Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 5/26/2025
#dailymotion #youtube #facebook #twitter #twitch #motiongraphics #deezer #tv #dlive #instagram #stream #motion #twitchstreamer #fightingmentalillness #twitchclips #twitchretweet #twitchaffiliate #twitchshare #ant #scribaland #tiktok #grecja #spotify #gelio #gry #vimeo #google #motionmate #youtuber #greekquotes
Transcript
00:00:00Sztajn, graliście w niedzielę po południu?
00:00:02Graliśmy. Poczekaj chwileczkę.
00:00:04Coście grali?
00:00:06Kawałek sonaty C-small Beethovena.
00:00:08Aaaa...
00:00:10Szło nam tak dobrze jak nigdy.
00:00:12Tak?
00:00:14No nie wyobrażasz sobie jak...
00:00:16Sztajn, konta 1,9 perec.
00:00:184,17, pięć zajęte do sześciu tysięcy.
00:00:20Do sześciu? Nie sprawdzaj. Dobrze pamiętasz.
00:00:22A potem robiliśmy próbę z tego, com skończył niedawno.
00:00:24Co to jest, pol kawalczyk?
00:00:26Dajże spokój, nie tworzę repertuaru dla Kataryny.
00:00:29A co, opera?
00:00:31Nie.
00:00:33Coś, co ma pewne formalne podobieństwo do sonaty.
00:00:35Ale nie jest sonatą.
00:00:37Pierwsza część to wrażenie miasta,
00:00:39które milknie i zwolna usypia, rozumiesz?
00:00:41Wielka cisza,
00:00:43przesycona
00:00:45łagodnymi szmerami,
00:00:47które robią skrzypce.
00:00:49A na tym tle flet zaczyna
00:00:51przejmującą pieśń.
00:00:53Jakby jęk drzew marznących,
00:00:55ludzi bezdomnych,
00:00:58przy czym spracowanych,
00:01:00zwierząt, które jutro będą zabite.
00:01:04Sztajn, prezes woła.
00:01:06Długoś pisał?
00:01:08Blisko rok. Przyjdź w niedzielę, usłyszysz wszystkie trzy części.
00:01:12Co słychać, panie Sztajn?
00:01:20Wiktor Igoł umarł wczoraj.
00:01:22Dużo zostawił?
00:01:24Sześć milionów franków.
00:01:26W czym?
00:01:28W trzyprocentowej ręce francuskiej i w Suezach.
00:01:30Doskonale papier. W czym robił?
00:01:32W literaturze.
00:01:34Co? W literaturze?
00:01:36Tak, bo to był wielki poeta, wielki pisarz.
00:01:38Niemiec?
00:01:40Francuz.
00:01:42A, prawda. Ja zapomniałem.
00:01:44Przecież to jego ta powieść
00:01:46z ogniem i mieczem, nie Mary.
00:01:48Czytała ładniejsze kawałki z niego.
00:01:52A pan podobno grywasz?
00:01:55Skończyłem konserwatorium
00:01:57i klasę fortepianu Leszetyckiego w Wiedniu.
00:01:59Przepraszam, pana prezesa.
00:02:01Muszę już iść. Mam dużo roboty.
00:02:03Robota nie gęś.
00:02:05Ona się nie wytopi.
00:02:07A mnie zdenerwuje
00:02:09to ciągłe szczękanie szklanek w kantorze
00:02:11i to ciągłe syczenie gazu.
00:02:15Panie prezesie,
00:02:17przychodzimy tak wcześnie?
00:02:19Jesteśmy bez śniadania.
00:02:21Oni gotują herbatę na gazie.
00:02:24A kto płaci za gaz?
00:02:26Ja.
00:02:28A gdzie tu jest sens?
00:02:30Od dzisiaj panowie będą płacili.
00:02:32Dobrze, powiem kolegu.
00:02:34I ja to robię dla panów dobra.
00:02:36Oni się teraz wstydzą pić herbatę.
00:02:38Bo ich gryzie sumnienie,
00:02:40że to na moim gazie.
00:02:42A jak każdy zapłaci,
00:02:44to będzie śmiały.
00:02:46Będzie mógł patrzeć do mnie prosto w oczy.
00:02:48I to jest bardzo moralne, panie Stein.
00:02:50Bardzo.
00:02:54Prezes pytał o mnie,
00:02:56a i ja się tutaj wybierałem.
00:02:58Interes, co?
00:03:00To załatwimy go prędzej,
00:03:02bo ja mam z panem do pogadania
00:03:04w pewnej bardzo delikatnej sprawie.
00:03:06Interes jest taki.
00:03:08Adler & Company
00:03:10potrzebują wielkiej barwi wełny
00:03:12i zwrócili się o to do mnie.
00:03:14Ja wełnę mam,
00:03:16ale potrzebuję na nią pieniędzy.
00:03:18Dam panu pieniądze,
00:03:20zarobimy do spółki.
00:03:23Jak zwykle piętnaście procent.
00:03:25Wiele potrzeba?
00:03:27Trzydzieści tysięcy marek na Lipsk.
00:03:53Fabryka rośnie.
00:03:55Za miesiąc zaczynamy,
00:03:57za trzy będzie pod dachem,
00:03:59a w październiku puszczamy w ruch.
00:04:01Lubię taki pośpiech.
00:04:03To jest po łódzku ślicznie.
00:04:05Ja bardzo lubię Borowieckiego,
00:04:07ale ja mu muszę zrobić przykrość.
00:04:09I mnie jest tak nieprzyjemnie.
00:04:11Tak bardzo nieprzyjemnie,
00:04:13co ja bym chciał,
00:04:15ale ja bym chciał,
00:04:17żeby panu przyjęli,
00:04:19żeby panu przyjęli,
00:04:21co ja bym pana prosił,
00:04:23aby pan wytłumaczył mnie przed nim.
00:04:25Cóż takiego?
00:04:27Ja musiałem cofnąć kredyt.
00:04:29Znajdziemy kredyt gdzie indziej.
00:04:31Mnie jest bardzo przykro,
00:04:33że nie będę mógł z wami
00:04:35prowadzić interesu,
00:04:37ale tak pomiędzy nami mówiąc,
00:04:39po przyjacielsku,
00:04:41panie Maurycy,
00:04:43na co panu ta spółka z Borowieckim?
00:04:45Czy pan nie może sam otworzyć fabryki?
00:04:47Ale ja nie mam pieniędzy.
00:04:50A to nie jest powód ani przyczyna.
00:04:52Ludzie mają pieniądze,
00:04:54a pan masz duże zaufanie
00:04:56i duże zdolności.
00:04:58Dlaczego ja panu dzisiaj
00:05:00dałem na jedno słowo
00:05:0230 tysięcy marek?
00:05:04Dlaczego ja pana uważam
00:05:06jak syna?
00:05:08Ej, co ja mówię jak syna?
00:05:10Jak córkę i syna razem.
00:05:12Dlatego, że ja pana dobrze znam
00:05:14i ja wiem, że ja mogę
00:05:16zarobić na tym 10%.
00:05:19Co to znaczy uślachetniać produkcję?
00:05:21Co to jest skończyć
00:05:23z tandetą ludzką?
00:05:25O, a to jego własne
00:05:27bardzo głupie słowa.
00:05:29Jemu się chce
00:05:31psuć interes cukierowi,
00:05:33szai, pucholcowi,
00:05:35całej bawełnie ludzkiej.
00:05:37A wiesz pan dlaczego?
00:05:39Dlatego, żeby Polacy mogli powiedzieć
00:05:41oni robią tandetę,
00:05:43szachrują, wyzyskują robotników,
00:05:45a Borowiecki, a my,
00:05:47robimy interes poważnie, solidnie, uczciwie.
00:05:49O, ja bardzo daleko widzę.
00:05:51Tu nie ma nic do śmiechu.
00:05:53To nie jest ten wiatr.
00:05:55Ja panu
00:05:57mówię, jestem pewien,
00:05:59my nie wytrzymamy z nimi konkurencji.
00:06:01Bo oni będą mieli cały kraj za sobą.
00:06:03I dlatego
00:06:05Borowieckiego trzeba
00:06:07zjeść.
00:06:09No tak, ale jeżeli mój kapitał da mi więcej procentu
00:06:11Borowieckiego, to ja idę z nim.
00:06:13To, to jest po kupiecku powiedziane.
00:06:15Ale ja panu mogę
00:06:17gwarantować, że kapitał nie da panu nic.
00:06:19Pan możesz wszystko stracić.
00:06:21Ja panu życzę jak najlepiej.
00:06:23Ja tylko mówię to, o czym myśli
00:06:25cała nasza Łódź.
00:06:27Do widzenia. Bardzo dziękuję
00:06:29prezesowi za zwrócenie uwagi.
00:06:31No zobaczę.
00:06:33Więc Borowiecki nie ma ani grosza
00:06:35kredytu u pana.
00:06:37Ale ja nie mogłem dla niego stracić naszych fabrykantów.
00:06:39Zmowa.
00:06:41Jaka zmowa? Co pan mówi?
00:06:43Zmowa to jest obrona.
00:06:45Żeby to nie był Borowiecki,
00:06:47a ktoś inny, to by się go
00:06:49nadepnęło nieznacznie i zdechłby
00:06:51prędko. Ale pan wiesz,
00:06:53jaki to jest kolorysta?
00:06:55Pan wiesz, jak on podparł Bucholca?
00:06:59To wszystko prawda.
00:07:05Alej mu może pójść.
00:07:13Skąd żeś taką sumę wyrwał?
00:07:15A?
00:07:17To moja tajemnica, moja
00:07:19nagroda.
00:07:21Max, ja widzę w twojej twarzy
00:07:23jakieś nowe łajdactwo.
00:07:25Daj spokój, Morec.
00:07:27Wydobyłem wreszcie te pieniądze
00:07:29od ojca.
00:07:31Teraz fabryka nie wytrzyma roku.
00:07:33Musi zdechnąć.
00:07:35A jak fabryka klapnie,
00:07:37to i ojciec tego nie przeżyje.
00:07:39Zdechnie razem z nią.
00:07:41Ja go dobrze znam.
00:07:43A tu jesteś sentymentalny Niemiec,
00:07:45ale dawaj pieniądze.
00:07:47Idź.
00:07:51To cieszysz się, że miałeś
00:07:53ojca najuczciwszego człowieka w Łodzi.
00:07:55Tak, tak.
00:07:57A to jest mój pierścień.
00:08:11A.
00:08:13No, Morec.
00:08:17Trzymamy za ciebie.
00:08:19Pa.
00:08:25Do zobaczenia.
00:08:27Trzymaj się.
00:08:37Panie prezesie, baron Oskar Majer czeka.
00:08:39Ma bardzo ważną sprawę.
00:09:05Obu rękami pisać nie umiem.
00:09:09Nie umiem inaczej mówić.
00:09:11Musi pan nauczyć się, bo inaczej nie pozwolić mogę.
00:09:13Mnie jest Gantzegal.
00:09:15Do kogo pan mówi?
00:09:17Do pana prezesa.
00:09:19Panie Horn, ja ościegam panu.
00:09:21Moja cierpliwość nie trwa za długo.
00:09:23Nie wiem, czy pan jest cierpliwy, czy nie.
00:09:25To mnie nie interesuje.
00:09:27Nie przechywaj pan, kiedy Buchholz mówi.
00:09:29Nie widzę przyczyny, dlaczego nie ma być cicho.
00:09:31Buchholz, kiedy Horn mówi.
00:09:33U mnie panu miejsce nie ma.
00:09:39Do widzenia.
00:09:53Ja sobie robię grubą nieprzyzwoitość z pana
00:09:55i z pańskiego miejsca.
00:09:57Poza tym Kazie wyrzucić cię.
00:10:01Spróbuj, chamie.
00:10:05Daj spokój, August.
00:10:07Nie próbuj, bo tobie razem z twoim panem
00:10:09nadłamie żeber.
00:10:15Milczeć, ty złodzieju.
00:10:19Ty chamska mordo.
00:10:21Proszę mnie przerywać.
00:10:23Mnie nie interesuje, czy pan jest cierpliwy, czy nie.
00:10:25Ja nie potrzebuję wiedzieć,
00:10:27czy pan jest cierpliwy.
00:10:29Proszę mnie przerywać.
00:10:31Ty szwabska mordo.
00:10:33Ja mówię.
00:10:35Pan będzie mnie słuchał, dopóki tu będę stał
00:10:37i dopóki będę mówił.
00:10:39Pan nie siedzi cicho. Ja mówię.
00:10:43Proszę nie...
00:10:45Uprzedzam pana.
00:10:47Ja nie potrzebuję wiedzieć, czy pan jest cierpliwy, czy nie.
00:10:49Mnie jest garcegal.
00:10:51Proszę mnie nie przerywać.
00:10:53Nie widzę przyczyny, dla której miałbym być cicho,
00:10:55kiedy pan mówi.
00:10:57Nie interesuje mnie, czy pan jest cierpliwy, czy nie.
00:10:59Przegnam pana.
00:11:05August.
00:11:09Słucham, jaśnie pana.
00:11:11Kom, kom.
00:11:13Kom.
00:11:19Gdzie jest Horn?
00:11:21Jaśnie pan go wyrzucił, więc wyszedł.
00:11:25Kazałem ci wyrzucić ten pies.
00:11:27A on byś tu nie szedł, co?
00:11:31Kiedy on sam wyszedł.
00:11:33Kiedy on sam wyszedł.
00:11:35Czwaj!
00:11:37Kom, kom!
00:12:03Co się dzieje?
00:12:05Robota, panie prezesie.
00:12:07Dobrze.
00:12:09Co się dzieje?
00:12:11Tak cicho idzie fabryka dzisiaj.
00:12:13Tak jak zwykle.
00:12:33August!
00:13:03Cześć.
00:13:33Cześć.
00:14:03Cześć.
00:14:05Cześć.
00:14:07Cześć.
00:14:09Cześć.
00:14:11Cześć.
00:14:13Cześć.
00:14:15Cześć.
00:14:17Cześć.
00:14:19Cześć.
00:14:21Cześć.
00:14:23Cześć.
00:14:25Cześć.
00:14:27Cześć.
00:14:29Cześć.
00:14:31Cześć.
00:14:33Cześć.
00:14:35A jak nasz interes się nie uda?
00:14:37Wszyscy bankrutują.
00:14:39Bankrutstwa się skończyło, bo interesy się poprawią.
00:14:41Słuchaj, ozimieny w Rosji były doskonałe,
00:14:43a ceny na sporze i tak nie spadną, bo brak zapasów.
00:14:45Poza tym zaczną ogromne publiczne roboty,
00:14:47które zatrudnią i dadzą pieniądze setkom tysięcy ludzi.
00:14:49Zobaczysz, że jesienią przemysł tkacki
00:14:51stanie na nogi i ożywi się.
00:14:53A w razie czego przerobimy bawełnę w naszej fabryce
00:14:55i zaczniemy...
00:14:57Mori!
00:14:59Mori!
00:15:03W Hamburgu kupowali tylko cukier i mendelssohn,
00:15:05a ceny od razu skoczyły piętnaście procent.
00:15:07Chodźcie.
00:15:11Zapasy małe.
00:15:13Następne party przyjdą za parę dni.
00:15:19Matka po inżynier.
00:15:23A, Stochowie, dzień dobry.
00:15:25Z dwóch balonów.
00:15:27O!
00:15:29Jedziemy już do dokurowa.
00:15:31No zabieram was.
00:15:35Aks! Aks, no chodź!
00:15:37Idę, już idę!
00:15:57Dzień dobry.
00:16:19Pani tu codziennie i sama karmi wszystkich drób?
00:16:21Codziennie i sama.
00:16:23Duża praca.
00:16:25Tak, ale Mickiewiczowska Zosia
00:16:27karmiła drób dla przyjemności.
00:16:29A pani?
00:16:31Ja?
00:16:33Żeby dobrze sprzedać w Łodzi.
00:16:39Dzień dobry.
00:16:41Dzień dobry.
00:16:43A ten wasz ciądz Szymon
00:16:45to chodząca poczciwość w sutannie?
00:16:47Bo w Kurowie najlepszy interes
00:16:49można zrobić na poczciwości.
00:16:51Tak?
00:16:53Chodź ze szwindli.
00:16:55Panie Borowiecki, bo to jest tak.
00:16:57Na Łódź to ja mam insze nazwisko.
00:16:59A na wieś też insze.
00:17:01Tak.
00:17:03Jak w Łodzi nazywałem się
00:17:05Kaczmarek
00:17:07to byle szwab albo parch mówił do mnie.
00:17:09Kaczmarek, chłopie, chodź no tu.
00:17:11Tak.
00:17:13A jak się przezywałem po szlachecku
00:17:15to mówią, panie Kaczmarski, może pan będzie łaskaw.
00:17:17E, tam to już nie pójdziemy.
00:17:19A co mają mną pomiatać te parobki niemieckie?
00:17:21Kiedy ja jestem z dziada pradziada
00:17:23gospodarski syn
00:17:25i sroce spod ogona nie wyleciałem.
00:17:27Tak.
00:17:29To te obrazki, mebelki
00:17:31to zabiera pan do Łodzi.
00:17:33Tak, tak.
00:17:35Kiedy moi już gospodarzyli
00:17:37to te różne Niemce po lasach na czworakach chodziły
00:17:39surowe kartofle jak świniaki jadły.
00:17:41Brawo, panie Kaczmarek.
00:17:43Prawdę mówię.
00:17:45Bo przecież te łódzkie milery, bucholce
00:17:47taka sielna szlachta
00:17:49że mógłbym być królem, Kaczmarski
00:17:51i jeszcze by dla nich był honor.
00:17:53Dzień dobry.
00:17:55Dzień dobry.
00:17:57Nie wiedziałem, że to pan.
00:17:59Karol mówił, że ktoś chce kupić kulów
00:18:01ale w imieniu inne nazwisko.
00:18:03Napije się pan kawy?
00:18:05A, dziękuję pani.
00:18:07A gorąca?
00:18:09Bardzo, prawie wrzątek. Katarzyna.
00:18:11No, kawa zimna, warta groż albo patyk złamany.
00:18:13Widzę, że się pan zna na karze.
00:18:15A, ciągiem chlapie się to paskudztwo.
00:18:17Do interesów,
00:18:19do pogadania to
00:18:21nie ma jak czarna kawa.
00:18:23Ja tam się mieszkać nie będę.
00:18:27Syna żenie, to dla niego.
00:18:33Nie ma głowy do interesów.
00:18:43W Łodzi nic mi po nim.
00:18:45Wrzutek, będziesz niedzicem.
00:18:59Żeby mieć chociażby taki pogrzeb
00:19:01musiałbyś zmienić wyznanie.
00:19:03Ty przecież nie lubisz protestantyzmu.
00:19:05A nie lubię i nigdy bym na to wyznanie nie przeszedł.
00:19:07Dlaczego?
00:19:09Jestem człowiek, który kocha i potrzebuje piękne rzeczy.
00:19:11Ja chcę mieć lepszy pogrzeb od Pucholca.
00:19:13Jak ja się narobię cały tydzień,
00:19:15to ja potrzebuję odpocząć.
00:19:17Ja chcę pójść do ładnej sali,
00:19:19gdzie są ładne obrazy, ładne rzeźby,
00:19:21ładna architektura,
00:19:23ładna ceremonia
00:19:25i kawałek ładnego koncertu.
00:19:27On lubi te nasze ceremonie,
00:19:29te kolory, te zapachy,
00:19:31te dzwony, te śpiewy.
00:19:33A jak on ma słuchać kazanie,
00:19:35niech to nie będzie nudne.
00:19:37Ty musisz słuchać delikatnego mówienia
00:19:39o sprawach wyższych i to jest nobl
00:19:41człowiek ma humor i ochotę na życie.
00:19:43A w kilkę co ja mam? Cztery goły ściany
00:19:45i tak pusto, jakby się interes miał za chwilę zlikwidować.
00:19:47Pastor gada.
00:19:49Jakieś rzeczy o piekle nieprzyjemne.
00:19:51A czy ja idę do kosioła, żeby się denerwować?
00:19:53Ja mam nerwy, ja nie jestem cham.
00:19:55A poza tym ja nie lubię się
00:19:57gnębić nudnym gadaniem.
00:19:59A przy tym ja lubię wiedzieć,
00:20:01z kim ja mam do czynienia.
00:20:03A cóż to za firma, protestantyzm, co?
00:20:05No, papież.
00:20:07To jest firma.
00:20:09Zaraz wracam.
00:20:11Ja czuję, że ty skończysz jak prosty Szajger.
00:20:13Ech!
00:20:19Co to dziś ludzi odpoczywa za darmo?
00:20:21Mylisz się!
00:20:23Wykreślono im półdniówki.
00:20:25Mogą odpoczywać za darmo
00:20:27z wdzięczności dla zmarłego.
00:20:31Przybliż się Kari.
00:20:33Tak, dobrze.
00:20:35Muszę się z tobą zadbać.
00:20:37Dobrze.
00:20:39Koniecznie.
00:20:43Odbiją sobie w ten sposób
00:20:45część rekordów pogrzebowych.
00:20:47Muszę to samo polecić
00:20:49testamentowo moim spadkobiercom.
00:20:51Co ty mówisz?
00:20:53Buchholz był starszy od ciebie.
00:20:57No tak, Buchholz nie żyje.
00:20:59Pan wie.
00:21:01Miał fabrykę, miał miliony.
00:21:03Ale z całym hrabią
00:21:05i nie żyje.
00:21:07A ja nie mam nic
00:21:09i w dodatku mam na jutro dwa protestowane weksle.
00:21:11Ale ja żyję.
00:21:13Pan Bóg jest dobry.
00:21:15Pan Bóg jest bardzo dobry.
00:21:23Pan wie, że
00:21:25Buchholz zostawił wielkie zapisy
00:21:27na cele publiczne i dobroczynne.
00:21:29Śmiej się pan z tego.
00:21:31Buchholz nie był głupi.
00:21:41Panie prezesie, depesza!
00:21:43Pawełna!
00:21:47Zawracać!
00:21:49Szybko do domu, szybko!
00:21:55Panie prezesie, Pawełna!
00:21:57Potężczone zbo!
00:21:59Zawracać, zawracać, prędzej!
00:22:01Do kantoru, prędzej!
00:22:13Pan wie, co się dzieje z Pawełną?
00:22:15A co mnie to obchodzi?
00:22:19Czy pan czytał nowe taryfy Pawełny?
00:22:21Ja jestem trochę chory dzisiaj.
00:22:23Trochę smutny.
00:22:25A pan mi gadasz o Pawełnie.
00:22:29Więc, jak się masz?
00:22:31Tak się mam, jak
00:22:33dzisiejsza Pawełna.
00:22:35To znaczy, że dobrze?
00:22:37Brylantowo.
00:22:39Czytałeś ogłoszenia
00:22:41o taryfach?
00:22:43Umiem je na pamięć od przeszło tygodnia.
00:22:45Nie blaguj, przecież ogłoszone je dopiero przed chwilą.
00:22:47A, zostawię przy swoim.
00:22:49Jak to więc? Wiedziałeś i nie skorzystałeś?
00:22:51Skorzystałem. Za kogo ty mnie masz?
00:22:53Ty się lepiej zapytaj, ile jest z Borowieckim, a na skąd?
00:22:55Ile czeka na stacji?
00:22:57Ile przyjedzie w tych dniach z Hamburga?
00:22:59Jesteś za sprytny, Morac.
00:23:01Możesz się nie dochować.
00:23:03Dochowam się.
00:23:05Bo ja potrzebuję zarobić
00:23:07na lepszy pogrzeb
00:23:09niż ma Buchholz.
00:23:27Dzień dobry.
00:23:29Dzień dobry.
00:23:31Dzień dobry.
00:23:33Dzień dobry.
00:23:35Dzień dobry.
00:23:37Dzień dobry.
00:23:39Dzień dobry.
00:23:41Dzień dobry.
00:23:43Dzień dobry.
00:23:45Dzień dobry.
00:23:47Dzień dobry.
00:23:49Dzień dobry.
00:23:51Dzień dobry.
00:23:53Dzień dobry.
00:23:55Dzień dobry.
00:23:57Dzień dobry.
00:23:59Dzień dobry.
00:24:01Dzień dobry.
00:24:03Dzień dobry.
00:24:05Dzień dobry.
00:24:25Dzień dobry.
00:24:27Dzień dobry.
00:24:29Dzień dobry.
00:24:31Dzień dobry.
00:24:33Dzień dobry.
00:24:35Dzień dobry.
00:24:37Dzień dobry.
00:24:39Dzień dobry.
00:24:41Dzień dobry.
00:24:43Dzień dobry.
00:24:45Dzień dobry.
00:24:47Dzień dobry.
00:24:49Dzień dobry.
00:24:51Dzień dobry.
00:24:53Ojcze, to już łódź.
00:25:23Chowaj go!
00:25:43Dzień dobry.
00:25:45Dzień dobry.
00:25:47Jesteśmy na miejscu, ojcze.
00:25:53Dzień dobry.
00:25:55Dzień dobry.
00:25:57Proszę ojca, proszę.
00:25:59Dzień dobry.
00:26:03Jak droga?
00:26:05Dziękuję.
00:26:09A te mury to właśnie moja...
00:26:11Nasza fabryka.
00:26:15Dlaczego pan się tak przepracowuje?
00:26:17Nie trzeba, naprawdę.
00:26:19Niestety, ale trzeba.
00:26:21Proszę wejść.
00:26:27Co to jest?
00:26:29Pieniądze. Całe dwa tysiące rubli.
00:26:33Skąd je wzięłaś?
00:26:35Miałam, ale nic nie mówiłam.
00:26:37Nie wiem, jak ci dziękować.
00:26:41Przyszły w samą porę.
00:26:43Despo. Ktoś może wejść.
00:26:45Ale dzieciak z ciebie, straszny.
00:26:47No bo jestem szczęśliwa.
00:26:49Kocham.
00:26:51Kto się tak głośno przyznaje do miłości?
00:26:53Nie trzeba się wstydzić miłości.
00:27:19Cześć.
00:27:37Karl.
00:27:39Masz rewolwer?
00:27:41Mam, a co?
00:27:43To dobrze. Będę się czuła bezpieczniejsza.
00:27:45Ale uspokój się. Czego się boisz?
00:27:47Nie wiem, ale czegoś bardzo się boję.
00:27:53Zbójców tu nigdzie nie ma. To ci przysięg.
00:27:55Cicho.
00:27:57Karl.
00:27:59Jestem taka szczęśliwa.
00:28:01Będziemy mieli dziecko.
00:28:03Nasze dziecko.
00:28:05Czy to nieszczęście?
00:28:09Dziecko?
00:28:11Karl, ja muszę być teraz z tobą.
00:28:13Na zawsze.
00:28:15To szaleństwo.
00:28:17Karl.
00:28:19A czy miłość nie jest szaleństwem?
00:28:21Jest, jest.
00:28:27Karl.
00:28:29Tak cię kocham.
00:28:31Nie gniewaj się, Karl.
00:28:33Tak się boję, że cię już nigdy nie zobaczę.
00:28:35Nie, cieszę się bardzo.
00:28:45Twoje oczy odwrócone
00:28:51Dzień i noc patrzą w tę stronę
00:28:57Gdzie niedołężność człowieka
00:29:03Twojego ratunku czeka
00:29:09Gdzie niedołężność człowieka
00:29:15Twojego ratunku czeka
00:29:23Dzień dobry, Karl.
00:29:25Z miasta idziesz.
00:29:29Jak zwykle.
00:29:39Niech panienka uważa.
00:29:41Ale chodź szybko, bo pan Karol jest bardzo zmęczony.
00:29:45Nie jesteś głodny?
00:29:47Zaraz podam herbatę i zrobię ci bardzo mocno, dobrze?
00:29:55Dużo chcesz cukru?
00:29:57Proszę, pij.
00:29:59A chcesz konfitur?
00:30:01Ja mam jeszcze skórowa, wiesz?
00:30:03No spróbuj, naprawdę będą ci smakować.
00:30:07Słyszałem...
00:30:09Słyszałem, że masz szczególne zachcianki, żeby robić szpital w mojej fabryce.
00:30:15Ale on nie ma rodziny, co ja miałam zrobić?
00:30:17W każdym razie nie zamieniać fabryki w przytułek dla przybłędów.
00:30:21Przecież spotkało go nieszczęście w twojej fabryce.
00:30:23Nie robił darmo.
00:30:25Pan to mówi serio?
00:30:27Więc ja miałam go zostawić na ulicy?
00:30:32Lubi pani sentymentalizować proste sprawy.
00:30:37To ładne jest, ale niepotrzebne.
00:30:41Ale...
00:30:43To zależy, jak kto odczuwa ludzkie cierpienie.
00:30:46Nie może pani wymagać, żebym się rozkliwiał nad każdym kulawym psem,
00:30:50zwiędniętym kwiatuszkiem, czy rozdeptanym motylkiem.
00:30:54Tak, ale...
00:30:56Ale on ma złamane trzy żebra i cierpi i...
00:31:00Niech sobie zdycha z Bogiem.
00:31:04Czy to znaczy, że wszystko to, co ja mówię, to jest niemądre, śmieszne,
00:31:08że to wszystko jest godne ironii?
00:31:10A pan to mówi tak... tak prosto, bo...
00:31:13bo to tylko mnie boleć może, tak?
00:31:25Nie wybacz, jestem dziś taki zwęczony.
00:31:31Tak.
00:31:47Nie mogę, nie mogę.
00:31:51Ja jestem trup. Już nie żyję.
00:31:54Ale powiem ci jeszcze.
00:31:56Przywdzisz Ankę i będziesz tego kiedyś zanował.
00:32:00Dlaczego ty się z nią nie żenisz?
00:32:03Nie mogę na to patrzeć, żeby jakaś pachciarka,
00:32:06córka nędznego aferzysty mogła panować tutaj,
00:32:09pośród pamiątek czterowiekowej przeszłości naszego rodu.
00:32:13Nie mogę.
00:32:15Nie mogę.
00:32:17Pośród pamiątek czterowiekowej przeszłości naszego rodu.
00:32:21A cóż by oni na to powiedzieli?
00:32:24Wy wszyscy śmiejecie się z przeszłości.
00:32:27Tradycję nazywacie trupem,
00:32:30szlachetstwo przesądem,
00:32:32a cnotę zabobonem.
00:32:34Zaprzedaliście duszę złotemu cielcowi.
00:32:37Precz!
00:32:48Nie przyspali farbiarek.
00:32:56Uwaga, powoli.
00:32:59Przystają do Anglii.
00:33:01Będą trochę później, trochę drożej, ale będą.
00:33:04Nie chcą dać na kredyt.
00:33:06Nie chcą dać na kredyt.
00:33:08Nie chcą dać na kredyt.
00:33:10Nie chcą dać na kredyt.
00:33:12Nie chcą dać na kredyt.
00:33:14Nie chcą dać na kredyt.
00:33:16Nie chcą dać na kredyt.
00:33:18Przeklęte szpawy.
00:33:21Karol!
00:33:22To wszystko za drogo.
00:33:24Przecież to będzie pałac, a nie fabryka.
00:33:27Przecież to ciasto, a nie wapno.
00:33:29Ja obliczyłem, że to wszystko kosztuje drożej niż zwyczajnie.
00:33:32Niech sobie inni budują na piasek,
00:33:34a ja nie chcę, żeby mi się na łeb waliło.
00:33:37A w razie pożaru przynajmniej ogień wszystkiego nie przepali.
00:33:41Czasem spalić się to nie jest takie straszne.
00:33:44Ty lepiej nie mętkuj.
00:33:46Sprzedawaj pawełnę.
00:33:48Nic już prawie nie mamy i w dodatku wszystko mnie zawodzi.
00:33:51Sprzysięgli się na nas, czy co?
00:33:53Gdzie ruszał kredyt, to odmowa.
00:33:55Coś w tym jest.
00:33:57I jak to?
00:33:58Pakować 40 tysięcy rubli gotówką i nie móc dokończyć fabryki?
00:34:02Nie dostać kredytu i to gdzie?
00:34:04W Łodzi, gdzie byle plajciarz, łajza,
00:34:06buduje fabrykę nie mając ani grosza?
00:34:08A kto dowiedział budować fabrykę za własne pieniądze?
00:34:11Ile ci potrzeba?
00:34:14Muszę mieć w sobotę co najmniej 10 tysięcy rubli.
00:34:17Karol, zapominasz o Millerze.
00:34:19Przecież sam zaoferował ci się z pożyczką.
00:34:21Pamiętam, pamiętam.
00:34:23Wiem, że na jedno moje słowo otworzy mi kaszę na osi.
00:34:26Ale on tego słowa nie usłyszy.
00:34:28Karol, ale tu chodzi o naszą przyszłość, o naszą fabrykę.
00:34:30Ja na twoim miejscu zrobiłem tak.
00:34:32Gdybym był tobą.
00:34:34Ale nie jesteś mną.
00:34:36Pamiętaj o tym, Max.
00:34:38Moritz, sprzedawaj resztę pawełny, bo cholera dłużej nie wytrzymamy.
00:34:42Ksiarzy pożyczać nie będę.
00:34:47Ja wam mówię, że fabryka powstanie i dopóki ja żyję, trwać będzie.
00:34:52Mówisz do nas jak poeta, nie jak fabrykant.
00:35:06Dzień dobry. Jak się pani miewa?
00:35:09Dziękuję.
00:35:10Bardzo dobrze.
00:35:26Widzi pani, że potrafię czasami zatrzymywać słowa?
00:35:28To jest ten spis książek?
00:35:30Trudno było to dla panu?
00:35:32Nie, ponieważ pani mnie o to prosiła.
00:35:34Czy pan nie kłamie?
00:35:36A pani uważa, że wszyscy mężczyźni kłamią, tak?
00:35:39Nie wiem.
00:35:41Ładne kwiaty tu u państwa rosną.
00:35:44Tam i tam.
00:35:46Powiem, Gottliebowi jemu będzie bardzo przyjemnie.
00:35:49Tak, koniecznie. A kto to?
00:35:51Nasz ogrodnik, ale pan Sztere...
00:35:53Nasz sąsiad nie lubi kwiatów.
00:35:56On powiedział, że jakby w tych doniczkach posadzić kartofle, to by był większy pożytek.
00:36:02Ale on jest głupi, prawda?
00:36:05Proszę.
00:36:06Madam!
00:36:07Warum wejść, gdy nie chcesz tej bochowieckiej dań?
00:36:10Papa, komu?
00:36:12Pan bochowiecki.
00:36:14Mama nie chciała ojcu przerwać roboty.
00:36:16Tak?
00:36:18A słuchaj, mam dużo kłopotów.
00:36:21Co, zmniejsza pan produkcję?
00:36:23Muszę mniej robić, dużo towaru, a mało się sprzedawać.
00:36:26Panie Miller, pan się nie musi obawiać najgorszego sezonu.
00:36:30Pokazować panu będę moja chalupa.
00:36:34A, o której cuda władze opowiadają.
00:37:04Spójrzcie, proszę.
00:37:08Siedźcie proszę tutaj na sofie.
00:37:10Jakaś cigara?
00:37:11Uwielbiam.
00:37:13Weźcie tę.
00:37:14I zapłacicie 15 kopecki za kawałek.
00:37:17No ja...
00:37:18Nie zapłacicie.
00:37:19Jedna kawałka kosztuje.
00:37:21Spróbujmy kolejną.
00:37:25O, przepraszam.
00:37:34Wydę.
00:37:44Wyleźć pan chce?
00:37:46Widzieć całe?
00:37:47Mieszkanie?
00:37:48Z przyjemnością.
00:37:50O, panie Miller.
00:37:52Pan to musiał wszystko z zagranicy sprowadzić.
00:37:56A jest, o, o, jest.
00:37:58I bo pan mówi, że...
00:38:00Chwila, u nas to...
00:38:02Tylko szmelc...
00:38:04Dostać można.
00:38:06O, Anioł.
00:38:08Nie, nie, nie.
00:38:10Nie, nie, nie.
00:38:12Nie, nie, nie.
00:38:14Nie, nie, nie.
00:38:16Nie, nie, nie.
00:38:18Nie, nie, nie.
00:38:19Hiszpania, Hiszpania.
00:38:25A to jest on za hiszpański pokój.
00:38:31Das ist kein...
00:38:33Spanisches Zimmer.
00:38:36Papa, mylisz się.
00:38:37To jest nasz mauretański pokój.
00:38:40Aha.
00:38:41To pan to sam tak urządzał, panie Miller?
00:38:44He, von Bałowiecki, ja sam płaciłem.
00:38:46Panu się podoba pokój ten?
00:38:48Tak.
00:38:49Jest śliczny i oryginalny.
00:38:51Bardzo trokis jest.
00:38:53Każdy porządny pałac ma pokój sięcki albo japoński.
00:38:57To państwo nie mieszkacie tu w pałacu.
00:39:00Po co?
00:39:02Jest bardziej wygodnie w moja starą chodóbę.
00:39:06A to nie szkoda, żeby tak pusto stało.
00:39:09Niech się dostosić.
00:39:13Wszyscy budują pałac, to ja też.
00:39:16Wszyscy mają salon.
00:39:18Ja też mam salon.
00:39:20Kosztuje drogo, ale niech sobie kosztuje.
00:39:23I stoj się.
00:39:27Ludzie mają wiedzieć.
00:39:29Miller ma pieniądze i ma pałac.
00:39:32A to dla mada, jak będzie miała mąż.
00:39:38O, rzeczywiście.
00:39:41Wspaniały pokój do spania.
00:39:46Ma pani pokój, jak Etoska Grejcin.
00:39:53A to dla mada, jak będzie miała mąż.
00:39:56A to dla mada, jak będzie miała mąż.
00:40:02A to dla mada, jak będzie miała mąż.
00:40:09Mada jest głupia.
00:40:11Ja oszalnię cię z Polaka.
00:40:13Bo mi się podoba mieć taki salon jak wasz.
00:40:16Ja lubię tak witać gości jak wy.
00:40:20Panie Miller, w Łodzi będzie panu trudno znaleźć tak bogatego Polaka, żebyś mu pan dał swoją córkę.
00:40:26Ja słyszałem, że macie problemy.
00:40:32Zgadł pan.
00:40:34Dlatego tu przyszedłem.
00:40:40Rozumiem pan, mam trudności.
00:40:43Dlatego chciałem pana prosić.
00:40:51Nie wiem, jak panu dziękować.
00:40:53Zabezpieczę pana na wszystkim, co mam.
00:41:02Czekam z ciekawością.
00:41:05Po co ten ślub z pana Anka?
00:41:08Dla panu?
00:41:10Pan mi wybaczy, panie Miller, ale to jest już moja osobista sprawa.
00:41:14Ja nic nie powiedziałem.
00:41:17Do widzenia, panu.
00:41:32Dzień dobry.
00:42:03Jest prezes?
00:42:06Jest. Od paru dni posyłał o pana.
00:42:15Jak się pan ma?
00:42:18Jak się, kochany pan ma?
00:42:24Ja byłem bardzo niespokojny o pańskie zdrowie.
00:42:27To bardzo niepoczciwie zostawiać swoich przyjaciół
00:42:30w takiej długiej niepewności.
00:42:33Ja się grubo za panem stęskniłem.
00:42:36Dziękuję, pan jest bardzo dobry człowiek.
00:42:39A kto może inaczej o mnie mówić?
00:42:42Ja wczoraj 25 rubli dałem na kolonie letnie.
00:42:45Patrz pan, to jest wydrukowane.
00:42:48Co z naszą wełną?
00:42:51Kupiłem i sprzedałem od razu za gotówkę.
00:42:54To dobrze.
00:42:57Bo mnie dzisiaj trzeba dużo gotówki.
00:43:00Komu nie potrzeba dużo gotówki?
00:43:03Pan ją będzie miał.
00:43:06To pan masz głowę.
00:43:09A pańska matka była moją kuzynką, pan wiesz.
00:43:12On sprzedawał resztki na Piotrkowskiej.
00:43:15Pan jesteś do niej podobny.
00:43:18Ona była śliczna, obszerna, duża kobieta.
00:43:21Pan masz pieniądze przy sobie?
00:43:24To przyślij je pan.
00:43:27Koniecznie przed czwartą mam wekslowe wypłaty.
00:43:30Dużo zarabiamy?
00:43:33Ja zarabiam dosyć, ale pan?
00:43:36Jak to przecież do spółki, mój kapitał.
00:43:39Nie, kapitał jest mój, bo jest u mnie.
00:43:42Przecież umówiliśmy się na 10% po trąceniu kosztów.
00:43:45To zapłacę mu 10%, a kapitału nie zwrócę.
00:43:48O, co pan gadasz?
00:43:51Pan masz małe rybki w głowie.
00:43:54Mówię panu otwarcie, że pieniądze ulokowałem w swój interes.
00:43:57Moje pieniądze?
00:44:00Pańskie pieniądze, które pożyczyłem na długi termin.
00:44:03Panie Maurycyweld!
00:44:06Natychmiast wypłacił pan moje 30 tysięcy marek.
00:44:09Panie Grimszpan, pieniędzy panu nie oddam.
00:44:12Ja mam 30 lat i czas mi zacząć.
00:44:15Zapłacę panu od nich 10% rocznie.
00:44:18A oddam, kiedy się dorobię.
00:44:21Pan zwariował. Pan jesteś chory, zmęczony podróżą, interesami.
00:44:24Pan musisz trochę odpocząć.
00:44:27Panie Stein, łącz pan telefon z policją.
00:44:30Ja z panem inaczej porozmawiam.
00:44:33Ty łobuzie, ty złodzieju!
00:44:36Ja cię każę zgnoić.
00:44:39Cicho!
00:44:42Ja nie zasadzę za ubelgi.
00:44:45A policją pan nie strasz!
00:44:48Gdzie są dowody, że pieniądze, które dałeś mi pan w czeku na Lipsk,
00:44:51są pańskie, a nie moje, co?
00:45:12Panie Grimszpan!
00:45:15Panie Grimszpan!
00:45:18Panie Grimszpan!
00:45:21Panie Grimszpan!
00:45:24Panie Grimszpan!
00:45:27Panie Grimszpan!
00:45:30Panie Grimszpan!
00:45:43Karol!
00:45:46Mój ojciec zupełnie zwariował.
00:45:49Chodzi nocą po halach i sam poruszam maszynami.
00:46:04Karol!
00:46:07Max!
00:46:13Karol, zdobyłem pieniądze!
00:46:16Karol, on nosi twoje zdjęcie.
00:46:19Otwieramy tabrykę!
00:46:25Otwieramy.
00:46:42Dzień dobry.
00:47:13Moja fabryka.
00:47:16Mam ją i nie puszczę.
00:47:19Pańskie szczęście jest moim szczęściem.
00:47:22Mnie to też raduje.
00:47:25Nie tyle jednak, co mnie.
00:47:28Szczęśliwa pani Panno Anko, prawda?
00:47:31Na wsi taki dzień jest tysiąc razy piękniejszy.
00:47:34Z pewnością, ale dzień dzisiejszy nie bardzo panią cieszy.
00:47:37Przeciwnie. Bardzo mnie cieszy.
00:47:40Raduje mnie każde spełnione ludzkie pragnienie.
00:47:43Z głosu pani raczej domyślam się czego innego.
00:47:47Chodźmy, Panno.
00:48:00Z dniem 6 sierpnia puszczona została w ruch
00:48:03manufaktura wyrobów bawełnianych pod firmą Karol Borowiecki i spółka.
00:48:06Z obowiązania podpisywać będą Karol Borowiecki
00:48:09lub pan Moritz Welt.
00:48:12Zdrowie pana dyrektora.
00:48:21Ja się cieszę, dlatego że mam wreszcie fabrykę.
00:48:24Prawda?
00:48:28Nie mów synu, a my przed inszekulaszekuloru.
00:48:32Jak to?
00:48:35A ty też wszystkie uszła w win?
00:48:38Jak Karol mi coś powie, to ja tylko robię, robię, robię.
00:48:41Nic mi poza tym nie interesuje.
00:48:44A przecież to jest ogromne.
00:48:47A on tylko ma szyję.
00:48:50A ja liczę, liczę, ciągle liczę.
00:48:53Bo przecież to musi jakaś...
00:48:56Dobre, dobre.
00:48:59Na zdrowie, sąsiedzi.
00:49:02Na szczęście, żeby duża rosła i się nie spaliła.
00:49:05Karol, my jednak wszystko ryzykujemy, trzeba się było ubezpieczyć.
00:49:08To daj pieniędzy.
00:49:11Nie gadajcie głupstw. Powiedziałem, że fabryka będzie, no jest.
00:49:14Dlaczego ma się palić?
00:49:36Proszę pana, cukier na pana czeka w kantorze.
00:49:39Cukier?
00:49:42Tak.
00:49:45I co on chce?
00:49:48Wracam zaraz.
00:49:51Bardzo mi przyjemnie panie cukier gościć pana u siebie.
00:49:54Żałuję, że nie będę mógł panu poświęcić tyle czasu, ile bym chciał,
00:49:57ale widzi pan, mam dziś święto otwarcia fabryki.
00:50:00Dzień dobry panu.
00:50:04Niech pan czyta.
00:50:16Co ja mam o tym myśleć, panie Borowiecki?
00:50:20To pańska sprawa.
00:50:24Ja bym nie darował.
00:50:28Ja to mam mieć za pańską odpowiedź?
00:50:31A co ja mam odpowiedzieć na taką chydną potwarz?
00:50:36Co ja mam z tym zrobić?
00:50:39Co ja mam o tym myśleć?
00:50:42Poszukać autora listu i wysłać go na Sybir.
00:50:45Na fałsz.
00:50:48Nikomu nie mówić o tym ani słowa.
00:50:51Mogę panu pomóc w poszukiwaniach, bo przecież ta sprawa w końcu mnie zahacza.
00:50:54Panie Borowiecki, ja jestem taki sam człowiek jak pan.
00:50:57Ja tak samo czuję i tak samo mam swój kawałek honoru.
00:51:00Ja teraz przychodzę do pana i na wszystko.
00:51:03Na wielkiego pana Boga zaklinam.
00:51:06Pana pytam, czy prawdę mówi ten list.
00:51:09Czy to wszystko prawda?
00:51:12Panie Cukier, nieprawda.
00:51:15Ja jestem Żyd.
00:51:18Prosty Żyd.
00:51:21Przecież ja pana nie zaszczelę, nie wezwę pana na pojedynek.
00:51:24Co ja pana mogę zrobić?
00:51:27Nic nie mogę panu zrobić.
00:51:30Pan wie.
00:51:33Ona będzie miała za parę miesięcy dziecko.
00:51:36Pan wie, co to jest dziecko.
00:51:39Ja 14 lat na to czekam.
00:51:4214 lat.
00:51:45A tu teraz takie wiadomości.
00:51:48Co ja teraz wiem? Czyje to dziecko?
00:51:51Pan mi musi powiedzieć prawdę.
00:51:54Panie Cukier.
00:51:57Powiedziałem panu, że list jest obrzydliwym fałszem.
00:52:00Weź się lubicie bawić z cudzymi żonami.
00:52:03Przynieś wina i wody sodowej.
00:52:06Zanieś to.
00:52:09Kazałem Mateuszowi przynieść wina,
00:52:12bo widzę, że pan zmęczony i zdenerwowany.
00:52:15Szalenie współczuję z panem.
00:52:22Ale skoro to nieprawda, to nie ma się czym martwić.
00:52:29To się teraz napijemy.
00:52:36Panie Borowiecki.
00:52:39Przysięga to wielka rzecz.
00:52:42Pan mi przysięgnie na ten obrazek.
00:52:45Ja wiem, u Ponagów to jest wielka świętość.
00:52:48Pan mi przysięgnie na ten obraz, że to nieprawda.
00:52:52Dobrze.
00:52:55Przysięgam na ten święty obraz, że z żoną pana
00:52:58nie łączyły mnie, nie łączą i nie będą łączyć żadne stosunki.
00:53:01Wystarczy?
00:53:04Wierzę panu. Wierzę panu, pan mi ocalił życie.
00:53:07Ja panu wierzę teraz jak samemu sobie, jak... jak ludzi.
00:53:10Kochany panie Borowiecki.
00:53:19Karol!
00:53:28A jeśli chodzi o kurów, pana Anko,
00:53:31to było coś wspaniałego.
00:53:34Ja nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłem.
00:53:37Czułem się tam lepiej niż w domu.
00:53:40Nigdy nie wierzyłem.
00:53:43Ale ja coś panu powiem.
00:53:46Jest taka sytuacja, kiedy...
00:53:49Oczywiście, ale...
00:53:52Ja... nie...
00:53:58Witam pana, panie Miele.
00:54:01Dziękuję za przybycie i prosimy do słowa.
00:54:04Danke.
00:54:08Przepraszam.
00:54:17Dzień dobry.
00:54:20Dzień dobry panie.
00:54:24Daj kawałek.
00:54:44Co to było Karol?
00:54:48Był u mnie.
00:54:51No dostałam właśnie twoją kartkę.
00:54:54Zaraz potem on przyszedł taki dziwnie uradowany.
00:54:57Dał mi garnitur z szafii, w którym musiałam się zaraz ubrać.
00:55:00Słuchaj, wydaje mi się, że lepiej by się teraz przestać widywać.
00:55:03Na jakiś czas, żeby nie uśpić podejrzenia.
00:55:06On mi powiedział, że zawiezie mnie do swoich krewnych, do Berlina.
00:55:09Na cały ten czas.
00:55:12To wspaniale to właśnie o to chodziło. Dobrze.
00:55:16Karol, ty ze mną pojedziesz, prawda?
00:55:19Tak, ja oczywiście bardzo bym chciał, ale nie mogę.
00:55:22Pamyka nam cholera źle idzie.
00:55:25Młodzi się przysięgli przeciwko nam.
00:55:28Potrzebuję pieniędzy.
00:55:31Nie chcą mi dać kredytu. Potrzebuję maszyn.
00:55:34Jak ty ze mną nie wyjedziesz, zabiję się.
00:55:46Przecież on jedzie z tobą.
00:55:49On mnie tylko doprowadza do pociągu.
00:55:53Zresztą musisz być potem, żeby zobaczyć nasze dziecko.
00:56:01Kiedy jedziesz?
00:56:04Pojutrze.
00:56:07Pocałuj mnie.
00:56:11Nie, nie tak.
00:56:14Pocałuj mnie jak dawniej.
00:56:45Tyrysko, podnieś się.
00:56:57Kochanie moje, jak tylko będziesz w Berlinie,
00:57:00odwiedź ciocia Ruzię i Wojachańca.
00:57:03I uważaj na siebie i na nasze dziecko, Lucy.
00:57:06Uważaj, Lucy.
00:57:09Pa, pa, pa.
00:57:12Uważaj.
00:57:15Uważaj.
00:57:18Uważaj na siebie.
00:57:21Uważaj, Lucy.
00:57:24Uważaj na siebie i na nasze dziecko.
00:57:43Panie prezydent.
00:57:50Jesteś pewien?
00:57:53Tak, widziałem, że wsiada do tego samego wagonu.
00:57:56Podpalisz mu fabrykę dziś w nocy.
00:57:59Tylko uważaj, ja nic o tym nie wiem, rozumiesz?
00:58:02Dwa razy podpalałem, uda się i tym razem.
00:58:05O, panie Borowiecki.
00:58:08Trzeba się było ubezpieczyć.
00:58:39A, Karol.
00:58:42A, Karol.
00:58:45Ja zawsze wiedziałam, że ty mnie naprawdę kochasz.
00:58:48A, Karol.
00:58:51A, Karol.
00:58:54A, Karol.
00:58:57A, Karol.
00:59:00A, Karol.
00:59:03A, Karol.
00:59:07Zabieraj się.
00:59:10No co się gapisz? Wyjdź.
00:59:36O, panie Borowiecki.
00:59:39A, Karol.
00:59:42A, Karol.
00:59:45A, Karol.
00:59:48A, Karol.
00:59:51A, Karol.
00:59:54A, Karol.
00:59:57A, Karol.
01:00:00A, Karol.
01:00:04Psy. Psy. Psy.
01:00:11Max.
01:00:14Szukam Karola.
01:00:17Nie ma go tu. Co się stało?
01:00:20Nic, nic, Anna.
01:00:23Słucham, co się stało?
01:00:28Proszę.
01:00:31Słucham?
01:00:34Pobierzcie się.
01:00:40Niech się pani na mnie nie gniewa, pannie.
01:00:43Anko, to na pewno tylko plotki.
01:00:46Wie pani, takie plotki mogą zabić nawet najwspanialszą miłość.
01:00:51Jestem panu bardzo wdzięczna.
01:00:56Jakie plotki? Niech pan powie.
01:01:02W Łodzi mówią, że...
01:01:05Karol chętnie ożeniłby się z madą Müller, gdyby...
01:01:08Gdybym ja mu nie stała na przeszkodzie.
01:01:11To pani wie?
01:01:14Nie. Tylko pan mi to właśnie powiedział.
01:01:22Przepraszam.
01:01:25Wie pan,
01:01:28Mnie to już właściwie nic nie obchodzi.
01:02:58Anka, co się tam stało?
01:03:01Nie, nie, nic się nie stało.
01:03:04O Jezu! Pali się! Pali się!
01:03:07Pali się! Fabryka!
01:03:11Anka!
01:03:14Co się tam dzieje?
01:03:20Anka!
01:03:23Anka!
01:03:27Anka!
01:03:39Karol!
01:03:52Moritz!
01:03:55Moritz!
01:03:59O Jezu!
01:04:02Karol!
01:04:10Karol!
01:04:26Anka!
01:04:34Woda dochodzi!
01:04:37Moritz! Gdzie jest Karol?
01:04:40Moritz!
01:04:43Gdzie jest Karol? Powiedz!
01:04:46W Szarlinie!
01:04:49Wody! Więcej wody!
01:04:56Anka!
01:05:00Klucze!
01:05:08Anka!
01:05:11Anka!
01:05:20Klucze!
01:05:25Klucze!
01:05:55Klucze!
01:06:10Gospodin Borowiecki, telegrama wam.
01:06:26Kam, co się stało?
01:06:29Fabryka się pali.
01:06:38Jaka fabryka?
01:06:41Moja fabryka, no!
01:06:45Kam!
01:06:49Na prawo!
01:06:54Szybko!
01:06:57Prędko!
01:07:18Szybko!
01:07:48Do Dreckschwein!
01:07:51Do szańska! Do mistrzczyk!
01:07:54Mów, kto ci kazał podpalić fabrykę!
01:07:57Barum!
01:08:00Po co?
01:08:03Po co spaliłeś fabrykę?
01:08:06Kto ci kazał?
01:08:09Rydena Dreckschwein!
01:08:12Rydena Dreckschwein!
01:08:15Rydena Dreckschwein!
01:08:46Pani Karolu?
01:08:56Tak będzie lepiej.
01:09:16Dzień dobry.
01:09:19Dzień dobry.
01:09:22Dzień dobry.
01:09:25Dzień dobry.
01:09:28Dzień dobry.
01:09:31Dzień dobry.
01:09:34Dzień dobry.
01:09:37Dzień dobry.
01:09:40Dzień dobry.
01:09:43Dzień dobry.
01:09:46Dzień dobry.
01:09:49Dzień dobry.
01:09:52Dzień dobry.
01:09:55Dzień dobry.
01:09:58Dzień dobry.
01:10:01Dzień dobry.
01:10:04Dzień dobry.
01:10:07Dzień dobry.
01:10:10To wszystko przez ciebie, Karol.
01:10:13Przez twoje romanse.
01:10:16Max!
01:10:19Nie!
01:10:22Karol!
01:10:25Max!
01:10:28Co ty mówisz?
01:10:31Ty jesteś rozolony!
01:10:34Karol!
01:10:38Idź!
01:10:50Oż ty!
01:10:54Ach ty!
01:11:08Ach ty!
01:11:29Ja nie mam nic!
01:11:32Ty nie masz nic!
01:11:36Karol!
01:11:39To znaczy, że mam w sam raz tyle!
01:11:43W sam raz tyle!
01:11:56Bardzo dobrze.
01:11:59Jestem na czysto.
01:12:05Dzień dobry.
01:12:35Dzień dobry.
01:12:38Dzień dobry.
01:12:41Dzień dobry.
01:12:44Dzień dobry.
01:12:47Dzień dobry.
01:12:50Dzień dobry.
01:12:53Dzień dobry.
01:12:56Dzień dobry.
01:12:59Dzień dobry.
01:13:02Dzień dobry.
01:13:05Dzień dobry.
01:13:08Dzień dobry.
01:13:11Dzień dobry.
01:13:14Dzień dobry.
01:13:17Dzień dobry.
01:13:20Dzień dobry.
01:13:23Dzień dobry.
01:13:26Dzień dobry.
01:13:29Dzień dobry.
01:13:32Dzień dobry.
01:13:35Dzień dobry.
01:13:38Dzień dobry.
01:13:41Dzień dobry.
01:13:44Dzień dobry.
01:13:47Dzień dobry.
01:13:50Dzień dobry.
01:13:53Dzień dobry.
01:13:56Dzień dobry.
01:13:59Dzień dobry.
01:14:02Dzień dobry.
01:14:05Dzień dobry.
01:14:08Dzień dobry.
01:14:11Dzień dobry.
01:14:14Dzień dobry.
01:14:17Dzień dobry.
01:14:20Dzień dobry.
01:14:23Dzień dobry.
01:14:26Dzień dobry.
01:14:29Dzień dobry.
01:14:32Dzień dobry.
01:14:35Dzień dobry.
01:14:38Dzień dobry.
01:14:41Dzień dobry.
01:14:44Dzień dobry.
01:14:47Dzień dobry.
01:14:50Dzień dobry.
01:15:217.rien
01:15:43Tak, zgadzał się.
01:15:45Nie ma innego wiejścia.
01:15:48Nie ma innego wyjścia.
01:15:50Strzelać.
01:16:18Strzelać.
01:16:46Strzelać.
01:17:16Strzelać.
01:17:26Strzelać.
01:17:56Strzelać.
01:18:06Strzelać.
01:18:34Strzelać.
01:18:44Strzelać.
01:19:14Strzelać.
01:19:24Strzelać.
01:19:52Strzelać.
01:20:22Strzelać.
01:20:32Strzelać.

Recommended