, zdamy się na tych sztuczkach.
00:53:20Przez córkę do konkurencji.
00:53:22Per filia ad patrem.
00:53:23Panie, czy Pan oszala, czy co?
00:53:24To się Panu nie uda, Panie Roxy.
00:53:26Co to znaczyć?
00:53:27Żądam wyjaśnień.
00:53:28To ma znaczyć, że co na dużo to niezdrowo.
00:53:30Teraz jaśnie.
00:53:31A dajcie mi święty swój.
00:53:33Stefan!
00:53:34Podły skorzystał z okazji.
00:53:36Słusznie, to jest nieuczciwa konkurencja.
00:53:38A czego Pan tu chce?
00:53:40Czego się Pan strąca do moich spraw?
00:53:41O, przepraszam.
00:53:42To nie są Pani sprawy, tylko sprawy firmy.
00:53:45Chyba Pani nie jest mydla.
00:53:46Co?
00:53:47Fred!
00:53:48Fred!
00:53:49Co się stało?
00:53:50Ten człowiek mnie oprasił.
00:53:51Powiedział, że nie jestem z mydla.
00:53:53Dla Ciebie, firma.
00:53:58Morituri te saluta.
00:54:01Proszę.
00:54:02Panie, wszyscy mnie opraci.
00:54:05Jestem taka nieszczęśliwa.
00:54:07No.
00:54:08Fred!
00:54:09Zapunduj mi szampanek.
00:54:10Dlaczego?
00:54:11Bo się rozpłaci.
00:54:12No dobrze, pochodź.
00:54:14Przepraszam, szanowny pan zapomniał o rachunku.
00:54:44Rachunek zapłaci pan Frankiewicz. To on jest sprawcą naszej dzisiejszej rozpaczy.
00:54:54Pan Frankiewicz? Nie znam go, nie ma go tutaj.
00:54:56Nie ma go. No to wróci, a przecież wisi jego plaszcz.
00:55:06To skandal. Pan profesor na dancingu. Moja córka w nocy na dancingu.
00:55:12A ładne porządki panu w tym instytucie.
00:55:14A czy pan prezes wie, kim był ten tajemniczy topielec instytutu?
00:55:18No. Roksi.
00:55:19Roksi? Tak, Roksi. Podstępnie się topił, ażeby się dostać do pańskiej córki.
00:55:24A przez naszą córkę, przez pańską córkę do naszej tajemnicy.
00:55:28Per aspera, a sygnające za to pracę.
00:55:31I na dobitek, na te intencje obiecałem, że im wybuduje basen.
00:55:35O moga.
00:55:40Halo? Halo? Czy to instytut wychowawczy?
00:55:44To mówię Rolic.
00:55:46To skandal, proszę pani. To wielki skandal.
00:55:49W panie instytucie dzieją się rzeczy niedopuszczalne.
00:55:52Profesor w stanie nietrzeźbem na dancingu.
00:55:56Jak to kto? Frankiewicz.
00:55:59I moja córka, moja córka.
00:56:01A piękna obieka.
00:56:03Proszę o zwołanie rady opiekuńczej.
00:56:04Zrzekam się godności prezesa.
00:56:06Helenka do instytutu nie wróci i basenu nie wstawiam.
00:56:11Po widzenia.
00:56:13Panie Przewodniczący, co się stało?
00:56:15Co się stało?
00:56:15Co się stało?
00:56:15Co się stało?
00:56:16Wody, wody, wody.
00:56:17Co się stało?
00:56:20Co się stało?
00:56:23Już się stała.
00:56:26Lepiej trochę.
00:56:28Prawda?
00:56:29Czy już przechodzi?
00:56:30Już.
00:56:31Dzięki.
00:56:32Już mi lepiej.
00:56:34Proszę wezwać profesora Frankiewicza.
00:56:38Panie profesorze.
00:56:41Panie profesorze.
00:56:43Pani Przewodniczący, co się stało?
00:56:43Pani Przewodniczący, co się stało?
00:56:44Pani Przewodniczący, co się stało?
00:56:48Niby co się stało?
00:56:50Nie wiem co się stało, ale chyba nic dobrego.
00:56:53Pewnie.
00:56:54Nieszczęścia zawsze idą w parze.
00:56:57Niby w parze?
00:56:59Kompaniami maszerują.
00:57:02Stała się rzecz niesłychała.
00:57:05Nasza wychowanka, panna Roliczówna, ubiegłej nocy była na dancingu.
00:57:09Nasza wychowanka na dancingu?
00:57:12No to skandal.
00:57:13Widzicie pani, to są właśnie skutki tych piosenek.
00:57:17A ja uprzedzałem.
00:57:18Uprzedzałem.
00:57:19Czyżby te piosenki na pana też źle wpływały?
00:57:22Nie. Nie rozumiem.
00:57:27Co pan robił wczoraj wieczorem?
00:57:31Ja byłem w mieście.
00:57:34Sprawa prywatna.
00:57:36Musiałem wyjaśnić, nie porozumieć.
00:57:40Familijne, ściśle.
00:57:42Proszę.
00:57:43Panie profesorze, jest jakiś człowiek do pana z dancingu imperiali.
00:57:50Prosić.
00:57:52Prosimy.
00:57:55Moje uszanowanie.
00:57:58Pan szanowny wczoraj w szatni zapomniał baszczyk i kapelusik.
00:58:03A tu rachuneczek.
00:58:06Pan profesor zapomniał uregulować.
00:58:08To jakaś omyłka. To chyba nie do mnie.
00:58:12Ależ to pański płaszcz, profesorze. Kapelusz również.
00:58:19Rzeczywiście mój.
00:58:21A nic nie rozumiem.
00:58:24Ale ja rozumiem.
00:58:27Proszę zatekać na korytarzu.
00:58:38Szampan, koniak, kanapki.
00:58:46Co to za kanapki?
00:58:49Kanapki to takie meble obite pluszki.
00:58:53I to się je?
00:58:55Mole na przykład to jedzą.
00:58:57Mole jedzą.
00:58:59A pan nie.
00:59:00I szampana też mole piją.
00:59:02Dotychczas myślałam, że podwójne życie zdarzy się tylko w powieściach kryminalnych.
00:59:08A tymczasem tu, u mnie, w moim instytucie.
00:59:14Rachunek.
00:59:16576 złotych, 62 grosze.
00:59:20Szampan, koniak, skłuczone kieliszki i kanapki.
00:59:25Kanapki, które mole jedzą.
00:59:27Pan się świetnie maskował, panie profesorze.
00:59:31Pan prowadził podwójne życie.
00:59:33Ja czuję zamęt w głowie.
00:59:35Nic nie rozumiem, panie profesorze.
00:59:37Pan skompromitował nasz instytut.
00:59:39Prezes podał się do dymisji.
00:59:41Cofnął fundację.
00:59:42Helenkę zatrzymał w domu.
00:59:44Ten skandal może doprowadzić do zamknięcia instytutu.
00:59:46Co to?
00:59:50Co to jest?
00:59:52Usteczka damska?
00:59:54HR?
00:59:57Helenka roliczówna?
01:00:00Skąd chusteczka Helenki w pańskim płaszczu?
01:00:04Ja nic nie wiem.
01:00:06Mogę jeszcze uwierzyć w wędrówkę dusz,
01:00:10ale wędrówkę chusteczek,
01:00:13pani przełożono,
01:00:15to jest ponad moje siły.
01:00:17Zmuszony jestem
01:00:18podać się do dymisji.
01:00:21Słuchajcie, panie,
01:00:25bimbuś był przełożony
01:00:27i Helenkę pewnie wyleją.
01:00:30Proszę siadać.
01:00:44Zaszły pewne okoliczności,
01:00:54przez które zmuszony jestem
01:00:56ustąpić ze swego stanowiska.
01:01:01Fakt to
01:01:02bolesny dla mnie.
01:01:05Bardzo,
01:01:07bo poza szkołą i
01:01:08poza wami
01:01:09nic w życiu nie miałem.
01:01:12Nie potrafiłem
01:01:15może,
01:01:17jak to się mówi,
01:01:19okazywać serca,
01:01:22ale zawsze chciałem
01:01:24dla was jak najlepiej.
01:01:27Ja wiem, że te
01:01:28moje piosenki nudziły was,
01:01:31ale ja na tych
01:01:31nowych, tych modnych piosenkach
01:01:34nie znam się
01:01:34i nie rozumiem.
01:01:38Może
01:01:38za stary jestem.
01:01:42Może to
01:01:42i lepiej dla was,
01:01:44że odchodzę.
01:01:47Przyjdzie
01:01:47kto inny,
01:01:49młodszy
01:01:50nie będzie
01:01:51was już nudził.
01:01:53No,
01:01:54a dziś
01:01:55na
01:01:56pożegnanie
01:01:58możecie
01:01:59zaśpiewać
01:02:00coś bez
01:02:00piosenek.
01:02:02Proszę,
01:02:03ja nie będę
01:02:04przeszkadzał.
01:02:05Przeciwnie,
01:02:06chcę,
01:02:06żeby
01:02:07na ostatniej lekcji
01:02:10było wesoło,
01:02:12przyjemnie,
01:02:13a proszę.
01:02:15No,
01:02:16dlaczego nie śpiewać?
01:02:17Panie Janie,
01:02:26Panie Janie,
01:02:30Panie Janie,
01:02:33Panie Janie,
01:02:36Wszystkie moje
01:02:37przyjemnie
01:02:56Panie Janie,
01:02:57Panie Janie,
01:02:59wszyscy
01:03:00Bawiendzi
01:03:02przyjemnie
01:03:03panie Janie,
01:03:05Wilbambo, Wilbambo, Wilbambo
01:03:35Wilbambo, Wilbambo, Wilbambo, Wilbambo, Wilbambo
01:03:46Tak, tak, proszę Pani Mek, kto mógł przypuszczać, że z tego taki skandal wyskoczył?
01:03:54Pan prezes się zawziął, już nie chce stawiać pasemu?
01:04:00Szkoda Pana profesora?
01:04:01Dziwak bo dziwak, ale porządne chłopisko z kościami, a wszystko bez ten płaszcz
01:04:11Niby jaki płaszcz, no ten, który nosi co dzień na sobie
01:04:15Odesłali go z dancyngu i bez to nieprzyjemność dla Pana profesora
01:04:21Oj Boże, co ja zrobiłam?
01:04:23A jej co się stało?
01:04:35Proszę
01:04:36Anna Pietrusińska
01:04:43A co powiesz moje dziecko?
01:04:49No, co?
01:04:51Raz już nie będzie komu kawałów robić, prawda?
01:04:57Panie profesorze, ja Pana profesora bardzo przepraszam
01:05:02Taką krzywdę wyrządziłam
01:05:04Pan profesor mi już tego nigdy nie wybaczy
01:05:08Co się stało?
01:05:10Co się stało?
01:05:11Co się stało?
01:05:12No nie pójdę, ale spokojnie
01:05:14To ja, ja namówiłam Helenkę, żeby włożyła plaszcz Pana profesora
01:05:20I ona wyszła w tym plaszczu
01:05:23Wszystko przeze mnie
01:05:26No nie no, uspokój się moje dziecko
01:05:29Przecież ja wiem, że nie chciałaś
01:05:32Nie miałaś zamiaru ni zaszkodzić
01:05:35Ja, ja jestem złym duchem klasy
01:05:37Ja grałam na stalówkę
01:05:39Ja przeszkadzałam w czasie lekcji
01:05:42Wszystko ja, ja, ja
01:05:46No nic nie szkodzi
01:05:50Kiedy byłem w twoim wieku też robiłem kawałów
01:05:53A czy ty myślisz, że ja nie grałem na stalówkach podczas lekcji śpiewów?
01:05:59O, też grałem
01:06:01Ale wtedy były lepsze stalówki, wiesz
01:06:04Takie krzyżówki
01:06:06I te dopiero wrzęczały, o jak
01:06:08O, ja
01:06:10Ja nie chcę, że Pan profesor
01:06:12My Pana profesora tak bardzo kochamy
01:06:20Nasza słodka tajemnica
01:06:22Czy do jutrze się konferencji Pan ma jeszcze wszystko przygotowane?
01:06:30Tak jest Panie prezesie, będzie komplecik
01:06:32Pars Prototo
01:06:33Co będzie?
01:06:34Prototo
01:06:35Co?
01:06:36Aha, tak, no, no
01:06:37Bardzo dobre
01:06:38Panie Jarząbek kochany
01:06:40Ja Panu tutaj oddaję kopertę
01:06:42Za receptą
01:06:43Niech Pan iść
01:06:44Niech Pan pilnuje
01:06:45Niech Pan ma zawsze przy sobie
01:06:46Bo wie Pan
01:06:47Ja jestem tak jakiś dziwnie zdenerwowany
01:06:49I mógłbym zgubić
01:06:51Panie Jarząbek kochany
01:06:53Niech Pan co zrobi w porządek
01:06:55A ja pójdę zobaczyć co się dzieje z chelentką
01:06:57Bo ona taka zdenerwowana
01:06:58A ja pójdę
01:07:20Gdzie to się podziało?
01:07:27Gdzie to się podziało?
01:07:39Panie prezesie!
01:07:41Panie prezesie!
01:07:42Panie prezesie!
01:07:43Panie prezesie!
01:07:44Co ci?
01:07:45Zasunęło biedactwo.
01:07:47Gdzie pan położył receptę?
01:07:49Ciii!
01:07:50To przecież oddalę ją panu do ręki.
01:07:52No ale ja...
01:07:53Ciii!
01:07:54Ciii!
01:07:55Na biurku nie ma!
01:07:56Ja to nie ma!
01:07:57A więc gdzie jest?
01:07:58Ja nic!
01:07:59Trzeba szukać!
01:08:00O, jest!
01:08:01Ciii!
01:08:04Widocznie pan prezes!
01:08:06Zabra!
01:08:07To patrz pana!
01:08:08Ja byłbym przysiąkł!
01:08:09Przecież oddalę ją panu do ręki!
01:08:11Ciii!
01:08:12Chodźmy!
01:08:13Ciii!
01:08:14Panie prezesie!
01:08:15Ciii!
01:08:16Ciii!
01:08:17Ciii!
01:08:18Ciii!
01:08:19Ciii!
01:08:20Ciii!
01:08:21Ciii!
01:08:22Ciii!
01:08:23Ciii!
01:08:24Ciii!
01:08:25Ciii!
01:08:26Ciii!
01:08:27Ciii!
01:08:28Grunt, że się znalazła panie prezesie!
01:08:30A tak się już przestraszyłem!
01:08:32Ciii!
01:08:33Ciii!
01:08:34Ciii!
01:08:35Ciii!
01:08:36Ciii!
01:08:37Ciii!
01:08:38Ciii!
01:08:39Ciii!
01:08:40Ciii!
01:08:41Ciii!
01:08:42Chciałem się widzieć z panną Heleną Oroliczowną!
01:08:43A kogo mam zameldować?
01:08:45Niech pan powie Stefan!
01:08:47A...
01:08:48A godność?
01:08:49Stefan wystarczy!
01:08:50Ciii!
01:09:03Ciii!
01:09:04Ciii!
01:09:05Ciii!
01:09:06Ciii!
01:09:07Ciii!
01:09:08Ciii!
01:09:09Ciii!
01:09:10Ciii!
01:09:11Kto taki?
01:09:12Nie chcę powiedzieć nazwiska.
01:09:13Powiem, że Stefan!
01:09:14Stefan?
01:09:15Ja się paniemko!
01:09:17Tu jakiś ślisk leży.
01:09:18Oj tak, tak, to moje.
01:09:38Czego pan sobie życzy?
01:09:39Chciałem wytłumaczyć się przed panią.
01:09:41Tłumaczenie zbyteczne. Wszystko jest jasne.
01:09:43I w ogóle nic mnie to nie obchodzi.
01:09:46Co? Rokszy w moim domu?
01:09:48To bezczajność.
01:09:49Ale panno Helenko, proszę mnie wysłuchać.
01:09:52Nie chcę słuchać i nie czytać naszych słodkich tajemnic.
01:09:54O! O! O!
01:09:57Przepraszam.
01:10:00Gdzie? Gdzie on jest?
01:10:02Gdzie?
01:10:03O!
01:10:04A!
01:10:05Czego pan tu szuka?
01:10:07Jak pan śmiał wejść do mojego domu?
01:10:10Przychodzę do pana w bardzo ważnej sprawie.
01:10:12Ale ja nie mam do pana żadnej sprawy.
01:10:14My nie mamy do pana żadnej sprawy.
01:10:16Proszę wyjść.
01:10:17Proszę wyjść.
01:10:25Ja nie.
01:10:26Nie wpuszczać tego osobnina w króg mojego domu.
01:10:33A, panie Jarząbek.
01:10:35Panie i ja, gdyby mi się tak udało,
01:10:37to wytłumaczy im.
01:10:38O, naciech.
01:10:39A, ja.
01:10:40Jarząbek?
01:10:41Tak.
01:10:41Receptę pan ma?
01:10:42Tak jest, panie prezesie.
01:10:44Całą noc spałem z rewolwerem w dłoń.
01:10:47Panie Boże się pan bogato, by szedlić może?
01:10:49Nienabity nazwity.
01:10:50Gdyby spacen, parabelu.
01:10:51A, no jak tak, to zupowiedz co innego, pan Jarząbek.
01:10:54Otworzyć?
01:10:55Pana, to radnie.
01:10:56Może pan, czy za chwilę to i tasta nie będzie już tajemnicą.
01:10:59Mam taki bigos w głowie, że po prostu myśli zabrać nie mogę.
01:11:09Niech pan czyta.
01:11:11Ach, od nienawiści do miłości w życiu przechodzi się najprościej.
01:11:18Dziś znać mnie nie chce, muro kocham.
01:11:21Panie Jarząbek, co to to jest?
01:11:24Panie prezesie, to wierszyk, nic więcej.
01:11:27Wierszyk, pokażę panu.
01:11:29O, o, o.
01:11:31Mieszka panu Roksił.
01:11:32Przepraszam, pani do mnie?
01:11:34Tak, przyszłam do tą prośbą.
01:11:36Proszę, słyszę pani.
01:11:38Dziękuję.
01:11:43Chciałam pana prosić, żeby pan jeszcze raz naśpiewał mi tę piosenkę.
01:11:49Nasza piosenka miłości?
01:11:50Przestała być piosenką miłości.
01:11:53A jednak chce pani ją usłyszeć.
01:11:55Bo została piosenką interesu.
01:11:57Mój papa zapamiętał przez nią formułkę chemiczną.
01:12:01I za godzinę ma ją przedstawić swoim wspólnikom.
01:12:04A tymczasem zupełnie zapomniał.
01:12:05Ja także zapomniałam.
01:12:09Więc zaśpiewa pan.
01:12:12No zaraz, zaraz.
01:12:15Jak to idzie?
01:12:17To, no, ha, ha, ha.
01:12:20Ciekawa rzecz.
01:12:22Wie pani, że ja też zapomniałam.
01:12:24To dziwne.
01:12:25Wszyscy zapomnieli.
01:12:27Nic dziwnego.
01:12:29To jest piosenka miłości.
01:12:31I razem z miłością umiera.
01:12:33Dzień dobry!
01:12:44Dzień dobry.
01:12:59Dzień dobry.
01:13:02Co to?
01:13:04Stryj się wyprowadza?
01:13:05Tak. Dokąd?
01:13:07Sam jeszcze nie wiem.
01:13:09A po coś tu przyszedł.
01:13:11Słyszałem, że stryj zapłacił za mnie rachunek w imperialu.
01:13:15Podobno paręset złotych.
01:13:17Więcej zapłaciłem.
01:13:20Zapłaciłem posadą.
01:13:22Musiałem podać się do dymisji.
01:13:25Stryju, jak mi przykro strasznie.
01:13:28Od tego naprawdę nie chciałem.
01:13:30Jak to się stało, stryj? Dlaczego?
01:13:32Nie mówmy o tym.
01:13:33Owszem, mówmy o tym.
01:13:34Ja naważytem tego piwa i za wszelką cenę muszę to naprawić.
01:13:37Zmuszona byłam przyjąć dymisję profesora Frankiewicz,
01:13:42choć czuję tu jakieś fatalne nieporozumienie krzywdzące naszego kolegę.
01:13:47Zwróciłam się do Rady Opiekuńczej z wnioskiem o zlikwidowanie całej tej sprawy.
01:13:51Czy otrzymała pani przełożone jako odpowiedź?
01:13:53Jakie redaktacje są na to, pan prezes?
01:13:55Niestety, wszystko leży w rękach prezesa Rolicza,
01:13:59który zawsiął się na nasz instytut, a zwłaszcza na profesora Frankiewicza.
01:14:03Linkuś już schwachowany. Za chwilę odjeżdż, a nie możemy na to pozwolić.
01:14:15Taki byczy kwaśut, że minutes miał przez nas iść na grzybki?
01:14:18Czy przez nas miał iść na grzybki?
01:14:20Nie!
01:14:21No właśnie, bo kto tu zawinił?
01:14:23Ty!
01:14:24Ty!
01:14:25Wszystkie za jedną, jedna za wszystkie.
01:14:27Idziemy kupą do prezesa, od niego wszystko zależy.
01:14:30Dokąd, dokąd, dokąd?
01:14:32Przecież bramą się nie wydostaniemy.
01:14:34Na wodę, na kajaków!
01:14:36Na wodę!
01:14:38Na wodę!
01:14:48Tak, to się zapowiada bardzo ciekawie.
01:15:06Podobno rewelacja!
01:15:08Przewrót na rynku chemicznym.
01:15:10Zobaczymy, co nam rolić na to powie.
01:15:13Panie sekretarzu, czekamy!
01:15:16Gdzieś jest pan prezes?
01:15:18Tak, tak, tak, tak.
01:15:20Punktualność jest notą królów.
01:15:22Oczywiście natychmiast.
01:15:24Pan prezes zaraz panów powi, ta chwileczkę.
01:15:26Zaraz pójdę po niego.
01:15:28N-O-C-3-T-A-A-A!
01:15:31Nie, to, nie, to, nie, to.
01:15:33Nie, nie, co ja im powiem, co ja im powiem.
01:15:37Panie prezesie, k polskie tandem, że tak powiem.
01:15:41Trudno, trzeba tam wejść.
01:15:43Ale jak to jest?
01:15:44Panie Jarząbek, pan mnie swoją łaciną doprowadza do wściekłości.
01:15:48Trzeba wejść?
01:15:49A widzę.
01:15:50Ida?
01:15:51Ida.
01:15:52Ale tylko cud może mnie wyratować.
01:16:14Tak jest, szanowni panowie.
01:16:24Tak jest, szanowni panowie.
01:16:36Zanim wam wy, wy, wy tego wyłuszczę, to jest, chciałem powiedzieć, zanim wam wyjawię te, te tajemnice, chciałbym w przód, w przód chciałem się zapytać, zapytać, gdzie pan kupił ten krawat, panie boski? Bardzo ładny deszeń.
01:16:50Czy mamy mówić, patań?
01:16:52Nie po to zebraliśmy się tutaj.
01:17:06Czekamy.
01:17:07Czekamy.
01:17:08Nie, nie, oczywiście, oczywiście panowie.
01:17:10Nie to taki skok w łok, jak to się mówi.
01:17:13Proszę pana, proszę pana!
01:17:15Proszę pana!
01:17:16Proszę pana panów!
01:17:17Proszę pana dalsze!
01:17:18Proszę nas zameldować do pana prezesa w bardzo ważnej sprawie.
01:17:21Teraz nie można pan prezes zajęty.
01:17:23A no!
01:17:25No!
01:17:26Panie sekretarzu!
01:17:28No!
01:17:29Panie sekretarzu, panie sekretarzu!
01:17:31Panie sekretarzu!
01:17:32Panie sekretarzu!
01:17:33Panie sekretarzu!
01:17:42Jak pan u nas zupkę groszkową jadł?
01:17:44Ja dmuchałam.
01:17:45A ja panu łyżkę podałam.
01:17:47Owszem zupa była bardzo smaczna, ale ja nie mogę wpuścić.
01:17:51Pan prezes zajęty, konferencja, nie można.
01:18:09Tak jest, panowie.
01:18:11Człownica jest jak dziecko.
01:18:13Człowiek się do niej przyzwyczaja
01:18:15i trudno mu się z nią rozstać.
01:18:18Co ja chciałem powiedzieć?
01:18:20Aha, chciałem się napić.
01:18:22Podużymy, panowie.
01:18:24Nie wolno nam zapominać, panowie,
01:18:27że pamięć ludzka u mnie trzeba energicznie,
01:18:31a wy stoicie jak balwany.
01:18:33Bierzcie przykład ze mnie.
01:18:34Weń, wi i już ich nie...
01:18:36Pani jeszcze tu?
01:18:39Panie sekretarzu, to bardzo ważna sprawa, jak bozię kocham.
01:18:42Ja muszę mówić z prezesem.
01:18:44Od tego zależy nasz honor i cała kariera bimbusia.
01:18:47Bimbus?
01:18:48Przez jakiegoś głupiego pieska mam przerwać konferencje wykluczone.
01:18:51Proszę wyjść.
01:18:52Nie, przepraszam, siłą mnie pan nie wyrzuci.
01:18:54To mnie pani jeszcze nie zna.
01:18:56Nazywam się Jarząbek, ale jeżeli chodzi o firmę,
01:18:59jestem lew, tygrys.
01:19:01Proszę wyjść.
01:19:02Służba!
01:19:03Braciu!
01:19:04Panie sekretarzu, na jedną sekundę!
01:19:05Braciu!
01:19:06Wszystko dam!
01:19:07Panie sekretarzu!
01:19:08Siew, proszę kochany, na jedną sekundę!
01:19:11Co pani co robi? Dzień dobry.
01:19:14Ja byłam w bardzo ważnej sprawie u pana prezesa.
01:19:17Właśnie wychodzę.
01:19:19Ale musiała pani coś pomóc przy wyjściu.
01:19:21Tak pani gwałtownie wyleciała?
01:19:23Rozumiem, nie wpuszczają przed oblicze pana prezesa,
01:19:26groźnego dalej lamy.
01:19:28Ale ze mną mi tak łatwo nie pójdzie.
01:19:34Marysia, Zosia, Marysia!
01:19:36Słuchajcie.
01:19:37Słuchajcie.
01:19:40Słuchajcie.
01:19:41Co?
01:19:42Słuchajcie.
01:19:48Krótka wizyta.
01:19:49Już pana załatwili, a?
01:19:51O, grubstwo!
01:19:52Ale ja mam sposób na pana prezesa.
01:19:54On tu do nas przyjdzie.
01:19:56Przyjdzie, przyleci.
01:19:57Na czworaka!
01:20:00Niestety, na nic się nie przyda ukrywać doży.
01:20:04Panowie, stał się wypadek.
01:20:07Panowie, niezmiernie mi przykro,
01:20:10że wasz pan...
01:20:12Patrykowa...
01:20:13Patrykowa...
01:20:14Patrykowa...
01:20:15Co to jest?
01:20:16Co to znaczy?
01:20:17Co to odejdziesz, zapomnisz dnie?
01:20:22Panie Rządek!
01:20:23Weźle pan policję!
01:20:24Ten Roksi z mną się tu zjawił!
01:20:26To nie Roksi!
01:20:27Roksi nie ma dorosłego syna!
01:20:29To już nie Roksi z Włocka!
01:20:31Znam go!
01:20:32No na pewno!
01:20:33No ja!
01:20:34O, nie zapomnisz mnie!
01:20:37Jest!
01:20:38Jest!
01:20:39Moja melodia!
01:20:40Pani Arząbek prędzej!
01:20:41W lop!
01:20:42Połówek!
01:20:43No to mać!
01:20:44Acidum, potem soda, potas woda, CN2!
01:20:47A choć zapomnisz mnie!
01:20:50Piosenkę usłyszysz tę żewno!
01:20:53I tęsknić już będziesz na pewno!
01:20:56Barwiki, gliceryna, stearyna, kaucha!
01:21:00Olejek!
01:21:01Weź wonny i lej przez lejek!
01:21:04Nie unciej, grzej kakao!
01:21:07Hadwało!
01:21:09Pamiętam wszystko!
01:21:11Hej!
01:21:12Już nie zapomnisz mnie!
01:21:16I moją piosenkę wspamiętasz!
01:21:19Pelodi jest siła zaklęta!
01:21:22I czar, i moc!
01:21:25Już nie zapomnisz mnie!
01:21:28Piosenka ci nie da zapomnieć!
01:21:31I tęsknić już będziesz ogromnie!
01:21:34Co dzień, co noc!
01:21:36Co dzień, co noc!
01:21:38Co dzień, co noc!
01:21:40Co dzień!
01:21:44Ach, jak świetnie!
01:21:46Bo piosen się wśród wal!
01:21:48Gdy szumie, szumie, poświęc!
01:21:50Nie przyjdę sobie w dal!
01:21:52Ach, jak świetnie!
01:21:54Z radoską pójdzie śpięc!
01:21:56Gdy szumie, szumie, poświęc!
01:21:58To naszą mistrę!
01:22:00I tak, że po prostu nas pomoże,
01:22:02jak świetnie, piosenka!
01:22:04I jeść swoboda,
01:22:05Jęki woda,
01:22:06na malu, woda,
01:22:07Dni szumie, śpięc!
01:22:08Jak świetnie!
01:22:09To my zaziem, szumie,
01:22:10szumie, szumie,
01:22:11poświęc!
01:22:12Nie szujesz, bo to nie!
01:22:13Nie szujesz!
01:22:15Nie szujesz!
01:22:16KONIEC!
01:22:18KONIEC!
01:22:19KONIEC!
01:22:20KONIEC!
01:22:21KONIEC!
01:22:22KONIEC!
01:22:23KONIEC!
01:22:24KONIEC!
01:22:25KONIEC!
01:22:26KONIEC!
01:22:27KONIEC!
01:22:28KONIEC!
01:22:29KONIEC!
01:22:31KONIEC!