- 5/5/2025
Category
😹
FunTranscript
00:00DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:30DZIĘKI ZA OBSERWACIE
01:00Pan Janusz Tracz wcale nie musiał dawać tych pieniędzy.
01:03On to robi z własnej i nieprzymuszonej woli.
01:08A co ksiądz musi robić z własnej, nieprzymuszonej woli?
01:17Trzymać swojego wikarego na smyczy?
01:19Ja niczego nie muszę.
01:22Zanim się tu pojawiłeś, Tracz zawsze wspomagał kościół.
01:28A nie mogę potępiać człowieka za to, że dzieli się swoimi dochodami ze wspólnotą.
01:33Przecież to gangster, wszyscy o tym wiedzą.
01:35Gdybym miał oceniać ludzi wedle tego, co wszyscy wiedzą,
01:41to przynajmniej połowie parafian nie mógłbym udzielać sakramentów.
01:45A jeśli to Tracz podpalił Marcelinę?
02:02Adam, to jest bardzo poważne oskarżenie.
02:07Wiesz, dlaczego tu siedzisz?
02:15No po co to zrobiłeś?
02:17Dlaczego podpaliłeś czopę Marceliny Prokopiuk?
02:19Ja nie chciałem.
02:21Pani Marcelina jest dobra kobieta.
02:22Dała mi kiedyś spodnie i buty.
02:24Mówi, weź Romuś, to po moim mężu jeszcze.
02:27Tobie się przyda.
02:28Dobre były takie na filcu.
02:29Tak, tak. To mówisz, że pani Marcelina to dobra kobieta.
02:31Dobra.
02:32A to dlaczego podłożyłeś ogień pod jej dom?
02:34Nie, pod dom nie.
02:35Pod dom jakoś nie mogłem.
02:36No a szopa?
02:37Szopa stara była.
02:39Dziury na pięści i koziełków nie miała.
02:41Jakich znowu koziełków, Romuś?
02:42No koziełków, takich jak w domu nad Gankiem.
02:45Takich ładnych jak ma pani Marcelina, to nikt nie ma.
02:48No może Bobrowcy w Brzezinach, ale do Brzezin daleko podpalić takie koziełki.
02:51Grzech był, był wielki.
02:53Po coś ty w ogóle ten ogień podkładał?
02:55Kurtkę dostałem.
02:58Jaką kurtkę?
03:00Czarna taka, ze skóry.
03:03Ładna była.
03:04Żal było nie brać.
03:05No a jak wziąłem, to już musiałem ogień podłożyć.
03:07To ktoś dał ci kurtkę za podpalenie Marceliny?
03:11Kto?
03:11Nie lubisz tego tracza, prawda?
03:18Prawda.
03:19No właśnie.
03:21Ksiądz myśli, że to sprawa osobista?
03:23Uderzył mnie, a ja go teraz podejrzewam, oczerniam?
03:26Już od pierwszego dnia w parafii masz z nim na pieńku.
03:29Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, jak bardzo jesteś zaangażowany?
03:33A może te emocje nie pozwalają ci dostrzec tego wszystkiego właściwie?
03:36Ja nikogo nie oceniam.
03:38Ja po prostu mówię o faktach.
03:41Ten człowiek jest gotów zrobić wszystko, żeby ośniaknąć swój cel.
03:45Jaki cel? O czym ty mówisz?
03:48Ja nie mogę tego powiedzieć.
03:50A ja nie mogę w ten sposób z tobą rozmawiać.
03:54Ksiądz mi nie wierzy.
03:57Wierzę w twoje dobre intencje,
03:59ale nie mogę oskarżać człowieka bez dowodów.
04:02Będę je miał.
04:03Nie.
04:04Ty już niczego nie będziesz miał.
04:06Nie wolno ci.
04:08A to, co ci wolno, przekaż policji.
04:10To ich służba, nie twoja.
04:14Rozumiem.
04:17Przepraszam, że zająłem księdzu tyle czasu.
04:19Adam.
04:22Niech ksiądz pamięta, dlaczego tu jest.
04:30No dobrze.
04:33Teraz powiedz, jak to było.
04:40Ja szłem sobie po butelki,
04:43co je tylko pani Lewandowska przyjmuje,
04:45bo w dawnym GS-ie to już ich w ogóle nie chcą.
04:47A pani Lewandowska to też je przyjmuje,
04:48tylko te z grubszymi szyjkami.
04:50Jak spotkałeś tego człowieka, Rom?
04:51No mówię, szłem na drzekę, na skarpę.
04:54To bardzo dobre miejsce.
04:55Z jednej strony osłonięte krzakami,
04:57a z drugiej strony widok przepiękny,
04:58prosto na kościół.
04:59No tam go spotkałeś.
05:00No mówię, na drodze, co do szosy dochodzi.
05:03Sam był?
05:04Sam, ale w samochodzie.
05:05W jakim?
05:06Nie patrzyłem, bo on zaraz wyszedł i w tej kurtce był.
05:10Jak wyglądał?
05:11No duży taki, w tej kurtce był.
05:14Bardzo elegancki, przystojny.
05:16I się mnie pyta, czy trochę pieniędzy mi nie potrzeba.
05:19Ja mówię, że tak, bo z mamusinej renty to trudno wyżyć.
05:23Romuś czego chciał?
05:25Co miałeś zrobić za te pieniądze?
05:28Nie, ja pieniędzy nie wziąłem.
05:31Tylko ta kurtka mi się podobała,
05:32ale mamusia by mi wybaczyła,
05:33bo ona lubi, jak ją ładnie wygląda.
05:35Kazał ci podpalić panią Marcelinę?
05:37Nie.
05:39Ją nie.
05:41Tylko jej dom.
05:42I powiedział, że to wszystko dla jej dobra będzie.
05:45Co było dalej?
05:46Ja nie wiedziałem, że ona z rękami prosto w ogień skoczy.
05:49Ja nie chciałem jej krzywdy zrobić.
05:51Romuś, Romuś, Romuś.
05:53No, krzywdę to ty przede wszystkim sobie zrobiłeś.
05:57Powiedz mi, co było dalej.
05:58Dalej to ja już tylko z tą kurtką zostałem.
06:01A ten człowiek?
06:03Pojechał.
06:04Wziął i pojechał.
06:09Księżyk Roboszczu, syna, syna mi ratuj.
06:13Pani Borosiłkowa na miłość boską.
06:16Co się stało?
06:17Romusia, Romusia mi zabrali.
06:20Ale kto?
06:21Policja, komendant na posterunku go trzyma.
06:25Prosiłem, żeby mnie zabrali.
06:27Bo to moja wina, bo to ja go nie dopilnowałam.
06:29Ale komendant nawet słuchać nie chciał.
06:32Pani Janko, spokojnie, po kolei.
06:34No co takiego Romek zrobił?
06:35Podpalił szopę starej Marceliny.
06:37Podpalił Marcelinę?
06:41Sam się przyznał.
06:43Ale wszyscy wiedzą, że on jest chory.
06:47Ktoś go musiał do tego namówić.
06:48To, Pani Janko.
06:50Żebym to ja wiedziała.
06:52Właśnie ja dlatego do księdza przyszłam.
06:54Ale co ja tu mogę zrobić?
06:56Ja sobie tak pomyślałam, że komendant to zięć gospodyni.
07:00To prawie jak rodzina księdza, więc...
07:03Źle pomyślałam.
07:06Nie, nie, nie, nie.
07:07Ja porozmawiam z komendantem.
07:10Dziękuję.
07:10Ja to już nawet modlić się nie potrafię.
07:17Ono już porozmawiam.
07:18Dowiem się o co tu chodzi.
07:22Spróbuj, córcia.
07:23Czy już dobre?
07:24Nie, nie jestem głodna.
07:26Może ci pomóc?
07:27Nie.
07:28Pogadaj z nami.
07:30O czym?
07:35A wiesz, tata znalazł twój czerwony rowerek.
07:39Ten z dzieciństwa, pamiętasz go?
07:40Tak.
07:41No, szopę sprzątaj.
07:43Człowiek całe życie lubicie zbiera i zbiera,
07:45a potem to nie wiadomo, co z nimi zrobić.
07:47No właśnie.
07:48A mamo, a ty pamiętasz ten sagan?
07:49Taki miedziany.
07:50Co go jeszcze matka starego proboszcza przywiozła?
07:53Ten w grubym dne?
07:54No właśnie.
07:56Ten sam Zbyszek go znalazł w szopie.
07:58A, no to ja go przeniesie, odczyści się
08:00i do bigosu będzie jak znalazł.
08:02Właśnie.
08:06No i masz.
08:10Masz, wamusie.
08:17Możecie go zabrać.
08:19Tak, mam wszystko.
08:22Nie, to nie podpada pod 4-8.
08:25Dobra, czekam.
08:27Cześć.
08:27Pan komendant to ma gest.
08:32Żeby aresztantowi obiad z własnej kieszeni fundować?
08:35A co?
08:36Głodnego go miałem trzymać.
08:37Ale żeby zaraz bryzol?
08:39Z pieczarkami?
08:39Z restauracji?
08:40Józek.
08:41Przynajmniej zmywać nie będziesz musiał.
08:44Przyjadą po niego?
08:45Przyjadą.
08:48Szkoda tak chłopaka między obcych puszczać.
08:50Nie twoja sprawa.
08:53Ksiądz proboszcz?
08:55Na wieki wieków.
08:55Witaj, Piotrze.
08:57Dzień dobry.
08:58Proszę, księdza.
09:00Romuś?
09:06No.
09:08Jak ci tu jest, Romek?
09:09Nieźle.
09:11Obiad mam.
09:12Mięso, grzybki, frytki.
09:15A sałatek to cały osobny talerz.
09:17No pięknie.
09:19Była u mnie twoja mama.
09:21Mamusia.
09:21Tak.
09:22Martwi się o ciebie.
09:23No wszyscy się o ciebie martwią.
09:27Romek.
09:29Ty naprawdę podpaliłeś tę szopę Marcelinie?
09:34Dlaczego?
09:37Żałujesz?
09:38Piotrze.
09:47Chciałbym go wyspowiadać.
09:49Tutaj?
09:51Nie no, mogę go zabrać do kościoła, ale...
09:53Konfesjonal jest mi niepotrzebny.
09:56Wystarczy żal za grzechy.
09:58A, tego mu chyba nie brakuje, co?
09:59Dobrze.
10:00Józek.
10:01To jest spowiedź, Piotrze.
10:22Dziesięć minut.
10:23Janusz Tracz i Aniela z domu Skowron, Sakramentum, Matrimonium, 24 września 1995, Aniela.
10:42Nic tu nie ma.
10:45Zupełnie nic.
10:45Oj, przepraszam, myślałam, że ksiądz proboszcz jest tutaj.
10:51Ksiądz wyszedł, ale...
10:52Proszę, wejdź.
10:52Proszę.
10:56Ja właściwie...
10:58Chciałam się pożegnać.
11:01Wyjeżdżasz? Dokąd?
11:04Sama nie wiem.
11:05Niby z powrotem do Chrubielowa, ale tam już wszystko będzie wyglądało inaczej.
11:08Jak jakieś obce miejsce.
11:10Nie chcesz tutaj dostać?
11:11Nie.
11:12Tutaj mogę tylko snuć się z kąta w kąt, uśmiechać się do matki, udawać, że żyję.
11:19Ja muszę zrobić...
11:21Muszę coś zrobić inaczej.
11:23Sama nie wiem.
11:25Dlaczego to wszystko jest takie trudne?
11:28Bo jest.
11:30Spójrz.
11:34Co?
11:36Linie życia?
11:37Wszystkie linie zbiegają się w dolinie dłoni.
11:43W małej jamie, gdzie bije źródełko losu.
11:47Oto linia życia.
11:49Patrzcie, przebiega jak strzała.
11:53Widnokrąg pięciu palców rozjaśniony potokiem,
11:58który dwie naprzód obalając wszystkie przeszkody.
12:00I nie ma nic piękniejszego.
12:09Nic potężniejszego niż to dążenie naprzód.
12:14A to powiedział Herbert.
12:18Ładnie.
12:19Co jest ta twoja kolekcja?
12:28Kapsły.
12:30Same piwne.
12:31Mile jeszczaka.
12:33Cztery rodzaje.
12:34Krótka seria z zielonki.
12:36I karskie z błędami.
12:39No ładna Romek, ale...
12:40Co ja mam z nimi zrobić?
12:43Mnie samemu strach je brać ze sobą.
12:47U księdza będą bezpieczne.
12:49Ksiądz je przechowa, aż sam po nie wrócę.
12:53Bo ja tu jeszcze kiedyś wrócę, nie?
12:55Posłuchaj Romek.
12:58Spróbuję ci jakoś pomóc.
12:59Nie.
13:00Mnie teraz nie wolno pomagać.
13:02Roman.
13:03To, że zrobiłeś coś złego,
13:05to wcale nie znaczy, że ty sam jesteś zły.
13:07Nie, ja sam.
13:08Za to wszystko.
13:09Za panią Marcyliny.
13:10Za to wszystko, co zrobiłem.
13:11Ja sam.
13:11Słuchaj Romek.
13:14Ty przecież wiesz, ty...
13:15Ty nie jesteś taki jak wszyscy.
13:17Tobie trzeba pomóc.
13:20Proszę księdza.
13:22Ja wiem, jak jest.
13:23Za głupotę trzeba płacić.
13:28Jestem.
13:30Czy ksiądz już skończył?
13:32Tak.
13:32Skończyliśmy razem.
13:50Powiedział coś?
13:52On jest niewinny, Piotrze.
13:55Jak to niewinny?
13:56Przyznał się.
13:57To on podłożył ogień.
13:58No właśnie.
13:59Przyznał się, okazał skruchę.
14:00Nie jesteśmy w kościele, proszę księdza.
14:03W świetle prawa jest winny.
14:06Ty też tak myślisz?
14:07Bo ja nie myślę, ja jestem policjantem.
14:09Przestań.
14:10Po ludzku cię pytam.
14:13Obaj dobrze wiemy, że był jedynie narzędziem w czyichś rękach.
14:17Ty wiesz w czyich?
14:18Piotr.
14:20Ja muszę coś po prostu zrozumieć.
14:24Tylko jeden człowiek mógł mieć motyw.
14:27Tylko jemu zależało na ziemi Marceliny.
14:28Jest bezwzględny i bez skrupułów.
14:32Dąży do tego, czego chce.
14:33O kim ty mówisz, Piotr?
14:35Kto?
14:35Tracz, proszę księdza.
14:37Janusz, tracz.
14:38Ewuniu, po co ci ta torba?
14:50Wyjeżdżam.
14:51O mój Boże, córeczko, a ty dokąd?
14:52Do Hrubielowa.
14:53Mamo, właściwie ja nie wyjeżdżam, ja tam wracam.
14:56Ja muszę coś zrobić ze swoim życiem.
14:59A obiad, dziecko?
15:00Obiad musisz zjeść.
15:01Babciu, nie mogę, za chwilę mam autobus.
15:04Córeczko...
15:04Mamo, ja muszę coś zrobić ze sobą.
15:07A wzięłaś ten ciepły sweter, zapakowałaś?
15:10Wiesz, tam były ręczniki na tym sznurku.
15:12Mamo, proszę cię, wszystko mam.
15:16Do widzenia, babciu.
15:18Z Bogiem, córeńko.
15:19Z Bogiem.
15:20O, poczekaj.
15:21Ja mam bitki w słoiku.
15:23O, weźmiesz, odgrzejesz sobie.
15:26Dziękuję.
15:27Tylko pamiętaj, na małym ogniu.
15:39A ty nie rusz!
15:43Panie komendanci, już są.
15:45Kto?
15:46Z powiatu przyjechali, w Oromusia.
15:50Co?
15:52Niech będzie pochwalony.
15:53Na wieki wieków.
15:54Co, herbaty napijecie się?
15:56Józek, nastaw.
15:57Nie, nic dzisiaj.
15:58Szpagier Wojtka ma imieniny.
16:00Hanka łeb nie urwie, jak nie wrócę na siódmą.
16:02No, załatwijmy sprawę, jak jedźmy na zarz.
16:05To ten?
16:06Tak.
16:07Józek.
16:11Wychodzić.
16:14Ręce.
16:15No dawaj ręce!
16:16Ostrożnie.
16:17Dam sobie radę.
16:18Herbatki napijemy się następnym razem.
16:20Z żoną Wojtka nie ma żartów.
16:22Idziemy.
16:22Przesadzaj.
16:23I po krzyku.
16:24Księżny proboszczu!
16:25Chłopie, chłopie, w areszcie ślepcim też księdza mamy teraz.
16:28Przesadzaj księdza!
16:29Poczekaj, poczekaj.
16:34Co robisz?
16:35Kapsle mam.
16:36Przypilnię.
16:38Niech ksiądz powie pani Marcelinie.
16:40Niech ksiądz powie, że tę kurtkę to ja już dawno wyrzuciłem.
16:43Dobrze, Lomuś.
16:44Powiem.
16:45No.
16:47Teraz też mogę iść.
16:52Z Bogiem.
16:54Z Bogiem.
16:55Z Bogiem.
16:55Dzień dobry.
17:11Tu ksiądz Wójtowicz.
17:12Z panem Januszem Traczem chciałbym.
17:16Wyjechał?
17:18A czy to pani, pani Angeliko?
17:20Przepraszam.
17:37A ty...
17:39Co ty tu robisz?
17:41Szukam proboszcza.
17:43Dzwonił, chciał się ze mną zobaczyć.
17:45Tu go nie ma.
17:47Aha.
17:48Zaczekaj.
17:51Tak?
17:52A...
17:52Nie, nie, nic.
17:57To może ja go pójdę zawołać.
18:00Przepraszam.
18:04A ty...
18:05Ty podobno tego głupka zamknąłeś.
18:08Jakiego głupka?
18:09No głupiego Romusia.
18:10Wszyscy tak o niego mówią.
18:12A ty zawsze musisz mówić to, co wszyscy?
18:14U nas w szkole też tak mówią.
18:16Ale on jest fajny.
18:17Raz to nawet za jedno jabłko zaniósł mi plecak do szkoły.
18:20Karolina, no jak mogłaś?
18:22Już dawno się powinno takiego świra zamknąć.
18:25To, co jak on w ogóle nie powinni chodzić pomiędzy normalnymi ludźmi.
18:28Przestań.
18:31No co, no chciałem tylko powiedzieć, że dobrze zrobi.
18:33Mateusz, doigrasz się.
18:40Przepraszam panią, panie Angeliku.
18:43Prosiłem, żeby pani tu przyszła.
18:45Są sprawy, które nie mogą czekać.
18:47Niech pani siada.
18:52Chodzi o pani męża.
18:58Ostatnio przyniósł mi 8 tysięcy złotych.
19:03To była druga rata na ten fresk w Choniatyczach.
19:06W absydzie kościoła.
19:08Tak, wiem.
19:09Tak, widzi pani, ja bardzo doceniam ten dar, ale ja muszę iść prostą drogą.
19:16Muszę oddzielać dobro od zła.
19:18Ja nie mogę przyjąć tych pieniędzy.
19:19A czy, czy mogę wiedzieć dlaczego?
19:23Ostatnio zdarzyło się wiele złego.
19:25Pożar u Marceliny.
19:28Straciła część dobytku.
19:31No i Romek.
19:33Ten chłopiec musiał ponieść karę.
19:36On też jest tu ofiarą.
19:37Ta sprawa nie daje mi spokoju.
19:40Mniej mojemu sumieniu.
19:41Dlatego proszę.
19:43Proszę zabrać te pieniądze.
19:49Rozumiem.
20:14Proszę księdza, ja chciałbym, żeby ksiądz wiedział, że...
20:16Wiem, wiem, wiem.
20:17Proszę.
20:19Niech mnie ksiądz zostawi samego.
20:27Nie oglądasz wiadomości?
20:31Po co?
20:34Znowu ktoś kogoś pobił?
20:37Wyrzucili jakiegoś noworodka?
20:39Inflacja wzrasta lub maleje.
20:42Policja kogoś złapała, sąd wypuścił.
20:45Przynajmniej w domu chcę mieć spokój.
20:50Co z tobą?
20:52Nic.
20:54Słyszałaś?
20:56Właśnie wsadziłem do paki jakiegoś głupka.
20:59No tak, tak.
21:00Masz rację.
21:01Coś złego dzieje się z Mateuszem.
21:03Mamy pierwszy doktor Blumenthal,
21:04teraz Romuś.
21:06I mu wszystko wydaje się takie proste.
21:08Proste.
21:13Potem też wszystko wydaje się proste.
21:18Złapali go, bo podpalił.
21:21Wsadzili.
21:22Był człowiek, nie ma człowieka.
21:25Jest paragraf.
21:25Paragraf.
21:29Kochani, no musiałeś to zrobić.
21:30Jesteś policjantem.
21:34Basiu.
21:36Powinienem zamknąć kogo innego.
21:39Jestem złym policjantem.
21:42Nie, mów tak.
21:43Piotr!
21:49Ksiądz daje, umyje.
21:51Dziękuję.
21:52A może herbatę księdzu zabieć?
21:53Nie, nie, ja już myślę teraz tylko o łóżku.
21:55Proszę, księdza proboszcza.
21:57Gości mamy.
21:58Siostra księdza proboszcza przyjechała.
22:00Prosimy.
22:05Krystyna?
22:15Krysiu, co ty tutaj robisz?
22:19Antoni, ja...
22:21Ja uciekłam od maża.
22:24Ja uciekłam od maża.
22:25Ja uciekłam od maża.
22:33й
Recommended
24:52
|
Up next
24:02
24:04
24:02
22:55
1:14:47
2:40
2:08
24:50
2:29
3:49
51:48
43:50
44:53
42:53
0:26
0:46
2:11