Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 5/5/2025

Category

😹
Fun
Transcript
00:00DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:30Jakby się nic nie zmieniło.
00:33Tak.
00:35Może właśnie po to są ogrody.
00:39Masz do mnie żal.
00:42O co?
00:44Może nie przyjeżdżałam.
00:48Przecież ja nawet przez te wszystkie lata kartki do ciebie na święta nie wysłałam.
00:54Miałaś swoje życie.
00:57Tak, miałam.
01:00Moje życie.
01:05Krysiu, powiesz mi o co chodzi.
01:08Co się stało?
01:11Bez przerwy coś się dzieje.
01:14Ja już nie potrafię nad tym wszystkim zapanować.
01:20Antoni, przepraszam cię, ale ja...
01:22Ja nie miałam do kogo pójść.
01:25Daj spokój.
01:27Przecież jestem twoim bratem.
01:30Czego chcesz, Kasiu?
01:31Herbatki czy mleka?
01:33Naturalnie, że mleka.
01:34Po mleku rośnie się jak na drożdżach.
01:36A Kasia chce być duża, prawda?
01:39O, tylko żeby było bez kożuchu.
01:41Kożuchy nie są dobre, prawda Kasiu?
01:44Proszę.
01:44No co, podoba ci się u nas?
01:49Zobaczysz, jak tu jest pięknie.
01:53No zupełnie inaczej niż w mieście.
01:55Wiesz, my mamy koniki i krówki.
01:59Widziałaś ty kiedyś w Lublinie krowę?
02:01Widziała.
02:03Eee, żartujesz.
02:05Ale nasze są większe i dają bardzo dużo mleka.
02:09Nie lubię mleka.
02:11No masz.
02:12No widziała mama?
02:13Nie lubi mleka.
02:13No nie męcz dziecka.
02:16Zrób jej herbatki lipowej.
02:17A zresztą mleko do wędliny nie pasuje.
02:19Prawda, Kasiu?
02:24A ty nadal pracujesz w szkole?
02:27Nie.
02:27A kto teraz uczy się rosyjskiego?
02:31A poza tym jestem potrzebna Kasi.
02:33Mhm.
02:35Janek był docentem na uniwersytecie, prawda?
02:41Przepraszam cię.
02:44A tak niewiele o sobie wiemy.
02:47A czasami lepiej nie wiedzieć.
02:50Masz tak źle u was?
02:53Krysiu, ja nie chcę cię do niczego zmuszać.
02:56Powierz mi tyle, ile chcesz, ale...
02:59Poza twoim mężem,
03:00twoją córką, to ja jestem.
03:02Jedyną twoją rodziną.
03:04Chciałbym ci jakoś pomóc.
03:06Naprawdę?
03:08No, przecież jestem twoim bratem.
03:11Pomożesz mi, Antoni.
03:14Proszę, księdza proboszcz.
03:15Proszę, Krysię.
03:16Kasia chyba chora.
03:17Boże.
03:20Nic jeszcze nie chcę.
03:23Boże.
03:23Kasiu, co ci jest?
03:25Nic, mamusiu, nic.
03:27Ja tylko nie jestem głodna.
03:30Co się stało?
03:31Nie wiem, cały czas jest jakaś taka marudna.
03:34Ale...
03:34A to?
03:35Co to jest?
03:36No wszystko co najlepsze.
03:37Szyneczka, schabie, kiełbasa, krakowska.
03:39Ale u nas robiono, wszystko świecie.
03:41Boże, Kasiu, ty dojadłaś.
03:42No, schabie jest od Marciniakowej.
03:44Nie dalej jak przedwczoraj wędzić przestała.
03:46Przecież wyście mogli mi dziecko otruć.
03:48Ale czym?
03:49Przecież to jest normalne mięso.
03:51Normalne mięso?
03:52A cholesterol, tłuszcz, toksyny, gronkowce.
03:56A kto wie, skąd to mięso pochodzi?
03:58Marciniakowa swoje świnie szanuje.
04:00Jak pani może?
04:00Wy sobie tutaj jedzcie, co chcecie.
04:02Ale od mojego dziecka, Wara, to jest moje dziecko.
04:05To jest moje dziecko.
04:08Moje dziecko.
04:09Musia, ja nic nie jadłam.
04:16Przepraszam cię, Kasiu.
04:21Pani Grzybowa, pani jest zdrowa.
04:23Ja mogę tylko witaminy zapisać.
04:25Tak, tam.
04:27Witaminy to nie zaszkodzą.
04:29No, tylko na recepcie to niech pani napisze nazwisko grzyb.
04:33Grzyb?
04:34Mhm.
04:34Kiedyś napisała pani Grzybowa i cała apteka pękała ze śmiechu.
04:38A z czego tu się śmiać? Grzybowa to takie ładne polskie nazwisko.
04:42Aha, jak zupa.
04:43Proszę.
04:44Ale z mężem wzięłam i jakoś przylgło.
04:50Pani doktor, do proboszcza to ponoć siostra przyjechała.
04:56Aż tak to panią interesuje?
04:57A, no, że aż tak to nie powiem, ale...
05:00No wie pani, pani doktor, że...
05:02No, księża rodzina to nie jest to samo, co na przykład moja, czy no, nie przymierzając pani doktor.
05:09Tak?
05:10A to dlaczego?
05:11No jak to, no, ksiądz to nie jest taki zwyczajny człowiek.
05:14No, tak niby na swoim, ale i na naszym gospodaruje.
05:18No, jakby tak, no, nie daj Boże zachorował, albo jeszcze co gorsze, to...
05:22No, to wiele, co taka siostra z jego majątkiem by zrobiła.
05:27Pani Grzybowa, ksiądz jest zdrów jak ryc.
05:30Mówię to pani jako lekarz.
05:31A o jego majątek niech się pani by nie martwi.
05:33No, jaki on tam jego, kościelny jest.
05:35A kościół to my jesteśmy, katolicy i jo, tutejsi.
05:39Pani Grzybowa, dałaby pani spokój.
05:41A, ja to tak, z troski gadam.
05:46No, a za te witaminy to dziękuję.
05:50Proszę bardzo.
05:52Pani Borosiukowa, co się stało?
06:15Już tylko pani mi została.
06:17Ja nie przychodzę do lekarza.
06:20Przychodzę do żony komendanta.
06:22Przecież pani...
06:25Pani wie, co się stało.
06:26Pani też ma syna.
06:32No, zobacz jak tu ładnie.
06:34Podoba ci się tutaj?
06:35Nie wiem.
06:36Długo tu będziemy?
06:39Zobaczymy.
06:40Ale na pewno będzie nam tu dobrze.
06:43U księdza?
06:44Ten ksiądz to twój wujek, kochanie.
06:49Jak to wujek?
06:51Przecież to ksiądz.
06:53Ale to jest mój rodzony brat, Antoni.
06:56To dlaczego ja go nie znam?
06:58Wiesz, córeczko, ja...
07:01No, my nie zawsze robimy wszystko tak, jak trzeba.
07:06Ale zobacz, już jeszcze wszystko będzie dobrze.
07:08Na pewno będziemy tutaj szczęśliwi.
07:10I nigdy mnie już nie zostawisz?
07:14Pani Janko, zobacz, pani wszystko się ułoży.
07:17Będzie dobrze.
07:18Pani doktor, przecież pani wie, że nic się samo nie ułoży.
07:21Dlatego ja do pani przychodzę.
07:24Ja nie mam do kogo przyjść.
07:25Ale co ja mogę zrobić?
07:26Niech pani porozmawia z mężem.
07:29Mąż tu już nic nie poradzi.
07:31Romuś jest teraz w chrubielowie.
07:33Ale pan komendant go tam posłał.
07:35To go wyciągnąć może.
07:37Pani Janko, to już naprawdę nie od nas zależy.
07:39Pani doktor...
07:41Ja zrobiłam placuszków z jabłkami.
07:47Tu jest to smalec.
07:48Ale...
07:49Jajka są.
07:51Niech pani to zaniesie mężowi.
07:52Pani Porosiukowa, no co pani robi?
07:54No...
07:55Kto to teraz zje...
07:58Ksiądz mnie szukał?
08:00Szukałem.
08:04Borkiewicz zmarł.
08:06Borkiewicz?
08:07Mhm.
08:07Chyba go nie znałem.
08:09Pogrzeb trzeba odprawić.
08:11Powiesz, ksiądz, o nim parę dobrych słów.
08:13Ja?
08:14No czas najwyższy, żebyś ksiądz Jura Stole, czyli powinność stuły w parafii zaczął czynić.
08:22Msze ksiądz odprawisz, potem z konduktem na cmentarz, a resztę według celebry.
08:28Pożegnasz rodzinę, weźmiesz co dadzą i z powrotem na plebanie.
08:32Wezmę? A ile?
08:34No za pogrzeb jest co łaska, ale pamiętaj, Borkiewiczom się nie przelewa.
08:40No to nic od nich nie wezmę.
08:42Nie, no. Coś ksiądz musisz wziąć.
08:44Inaczej nie wypada.
08:45Proszę.
08:50Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
08:53No, co nowego słychać, pani Marcelino? Jak ręce?
08:56Dziękuję. Dobrze. Tylko strasznie swędzą.
09:00Jak swędzą, znaczy się goją.
09:01Pewnie tak. Ale wytrzymać trudno i robić nie ma jak.
09:06Ale ja do księdza proboszczania na skargi przyszłam. Ja w innej sprawie.
09:11Tak? A co się znowu stało?
09:13O. To.
09:16Co to jest?
09:17Co?
09:20Pieniądze.
09:21Rano na progu znalazłam.
09:23Musiał kto w nocy podrzucić.
09:25O. Pieniądze?
09:27Równo osiem tysięcy.
09:32Nie zgubimy się?
09:34O, na pewno nie.
09:36Ja tutaj kiedyś znałam każdy kont.
09:38O, a tutaj pod tą figurą zakopałam któryś ze swoich widoczków.
09:45Widoczków?
09:46No, to takie kolorowe obrazki.
09:49Poczekaj, to chyba było gdzieś tutaj.
09:51Kładliśmy kamyczki, kwiatki, papierki od cukierków.
09:55Potem przykrywało się to szybko.
09:58O, zobacz, zobacz, jest.
10:01Boże, tyle lat, tyle lat to tutaj leży.
10:04A, a tam, pod tamtą lipą wyznawałam po raz pierwszy komuś miłość.
10:10Takie?
10:12Nie, nie córeczko.
10:16Byłam wtedy tak samo mała jak ty.
10:19Ten chłopiec, on był chyba synem kowala.
10:22Chodź.
10:26O, zobacz, to jest jeszcze jakieś serduszko.
10:30To też twoje?
10:31Nie, ale popatrz.
10:33Tutaj rzeczywiście nic się nie zmienia.
10:35Tylko tamta górka wydawała mi się dużo większa.
10:39Zjeżdżałam z niej z chłopakami na Kataryna.
10:42Co to są Kataryny?
10:44Nie, Kataryny to są takie sanki zbite z desek.
10:48Zawsze wywalali mnie w połowie drogi.
10:50Wracałam do domu cała, przemoczona.
10:52Bardzo płakałaś?
10:55I ja?
10:56No coś ty, no.
10:57Śmiałam się z tego.
11:00Ty się, mamusiu, śmiałas?
11:05Ksiądz mówi, brać?
11:10Myślę pani Marcelino, że jeżeli ktoś je położył u pani na progu,
11:14to po to, żeby pani je wzięła.
11:16No ale brać takie niezarobione pieniądze to nie grzech?
11:21Bo ksiądz wie, pieniądz wygrany od szatana dany.
11:26Grosz zarobiony, jest błogosławiony.
11:30To może ja je na kościół oddam?
11:33Nie, nie, nie, nie, nie. Gdyby ktoś chciał ofiarować je na kościół,
11:36to by do skarbony wrzucił.
11:38Czyli brać?
11:41Brać.
11:43No, no to wezmę.
11:48A czy nie będę się musiała z tego spowiadać?
11:50Nie.
11:52To zostańcie z Bogiem.
11:54Z Bogiem, pani Marcelino, z Bogiem.
11:56To są pieniądze tracza.
12:00Równe osiem tysięcy.
12:02Też nic z tego nie rozumiem.
12:05A może to Angelika?
12:09Sprawdzę.
12:10Jutro umiarkowanie ciepło i pogoda zmienna.
12:17Polska jest w obszarze odniżonego ciśnienia,
12:19które do strąży do skończego,
12:21bo nie wyjęciem deszczu przyniesie na południu,
12:24ale tam będzie w okręciętej do dwudziestu pięćdziesięciu.
12:26Słucham?
12:28A, to ksiądz proboszcz.
12:29Przejdź to.
12:32Jakie pieniądze? Nie rozumiem.
12:34Chodzi o te osiem tysięcy.
12:36Wie pan, no te freski.
12:38W kościół kup Chania Tyczar.
12:40No tak, wiem.
12:41I co, to za mało?
12:43Chce ksiądz więcej?
12:44Nie, nie, ale...
12:46No to dobrze, dałem tyle, ile było umówione.
12:52Halo?
12:52Halo?
12:53Ale jest tam siąd?
12:55I tak, tak, przepraszam, że pana niepokoiłem.
12:57Do widzenia.
12:58Do widzenia.
13:01Zwariował.
13:03Pytał pieniądze i nie wie po co.
13:05O te osiem tysięcy?
13:07Dokładnie.
13:08No i co?
13:10Powiedział coś?
13:10Nic, ale nie musiał.
13:12Jak nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o więcej pieniędzy.
13:16Pewnie nie potrafił tego powiedzieć.
13:18Żebrać też trzeba umieć.
13:20Dawać też.
13:21Nie za dużo, nie za mało.
13:23Ludzie muszą być ci wdzięczni, a jednocześnie wiedzieć,
13:26że mogą dostać coś więcej.
13:28Wtedy zrobią wszystko, co zechcesz.
13:30Dzień dobry.
13:30Skąd ty wiesz?
13:46Skąd wiesz, że to było osiem tysięcy?
13:48Mówiłeś mi.
13:59Mówiłem?
14:00Wciąż mnie kochasz, prawda?
14:06Dzień dobry.
14:07Dzień dobry.
14:08Dzień dobry.
14:10Dzień dobry.
14:10Dzień dobry.
14:11Dzień dobry.
14:41Była u mnie matka Romusia.
14:47No, a co u niego?
14:50No, siedzi w areszcie śledczym w Chrubielowie.
14:52Nawet jej do niego nie wpuścili.
14:54Prosiła, żebym porozmawiała z Piotrem.
14:57Biedna kobieta.
14:59Gdzie on siedzi?
15:00W areszcie śledczym.
15:02W Chrubielowie?
15:02No, przecież ja tam leczyłem wszystkich prokuratorów.
15:06To znaczy obydwu.
15:08Nawet powinni być mi wdzięczni, wiesz?
15:12Tylko nie mogę powiedzieć dlaczego.
15:15Bo to dość wstydliwa choroba.
15:17Chodźmy już, chodźmy, chodźmy.
15:22Pani Tereso!
15:24Wychodzimy.
15:26Dobrze, pani doktor.
15:27Do widzenia.
15:27No, i co my teraz z tym zrobimy?
15:39To niesłychane.
15:41Angelika.
15:44Jak to jest możliwe?
15:45Przecież to jest jego żona.
15:47Angelika jest inna.
15:49Ona nie jest taka jak on.
15:51Mówisz to ksiądz jako znawca ludzi,
15:52czy jako znawca pięknych kobiet?
15:53A zresztą, to nie moja rzecz.
15:58Ani twoja.
16:00Co się stało, to się nie odstanie.
16:02Zapomnijmy o tej sprawie.
16:03O tej kobiecie i jej mężu.
16:05O pieniądzach.
16:06Chyba się jednak nie da.
16:13Dzień dobry.
16:13Dostałeś?
16:22Ale gdzie tam?
16:23Po soje to trzeba by do Hrubielowa jechać.
16:25No, za daleko.
16:27Do obiadu nie zdążysz.
16:28No i co ja im teraz nagotuję?
16:29E, bo to takie wydziwianie.
16:31Kto to widział, żeby dziecko na kotletach z soi chować?
16:35Przecież bez mięsa nie urośnie.
16:37To może jednak ja bym do tego Hrubielowa pojechał?
16:39Ewę bym zobaczył.
16:40Nigdzie nie pojedziesz.
16:41Pełno obcych w domu.
16:43Ktoś ich musi obsługiwać.
16:44Jakich obcych?
16:45O rodzinie księdza proboszcza mówisz.
16:47O jego rodzonej siostrze obcy.
16:48Siostra, nie siostra.
16:49Sama mama widziała, jaka jest.
16:51Dziecko męczy i drze się bez powodu.
16:54Ty o powodach nie mów.
16:55Jak kogoś dobrze nie znasz.
16:57Takie to ja znam.
16:59Męża w Lublinie zostawiła.
17:01Może sobie na to zasłużył.
17:04A, tak?
17:06Ciekawe.
17:08Ciekawe, co ty byś powiedział, gdybym ja cię rzuciła, no.
17:10Mnie?
17:11A, tak.
17:12O, Halinka, no co ty?
17:15Przecież ty mnie kochasz.
17:17Ty, ty, ty, Romeło, o.
17:19A ty to co masz?
17:21Filety z dorsza.
17:22Niby mięsu, ale nie zupełnie.
17:24Ryba to nie zwierzę.
17:25Filety?
17:26A to nie mogłeś całej ryby wziąć?
17:28Nie było.
17:29No, może się nadadzą.
17:31Aby tylko nie przeterminowane?
17:32Przepraszam, ale chyba się nie spóźniłyśmy.
17:37A obiad będzie, ale za chwilę.
17:40Aha, to świetnie, bo jesteśmy strasznie głodne.
17:43Prawda, Kasiu?
17:44Jak wilki.
17:45A co będzie na obiad?
17:47A, rybka.
17:49To chyba dziecku nie zaszkodzi.
17:50A jaka?
17:51A, taki tam dorsz.
17:54A to świetnie, bo dorsz ma bardzo mało kalorii i nasyconych kwasów tłuszczowych.
17:59A poza tym jest łowiony daleko od lądu.
18:01Stale od lądu.
18:02Daleko od brzegu wody są bardziej czyste.
18:07Aha.
18:09No, co się tak gapisz?
18:10Dawaj no patelnię.
18:14U pani Marceliny było już zupełnie ciemno.
18:19Ja tylko położyłam te pieniądze pod drzwiami,
18:21przecisnęłam je kamieniem i...
18:24Po prostu.
18:25Wróciłam do domu.
18:27Po prostu.
18:28No.
18:29Trochę nam pani narobiła kłopotu.
18:32No, dlaczego pani to zrobiła?
18:36Musiałam.
18:38Ten pożar u pani Marceliny i jej ręce i...
18:42Ten biedny chłopak.
18:44Czułam, że jeżeli oddam te pieniądze, to będzie mi z tym wszystkim jakoś lepiej.
18:48To bardzo piękny gest.
18:52A teraz się boję.
18:55Janusz mi tego nie daruje.
18:58Po telefonie księdza był...
19:00jakbym nie podejrzewał.
19:02No tak.
19:03Kiedyś pewnie się dowie.
19:06Tak.
19:08A cóż.
19:09Te pieniądze...
19:11My chyba nie dokończymy tego fresku w Choniatyczach.
19:14A ten malarz pojawi się tu po kolejną ratę?
19:18No co to?
19:19Bawi to księdza?
19:20Nie, tylko...
19:22Tylko pomyślałem sobie o tych pieniądzach.
19:27Tracz je daje, proboszcz oddaje.
19:28Angelika bierze, podrzuca je Marcelinii, a ta przynosi je do proboszcza.
19:31To się dopiero nazywa obrót pieniężny.
19:33A i co dalej?
19:44Zawsze może je pani jeszcze odebrać.
19:47Tej biednej, samotnej staruszce.
19:49No wie, ksiądz.
19:50Kusia, a po co to drzewo?
20:11Pali się nim w piecu.
20:13Pod kuchnią.
20:13My mamy gaz.
20:16O, my też mamy.
20:17Na razie nie używamy.
20:19Na węglu drzewnym lepiej smakuje.
20:21I ty to wszystko sam narąbałeś, wujku?
20:24Wujku?
20:26Tą ręką.
20:28Ale sama siła nie wystarczy.
20:31W rąbaniu drzewa liczy się przede wszystkim technika.
20:35Trzeba wiedzieć, jak uderzyć ze swojami.
20:38I ty to wszystko wiesz?
20:41A Katarynę to byś umiał zrobić?
20:45Katarynę?
20:46Taką do zjeżdżania z górki.
20:49No jasne.
20:50Kataryny to moja specjalność.
20:53A zrobisz mi?
20:54Zrobię.
20:56Będziesz miała najlepszą Katarynę w całym Turczynie.
20:59Muśka, słyszałaś?
21:01Będę miała Katarynę.
21:02Będę zjeżdżała z tej samej górki, co ty.
21:06Dzień dobry.
21:06Tata.
21:10No chodź się przywitać.
21:11Chodź, chodź, chodź.
21:12No.
21:12No.
21:13Przywitaj się.
21:14Pięta tak, żeby nic nie zakłócało komunikacji nad komputerem, a pod świadomością chorego.
21:25Gdzie byłaś?
21:29A gdzie byłaś do cholery?
21:34Chodziłam sobie.
21:36Mówiłem ci, już nie lubię, jak mi się żona szwenda poza domem.
21:40Brakuje ci tu czegoś?
21:41Masz wszystko.
21:42A nie pomyślałeś, że mogę chcieć jeszcze czegoś innego?
21:47Na przykład czego?
21:50Chwyciłaś Pana Boga za nogi.
21:52Za moje nogi.
21:53Ale nie jestem twoją własnością.
21:58Jestem twoją żoną.
21:59A co to za różnica?
22:09Proszę.
22:10Dziękuję.
22:10Dziękuję.
22:12Tutaj będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
22:18Proszę księdza, ja nie przyjechałem tu na rozmowy.
22:22Przyjechałem po swoją rodzinę.
22:24Wasze powitanie nie było zbyt serdeczne.
22:26Kasia jeszcze płacze, a moja siostra...
22:30Siostra księdza, a moja żona.
22:32Krystyna ma chyba prawo decydować o własnym losie.
22:36Ona nie ma żadnych praw.
22:38Niech pan nie będzie bezczelny.
22:41Dwa dni temu samowolnie opuściła szpital psychiatryczny.
22:44Tak, proszę księdza.
22:49Krysia uciekła z domu wariatów.
22:51Wspomnieniami, marzeniami
23:04Kończy się kolejny dzień
23:10To, co było, jest za nami.
23:16To, co ważne, stanie się.
23:22Na tej ziemi, pod tym niebem
23:29Życie nasze toczy się
23:31Dzień jak co dzień, nowy dzień
23:38Kiedy wszystko staje się
23:41Dzień jak co dzień, dzień po dniu
23:47Wciąż się dzieje, życia cud
23:50Dzień jak

Recommended

24:04
Up next
55:24